EEC 2020

Typowane są kolejne banki, które mogą powtórzyć losy upadłego Silicon Valley Bank.

Sytuacja w sektorze bankowym wciąż napięta. Typowane są kolejne banki, które mogą powtórzyć losy upadłego Silicon Valley Bank czy uratowanego przez przejęcie Credit Suisse.

  • - Do wybuchu kolejnego ogniska kryzysu bankowego prędzej dojdzie w Stanach Zjednoczonych niż w Europie - ocenił Grzegorz Dróżdż, analityk Conotoxia Ltd.
  • - Sytuacja banków w Stanach Zjednoczonych będzie w dużej mierze zależeć od tego, co dalej będzie się działo z poziomem stóp procentowych - uważa Janusz Miszczak, specjalista ds. ryzyka, partner w EY Polska.
  • Dróżdż, oceniając ryzyko nowych problemów w globalnym sektorze bankowym, wskazuje także na Japonię, gdzie wkrótce dojdzie do zmiany w fotelu prezesa banku centralnego.
  • O kondycji polskich i światowych banków będziemy rozmawiać podczas debaty „Sektor bankowy” na XV Europejskim Kongresie Gospodarczym, który odbędzie się 24-26 kwietnia w Katowicach.

Takich problemów, z jakimi obecnie mamy do czynienia, nie było w sektorze bankowym od czasu upadku Lehman Brothers w 2008 roku, który zapoczątkował światowy kryzys. Sytuacja na rynku finansowym jest ciągle napięta. Jego uczestnicy z niecierpliwością i z niepokojem przyglądają się poszczególnym instytucjom, które w ostatnim czasie popadły w kłopoty, typując, która z nich może podzielić losy upadłego amerykańskiego Silicon Valley Bank (SVB) czy przejętego przez największego konkurenta szwajcarskiego Credit Suisse.

W tych typowaniach przewija się niemiecki gigant finansowy, Deutsche Bank, który okazał się kolejną ofiarą kryzysu zaufania, jaki rozlewa się w sektorze bankowym. O problemach niemieckiego banku świadczy fakt, że jego akcje taniały 24 marca o prawie 15 proc. i znalazły się na najniższym poziomie od października 2022 roku. W ciągu dnia odrobiły nieco straty i ostatecznie bank zakończył sesję 8,65 proc. pod kreską.

Reakcja inwestorów związana była z gwałtownym wzrostem kosztu ubezpieczenia od niewypłacalności Deutsche Banku. CDS-y (credit default swap, czyli swap ryzyka kredytowego) banku dzień wcześniej zanotowały największy jednodniowy wzrost w historii.

Notowania akcji Deutsche Bank w ostatnim tygodniu Źródło: Investing.com

Pożar w sektorze bankowym nie został jeszcze na dobre ugaszony

Co prawda kolejny tydzień przyniósł już wzrosty na akcjach Deutsche Banku i obniżenie kosztu ubezpieczenia długu od niewypłacalności, ale jak skomentował tę poprawę Przemysław Kwiecień, główny ekonomista Domu Maklerskiego XTB, pożar w sektorze bankowym nie został jeszcze ugaszony.

- Temat kryzysu bankowego nadal się tli, ale według mnie są to żarzące się węgielki. Oczywiście i one mogłyby okazać się problematyczne, gdyby ktoś polał je benzyną, ale na razie tak się nie dzieje - podkreślił Kwiecień.

Jak zwrócił z kolei uwagę w rozmowie z WNP.PL Grzegorz Dróżdż, analityk Conotoxia Ltd. (usługa inwestycyjna Cinkciarz.pl), Deutsche Bank jest jednak w innej sytuacji niż Credit Suisse i raczej nie powtórzy losu szwajcarskiego giganta.

- Deutsche Bank od 2019 roku przeszedł znaczną restrukturyzację. Zmieniono zarząd, postawiono za główny cel zabezpieczenie aktywów banku, wypłacalności, rentowności poprzez zmniejszanie liczby oddziałów i zakresu działalności oraz poprawienie konkurencyjności banku na tle globalnego sektora finansowego - wyliczał Dróżdż.

Zawirowań wokół niemieckiego giganta nie można jednak lekceważyć.

- Deutsche Bank jest jednym z największych posiadaczy kredytów na świecie, więc jego upadek, podobnie jak w przypadku Credit Suisse, doprowadziłby do poważnych problemów nie tylko europejskiego, ale i światowego sektora finansowego - dodał analityk.

Trupy ukryte w szafie. Nie znamy wszystkich szczegółów przejęcia Credit Suisse przez UBS

Zdaniem Dróżdża baczniej niż sytuacji Deutsche Banku należy przyglądać się temu, co dzieje się w Szwajcarii. Obecne uspokojenie nastrojów wokół sektora bankowego w tym kraju nie musi wcale oznaczać końca problemów, jakiego można by oczekiwać po ogłoszeniu przejęcia Credit Suisse przez UBS. Nieznane są bowiem szerzej wszystkie szczegóły transakcji.

- Nie wiemy jeszcze do końca, co wyjdzie z tego przejęcia. Nie wiemy, jakie są zakulisowe ustalenia z bankiem centralnym, który zadeklarował, że będzie wspomagał kwotą 100 mld franków szwajcarskich to przejęcie. Mimo że było to przejęcie za symboliczny grosz, to prezes UBS nie wyrażał z niego zadowolenia. Może to oznaczać, że opinia publiczna nie poznała jeszcze wszystkich szczegółów tego przejęcia, które będą wychodzić dopiero z czasem - podkreślił analityk. 

Grzegorz Dróżdż uważa, że przejęcie Credit Suisse przez UBS na pewno będzie miało długotrwały wpływ na tamtejszy sektor bankowy.

- Szwajcarski sektor bankowy przejdzie teraz znaczną restrukturyzację ze względu na to, że UBS po przejęciu Credit Suisse staje się monopolistą, posiadając już ponad 60 proc. udziałów w rynku. Na cały sektor szwajcarski to, co się wydarzyło, będzie miało więc długoterminowy negatywny wpływ, co już możemy zauważyć. W rankingu najchętniej wybieranych centrów finansowych świata (Global Financial Centers Index – przyp. red.) Zurych spadł na 20. miejsce, ustępując chociażby Singapurowi czy Hongkongowi - zwrócił uwagę analityk.

Większych problemów możemy spodziewać się w Stanach Zjednoczonych niż w Europie 

Jak dodał, kolejnych problemów w sektorze bankowym prędzej należy się spodziewać w Stanach Zjednoczonych niż w Europie. 

- Sytuacja w Europie nie będzie rozwijać się tak negatywnie jak w USA. Europejski sektor finansowy jest bardziej restrykcyjny niż amerykański. Mamy wyższe poziomy bezpieczeństwa oraz bardziej restrykcyjne regulacje dotyczące kontrolowania stanu środków sektora bankowego - wyjaśnił.

Dalszy rozwój sytuacji w Stanach Zjednoczonych będzie w dużej mierze zależeć od tego, co wydarzy się z poziomem stóp procentowych, ocenił w rozmowie z WNP.PL Janusz Miszczak, specjalista ds. ryzyka, partner w EY Polska. 

- Jeżeli będą one dalej rosnąć, presja na mniejsze banki lokalne będzie bardzo duża. Jest tam widoczny proces uciekania płynności z mniejszych banków do banków dużych, które są postrzegane jako bezpieczne. Pytanie więc, czy mechanizmy, które zostały wdrożone po to, żeby pomóc bankom w trudniejszej sytuacji, będą nadal adekwatne. Wszystko zależy od dalszych ruchów Fedu co do poziomu stóp procentowych - powiedział Miszczak.

Kolejna kostka domina? Casus SVB może się powtórzyć

W Stanach Zjednoczonych sytuacja rzeczywiście wygląda mniej spokojnie niż w Europie. Z poważnymi problemami mierzy się nadal kalifornijski First Republic Bank, wspierający finansowo firmy technologiczne. I to właśnie on typowany jest na kolejną potencjalną ofiarę światowego kryzysu, która może go nie przetrwać, choć akcja ratunkowa zorganizowana przez amerykańskie władze daje nadzieję.

Przyczyna trudnej sytuacji instytucji jest podobna jak w przypadku SVB czy Signature Bank, czyli duży procent obligacji rządowych w aktywach banku, które straciły na wartości po podwyżkach stóp procentowych. Na skutek tego bank stanął wobec niemożności wypłaty klientom pieniędzy, którzy po informacjach o kłopotach SVB i Signature Bank także zaczęli masowo wycofywać środki.

Szybka akcja ratunkowa. 11 największych banków w USA zrzuciło się na pomoc dla First Republic

Aby nie doprowadzić do upadku kolejnej instytucji finansowej, rząd USA w połowie marca stworzył plan ratunkowy, w który zaangażował największe banki w kraju, w tym JP Morgan, Citigroup, Bank of America czy Morgan Stanley, które wsparły bazę depozytów First Republic kwotą 30 mld dolarów.

Nawet doniesienia o potężnym zastrzyku finansowym (w sumie w wysokości 70 mld dolarów, bo oprócz wspomnianych 30 mld dolarów od 11 największych banków w kraju, First Republic dostał pożyczki od Fed) nie powstrzymały największego szwedzkiego funduszu emerytalnego, Alecty, przed sprzedażą wszystkich udziałów w First Republic z ogromną stratą w wysokości 728 mln dolarów. To tylko podsyciło obawy rynku o kondycję banku.

Władze USA starają się zdusić w zarodku kolejne ognisko bankowej zarazy

Władze USA w obawie przed wznieceniem na nowo pożaru w systemie bankowym rozważają rozszerzenie Bankowego Programu Finansowania Terminowego Rezerwy Federalnej, tzw. Bank Term Funding Program (BTFP), poinformowała agencja Bloomberg. Program ten został utworzony w reakcji na upadek Silicon Valley Bank i Signature Bank. BTFP udostępnia kwalifikującym się instytucjom finansowym roczne pożyczki pod zastaw papierów skarbowych. Zabezpieczenie to będzie wyceniane według wartości nominalnej.

Rozszerzenie awaryjnej linii kredytowej dla innych banków, aby te miały czas na wzmocnienie swoich bilansów, nie zostało jeszcze oficjalnie potwierdzone, ale już sama zapowiedź wystarczyła do złagodzenia wciąż obecnego napięcia wokół First Republic i doprowadziła do odbicia akcji banku, które notowały w zeszłym tygodniu najniższe poziomy od co najmniej dekady.

Notowania akcji First Republic Bank w ostatnim tygodniu. Źródło: Investing.com

Nowy szef centralnego banku Japonii może zaskoczyć

Po Stanach Zjednoczonych kolejnym krajem, na rynku bankowym którego może się wkrótce wiele wydarzyć, jest Japonia. Jak zauważył Grzegorz Dróżdż, polityka monetarna banku centralnego Japonii może wkrótce ulec zmianie wraz ze zmianą szefa tej instytucji. 8 kwietnia Kazuo Ueda zastąpi bowiem Haruhiko Kurodę w fotelu prezesa Banku Japonii.

- Bank centralny Japonii, mimo że pojawiła się już tam inflacja powyżej 3 proc., stara się utrzymywać cały czas niskie oprocentowanie i tani kredyt. Jeżeli nastąpiłaby zmiana polityki monetarnej - co ciężko jednak prognozować ze względu na to, że mamy nowego prezesa tego banku i nie wiemy do końca, czy jego nastawienie do prowadzonej polityki pieniężnej, do walczenia z inflacją poprzez niskie stopy procentowe nie zmieni się z czasem - to moglibyśmy zobaczyć bardzo mocne pogorszenie się sytuacji sektora bankowego w Japonii. Spadek wartości obligacji, które banki kupują za pieniądze u nich lokowane, będzie bowiem o wiele większy w przypadku podnoszenia stóp procentowych w Japonii niż w przypadku podnoszenia stóp w Europie czy USA, gdzie doprowadziło to do upadku niektórych instytucji. Zmiana miałaby wpływ na całe państwo i dałoby się to odczuć globalnie – podkreślił Dróżdż.

Nie będzie powtórki sytuacji z 2008 roku. Lekcja z poprzedniego kryzysu finansowego została odrobiona

Niezależnie od tego, czy pożar w sektorze bankowym wybuchnie na nowo i na którym kontynencie miałoby do tego dojść, powtórka z kryzysu finansowego, który zapoczątkowany został przez upadek Lehman Brothers w 2008 roku zdaniem analityka nam nie grozi.

- To nie jest taka sama sytuacja jak w 2008 roku, gdzie banki miały głównie problemy płynnościowe. Nauczyliśmy się jednak trochę od tamtego czasu. Wtedy banki centralne powiedziały do banków: radźcie sobie sami, nie dajemy wam żadnego wsparcia, upadajcie. Teraz jest inaczej - ocenił analityk.

Według Janusza Miszczaka, zarówno banki centralne, jak i regulatorzy odrobili lekcję z poprzedniego kryzysu finansowego.

- Regulatorzy bardzo mocno zacieśnili normy w zakresie poziomu skapitalizowania banków, więc banki dzisiaj mają dużo więcej kapitału w stosunku do tego, jak wyglądało to przed 2009 rokiem. Mają więc dużo więcej miejsca na absorbowanie strat - podkreślił rozmówca WNP.PL. 

Uważa jednak, że z drugiej strony zaostrzone zostały normy dotyczące zarządzania ryzykiem.

- Banki centralne z kolei wyciągnęły wnioski, że muszą aktywnie reagować na takie problemy i dostarczać płynności, żeby banki były w stanie wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Albo bardzo szybko przeprowadzić proces przejęcia banków, aby problemy nie nabrzmiewały - zauważył Miszczak.

Decyzje podejmowane przez banki centralne, wspólnie z regulatorami czy władzami danych krajów, wobec ostatnich kłopotów poszczególnych instytucji dają nadzieję, że tym razem nie dopuszczą one do kolejnego globalnego kryzysu finansowego na taką skalę, z jaką mieliśmy do czynienia poprzednio.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie