Zniuansowany protekcjonizm, czyli jak pandemia zmieniła globalny handel
Adam Sofuł - 17-09-2021
Jak się zmienił świat po pandemii? - Cyfryzacja, digitalizacja, dostęp do sieci stały się biznesowym być-albo-nie-być na wszystkich poziomach życia: w organizacji pracy, w dystrybucji towarów i usług, w zapewnieniu bezpieczeństwa cyklu produkcyjnego - odpowiada Weronika Achramowicz, partner w Baker McKenzie, która podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego będzie dyskutowała o zmianach w handlu międzynarodowym.
- Pandemia przedefiniowała gospodarcze priorytety. Odsłoniła słabe strony strategii just-in-time i braku dywersyfikacji łańcuchów dostaw, pokazała też, jak ważne są digitalizacja, cyfryzacja i dostęp do krytycznej infrastruktury - twierdzi Weronika Achramowicz, partner w Baker McKenzie.
- Regionalizacja, skracanie łańcuchów dostaw to trwający proces, wspierany zachętami ze strony państwa - tak jej zdaniem wygląda świat po pandemii.
Poruszone tematy rozwiniemy podczas sesji „Międzynarodowy handel i relacje gospodarcze po pandemii” w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego, w poniedziałek, 20 września, w godzinach 12.30-14.00.
Co spowodowany pandemią kryzys zmienił w międzynarodowej wymianie handlowej?
- Pandemia przedefiniowała gospodarcze priorytety: odsłoniła słabe strony strategii just-in-time i braku dywersyfikacji łańcuchów dostaw, pokazała też, jak ważne są digitalizacja, cyfryzacja i dostęp do krytycznej infrastruktury.
Dobrze obrazują to ostatnie zmiany legislacyjne i inicjatywny prawodawcze, które widzimy w Polsce, w Unii Europejskiej i na świecie. Kontrola inwestycji zagranicznych, systemy zachęt i wsparcia finansowego krajowych przedsiębiorstw są wyrazem nowego podejścia do gospodarki, bardziej narodowej, regionalnej.
Jednocześnie to, że już przed pandemią społeczeństwa i gospodarka były zaawansowane cyfrowo, że zdecydowana większość przedsiębiorstw, nawet pracownicy banków, mogli pracować online - na tzw. home office - jest jedną z głównych przyczyn mniejszego niż prognozowany spadku światowego handlu. Ludzie w większości branż nie tracili pracy ani dochodów wskutek pandemii. Zachowali siłę nabywczą, a jednocześnie - efekt uboczny restrykcji w podróżach i korzystaniu z usług - zwiększyli budżety na zakupy towarów online.
W rezultacie, jak podaje Światowa Organizacja Handlu (WTO), przy prognozowanym spadku światowego handlu towarami o 9,2 proc., wyniósł on tylko 5,3 proc. w ubiegłym roku, a w bieżącym WTO prognozuje wzrost o 8 proc.
Cyfryzacja, digitalizacja, dostęp do sieci stały się biznesowym być-albo-nie-być na wszystkich poziomach życia - w organizacji pracy, w dystrybucji towarów i usług czy zapewnieniu bezpieczeństwa cyklu produkcyjnego. Państwa próbują zapewnić sobie przewagę na tym polu za pomocą różnych instrumentów prawnych.
Czy znajduje to już odzwierciedlenie w zmianach łańcuchów dostaw?
- Tak, zdecydowanie. Odnośnie łańcuchów dostaw mam dwie refleksje.
Po pierwsze, spowodowane pandemią opóźnienia, zwiększone koszty transportu, braki w dostawach krytycznych komponentów i półproduktów, ograniczenia w eksporcie surowców zmieniły podejście do strategii łańcucha dostaw. Z globalnego, azjocentrycznego na zdywersyfikowany i samostanowiący w ramach danego regionu.
Najlepszym przykładem nowego podejścia są półprzewodniki. Szybko okazało się, że światowy potentat na tym polu, właściwie monopolista, spółka z Tajwanu, nie tylko stwarza kłopot europejskim i amerykańskim producentom nie mogącym doczekać się dostawy komponentu niezbędnego w produkcji towarów z elementem digital, ale sama ma kłopoty w amerykańsko-chińskiej wojnie handlowej. W rezultacie dywersyfikuje ryzyko, budując dwie nowe fabryki: w Japonii i Stanach Zjednoczonych. Podobną strategię widzimy u amerykańskich konkurentów, którzy planują uruchomienie dodatkowej produkcji w Europie.
Po drugie, państwa - kierując się własnym interesem bezpieczeństwa narodowego - stymulują różnymi prawnymi instrumentami decyzje biznesowe zgodne z tym interesem. Kongres USA przyznał niedawno 52 mld dolarów dofinansowania dla producenta półprzewodników, jeżeli fabryka zostanie wybudowana właśnie w tym kraju. Jeszcze w zeszłym roku Stany Zjednoczone ogłosiły ustawę "CHIPS for America", której celem jest zwiększenie ich zdolności do konkurowania z chińską technologią. Ich śladem podąża UE - Komisja Europejska właśnie ogłosiła plan stworzenia nowego „ekosystemu” produkcji półprzewodników, który ma zapewnić samowystarczalność Unii na tym polu.
Czyli proces regionalizacji łańcuchów dostaw to inicjatywa nie tylko tych firm, ale również wyraz polityki rządów? Czy Chiny rzeczywiście przestały być fabryką świata?
- Regionalizacja, skracanie łańcuchów dostaw to trwający proces, wspierany zachętami ze strony państwa. Mamy zatem do czynienia z połączeniem potrzeby biznesowej z polityczną zachętą ze strony państwa. Byłabym jednak ostrożna w skreślaniu Chin z produkcyjnej mapy świata. Gdy prześledzimy deklaracje, a następnie decyzje biznesowe firm mających tam swoje centra produkcyjne, to znajdziemy przypadki zapewnień o gotowości wyjścia z Państwa Środka, nawet przygotowań do uruchomienia fabryk w innych miejscach regionu - Indiach na przykład - a następnie powrotu do decyzji o kontynuacji produkcji w Chinach i zwiększania tam zatrudnienia.
Fot. Shutterstock
Pozostając w temacie łańcuchów dostaw - ostatnio zyskuje na popularności termin łańcucha wartości. Tak, to jest temat, który po pandemii wkracza w debatę publiczną ze zdwojoną siłą. Jego emanacją jest wydany w lipcu przez Komisję Europejską przewodnik dotyczący due dilligence w światowych łańcuchach dostaw. Jego celem jest przedstawienie rekomendacji, w jaki sposób korporacje powinny weryfikować swoich dostawców, aby wykluczyć, że na którymś etapie tego łańcucha jest wykorzystywana praca niewolnicza.
Na razie jest to przewodnik ograniczony do kwestii pracy przymusowej, ale wiele wskazuje na to, że ta inicjatywa przerodzi się w projekty przepisów bardziej kompleksowo regulujących zgodność działalności gospodarczej z prawami człowieka i szerszymi celami ESG.
Cynicznie można powiedzieć, że takie regulacje mają też podłoże biznesowe – przedsiębiorca przestrzegający praw pracowniczych zawsze przegra konkurencyjną walkę z tym, który wykorzystuje pracę niewolniczą…
- Ufam, że teraz jest taki moment, w którym ma szansę dokonać się przełom w podejściu do problemu pracy przymusowej i szerzej, prowadzenia działalności zgodnie z celami ESG.
Występują łącznie trzy zjawiska, które są dobrym prognostykiem. Po pierwsze, wprowadzane są rozwiązania prawne, które po prostu zobowiązują biznes do pewnych zachowań. Po drugie, inwestorzy - zarówno branżowi, jak i instytucjonalni - nie chcą i też coraz częściej nie mogą (z uwagi na obowiązujące ich przepisy) finansować projektów, które nie spełniają celów ESG. I po trzecie, sami konsumenci świadomie szukają produktów zgodnych z tymi celami.
Czy ten trend może zmienić kierunki łańcuchów dostaw – mamy bowiem due dilligence łańcuchów dostaw pod kątem szeroko pojętego ESG, lada moment będziemy mieli podatek węglowy. Czy to może w pewnej perspektywie doprowadzić do zmiany łańcuchów dostaw, bo np. jako Europa nie będziemy kupować od krajów, które wykorzystują pracę niewolniczą lub nie dbają o klimat?
- Na pewno taki jest cel. Doświadczenie pokazuje, że aby osiągnąć pożądany biznesowo czy społecznie efekt, musi zadziałać łącznie kilka czynników. Biznesowe kalkulacje, regulacje prawne, indywidualne decyzje kontrahentów i konsumentów. Myślę, że teraz mamy właściwe proporcje tych czynników, a to daje szanse na realne zmiany.
Czy te trendy oznaczają wyhamowanie globalizacji?
- Wzajemna zależność ekonomiczna, gospodarcza czy korporacyjna stanowi dziś skomplikowany, współzależny system naczyń połączonych. Globalizacji jako procesu wzrostu takiej współzależności państw, gospodarek i społeczeństw nie da się zatrzymać. Digitalizacja i cyfryzacja tylko go spotęguje. Równolegle jednak będziemy mieli nowe regulacje prawne oraz nowe praktyki biznesowe, mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa, zgodności z obowiązującymi regulacjami czy działalności zgodnej z etycznym i biznesowym fair play.
Powrotu do izolacjonizmu zatem nie będzie?
- Czeka nas raczej zniuansowany protekcjonizm.
Będzie zatem o czym rozmawiać na Europejskim Kongresie Gospodarczym…
- Zdecydowanie. Cały Kongres zapowiada się ciekawie. Poruszone tematy chciałabym rozwinąć podczas sesji „Międzynarodowy handel i relacje gospodarcze po pandemii”, w poniedziałek, 20 września, w godzinach 12.30-14.00. Pandemia zmieniła zasady gry w globalnym handlu. Co z tego może wynikać dla Polski? Jestem bardzo ciekawa spostrzeżeń współpanelistów i wniosków z naszej dyskusji.
Eksperci Baker McKenzie na Europejskim Kongresie Gospodarczym wezmą też udział w sesjach: • Od przemysłu do apteki – rynek farmaceutyczny w czasach koronawirusa, Juliusz Krzyżanowski, poniedziałek 15.00-15.30 • Digitalizacja i cyfryzacja, Piotr Jaśkiewicz, wtorek 9.30-11.00 • Sztuczna inteligencja, Marcin Trepka, wtorek 11.30-13.00 • Wodór – paliwo przyszłości, Michal Piekarski, wtorek 13.30-15.00 • Rynek pracy, wtorek, 13.30-15.00