Potrzebujemy solidarności, konsekwencji i czasu na dostosowanie się do kryzysowych realiów na rynku energii i jej nośników - twierdzi Janusz Steinhoff, przewodniczący Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC.
Mijający rok udało nam się przeżyć pod względem zaopatrzenia w nośniki energii bez dużych wstrząsów. Magazyny gazu w większości krajów europejskich są wypełnione, importujemy węgiel z wielu rejonów świata, a ceny ropy wskazują na płynność tego rynku, co pozwala mieć nadzieję, że wchodzące w życie embargo na rosyjską ropę nie spowoduje dużych perturbacji gospodarczych.
Rok 2023 stawia jednak przed nami znacząco poważniejsze wyzwania. Już teraz wiemy, że deficyt gazu ziemnego w Europie znacznie przekroczy 25 mld m sześc. To tylko jeden z czynników wskazując na konieczność oszczędzania i racjonalnej polityki państw członkowskich Unii Europejskiej w całym obszarze zaopatrzenia w paliwa energetyczne.
W najbliższych miesiącach można założyć stopniowe stabilizowanie się rynku i spadek cen węgla. Rynek gazu wypełni lukę po rosyjskich dostawach, ale w tym przypadku substytucja potrwa dłużej. Polska również odczuje te trudności, ale w tej materii nie możemy mieć sobie wiele do zarzucenia – rozbudowując transgraniczną infrastrukturę gazową, zrobiliśmy wszystko, by w porę uniezależnić się od kierunku rosyjskiego w imporcie.
W Unii Europejskiej absolutnie konieczne jest przyśpieszenie budowy wspólnego, konkurencyjnego rynku gazu i energii elektrycznej oraz współpracy przy pozyskiwaniu paliw i surowców spoza Europy. Potrzebować będziemy europejskiej solidarności realizowanej m.in. poprzez mechanizmy pomocy krajom, które znajdą się w szczególnie trudnej sytuacji (np. ze względu na problemy logistyczne).
Uelastycznienia – ale jedynie jeśli chodzi o tempo realizacji, a nie o cele – wymagać będzie europejska polityka klimatyczno-energetyczna. Do obserwowanych i spodziewanych zawirowań dostosować należy szczególnie tempo odchodzenia od węgla w energetyce. Mówią już o tym m.in. Niemcy, problemy występują też w Polsce. Podkreślę jednak raz jeszcze – jestem zdecydowanie przeciwny rewizji nadrzędnych celów unijnej polityki klimatycznej i odchodzeniu od trendu dekarbonizacji.
Wobec wzrostu kosztów produkcji przyspieszenia wymaga proces wprowadzania europejskiego podatku węglowego (CBAM). Globalna konkurencja w gospodarce musi mieć za podstawę wspólne standardy pracy i oddziaływania na środowisko. To warunek przetrwania europejskiego przemysłu – szczególnie jego energochłonnych gałęzi.
Rok 2023 upłynie zapewne pod znakiem niepewności i zmieniających się warunków. Europejska gospodarka musi dostosować się do kryzysowych reguł, co wymagać będzie wysiłku i wyrzeczeń, a od polityków odwagi podejmowania nie zawsze łatwych w społecznym odbiorze, ale niezbędnych z punktu widzenia wyzwań przyszłości decyzji.
W zasadniczych kwestiach potrzebne będą jednak konsekwencja i nieustępliwość. To wyzwanie związane z tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą.
Aktualną podstawą unijnej strategii energetycznej pozostaje całkowita rezygnacja z importu nośników energii z Federacji Rosyjskiej – do czasu, kiedy nie porzuci ona swojej imperialnej polityki realizowanej od lat z wykorzystaniem eksportu ropy czy gazu jako narzędzi nacisku i manipulacji.
Szukanie kompromisu wymagającego ofiar z zasad nie powinno wchodzić w grę. Rosja naruszyła podstawowe reguły stosunków międzynarodowych, demokratyczne normy i europejskie wartości. Jakiekolwiek ustępstwa miałyby fatalne skutki w dłuższej perspektywie. Pamiętajmy, że agresja na niepodległą Ukrainę to w dużej mierze pokłosie bierności – braku reakcji wolnego świata na aneksję Krymu.
Trudny rok 2023 wymaga zatem od nas konsekwencji i solidarnej mądrości, wykorzystania doświadczeń, odporności i cierpliwości. Wierzę, że tak wyposażeni, przetrwamy ciężki czas w niezłej kondycji.
Tekst pochodzi z nru 04/2022 Magazynu Gospodarczego Nowy Przemysł.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie