EEC 2020

Samochody ciężarowe na drodze ekspresowej S61 Suwałki-Budzisko

Nie powiało optymizmem z raportu na temat rynku transportowego w Polsce i Europie, przygotowanego przez platformę logistyczną Trans.eu. Potwierdza on nasze wcześniejsze doniesienia, że rok 2023 będzie dla przewoźników bardzo trudny.

  • Jesienny szczyt sezonowy został stłamszony przez spowolnienie gospodarcze i spadek konsumpcji. To oznacza mniej zleceń dla przewoźników.
  • Jeśli nie nastąpią żadne niespodziewane zdarzenia, to można spekulować, że początek roku cechować się będzie dalszym spadkiem popytu na usługi transportowe.
  • Uczciwe kreowanie stawek nadal utrudnia dość duża szara strefa obejmująca przede wszystkim sferę wynagrodzeń kierowców.
  • O problemach dotykających branżę transportową dyskutować będziemy trakcie  EEC Trends (6 lutego, trwa rejestracja), a także podczas XV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach (24-26 kwietnia 2023 r.). Zapraszamy na nasze wydarzenia.

Głównym problemem branży pozostaje niepewność o koniunkturę gospodarczą w Polsce i Europie. Jeśli ona osłabnie, będzie bardzo trudno przekładać wzrost kosztów na stawki transportowe i przychody firm.

Początek roku 2022 wcale nie zapowiadał kłopotów

Jak możemy przeczytać w raporcie Trans.eu, pierwszy kwartał pod względem popytu na usługi transportowe samochodami o dopuszczalnej masie całkowitej (DMC) powyżej 3,5 tony był zdecydowanie lepszy niż pierwsze trzy miesiące 2021 r.

Wzrost zapotrzebowania widoczny był na wszystkich rynkach - poza brytyjskim i polskim. W większości państw europejskich trend ten wynikał ze zniesienia obostrzeń pandemicznych, które w I kwartale 
2021 r. okazały się bardzo surowe. Spadek na rynku brytyjskim wynikał zaś z coraz większej izolacji Wysp na transportowej mapie Europy.

II kwartał tradycyjnie był lepszy od pierwszych trzech miesięcy roku. Skok popytu uwidocznił się na wszystkich trasach (poza kierunkiem włoskim). Co więcej: był on bardzo wyraźny - i to pomimo wybuchu wojny w Ukrainie.

Pod koniec II kwartału dało się jednak zauważyć pierwsze symptomy spowolnienia gospodarczego. Rosnące drastycznie ceny paliw i koszty energii, spowodowane wybuchem wojny na Ukrainie, zaczęły nakręcać inflację, która z kolei przyczyniła się do ograniczania wydatków przez konsumentów.

W maju indeks PMI dla polskiego przemysłu spadł po raz pierwszy od dwóch lat poniżej neutralnego poziomu. Wyhamowywanie aktywności przemysłowej dało się także zauważyć w Niemczech i większości państw strefy euro. Trend ten wyraźnie się nasilił w trzecim kwartale i wczesną jesienią. Nawet w październiku, kiedy zaczynał się już wysoki sezon przedświąteczny, wzrost zapotrzebowania nie był wyraźny i indeksy przeważnie znajdowały się na poziomach wyraźnie poniżej mediany z II kw.

Obecnie wyraźnie już widać, że jesienny szczyt sezonowy stłamsiły spowolnienie gospodarcze i spadek konsumpcji. To oznacza mniej zleceń dla przewoźników.

Podobna tendencja jak w przypadku popytu ujawniła się także w stawkach transportowych. W dwóch pierwszych kwartałach drastycznie rosły, co wynikało z nagłego wzrostu kosztów (litr oleju napędowego zdrożał z 6 do 8 zł, o 30 proc.; cena ta utrzymuje się do teraz) i dużego popytu.

Jeśli w styczniu średnia stawka za trasę Polska-Niemcy wynosiła 950 euro, to w marcu (w pierwszym miesiącu wojny) było to już 1100 euro. Szczególnego przyspieszenia wzrost stawki doznał w II kwartale, kiedy wysokie ceny paliw się utrwaliły i stało się jasne, że wojna nie skończy się tak szybko. A to oznaczało, iż ceny te zostaną na dłużej.

Na najważniejszej dla polskiej gospodarki trasie do Niemiec mediana stawki skoczyła ze 1016 euro w I kw. do 1220 euro w II kw., średnio o 20 proc. Podobne skoki cenowe zanotowano na pozostałych kierunkach: do Niderlandów - o ponad 16 proc., Francji - 14 proc., do Włoch - 9 proc. i do Wielkiej Brytanii - 11 proc.

Niemniej w trzecim kwartale stawki zaczęły spadać. Przyczyniły się do tego letnie wyhamowanie wzrostu cen paliw (dzięki spadkowi cen ropy), a także kolejne tarcze rządowe. Dodatkowo spadające zapotrzebowanie na usługi transportowe zadziałało uspokajająco na wzrost cen w transporcie.

Na tym tle stosunkowo dobrze wypadają przewozy samochodami o DMC do 3,5 tony. Do końca lata popyt na ten rodzaj transportu i kształtowanie stawek zbiegały z trendem widocznym na rynku ciężarówek, ale jesienią nastąpił wzrost popytu i powrót stawek do trendu wzrostowego.

Jak wskazuje raport Trans.eu, na razie segment dostawczaków lepiej radzi sobie ze spowolnieniem gospodarczym niż transport ciężarowy. Co więcej: "busiarze" mogą częściowo korzystać na spowolnieniu, jako że maleje zapotrzebowanie na przewóz dużych wolumenów.

Co z popytem i stawkami transportowymi w 2023?

- Zakładając, iż nie nastąpią żadne niespodziewane zdarzenia, można spekulować, iż początek roku cechować się będzie dalszym spadkiem popytu. Okres zimowy przynieść może wzrost cen energii. Dodatkowo można spodziewać się wyższych cen paliw ze względu na kolejne sankcje na import ropy do UE z Rosji drogą morską. To wszystko niewątpliwie uderzy w portfele konsumentów i spółek. Typujemy zatem znaczny spadek zamówień i zapotrzebowania na usługi transportowe w I kwartale. O ile wysokie ceny paliw będą wywierały presję na stawki, o tyle malejący popyt będzie presję tę niwelował. To postawi przewoźników w bardzo trudnej sytuacji, biorąc pod uwagę rosnące koszty osobowe - pisze Michał Pakulniewicz, analityk rynku transportowego, dziennikarz Trans.ifno.

Cytowany w raporcie Maciej Wroński, szef organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska, zauważa, że zwiększone koszty zostały tylko częściowo zrekompensowane wzrostem cen za usługi transportowe, a przyczyn tego należy upatrywać w dość sporej szarej strefie obejmującej przede wszystkim sferę wynagrodzeń kierowców.

Na rynku wciąż oferowane są usługi za cenę, która nie pokrywa wszystkich kosztów regulacyjnych. W tym stanie rzeczy część klientów wciąż nie jest w pełni przekonana do akceptacji rzetelnie skalkulowanych ofert. Wychodzą bowiem z założenia, że skoro na rynku można znaleźć tańszą ofertę, to po co przepłacać...

- Dziś trudno jest niestety odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ta sytuacja poprawi się w 2023 roku. Główny czynnikiem determinującym niedaleką przyszłość będzie sytuacja gospodarcza w Unii Europejskiej. Jeśli unijna gospodarka ulegnie schłodzeniu, to automatycznie spadnie popyt na transport drogowy, co oznacza spadek cen za usługi przewozowe, mniej efektywne wykorzystanie taboru samochodowego i pogorszenie zdolności finansowej polskich przewoźników. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, to wtedy decydującym czynnikiem kształtującym niedaleką przyszłość będzie sytuacja na rynku pracy kierowców - uważa Maciej Wroński.

A tu różowo nie jest... W Polsce brakuje około 150 tys. kierowców zawodowych, a całej Europie - około 0,5 mln. Problem cały czas się nasila. Między innymi ze względu brak zainteresowania zawodem młodych ludzi, mimo stosunkowo dobrych wynagrodzeń (zwykle 7-9 tys. zł netto, a czasami znacznie więcej).

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie