Podwyższona zmienność i brak faktycznej deeskalacji konfliktu będą wciąż studzić skłonność do ryzyka.

Wydaje się, że wojenny strach na rynkach akcji uległ wyciszeniu, jednak należy pamiętać, że konflikt wciąż trwa i może generować dużą nerwowość i zmienność. Jak przed paniką rynkową bronią się fundusze inwestycyjne?

  • Strategie finansowe na czas wojny? Najważniejsze jest teraz zachowanie zdrowego rozsądku, konsekwentne realizowanie strategii i nieuleganie emocjom.
  • Z geopolitycznego punktu widzenia wojna jest niezwykle niepokojąca i wyzwala paniczne odruchy. Reakcja rynku jest powściągliwa– scenariusz obecnych wydarzeń wpisuje się w znane schematy.
  • Wojna niewątpliwie wstrząsnęła rynkami akcji, wobec czego warto jeszcze bardziej dywersyfikować portfel, także geograficznie, i nie lokować środków tylko w jeden czy dwa rodzaje funduszy.
  • O sprawach związanych z rynkiem kapitałowym będziemy rozmawiać na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach. Rejestracja na wydarzenie już trwa.

Od rynkowej paniki z dnia 24 lutego 2022 roku minęły ponad trzy tygodnie. Indeks szerokiego rynku WIG zyskał od "wojennego dołka" 16 proc., natomiast WIG20 odrobił już prawie 20 proc. Od początku roku indeksy te notują około 7-proc. straty.

Wojenna panika spowodowała odpływ kapitału z funduszy akcyjnych w kierunku bezpiecznych przystani, głównie złota lub gotówki. O tym, jakie preferencje mają klienci funduszy, świadczy grafika udostępniona przez jedno z największych Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych w Polsce - PKO TFI:

Źródło: PKO TFI Źródło: PKO TFI
Powyższa grafika wskazuje wybrane stopy zwrotu w ujęciu od początku roku. Należy jednak pamiętać, że wyspecjalizowane instytucje finansowe, takie jak TFI, reagują na pewne zaburzenia z wyprzedzeniem i dogłębną analizą. Z grafiki wynika, że na razie najgorzej radzą sobie fundusze akcyjne, a najlepiej fundusze rynku złota, surowców i papierów dłużnych.

W przypadku obligacji preferowane są te o krótkim terminie zapadalności.

- Najlepszą relację zysku do ryzyka oferują obecnie obligacje krótkoterminowe i te o zmiennym oprocentowaniu. Sytuacja mogłaby zmienić się na korzyść obligacji długoterminowych w przypadku, gdyby na horyzoncie pojawiło się widmo recesji. Wówczas RPP mogłaby być zmuszona do cięcia stóp procentowych, a to powinno wywołać wzrost cen papierów dłużnych o stałym oprocentowaniu, co przekładać się będzie na wzrost wycen jednostek funduszy w nie inwestujących - piszą zarządzający funduszami PKO TFI w raporcie rynkowym.

Sektorowe spadki, czyli kluczowa rola selekcji

Mariusz Jagodziński, prezes zarządu AgioFunds TFI, wskazuje, że w reagowaniu na zaburzenia rynkowe kluczowa jest elastyczność i drobiazgowa selekcja spółek. Na obecnych zawirowaniach nie tracą bowiem wszystkie sektory, jak miało to miejsce w marcu 2020 roku – w przypadku paniki związanej z wybuchem pandemii.

Jagodziński wyjaśnia, że AgioFunds TFI wykorzystuje w swoich działaniach inwestycyjnych strategię „core-satellite”.

- Zgodnie z nią portfele naszych funduszy są podzielone na dwie części: większą, zbudowaną na bazie fundamentów spółek i trzymaną z założenia w długim terminie oraz drugą, w której mogą pojawiać się transakcje średnio- i krótkoterminowe, wykorzystujące różnego rodzaju okazje rynkowe. W części „core” nasza aktywność jest nieduża, najczęściej kupujemy akcje z zamiarem długoterminowego utrzymania danej spółki w portfelu. Natomiast w drugiej części – zwanej „satellite”, która obejmuje 20-30 procent aktywów – staramy się reagować częściej i szybciej. Po wybuchu wojny w ramach selekcji analizowaliśmy podmioty, których akcje znalazły się w posiadaniu naszych funduszy, a które posiadały część biznesu w Rosji, Białorusi i Ukrainie. Na szczęście dotyczyło to tylko małej części portfela. Z kolei w ramach „satellite” zmieniamy poziom alokacji i szukamy spółek, które mogą skorzystać na szokach podażowych związanych z konfliktem. Reasumując, nasza strategia inwestowania jest na tyle elastyczna, że właściwie, mimo wojny w Ukrainie, nie musieliśmy zmieniać żadnego z jej kluczowych elementów - mówi portalowi WNP.PL Mariusz Jagodziński, prezes AgioFunds TFI.

Dodaje, że krótkotrwała panika spowodowała m.in. osłabienie złotego i wyprzedaż na giełdzie szczególnie płynnych spółek. W ciągu pierwszych dwóch tygodni konfliktu miały miejsce umiarkowane umorzenia w TFI, następnie nastąpiło ostudzenie emocji.

- Najważniejszą kwestię stanowi dziś zachowanie zdrowego rozsądku i nieuleganie emocjom. Ponieważ wojna niewątpliwie wstrząsnęła rynkami akcji i obligacji, warto jeszcze bardziej dywersyfikować portfel, także geograficznie, i nie lokować środków tylko w jeden czy dwa rodzaje funduszy. W przypadku funduszy dłużnych relatywnie dobrze powinny wypadać w najbliższych kwartałach fundusze obligacji korporacyjnych i fundusze, których zysk uzależniony jest od notowań metali szlachetnych. Pod presją znajdą się natomiast fundusze obligacji skarbowych, szczególnie długoterminowych, a pod znakiem zapytania fundusze inwestujące w szeroko rozumiane surowce. Powinny zyskiwać w przypadku przedłużającego się konfliktu, ale deeskalacja może spowodować ich stabilizację, a być może nawet spadki. Dobre wyniki, mimo wojny, mogą odnotować fundusze akcyjne, na co wpłynie oczywiście właściwa selekcja spółek. Warto o tym pamiętać, zastanawiając się, pod wpływem emocji, nad ewentualnym umorzeniem posiadanych jednostek funduszy akcyjnych. Scenariusz optymistyczny, czyli deeskalacja konfliktu, spowoduje bowiem na pewno silny impuls wzrostowy, a w środowisku podwyższonej inflacji zwykle dobrą inwestycją są właśnie akcje - wskazuje Jagodziński z Agio Funds TFI.

Od paniki po adaptację

Zarządzający MM Prime TFI wskazują z kolei na bardzo ważny aspekt działania z wyprzedzeniem.

- Nasza strategia zakłada możliwość zarabiania w każdych warunkach rynkowych, już u podstaw jej konstrukcji leży minimalizacja zmienności i odporność na niespotykane sytuacje rynkowe. Takim "czarnym łabędziem" 2022 r. jest wojna w Ukrainie. Wcześniej, w 2020 r. była to pandemia COVID-19. W obu przypadkach strategia sprawdziła się bardzo dobrze, minimalizując straty lub – jak w przypadku pierwszych tygodni wojny w Ukrainie – dając inwestorom zarabiać. W związku z tym, że w strategii mamy założone, że fundusz ma mieć tylko niewielką pozycję długą netto w akcjach, już domyślnie był on przygotowany na ryzyko wojny. Dodatkowo zmniejszyliśmy jednak alokację w akcje przed wybuchem wojny, a w trakcie dostosowywaliśmy portfel w oparciu o bieżące informacje. Przykładem może być inwestowanie krótkoterminowe w spółki surowcowe, gdyż szoki podażowe i spekulacja doprowadziły do znacznych wzrostów wycen surowców przemysłowych, a tym samym akcji spółek korzystających na tej sytuacji. W drugą stronę natomiast działaliśmy ze spółkami mającymi ekspozycję na rynek ukraiński i rosyjski - wskazuje MM Prime TFI w komentarzu przesłanym WNP.PL.

Zarządzający wskazują, że o ile z geopolitycznego punktu widzenia wojna jest bardzo niepokojąca i wyzwala paniczne odruchy, o tyle jeśli chodzi o reakcję rynkową, scenariusz obecnych wydarzeń wpisuje się w znamiona dotychczas znanych.

- Za każdym razem jakieś nowe nieprzewidywalne zdarzenie, jak np. wojna blisko polskiej granicy, powoduje zaniepokojenie klientów i potencjalne ryzyko większych umorzeń. Zwykle jednak powtarza się scenariusz paniki tylko na początku, później następuje uspokojenie, a następnie przyzwyczajanie się do nowych warunków i próba ich ujarzmienia, czyli po prostu wykorzystania do zarobku. Takie okazje istnieją bowiem zawsze, nawet w trudnych czasach - wskazuje MM Prime TFI.

Strach i panika, czyli najgorsi doradcy w świecie inwestycji

Zarządzający PKO TFI wskazują, że mimo ogromnej roli emocji, jakie wyzwala zbrojny konflikt za naszą wschodnią granicą, w inwestowaniu należy kierować się przede wszystkim zdrowym rozsądkiem i konsekwencją.

- W takich sytuacjach (jak wojna - przyp. red.) mogą się pojawiać emocje, które podpowiadają różne decyzje, najczęściej motywowane strachem. Natomiast historia pokazuje, że warto jednak trzymać się wtedy starych i sprawdzonych zasad inwestowania, którymi są przede wszystkim: urozmaicanie (dywersyfikacja), cierpliwość (horyzont czasowy) oraz systematyczność (regularne wpłaty i uśrednianie ceny nabycia aktywów) - komentują zarządzający PKO TFI.

Dodają, że dotychczasowe doświadczenia pokazują, iż okresy wzmożonego niepokoju i zmienności rynkowej "stwarzają często dobre okazje do rozpoczęcia dochodowych inwestycji, a już z pewnością rzadko są dobrym momentem na paniczne porzucanie tych już istniejących".

Wojna się jeszcze nie skończyła

Piotr Stopiński, zarządzający funduszami w Pekao TFI, wskazuje, że mniejsza skłonność inwestorów do ryzyka (na czym cierpią akcje) będzie jeszcze trwać.

- Uważamy, że dopóki na rynkach panuje większa zmienność i brak jest jasnych deklaracji oraz kroków dążących do deeskalacji konfliktu, dopóty inwestorzy będą podchodzili z mniejszą chęcią do podejmowania ryzyka inwestycyjnego - mówi WNP.PL zarządzający.

Wspomniane na początku tekstu odreagowanie warszawskich indeksów sprawia wrażenie, jakby rynki zdyskontowały koniec konfliktu. Analitycy Goldman Sachs przestrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem. Wskazują, że rynki mogą być obecnie "zbyt zrelaksowane", zważywszy na wciąż aktualne ryzyka związane z konfliktem Rosja-Ukraina.



Czytaj też: Polski gaming odporny na wojnę. Połączymy siły z Ukraińcami?

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie