Spotkamy się w wyjątkowym miejscu – Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach! Niezwykła bryła obiektu, zielona dolina prowadząca do Spodka, niepowtarzalny klimat i energia, powierzchnia i pojemność, to właśnie tam realizowane są wielkie wydarzenia.
Sprawdzona, ukształtowana przez kilkunastoletnie doświadczenie formuła organizacyjna Europejskiego Kongresu Gospodarczego to trzydniowy cykl debat, spotkań i wydarzeń towarzyszących z udziałem znamienitych gości.
O transformacji, zapowiadającym się nowym porządku na świecie i krytyce dążenia Europy do neutralności klimatycznej rozmawiamy z byłym premierem, europosłem prof. Jerzym Buzkiem.
Gospodarkę Unii Europejskiej nadwerężyła pandemia. Negatywnie wpływa na nią rosyjska agresja w Ukrainie. Na horyzoncie pojawiają się symptomy kolejnego kryzysu finansowego. Do tego inflacja i drożyzna… A jednak ludzie, którzy uciekają przed głodem i wojną, właśnie w krajach Unii szukają swej szansy. Dlaczego?
Prof. Jerzy Buzek, poseł do Parlamentu Europejskiego, premier polskiego rządu w latach 1997-2001.
- Odpowiedź jest oczywista - decyduje szeroko rozumiany poziom i komfort życia w Europie. Chodzi tu zarówno o wysokość wynagrodzenia za pracę, atrakcyjność tej pracy i relatywną łatwość jej znalezienia, prawa pracownicze i o opiekę społeczną, również o dostęp i standard usług takich, jak ochrona zdrowia czy edukacja.
My, Unia, jesteśmy wspólnotą zbudowaną na tolerancji, chronimy praworządność i cenimy różnorodność. Właśnie u nas każdy, w największym stopniu, może realizować swój indywidualny potencjał, być rzeczywiście „kowalem własnego losu”. Dlatego uchodźcy i migranci u nas szukają bezpiecznej przystani.
Niektórym trudno jest nawet wyobrazić sobie, jak żyją we własnych krajach. Bo my demokrację, prawa człowieka, także prawa mniejszości traktujemy jako coś oczywistego, danego raz na zawsze. Upatruję w tym zresztą pewne niebezpieczeństwo: gdy coś komuś powszednieje, to czasem zaczyna się mniej o to troszczyć… A stąd już prosta droga do tego, by to „coś” utracić.
Dlatego to pytanie o Europę, jako „dobre” miejsce na Ziemi, moglibyśmy obrócić w pytanie o to, czy my – Europejczycy jesteśmy tu dziś szczęśliwi; czy potrafimy docenić to miejsce; czy jesteśmy gotowi na poświęcenia, by rozwijać i chronić nasze wartości? Jaką wagę ma dla nas ten tak zwany „European way of life”?
Społeczne obawy o przyszłość zwiększa dziś unijna, proklimatyczna transformacja. Na przykład objęcie systemem EU ETS budownictwa, mieszkalnictwa i transportu czy nieodległa delegalizacja samochodów spalinowych. Z oczywistych powodów mniej się teraz o tym mówi. Czy to oznacza, że te plany, w świetle globalnych realiów, ulegną weryfikacji? Czy zielona transformacja wobec nowych, kryzysowych uwarunkowań przyspieszy, czy też spowolni? Sceptycy wciąż twierdzą, że polityka Unii prowadzi na manowce: Azja wciąż stawia na paliwa kopalne, a europejskie emisje CO2 to tylko ułamek światowych. I co my na to?
- Europejski Zielony Ład to nasza wspólna odpowiedź na pytanie, w jakim świecie chcemy żyć i jaki świat chcemy pozostawić naszym dzieciom i wnukom. Do tej odpowiedzi dojrzewaliśmy co najmniej od połowy pierwszej dekady XXI wieku, gdy zaczęliśmy formułować w Unii pierwsze cele związane z ograniczeniem emisji. A od grudnia 2015 roku – od zawarcia Porozumienia paryskiego – wiemy, że nie ma od tego odwrotu. Ta strategia jest długoterminowa, a jej realizacja musi dawać się adaptować do aktualnych wydarzeń: chwilowych kryzysów, tempa zmian zachodzących w innych regionach itd. Nasz cel nie może być jednak od nich zależny.
Czy wtedy, gdy wchodziliśmy na ścieżkę transformacji po roku 1989, trudności, wyzwania, kryzysy w naszym sąsiedztwie, zmieniające się trendy miały nas zawrócić z drogi do ponownego zakotwiczenia w strukturach świata zachodniego, o którym tak marzyliśmy? Naszym celem teraz jest, by w perspektywie kolejnych niespełna 30 lat Europa stała się kontynentem w pełni neutralnym klimatycznie. Chcemy zapewnić Europejkom i Europejczykom dobrobyt i rozwój w sposób, który nie będzie obciążał kolejnych pokoleń skutkami degradacji środowiska, nieodwracalnymi zmianami klimatu czy społecznymi konsekwencjami rozwoju gospodarczego.
To właśnie kryje się za pojęciem gospodarki o obiegu zamkniętym, za zrównoważonym rozwojem, dekarbonizacją, bioróżnorodnością, za pojęciem elektromobilności czy alternatywnych paliw.
Wielu reaguje na te koncepcje z nieufnością, nawet irytacją. Dla nich to wymysły brukselskich urzędników…
- Być może brzmią dla niektórych „chłodno i technokratycznie”. Ale one są zdroworozsądkowym wyborem. Wszystkim nam przecież bliska jest odpowiedzialność za kolejne pokolenia i świat, w którym będą żyć. Bliskie jest nam poczucie sprawiedliwości; obejmujące także naszych sąsiadów, tych słabszych, którzy ponoszą niewspółmiernie wysokie koszty modelu współczesnej, globalnej gospodarki.
Ograniczenie napompowanego strategiami marketingowymi konsumpcjonizmu, postrzeganie zdrowej oszczędności jako wartości, szacunek do tego, co mamy i powrót do prostych zachowań: „napraw, nie wyrzucaj”, pokora wobec przyrody i jej praw – w tych, może bardziej zrozumiałych kategoriach, równie dobrze można opisać cele, które sobie wspólnie, jako Unia Europejska, postawiliśmy.
Tak rzecz ujmując, łatwiej chyba dostrzec, że właściwie chodzi o to, czy tu w Europie mamy realną możliwość zmieniania rzeczywistości.
Nieraz już rozmawialiśmy o uniezależnieniu Unii od rosyjskich dostaw ropy, gazu i węgla. Dzień po wybuchu wojny w Ukrainie okazało się, że jest ono niebezpiecznie duże. Ale po roku europejska gospodarka wciąż istnieje. Nie bez problemów, ale jednak, zmieniono kierunki dostaw surowców energetycznych, rozwija się zielona energetyka. Mimo wszystko sukces? Co Europa powinna teraz zrobić, by osiągnąć poczucie pełnego bezpieczeństwa?
- Dziś już chyba wszystkie kraje członkowskie rozumieją, że Unia musi jak najszybciej ostatecznie uniezależnić się od dostaw rosyjskich surowców energetycznych. A ci, którzy udają, że nadal nie rozumieją, muszą się z tego gęsto tłumaczyć. Abstrahując od wojny – przecież dążąc do neutralności klimatycznej i tak planowaliśmy to zrobić: najpóźniej w 2050 roku Europejski Zielony Ład, choć rozłożony na 30 lat – miał być także podstawą naszego pełnego bezpieczeństwa energetycznego.
I nie zapominajmy o drugim filarze tej transformacji: o gospodarce obiegu zamkniętego. Chcemy opierać nasz rozwój na surowcach wtórnych, recyklingu, procesach pozwalających na ponowne wykorzystanie raz już użytych produktów czy półproduktów – to też prowadzi do zniesienia surowcowej zależności od Rosji.
Unia weszła również na kurs uniezależniania się od Chin jako dominującego dostawcy, wobec którego zaczynamy w Europie prowadzić bardziej „urealnioną” politykę. Stajemy się, mam nadzieję, coraz mądrzejsi. Jeszcze przed szkodą.
No właśnie: być może okaże się, że zapewnienie europejskim przedsiębiorstwom dostaw surowców krytycznych będzie tym większym problemem. Chiny dzierżą praktycznie monopol na metale ziem rzadkich. Do tego panele fotowoltaiczne, czipy oraz inne podzespoły dla elektroniki, energetyki, motoryzacji – to wszystko wciąż Azja. Czy aby ten rodzaj uzależnienia nie jest groźniejszy od paliwowego?
- W krótkim terminie istnieje takie ryzyko. Jednak strategiczne budowanie gospodarki o obiegu zamkniętym ma doprowadzić do sytuacji, w której tej zależności nie będzie lub będzie bardzo ograniczona.
Od lat w Parlamencie Europejskim podkreślam, że – wdrażając i wspierając zeroemisyjne technologie, dążąc do dekarbonizacji – musimy uważać, by z jednej zależności nie wpaść w inną. Dlatego przyjęliśmy plan budowania niezależności Unii w strategicznych łańcuchach dostaw oraz kluczowych dla zielonej transformacji i cyfryzacji technologiach, zmieniamy regulacje dotyczące surowców krytycznych tak, by pozyskiwać je w sposób zrównoważony.
I druga, nie mniej ważna sprawa: mamy w Unii Europejskiej listę tak zwanych surowców krytycznych. Od lat zabiegałem, by znajdował się na niej węgiel koksowy i znów się udało – Komisja Europejska ogłosiła zaktualizowaną listę zaledwie kilka tygodni temu. To ogromnie ważne, bo „koks” jest niezbędny do produkcji stali, z której buduje się na przykład wiatraki i instalacje fotowoltaiczne oraz szyny kolejowe. A nasza Jastrzębska Spółka Węglowa jest w tej chwili jedynym producentem takiego węgla w Unii Europejskiej!
Dlatego od lat robię wszystko co w mojej mocy, by umożliwić jej dalsze jego wydobycie. Interweniuję u unijnych komisarzy, składam poprawki w Parlamencie Europejskim i wypracowuję dla nich poparcie wśród posłów z różnych grup politycznych oraz państw członkowskich. Będę tego dalej pilnował!
Gdy słyszę o powojennej odbudowie Ukrainy, w której powinniśmy jako Unia i Polska wziąć udział, bo to przyniesie korzyść także naszej gospodarce, popadam w nastrój raczej ambiwalentny. Bo nie wiem, czy tak naprawdę chodzi tu o interes Ukrainy, czy jednak przede wszystkim nasz? Jak Europa powinna się do owej odbudowy przygotować i jak się w nią włączyć, bym nie miał podobnych wątpliwości?
- Myślę, że dokładnie tak, jak Ameryka podchodziła do odbudowy Europy po II wojnie światowej, oferując Plan Marshalla albo tak, jak Unia Europejska podchodziła do państw naszego regionu, wychodząc naprzeciw ich nadziejom w kwestii integracji europejskiej: odpowiadając na oczekiwania i aspiracje Ukraińców.
Kluczem będzie pozytywna odpowiedź na ich wizję Ukrainy. Choć oczywiście w zglobalizowanym świecie punktem odniesienia zawsze będą szersze trendy czy przyjęte wartości; takie jak zielona transformacja, rządy prawa, zasady i standardy. Mam jednak wrażenie, że ich Ukraińcy nie kwestionują.
Tak jak kluczowe jest, by to Ukraińcy zdecydowali o warunkach ewentualnego rozejmu, tak samo podmiotowo muszą zostać potraktowani, gdy dojdzie do odbudowy ich kraju. Nic o nich bez nich.
Szerzej: jak uwzględnić w gospodarczej strategii Unii Europejskiej nowe, powojenne realia? Bo przecież będą nowe. Jak to zrobić, by nie zrujnować przy okazji struktur istniejących w przemyśle i budownictwie, łańcuchów dostaw?
Z tym powojennym, czy nowym porządkiem kłopot jest taki, że my nie bardzo dziś wiemy, jaki ten nowy świat będzie. Powiedzmy więc raz jeszcze, do czego dążymy.
W kontekście pytania o przemysł, małe i średnie firmy, łańcuchy dostaw: oczywiście musimy tworzyć takie rozwiązania, by przedsiębiorstwa, start-upy, chciały lokować się i zostawać w Europie; by to się opłacało. Ale na poziomie fundamentalnym, chodzi raczej o to, by przedsiębiorcy i wszelkiego rodzaju innowatorzy czuli się w Europie dobrze i chcieli tutaj żyć. Bo to oni tworzą te gałęzie przemysłu, o które nam chodzi, które są branżami przyszłości.
Warto byśmy zdali sobie sprawę, że gra toczy się nie o ten tradycyjny przemysł z książek Dickensa czy przedwojennych powieści Morcinka. Chodzi o przemysł cyfrowy, rozwiązania technologiczne, sektory o wiele bardziej zaawansowane, a mniej pracochłonne, mniej emisyjne. Ilu młodych Europejczyków chce wiązać swe nadzieje z górnictwem? Niewielu…
Jak i czy w ogóle, szukać miejsca w tej przyszłej rzeczywistości dla Rosji? Jak uwzględnić w niej Chiny? Pamiętajmy, że dla Chin, krajów Bliskiego Wschodu i Afryki wojna w Ukrainie to tylko lokalny konflikt…
- Co do Rosji i Chin: oba te kraje stały się globalnym, strategicznym wyzwaniem – także w konkretnym wymiarze bezpieczeństwa. Nie dlatego, że mają ogromny potencjał gospodarczy stanowiący konkurencję dla zachodniej gospodarki, ale dlatego, że niemal cały swój potencjał, w sposób zaplanowany i intencjonalny, wykorzystują do zmiany światowego ładu.
Naiwnością byłoby oczekiwać, że uda się to jakoś pogodzić z obecną, kwestionowaną przez nie, rzeczywistością. Z tego wniosek, że sposób postępowania wobec tych państw uzależniony będzie od tego, czy nadal będą próbowały dyktować warunki nowego porządku, czy zrezygnują z jednostronnego dążenia do jego zmiany. To wniosek z bardzo kosztownej nauczki, którą Europa dostała w XX wieku…
A gdzie i jak Europa powinna się usadowić w nowym, globalnym porządku zdefiniowanym poprzez rywalizację chińsko-amerykańską, spór porządku demokratyczno-liberalnego z autorytaryzmem oraz opozycję bogatej Północy i aspirującego Południa? Czy taka debata się toczy?
- Pamiętam, jak na początku pandemii prestiżowy amerykański magazyn Foreign Policy opublikował ankietę, w której eksperci z różnych dziedzin krótko odpowiadali na pytanie: „Jak będzie wyglądać nowa rzeczywistość?”. Z odpowiedzi wynikało jasno, że jedyne, co wiemy, to to, że będzie jakoś inaczej; ale czy radykalnie inaczej, czy tylko przyspieszą procesy, które już zachodziły?
A jaki jest, czy raczej będzie, ów nowy porządek? Myślę, że Europa pozostanie zakotwiczona w świecie zachodnim – w tej rywalizacji gospodarczej, ale przede wszystkim cywilizacyjnej. Utwierdza mnie w tym przekonaniu obecne doświadczenie współpracy i solidarności w obliczu wojny w Ukrainie, także wysiłki i wyrzeczenia w przeciwdziałaniu katastrofie klimatycznej. Wierzę, że wystarczy nam wytrwałości, dalekowzroczności i odporności na pokusy konformizmu, relatywizmu i populizmu. Tego nam – Zachodowi – życzę. Odwagi!
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie