EEC 2020

Obecnie całość surowca dla rafinerii w Gdańsku oraz Płocku jest sprowadzana drogą morską

Głównym dostawcą  ropy do Polski jest Arabia Saudyjska. Zastępując Rosję, sprowadzamy surowiec nawet z Nigerii i Gujany. W miejsce rosyjskich paliw pojawiły się produkty z Tajwanu, Bahrajnu czy ZEA.

  • Polska Organizacja Handlu i Przemysłu Naftowego przedstawiła swój doroczny raport na temat przemysłu i handlu naftowego w Polsce. Wynika z niego, że już nie Rosja, a Arabia Saudyjska jest największym dostawcą ropy do Polski. 
  • Ubiegły rok to czas uniezależniania się także od importu paliw gotowych z Rosji – zwłaszcza oleju napędowego. Obok Niemiec, Niderlandów i Litwy pojawiły się nowe kierunki - Arabia Saudyjska, Chiny, Belgia, Indie, Szwecja czy nawet Tajwan, Bahrajn oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie.
  • Powodzenie akcji „stop rosyjskim surowcom” zależy w dużej mierze od logistyki – przede wszystkim obsługującej dostawy morskie. Potrzebne są jednak inwestycje w infrastrukturę – także dlatego, że Polska pełni funkcję hubu paliwowego dla walczącej Ukrainy.
  • Bezpieczeństwo energetyczne Polski i Europy będzie tematem jednej z debat Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który odbędzie się 24-26 kwietnia 2023 r. w Katowicach. Trwa rejestracja na to wydarzenie.

Jak zwraca uwagę w swoim najnowszym raporcie Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego, zrzeszająca największe firmy paliwowo-naftowe działające na polskim rynku, miniony rok był jednym z najtrudniejszych dla branży paliwowej od lat. Wybuch wojny, który poskutkował zakręceniem kurka z rosyjskimi surowcami i paliwami gotowymi, całkowicie zmienił zasady gry w sektorze naftowo-paliwowym.

Wojna przede wszystkim przemeblowała mapę dostaw ropy i paliw gotowych, co znacząco wpłynęło na ceny na stacjach paliw. Wbrew obawom jednak Polska dobrze zdała test z tego kryzysu i poradziła sobie z zakręceniem kurka z rosyjskimi surowcami.

Arabia Saudyjska zamiast Rosji zasila teraz polskie rafinerie

Jak wynika z danych POPiHN, w całym 2022 r. rosyjska ropa stanowiła wciąż większość przerabianego przez polskie rafinerie surowca. Udział ropy REBCO w zaopatrzeniu kraju wyniósł 42 proc. przy 61 proc. w 2021 r.

Źrodło: raport POPiHN

Jednak jeśli przyjrzymy się danym w rozłożeniu na poszczególne kwartały i miesiące, wyraźnie widać, jak postępowało uniezależnianie się od ropy ze Wschodu.

„W trakcie roku na coraz bardziej znaczącego dostawcę wybiła się Arabia Saudyjska, a w IV kwartale stała się już miejscem, skąd kupowano najwięcej surowca” – informuje POPiHN.

Surowiec sprowadzaliśmy w ubiegłym roku również z Norwegii, Wielkiej Brytanii, USA i Kazachstanu. Mniejsze ilości kupiono także w Nigerii i Gujanie.

Uzupełnieniem dostaw zagranicznych było też wykorzystanie do przerobu ropy pochodzącej z wydobycia krajowego (Petrobaltic, PGNiG). Jednak jej ilość wciąż pozostaje na niskim poziomie – zaledwie 3 proc. wszystkich dostaw.

Jak wylicza POPiHN, rok po wojnie, czyli na początku lutego 2023 r., dostawy rosyjskiej ropy  północną odnogą rurociągu „Przyjaźń” spadły do tak niewielkiego poziomu, że można je było zastąpić kilkoma tankowcami w ciągu miesiąca. Przy istniejącej infrastrukturze nie stanowi to większego wyzwania logistycznego. Gdy 25 lutego 2023 r. doszło do niezapowiedzianego wstrzymania dostaw przez ropociąg z Rosji, na polskim rynku nie spowodowało to żadnych zawirowań.

Krajowe rafinerie nie nadążają za wzrostem popytu. Rośnie import paliw

Polskie rafinerie w tym trudnym czasie pracowały - z wyjątkiem przestojów remontowych - pełną parą, by zaspokoić rosnący i napędzany wojną popyt na paliwa. Przerób w krajowych instalacjach w 2022 r. wzrósł o 8 proc. do 27 mln ton ropy.

Niemal całą produkcję rafineryjną kierowano na rynek krajowy, ale – jak w latach poprzednich – nie wystarczało to na pokrycie popytu, dlatego musieliśmy sprowadzać paliwa gotowe z zagranicy. 1/3 sprzedanego w 2022 r. oleju napędowego pochodziła z importu. W przypadku benzyn było to 24 proc. Najbardziej uzależniony od importu jest rynek autogazu. Aż 89 proc. LPG sprzedanego w ubiegłym roku było sprowadzone z zagranicy.

By zaspokoić krajowy popyt, benzyny silnikowe sprowadzaliśmy głównie z Niemiec i Słowacji. Znaczne ilości pochodziły z Litwy i z Niderlandów. Uzupełnieniem były zakupy w Czechach i na Węgrzech.

Źrodło: raport POPiHN

Jak wskazuje POPiHN, w przypadku oleju napędowego, czyli paliwa napędzającego całą gospodarkę, wciąż uzależnieni byliśmy od Rosji, skąd pochodziło aż 36,5 proc. importowanego oleju. Jednak na skutek zapowiadanych i realizowanych sankcji wolumeny dostaw z tego kraju znacznie zmalały. W całości importu udział Rosji zmniejszył się o 30 punktów procentowych. Zaprzestano też importu z Białorusi.

Przez to zyskały dostawy z Niemiec, Niderlandów i z Litwy. Pojawiły się też nowe kierunki zakupów,  jak Arabia Saudyjska, Chiny, Belgia, Indie, Szwecja czy nawet Tajwan, Bahrajn oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie.

Źrodło: raport POPiHN

Po wybuchu wojny Polska stała się paliwowym hubem dla Ukrainy

Dywersyfikacja kierunków dostaw to tylko jeden ze skutków napaści Rosji na Ukrainę i trwającej od ponad roku wojny. Konflikt za naszą wschodnią granicą spowodował również, że staliśmy się znaczącym eksporterem paliw.

Jak wylicza POPiHN, eksport paliw płynnych wyniósł w 2022 r. ponad 2,6 mln m sześc. To o 43 proc. więcej niż w roku poprzednim.

- Powodem była konieczność dostarczenia paliw dla walczącej z Rosją Ukrainy, odciętej od tradycyjnych dostaw paliw z Białorusi i Rosji. Kierunek ukraiński był dominującym zarówno dla głównego paliwa wojennego, jakim jest olej napędowy, jak również dla benzyn silnikowych zasilających transport do i z frontu walk oraz transportu uchodźców i przesiedleńców. Istotną rolę w zaopatrzeniu walczącego kraju odegrał też reeksport gazu płynnego LPG, realizowany przez polskich przedsiębiorców – czytamy w raporcie POPiHN.

Mamy odpowiednią do zapotrzebowania infrastrukturę naftowo-paliwową, ale inwestycje są konieczne

Zarówno duża zależność Polski od importu ropy i paliw kopalnych, jak i rosnący eksport w kierunku Ukrainy, wymaga jednak odpowiedniej infrastruktury surowcowo-paliwowej, która będzie w stanie obsłużyć zmienione przepływy.

Jak podsumowuje POPiHN, obecnie całość surowca dla rafinerii w Gdańsku oraz Płocku jest sprowadzana drogą morską. Polska jest w wyjątkowo korzystnym położeniu dzięki wybudowanemu w 1975 r. terminalowi naftowemu w Gdańsku. Dziś Naftoport jest w stanie przyjąć 36 mln ton ropy  rocznie, a nadwyżki mogą być też wysyłane do rafinerii na wschodzie Niemiec (Schwedt i Leuna).

Naftoport jest też wyposażony w infrastrukturę o łącznej możliwości rozładunkowej do 4 mln ton produktów. Ponadto – jak wylicza POPiHN - w Polsce mamy jeszcze 5 terminali paliwowych (1 w Gdyni połączony z bazą paliw w Dębogórzu, 1 w Świnoujściu oraz 3 w Szczecinie). 

- Teoretycznie łączne moce przeładunkowe samych terminali paliwowych bez problemu powinny wystarczyć, by wypełnić lukę pomiędzy krajową produkcją a zapotrzebowaniem. W praktyce nie jest to takie łatwe, gdy w bilansie krajowego rynku uwzględnimy duży eksport paliw z Polski do Ukrainy – czytamy w raporcie.

Jak wskazuje organizacja, po uwzględnieniu infrastrukturalnych ograniczeń, w tym przede wszystkim wąskich gardeł kolejowych, tylko połowę brakującego wolumenu można realnie sprowadzić drogą morską. Reszta jest sprowadzana koleją lub cysternami kołowymi, a to wiąże się z kosztami, co nie jest dobrą wiadomością dla kierowców, bowiem koszty te przekładają się finalnie na ceny na stacjach paliw.

Dlatego POPIHN wskazuje, że konieczne są dalsze inwestycje w infrastrukturę paliwową w Polsce.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie