Pewnego dnia Mark Zuckerberg przyszedł i oświadczył „Metaverse jest mój, ja go będę rozbudowywał”. To był niejako sygnał, że będzie próbował zagarnąć metaverse dla siebie. Po tym co dziś widzimy, póki co mu się to nie udaje. Nie zaprezentował na razie niczego wielkiego.
Dla użytkowników płynie z takich deklaracji pewne zagrożenie. Nie może być tak, że wirtualny świat będzie przypisany do tylko i wyłącznie kilku największych firm i wszyscy inni będą musieli się do niego dostosować. Na pytanie, czy to jest realne zagrożenie odpowiada Katarzyna Szymielewicz, prezes Fundacji Panoptykon.
- Inwestorzy w Dolinie Krzemowej szukają kolejnych obszarów, w które mogą włożyć pieniądze. Myślę, że to jest główny powód, dla którego Mark Zuckerberg obiecywał wspomnianą ekspansję Byłoby to bardzo realne zagrożenie, gdyby jednej firmie udało się zmonopolizować protokoły czy infrastrukturę, na której metaverse miałby działać.
- Te zagrożenia jednak już dziś są świetnie rozpoznawane. Panoptykon je obserwuje, ale jeszcze więcej uwagi poświęca im Komisja Europejska, UOKiK, organy ochrony konkurencji i konsumentów na całym świecie. Na pewno w Europie to jest pole, na którym gra gigantów toczy się od dwóch dekad, a ostatnio bardzo wyraźnie widzimy jakie szkody dla społeczeństwa wiążą się z tym, kiedy ten wyścig nie bierze pod uwagę ochrony środowiska, prywatności, wartości społecznych takich jak jakość informacji, które dostajemy. - mówi Szymielewicz.
- Jest też kwestia cyfrowego dobrostanu, czyli wszystkich problemów takich jak uzależnienia czy pogarszający się stan psychiczny dzieci i dorosłych. To wszystko idzie w parze z nieodpowiedzialnym modelem biznesowym, który nakręca kilka firm w imię coraz większych zysków - zauważa Szymielewicz.
- Jeżeli mielibyśmy wyciągnąć wnioski z lekcji, jaką dały nam media społecznościowe 2.0 i media elektroniczne, które znamy dzisiaj, to taką lekcją jest to jest właśnie to, że nie możemy pozwolić sobie na powtórkę błędu, w którym kilku graczy motywowanych wyłącznie zyskiem generuje go kosztem jakości, rozumianej szeroko od ekologii poprzez prywatność, uwagę ludzi, jakość treści i tak dalej. - kontynuuje prezes Panoptykonu.
- Powinniśmy wrócić do tego, czym Internet był i czym mógłby na nowo być. Wysiłek w Unii Europejskiej, żeby przywrócić pewne wartości, dzieje się naszych oczach, ale w merytoryce mogłoby to być zrobione dobrze od początku - mówi Szymielewicz.
- Dla przykładu zastosowanie RODO w Internecie poskutkowało wieloma porażkami. W przypadku metaverse moglibyśmy wrócić do pewnych dobrych założeń tworzenia Internetu jako struktury otwartej, interoperacyjnej, opartej o protokoły, które nie są komercyjnie wykorzystywane przez jedną firmę, ale są dostępne dla wszystkich innowatorów na takich samych zasadach - ocenia Katarzyna Szymielewicz.
- W takim przypadku metaverse mógłby być ciekawym obszarem wskazującym jak projektować sensowną technologię od początku. To się jednak nie wydarzy, jeżeli jedna osoba, np. Mark Zuckerberg, od początku będzie głównym czy jedynym inwestorem - podsumowuje.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie