Mimo zawirowań związanych z kryzysem energetycznym kierunek zielonej transformacji jest niezagrożony. Co więcej: wszystko wskazuje, że zielone inwestycje lepiej niż inne przejdą przez spowolnienie gospodarcze.
Wobec kryzysu energetycznego z polityki Banku Pekao wykreślono zapis o zakazie kredytowania zakupów węgla.
- Nie czas żałować róż, gdy płonie las... W odpowiedzi na przede wszystkim zapytania klientów podjęliśmy decyzję o wykreśleniu z naszej polityki kredytowej zapisu o zakazie finansowania zakupu paliw kopalnych. Ta zmiana ma na celu zabezpieczenie przedsiębiorstw ciepłowniczych, elektrociepłowni, ciepłowni - mniejszych, większych - w związku z potrzebą zakupu węgla - mówi Paweł Strączyński, wiceprezes Pekao, dodając, że okres najbliższej, a może i kolejnej zimy będą szczególnie newralgiczne, jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Dla Pekao - jako drugiego banku w Polsce, a pierwszego, jeśli chodzi o finansowanie przedsiębiorstw - bardzo ważne jest utrzymanie m.in. stabilności portfela kredytowego. Są w nim firmy, które same nie wytwarzają energii, ale mogą ucierpieć na skutek jej braku.
- Gdyby tak się stało, mielibyśmy do czynienia nie tylko z kryzysem energetycznym, ale byłby to również przyczynek do poważnego kryzysu finansowego - mówi Paweł Strączyński.
Jego zdaniem największe zagrożenie, przed jakim stoją dziś zielone inwestycje, to inflacja. Modele finansowe, na postawie których podejmowano decyzje kredytowe, ze względu na rosnące koszty są teraz „przepracowywane”. Może się okazać, że konwenanty wpisane do umów w fazie inwestycyjnej są dziś nie do osiągnięcia.
Bank jednak nadal opowiada się za zieloną transformacją. Zainteresowanie zielonymi projektami nie spada. Ich liczba jest taka sama, jak przed kryzysem energetycznym.
Podobnego zdania jest Wojciech Hann, prezes Banku Ochrony Środowiska. Co więcej: w jego opinii zielone inwestycje ucierpią mniej niż inne na skutek turbulencji w gospodarce spowodowanych agresją Rosji na Ukrainę.
- Zapaść inwestycyjna w innych segmentach jest dużo wyraźniejsza. Tymczasem jeśli chodzi o zielone finansowanie nadal obserwujemy zainteresowanie klientów - mówi Hann, dopowiadając, że - mimo zwiększenia kosztu kredytów - odpowiedzią na kryzys jest jeszcze więcej zielonej transformacji. Gdyby Polska była w niej bardziej zaawansowana, problemy na rynku energii wywołane przez wzrost cen jej nośników byłyby o wiele mniejsze.
- Kryzys widać w kredytach hipotecznych, w sprzedaży mieszkań. Natomiast jeśli chodzi o kondycję przedsiębiorstw - małych, średnich, dużych, ich apetyt na inwestycje, to spowolnienia nie widzimy. Klienci informują nas, że projekty będą realizowane. To doskonały czas na przyspieszenie transformacji. Kryzys otworzył nam oczy na to, że dalsze bazowanie na paliwach kopalnych to droga donikąd. Przyszłością jest energetyka odnawialna, najlepiej rozproszona, ze stabilną bazą - uważa Paweł Strączyński.
- Mamy teraz do czynienia ze zderzeniem wartości w gospodarce. Jako BOŚ wprowadziliśmy modyfikację polityki klimatycznej, zastrzegając, że zielone cele muszą brać pod uwagę dwa aspekty: bezpieczeństwa energetycznego oraz sprawiedliwej transformacji. Oba są obowiązkowe dla chcących pozyskać u nas finansowanie - mówi Wojciech Hann.
Przypomina też, że pakiet Fit fot 55 to piękny program, ale powinien zakładać, że na świecie zdarzają się kryzysy i że trzeba umieć na nie zareagować nadzwyczajnymi środkami... Teraz jest właśnie taki czas, ale nie zmienia to zasadniczego podejścia do zielonej transformacji w gospodarce.
Zdaniem Ewy Mochockiej, Associate Partner w EY, niektóre firmy ograniczają inwestycje wobec nadciągającego spowolnienia gospodarczego i może się to nasilać wraz pojawianiem się symptomów recesji, lecz w dziedzinie zielonej transformacji nadal dzieje się bardzo dużo. I to zarówno jeśli chodzi o aktywa ograniczające emisję, jak i budowę nowych źródeł wytwórczych. Wyzwaniem są struktura i źródła finansowania.
Problemem staje się tracąca na wartości złotówka. Widać ucieczkę od niej i próbę zastępowania jej w finansowaniu innymi walutami. Pytanie, jak to zrobić, żeby finansowanie było efektywne. Można przejść na euro, ale pod warunkiem, że firma, która chce tak opłacić swoje zielone inwestycje, ma przychody w tej walucie... Wtedy to bezpieczne rozwiązanie.
Zielonej transformacji nie odpuszcza też Ministerstwo Finansów, chociaż - jak mówi Katarzyna Szwarc, pełnomocnik ds. Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego w Ministerstwie Finansów, nawiązując do wypowiedzi wiceprezesa Banku Pekao - teraz musi się zająć gaszeniem lasu i chwilowo nie ma czasu podlewać róż.
- Nie znaczy to jednak, że transformacja klimatyczna polskiej gospodarki zniknęła z naszego radaru. To cel strategiczny. Jej koszt do roku 2050 to może być nawet 250 mld euro. Inwestycje publiczne pokryją do 200 mld. Jest więc przestrzeń i potrzeba, aby pozostałe środki wyłożyli inwestorzy prywatni. Chcemy im stworzyć takie warunki, aby mogli wejść w tę lukę - mówi Katarzyna Szwarc.
Jak zapewnia, Ministerstwo Finansów pracuje wraz z rynkiem finansowym nad mapą drogową dla rozwoju zrównoważonych finansów w Polsce. Ma w tym pomóc powołanie platformy zrównoważonych finansów, złożonej nie tylko z przedstawicieli administracji rządowej, ale również polskiego rynku finansowego. Powinna ona wskazać kluczowe obszary, w których muszą nastąpić zmiany, aby prywatne pieniądze szerszym strumieniem mogły zasilić zieloną transformację.
Polska była pierwszym krajem na świecie, który wyemitował zielone obligacje (musi zostać wskazany prośrodowiskowy cel - przyp. red.). Było to w 2016 r., a wartość emisji wynosiła 750 mln euro. W ocenie Katarzyny Szwarc tamtą emisję można uznać za sukces. Teraz trzeba go przekuć w sukces obligacji korporacyjnych i komunalnych.
Na drodze do tego są jednak przeszkody. Podstawowa to nieufność do rynku kapitałowego w Polsce i preferowanie przez podmioty gospodarcze i samorządowe finansowania bankowego. W efekcie rynek obligacji, zwłaszcza w segmencie komunalnym, jest słabo rozwinięty. Dla mniejszych podmiotów barierą jest też np. koszt przygotowania emisji sięgający kilkudziesięciu tysięcy euro.
- Musimy wypracować rozwiązania, żeby rynek obligacji ruszył w Polsce z kopyta. Dostrzegamy ogromy popyt na nie po stronie inwestorów, którzy - czy to z przyczyn wizerunkowych, czy regulacyjnych - są bardzo zainteresowani inwestowaniem w zielony dług. Pytają wprost, kiedy w naszym kraju będzie więcej zielonych obligacji - relacjonuje przedstawicielka Ministerstwa Finansów, wyrażając nadzieję, że w perspektywie kilku lat Polska będzie mogła stać się regionalnym hubem zielonych finansów.
Zdaniem Ewy Mochockiej z EY, żeby rynek zielonych obligacji rozwinął się, inwestorzy muszą być lepiej informowani. Jeśli nie będą rozumieć polskiej specyfiki, nie zechcą ich obejmować.
- Edukacja rynku jest bardzo potrzebna. Przydałby się też pewien katalizator, wymierna zachęta do rozpowszechniania w praktyce zainteresowania takim instrumentem, jak zielone obligacje. Niesłychanie cenna jest tu inicjatywa Ministerstwa Finansów - komentuje Wojciech Hann
I kontynuuje: brakuje inwestorów „z długim horyzontem”, za wyjątkiem banków i być może ubezpieczycieli. Nadal na rynku nie ma funduszy, które chętnie kupowałyby papier „dłuższy” niż 3-4 lata.
Coraz większe znacznie na rynku finansowym ma ESG (sprawy związane z ochroną środowiska, społeczne i dotyczące ładu korporacyjnego; z angielskiego - Environmental, Social and Governance).
- Banki oceniają klientów pod kątem zdolności kredytowych, ale aspekt ESG zaczyna być mocniej dostrzegany. Począwszy od 2023 roku instytucje finansowe zaczynają zgodnie z dyrektywą europejską zapisywać, co faktycznie zrobiły w obszarze ESG, a od 2024 r. będą to raportować - przypomina Wojciech Hann, nie bez satysfakcji
I wskazuje, że BOŚ wreszcie ma rację we właściwym czasie, nie 30 lat za wcześnie.
- Dla nas albo projekt jest zielony, albo jest czarny... Nie ma projektów brązowych czy szarych. Dla finansowania zielonych projektów stosujemy preferencyjne marże - informuje Paweł Strączyński, dodając, że wdrożenie standardów raportowania niefinansowego, w tym ESG, będzie dużym wyzwaniem.
Oprócz finansowania bankowego i kapitałowego, zielone inwestycje mogą liczyć na unijne granty czy wsparcie krajowych instytucji rozwojowych. Granty są szczególnie ważne dla rozwiązań na etapie opracowywania, a ich wdrożenie biznesowe jest zbyt ryzykowne.
- Zmiana równa się koszty. Nowe rozwiązanie trzeba najpierw przetestować, a wynik jest nie zawsze taki, jak byśmy oczekiwali - zauważa Maria Śmietanka, zastępca dyrektora Krajowego Punktu Kontaktowego w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.
Z punktu widzenia nauki to, czy nowe rozwiązanie działa, czy nie, jest tak samo ważne, bo w nauce chodzi o budowanie wiedzy, ale dla inwestora biznesowego ta różnica ma znaczenie fundamentalne. Tu jest miejsce na finansowanie publiczne i grantowe.
- Opcji jest dużo. Zachęcamy polskie instytucje do udziału w unijnym programie Horyzont Europa. Ze 100 mld euro w tej perspektywie zdecydowana większość będzie wydatkowana na projekty w kolorze zielonym. Wysokość grantu może sięgnąć nawet 100 proc. kosztów kwalifikowanych - mówi Maria Śmietanka.
Zieloną transformację wspiera też Polski Fundusz Rozwoju.
- Szkoda zmarnować tak dobry kryzys, jak powiedział kiedyś Winston Churchill. Jestem przekonany, że to, co się teraz dzieje, może być szansą. Tak jak koronawirusa przyspieszył digitalizację, tak mocno wierzymy, że obecny kryzys będzie przełomem w zrównoważonych finansach. Musimy się zastanowić, jak odejść od paliw kopalnych. Nie mają one przyszłości, chociaż nie można odciąć się od nich z dnia na dzień. Dziś interwencja rządu w ceny energii jest konieczna, ale w długiej perspektywie kierunek obrany przez UE jest właściwy; to szansa technologiczna - mówi Tomasz Tomasiak, dyrektor Departamentu Transformacji Energetycznej w PFR.
Fundusz stara się być dla firm partnerem na trudne czasy, wspierać przedsiębiorstwa, ale nie konkurując z bankami, a raczej współpracując, - np. z Pekao. PFR zainwestował ostatnio w zielone obligacje grupy R.Power - jednego z większych deweloperów i budowniczych farm fotowoltaicznych w Polsce.
- To inwestycja, która pokazuje, że to rynek perspektywiczny. W jej efekcie nastąpił powrót zielonych korporacyjnych obligacji do gry. Takie sygnały są dla rynku ważne - ocenia Tomasz Tomasiak.
- Tak, kryzys jest szansą. Ci, którzy mają dziś problem z kupnem paliwa do ciepłowni, zapewne się z tym nie zgodzą, ale to okres przejściowy. Zielona gospodarka to więcej niż energetyka, to także gospodarka obiegu zamkniętego, ochrona wody, inicjatywa 3W (woda, wodór, węgiel) przy zastosowaniu w skali w nano - dodaje Adam Żelezik, dyrektor Departamentu 3W w Banku Gospodarstwa Krajowego.
Jak zaznacza, BGK nastawiony jest nie na zysk stricte ekonomiczny, ale społeczny. Ta instytucja rozwojowa podejmuje wyzwania w finansowaniu i dużych przedsięwzięć, i innowacji, które wymagają szczególnego podejścia.
- Nie ma alternatywy dla kierunku zielonego - kończy Adam Żelezik.
Cytaty pochodzą z debaty pt. "Zielone finansowanie", która odbyła się podczas konferencji PRECOP27 w Katowicach. Jej moderatorem był Paweł Czuryło, zastępca redaktora naczelnego ds. online Dziennika Gazety Prawnej.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie