- Nie potwierdziły się prognozy, że będziemy mieli ponad 20 proc. inflacji, nie potwierdzi się również to, że będziemy mieli recesję w tym roku - deklarował wiceminister finansów Artur Soboń w trakcie debaty "Inflacja" odbywającej się w ramach EEC 2023.
Minister odpowiedział m.in. na pytanie o to, czy rząd wprowadził na rynek zbyt dużo pieniędzy w ramach tarcz antykryzysowych dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw.
- Trudno, żeby państwo zachowało się inaczej. Gdybyśmy nie wprowadzili tak daleko idącej interwencji w czasie epidemii, to nie udałoby się utrzymać płynności w firmach i poziomu zatrudnienia, co przełożyłoby się na daleko idące koszty społeczne i gospodarcze - wyjaśniał minister Soboń.
- To, że udało się udało się utrzymać płynność i zatrudnienie, i to w sposób trwały pokazuje, że w sytuacji, w której zdjęliśmy z gospodarki "kaganiec", jakim był COVID - bo gospodarka wolnorynkowa polega na ruchu, nie ma nic gorszego niż zastój - z punktu widzenia szybkiego powrotu do ścieżki wzrostu przyniosło efekt - dodał.
- Czy my te transfery nadmiernie rozbudowaliśmy? Niespełna 50 proc. naszego długu w relacji do PKB to nie jest jakaś miara, która by nas negatywnie odróżniała od innych państw europejskich: my jesteśmy jednak dużo poniżej tych 85 proc. średniej w UE. Ta relacja długu do PKB pokazuje, że nie prowadzimy nadmiernie rozrzutnej polityki fiskalnej - kontynuował Artur Soboń.
Minister poinformował, że koszt samych tarcz antykryzysowych tylko w roku 2022 wyniósł 40 mld zł. To powoduje, że deficyt jest rosnący, i będzie wyższy w roku bieżącym. Są dwa zasadnicze powody tego: bezpieczeństwo - bo wydajemy ponad 4 proc. PKB na podniesienie poziomu bezpieczeństwa (1 pp. PKB to ponad 30 mld. zł.) oraz osłony socjalne.
- Instrumenty wsparcia nie mają charakteru stałego, ale niektóre pozostaną z nami na dłużej, jak np. zerowa stawka VAT na żywność - zadeklarował minister Soboń. - Przy takich cenach żywności, najwyższych, od kiedy je badamy, koszyk zakupowy przeciętnej polskiej rodziny to jest 27 proc. dochodu. Będziemy w połowie roku analizować, czy przedłużać wakacje kredytowe - powiedział.
- Odciążenie przedsiębiorców poprzez obniżkę PIT i wzięcie przez państwo na siebie części presji na wynagrodzenia sprawiają, że zaliczki nie pokrywają się z faktycznymi zobowiązaniami podatkowymi, ale naszym zdaniem to był dobry ruch ze strony rządu - ocenił wiceszef resortu finansów.
- Choćby nas dogmatyczni liberalni ekonomiści zniechęcali do podążania tą drogą, to my z tej drogi nie zejdziemy - deklarował Artur Soboń. - Jesteśmy przekonani, że jeśli inflacja najbardziej uderza w osoby najsłabsze, to do tych osób należy kierować największą pomoc. Ta pomoc ma w niektórych elementach bardziej selektywny charakter, w innych powszechny - bo np. nie da się rezygnując z VAT na paliwa, kierować tej pomocy tylko do biednych. Ale jeśli ktoś mówi, że pomoc jest zbyt szeroka, niech wskaże, z czego powinniśmy zrezygnować - mówił minister.
- Jest pokusa, by inflację bazową odrywać od czynników zewnętrznych: jeśli mamy rosnące ceny np. usług, to jednak kluczowe znaczenie miały rosnące ceny energii czy gazu; na wzrost kosztów transportu kluczowy wpływ miały rosnące ceny paliw. To są czynniki zewnętrzne; skądinąd polska gospodarka potrafiła w ekstremalnych warunkach np. braku węgla przeprowadzić operację uniezależnienia się od dostaw surowców z Rosji - mówił Artur Soboń. - Czynniki zewnętrzne są cały czas dominujące w stosunku do naszej polityki pieniężnej.
Minister Soboń postawił tezę, że przynajmniej dwie trzecie inflacji to efekt importu. - To, że udało utrzymać się fundamenty gospodarcze powoduje, że moim zdaniem można optymistycznie patrzeć w przyszłość. Nie potwierdziły się prognozy, że będziemy mieli ponad 20 proc. inflacji, nie potwierdzi się również to, że będziemy mieli recesję w tym roku - zadeklarował wiceminister finansów.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie