- Ciężko w ocenie atrakcyjności naszego kraju dla inwestorów zagranicznych ignorować wojnę na Ukrainie. Jesteśmy krajem frontowym, co nie podlega dyskusji - mówi w rozmowie z WNP.PL prezes zarządu PwC Polska Michał Mastalerz.
Co w tej chwili najbardziej interesuje polskich przedsiębiorców i jaka jest zdolność polskiej gospodarki do radzenia sobie w okresie zauważalnego spowolnienia gospodarczego?
Michał Mastalerz: Niezmiennie słyszę w rozmowach z naszymi klientami, że największym wyzwaniem jest zmienność. Ona właśnie powoduje konieczność ciągłego reagowania na zewnętrzne impulsy. W końcu minionego roku perspektywy dla gospodarki polskiej i europejskiej jawiły się w bardzo czarnych barwach. Nasze coroczne badanie CEO Survey, które odbywa się jesienią 2022 r., wskazywało na największy od dekady pesymizm wśród prezesów związany z perspektywami makroekonomicznymi na całym świecie. Natomiast już początek tego roku spowodował, że pojawił się lekki optymizm. Wciąż jednak, jak wszyscy wiemy, dalecy jesteśmy od wizji powrotu do stabilnego wzrostu. Najnowsze prognozy MFW dotyczące naszego kraju mówią, że polska gospodarka urośnie w tym roku o 0,3 procent. Ale MFW podwyższył zarazem prognozy wzrostu gospodarczego w strefie euro, choć spodziewa się jednak płytkiej recesji w Niemczech.
- Zmienność dominuje, a przewidywalności i spokoju zapewnić nie możemy. Oczywiście biznesy w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce, bo jesteśmy krajem frontowym, mają do czynienia z wyższą niepewnością geopolityczną. Daje się to we znaki. Inflacja, o której też trzeba pamiętać, jest dla większości polskich przedsiębiorców dużym wyzwaniem.
- To jest topowe ryzyko w naszej ankiecie wśród dyrektorów generalnych - wskazuje na nie aż 77 procent szefów firm w Polsce wobec tylko 40 procent na świecie. Część z nich z tak wysoką inflacją jeszcze nie musiała sobie radzić w przeszłości. Jest to dla nich niezmiernie trudne.
Rosnące ceny energii wydają się, na szczęście, trochę opanowane…
- Mamy co prawda do czynienia z ogólnym spadkiem cen energii na giełdach, natomiast kiedy rozmawiamy z klientami, widać, że nie wszyscy są beneficjentami niższych cen energii. Część firm nie widząc innych możliwości, zawarła już w ubiegłym roku kontrakty na zakup energii na rok 2023 - kiedy to ceny za jedną kilowatogodzinę skoczyły przecież do ponad 2000 złotych (obecnie oscylują wokół 600-700 złotych) - a więc jest sporo firm, których rentowność, przy takich kosztach, jest zerowa bądź ujemna. Koszt i dostępność energii z tradycyjnych źródeł dały jednak pewien dodatkowy impuls do transformacji energetycznej. Zarówno na poziomie firm, jak również na poziomie wielu krajów.
A jak finansowo postrzegany jest obecnie polski biznes, czy jest odporny i przygotowany na różne scenariusze?
- Mówiąc w skrócie: tak. To wynika z kilku powodów. Po pierwsze duża, relatywnie duża liczba polskich firm miała zgromadzone zapasy gotówki, a to daje pewien komfort bieżącego finansowania działalności. Druga rzecz: polski biznes od pewnego czasu aktywnie inwestował za granicą, czyli dywersyfikował rynki i odbiorców - to jest zawsze najlepsza metoda na budowanie odporności, na kryzys. Po trzecie - my mamy gen umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. I to akurat teraz bardzo się przydaje.
W naszych badaniach najczęstszą krótkoterminową odpowiedzią biznesu na kryzys jest szybkie i zdecydowane cięcie kosztów, zamrażanie inwestycji i podnoszenie cen - także ze względu na wysoką inflację. Natomiast długoterminowo mowa jest już na szczęście o transformacji przedsiębiorstw, skupieniu się na utrzymaniu talentów w firmach. Te dwa elementy mocno rekomendujemy.
Jak owa transformacja powinna przebiegać w przypadku większych firm i jakie rodzi ewentualne zagrożenia?
- Z naszych badań wynika, że 54 procent prezesów firm w Polsce zdaje sobie sprawę, że za mniej niż 10 lat, jeśli nie zmienią modelu biznesowego, zarządzane przez nich przedsiębiorstwa przestaną być zyskowne i dotychczasowy model ulegnie, delikatnie mówiąc, operacyjnej erozji. To bardzo dobrze, że akurat w tym kontekście nasi przedsiębiorcy mają większą samoświadomość konieczności zmian niż ich światowi koledzy. Takiego scenariusza obawia się bowiem 39 procent prezesów na świecie.
Ale jakich konkretnie?
- Patrząc na to, gdzie są kluczowe wyzwania, po pierwsze jest to rynek pracy. W Polsce mamy super wykształconych, zmotywowanych ludzi - tak, to prawda. Natomiast jest ich zdecydowanie za mało w stosunku do potrzeb. Zwłaszcza w niektórych zawodach: np. w informatyce stale potrzebujemy nowych kadr. Trendy demograficzne pokazują, że to się nie zmieni w najbliższej przyszłości. Dodatkowo praca zdalna umożliwia polskim pracownikom dostęp do światowego rynku pracy, który jest bardzo atrakcyjny, ale również konkurencyjny.
Ograniczona pula talentów oraz postępujący niezmiernie szybko rozwój przydatnych biznesowo technologii wymuszają w dużej mierze transformację. Dlatego tak ważne jest skuteczne i efektywne biznesowo wykorzystanie tego, co oferują wielcy gracze rynku IT - tacy jak Microsoft, Google, AWS, SAP, Salesforce czy inni.
- Współpracujemy z nimi i bardzo wyraźnie widzimy, jakie korzyści biznesowe osiągają nasi klienci, którzy potrafią w odpowiedni sposób dobrać i wdrożyć dostępne rozwiązania technologiczne. Rozwój nowych technologii pędzi w niesamowitym tempie, tak więc jeśli część biznesu nie wykorzystuje tego, to traci absolutnie konkurencyjność. Czynniki zewnętrzne powodują, że zmiana jest ciągła, ale musi też być oparta na technologiach.
Jak Polska wypada na tle innych państw naszego regionu? Czy nadal jesteśmy atrakcyjni dla inwestorów, dla funduszy inwestycyjnych?
- Szalenie interesująca jest najnowsza ankieta „Polska w oczach inwestorów zagranicznych”, przeprowadzona w marcu 2023 r. na zlecenie Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (AHK Polska) i IGCC (sieci międzynarodowych izb handlowych działających w Polsce). Można w niej przeczytać, że owszem, Polska zajmuje pierwsze miejsce jako najbardziej atrakcyjna lokalizacja inwestycyjna dla biznesu wśród krajów uwzględnionych w tegorocznej ankiecie (Europa Środkowa i Wschodnia oraz Chiny i Rosja), jednak jest pewne “ale”. Najgorzej respondenci ocenili przewidywalność polityki gospodarczej - 64 procent wypowiedzi negatywnych oraz system podatkowy i administrację skarbową - 48 procent.
- Czyli warto tę atrakcyjność systemowo zwiększać, bo odpowiedniego poziomu inwestycji nam w ostatnich latach bardzo brakuje. Dodatkowo ciężko jest ignorować wojnę na Ukrainie. Jesteśmy krajem frontowym, co nie podlega dyskusji. Ale rozgraniczyłbym w tej sytuacji dwa rodzaje inwestorów czy funduszy inwestycyjnych. Tych, którzy już w Polsce są od lat, lepiej rozumieją lokalne uwarunkowania i dla nich fakt, że przyłożą linijkę na mapie, nie oznacza, że my jesteśmy zagrożeni w takim samym stopniu jak Ukraina. Dla takich inwestorów wciąż Polska jest atrakcyjna i stabilna. Są jednak tacy, którym w myśli o inwestycjach wspomniana linijka na mapie nie pomaga. Zawsze w takich kryzysowych sytuacjach inwestor dostaje kilka możliwych lokalizacji dla tworzenia biznesu. Jest u nas wciąż dostęp do talentów, wykształconych ludzi, do dobrej infrastruktury, do technologii, ale niestety takie przypadki już nam się pojawiają i na inwestycje wybierana jest Hiszpania lub Portugalia, bo to jednak dalej od konfliktów.
Z kolei korzystny dla Polski jest tzw. nearshoring, czyli przenoszenie produkcji podzespołów i komponentów bliżej głównych producentów znajdujących się często w Europie kontynentalnej. Wynika to z wywołanych pandemią, a następnie wojną na Ukrainie zaburzeń łańcuchów dostaw. W efekcie wiele globalnych koncernów przebudowało swoje procesy. Polska mając ogromne atuty - techniczne, technologiczne oraz kadrowe - dzisiaj na tym zyskuje. Także wiele przenoszonych produkcji komponentów trafia do naszego kraju. My już nie jesteśmy w stanie i nie chcemy konkurować wyłącznie poziomem wynagrodzeń. Coraz bardziej liczy się wiarygodność i jakość - w tym obszarze mamy dobre notowania. Przykładem są też centra usług, których w Polsce powstało na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wiele. Początkowo zajmowały się one prostym księgowaniem faktur, a teraz w większości tych centrów mamy kluczowe procesy biznesowe przenoszone ze światowych central.
Wspomniał pan o technologiach, które muszą być przyswajane przez firmy, żeby były w stanie zachować konkurencyjność. Jak to przedstawia się w codziennych doświadczeniach biznesowych?
- We wspomnianych wcześniej badaniach blisko 40 procent prezesów firm zadeklarowało, iż w związku z kryzysem zamraża projekty inwestycyjne albo nie podejmuje nowych. W sytuacji dużej niepewności jest to może zrozumiałe. Natomiast wielu z naszych klientów, tych bardziej dynamicznych i bardziej agresywnych, myślących zdecydowanie do przodu, absolutnie deklaruje prowadzenie inwestycji w technologie.
Wykorzystywanie na przykład chmury obliczeniowej, sztucznej inteligencji (AI) w procesach jest dla nich oczywiste. Nie tak dawno byłem na spotkaniu z przedstawicielami zarządów firm mających ponad miliard złotych przychodów. Na jednym z paneli mowa była o tym, że sztuczna inteligencja to już rozwiązanie, które oni wykorzystują w procesach logistycznych, planowaniu zakupów, planowaniu produkcji, sprzedaży. Ta rzeczywistość pozwala być bardziej konkurencyjnym i oni te przewagi dostrzegli. Sami jako PwC mamy tematy technologiczne na liście naszych priorytetów i bardzo dużo ciekawych wdrożeń i kompetencji na pokładzie.
PwC w Polsce rozwija się, powstał nowy oddział waszego Financial Crime Unit - centrum usług dla sektora finansowego - w Lublinie. Kolejni ludzie są przyjmowani do pracy. Czy firma widzi nadal potencjał rozwoju w Polsce?
- Zdecydowanie tak. Zadeklarowaliśmy przyjęcie 300 osób w samym Lublinie w centrum, które zajmuje się wspieraniem klientów naszej firmy z całego świata w przeciwdziałaniu praniu pieniędzy (AML) i finansowaniu terroryzmu, ale to jest pierwszy krok w naszych planach ekspansji. Odpowiadając na wyzwania klientów dotyczące dostępności pracowników i potrzeby wykorzystania w procesach biznesowych najlepszych rozwiązań technologicznych, rozbudowujemy model tzw. managed service. Co to oznacza?
Przejmujemy od naszych klientów odpowiedzialność za ważne, powtarzalne procesy biznesowe. Odciążamy ich, zapewniając odpowiednio wykształcony zespół, know-how, właśnie technologie - tak, aby maksymalnie efektywnie i na bardzo wysokim poziomie jakościowym wykonać powierzone nam operacje, np. w obszarach compliance (AML, KYC, podatkowym czy prawnym). Do tej pory klienci wykonywali je sami, borykając się często z brakiem odpowiednio doświadczonych ludzi, zmiennymi regulacjami czy brakiem zautomatyzowanego procesu i wspierających go rozwiązań technologicznych. Obecnie ponad 50 procent organizacji uważa, że w ciągu najbliższych 10 lat ponad połowa ich operacji będzie korzystać z usług dostawcy managed services.
To kolejny etap po prostym outsourcingu operacji. W tym obszarze budujemy i nadal chcemy budować jako PwC Polska i PwC CEE nasze przewagi. To idealnie współgra z naszym doświadczeniem i wykształceniem, naszymi ekspertyzami i technologiami. Jest to również zauważone w PwC w innych krajach - dzięki temu naszym pracownikom dajemy unikalną możliwość pracy przy międzynarodowych projektach, w zdywersyfikowanych zespołach. U nas nie ma nudy, a jest zawodowy fun. Dajemy duże możliwości rozwoju i awansu i stwarzamy masę możliwości na podnoszenie swoich kwalifikacji. Mamy zaplanowanych jeszcze w tym roku kilka newsów o dużych rekrutacjach w PwC. Rokrocznie przyjmujemy ponad 1500 nowych pracowników.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie