- Już przed wojną dostrzegłem w wielu państwach europejskich chęć bycia niezależnym energetycznie. Oczywiście uważam, że to dobry kierunek - mówi Michał Wypychewicz, prezes zarządu ZPUE.
Jaki udział stanowią koszty wszystkich nośników energii (m.in. energii elektrycznej, gazu, węgla, paliwa do pojazdów) w ogólnych kosztach państwa działalności i o ile wzrosły ceny energii w ostatnich 12 miesiącach?
- Koszty nośników energii wzrosły w naszej firmie o kilkaset procent w ciągu ostatniego roku. Na szczęście nasza produkcja nie jest bardzo energochłonna. Naszymi głównymi kosztami nadal pozostają surowce, materiały czy technologia. Mocno stawiamy na R&D i opracowywanie nowych produktów.
Niemniej jednak podwyżki sprawiły, że koszty w energii - które dotychczas były mniej istotną pozycją na liście obciążeń - zaczęły być oczywiście bardziej odczuwalne.
Czy wyższe koszty energii przełożyły się proporcjonalnie na wyższe ceny waszych produktów i usług?
- Podobnie jak wiele firm nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy podnieść ceny naszych produktów, ale wysokość naszych podwyżek utrzymywała się na poziomie wskaźników inflacji w sektorze przemysłowym.
Gdybyśmy tego nie zrobili, zwyczajnie nie bylibyśmy w stanie przetrwać. W naszych procesach produkcyjnych opieramy się głównie na metalach, a niektóre urządzenia zawierają półprzewodniki. Ich ceny mocno wzrosły - odczuliśmy to i musieliśmy zareagować. Posiadamy też kilka betoniarni, a - jak wiemy - ceny surowców takich jak piasek czy cement również poszły w górę.
Naszym największym wyzwaniem pozostaje czas trwania projektów - bardzo często mamy roczne czy półtoraroczne kontrakty i niezwykle trudno w takich przypadkach ustalić cenę z klientem.
Jak ceny energii zmienią się w ciągu najbliższych 12 miesięcy?
- Według naszych przewidywań największe wzrosty mamy za sobą. Nie możemy jednak założyć, ze względu na wymagającą sytuację energetyczną całej Europy, że to już koniec wzrostów. Ceny energii mogą wciąż rosnąć i z pewnością będą odczuwalne dla firm - mimo że dynamika wzrostu stanie się mniejsza.
Wszyscy chcemy mieć tanią energię i dużo mówi się teraz o nakładach inwestycyjnych na energetykę – o atomie, odnawialnych źródłach energii - ale to wymaga dużych inwestycji i nieustających zmian w infrastrukturze energetycznej.
Jest oczywiste, że bez nakładów finansowych i inwestycji niewiele będziemy w stanie zdziałać. Więcej uwagi musimy również poświęcić dystrybucji energii, która jest bardzo istotnym czynnikiem kształtującym ceny. Mamy w tej mierze wiele do zrobienia.
Co wstrzymuje większe inwestycje w energię odnawialną i modernizację energetyczną w Polsce?
- Nie wiem, czy możemy odpowiedzieć na to pytanie w jednoznaczny sposób, ponieważ dzisiejsza rzeczywistość stwarza wymagania, z którymi nie mierzyliśmy się do tej pory. W trakcie opracowania są projekty, które mają i mogą w perspektywie umożliwić inwestycje w energię odnawialną i rozbudowę infrastruktury. Mówimy m.in. o tzw. Krajowym Planie Odbudowy, który ma posłużyć jako źródło finansowania projektów transformacji energetycznej. Możliwości zatem są, ale od efektu ich ukończenia zależy dalszy sukces. Krótko mówiąc: trzeba decydować rozważnie.
W ZPUE jesteśmy stale przygotowani do implementacji na szeroką skalę naszych produktów - w kategorii magazynów energii, które możemy dostosowywać do konkretnych warunków. Zatem i my liczymy na szybkie zakończenie prac i wdrożenie konkretnych kroków, mających na celu "uwolnienie" inwestycji.
Tarcza antyinflacyjna, która umożliwiła czasową obniżka stawek VAT i akcyzy była adresowana do gospodarstw domowych. MŚP objęto niższymi taryfami za energię elektryczną i gaz w 2022 r. i taryfy zostaną zamrożone w 2023 r. Duże firmy nie doświadczyły takiej ochrony; według Eurostatu - w I półroczu 2022 średnie ceny energii elektrycznej dla MŚP wzrosły o ok. 25 proc. rok do roku, a dla dużych - o ok. 45 proc. Czy istnieje ryzyko segmentacji rynków energii w Polsce w związku z wprowadzeniem tak skonstruowanego wsparcia publicznego?
- Wiele dużych firm liczyło na równe traktowanie. Szukam uzasadnienia, dla którego miałbym - jako przedsiębiorca - kupować energię drożej niż jako prywatny odbiorca... Szczerze mówiąc: wciąż trudno mi je znaleźć, ponieważ wiem, że prędzej czy później odbije się to również na konsumencie - poprzez rosnące ceny towarów i usług. Ale jeżeli taka jest "potrzeba chwili", to musimy się do niej dostosować.
Czy obawiacie się w przyszłości problemów z dostępem do energii i paliw, m.in. przerw w dostawach czy reglamentacji takich dóbr np. po całkowitym wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej w 2023 r. i przy trudnościach z zapełnieniem magazynów gazu latem 2023 r. - ze względu na większą konkurencję o LNG na świecie?
- Krótkoterminowo istnieje takie ryzyko, nie wynika ono jednak z dostępności surowców, ale z sytuacji geopolitycznej. A w perspektywie długoterminowej uważam, że jeśli będziemy mądrze się rozwijać i inwestować w transformację energetyczną, to nie ma takiego ryzyka.
Niedawno, podczas jednego ze spotkań nasz partner z Holandii przedstawił swój plan, zgodnie z którym cały system ogrzewania w tym kraju będzie opierał się na energii elektrycznej, a nie na gazie. Oczywiście wymaga to czasu, inwestycji w odnawialne źródła energii czy infrastrukturę sieciową, niemniej jednak przykład ten pokazuje, co konkretnie można zrobić, by państwo przestało być uzależnione od surowców.
Chciałbym też podkreślić, że wierzę w elektryfikację transportu - z kilku względów. Patrząc na zachodnie trendy, za którymi podążają międzynarodowe korporacje czy banki: emisyjność będzie jednym z kluczowych czynników nowoczesnej i efektywnej kosztowo gospodarki – niezależnie od naszych opinii. To fakt.
Państwa, które nie pójdą w tym kierunku i zachowają wysoki poziom emisyjności, staną się po prostu drogimi krajami, a firmy niechętnie będą tam lokować swoje zakłady produkcyjne.
Podobnie będzie w przypadku transportu - pójdziemy w kierunku elektryfikacji, czyli rola paliw kopalnych (m.in. ropy) będzie się zmniejszała. Wierzę, że ropa stanie się kolejnym węglem, a jej zużycie będzie spadać. Musimy iść w tę stronę...
Pomijając już kwestie ekologiczne, powinniśmy wziąć pod uwagę, że złoża są ograniczone. A jeśli spojrzeć w przyszłość w dłuższej perspektywie, to - przy wydobyciu i zużyciu, które mamy dzisiaj - obawiam się, że za kilka pokoleń świat może być wyjałowiony z surowców. Oczywiście z czasem technologie na pewno będą staną się bardziej wydajne, a surowce będziemy mogli wykorzystywać w bardziej efektywny sposób.
Jak polityka Unii Europejskiej wpływa na walkę z kryzysem energetycznym?
- Polityka niezależności energetycznej była przedmiotem dyskusji na arenie europejskiej jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ gospodarki zachodnie nadal są mocno uzależnione od surowców. Bardzo dużo mówi się jednak na ten temat - i na szczęście na słowach się nie kończy - sporo w tej mierze się dzieje. ZPUE już w 2002 roku realizowało zagraniczne inwestycje.
Z kolei w Polsce 20 lat temu nie było nawet pola do dyskusji na ten temat. Nikt wówczas nie wyobrażał sobie, że będziemy mieć tyle farm fotowoltaicznych czy wiatraków, które dotychczas udało nam się wybudować. A to i tak jest wciąż zbyt mało - w Niemczech czy w krajach skandynawskich infrastruktura oparta na odnawialnych źródłach energii jest zdecydowanie mocniej rozbudowana.
Już przed wojną dostrzegłem w wielu państwach europejskich chęć bycia niezależnym energetycznie i oczywiście uważam, że to dobry kierunek.
Jak będzie wyglądał miks energetyczny Polski za 20 lat?
- Myślę, że atom będzie stabilną bazą. To technologie najbardziej efektywne energetycznie. Jeżeli przeliczymy wydajność danego surowca na ilość wyprodukowanej energii i dostępność tych surowców, to musimy się zgodzić, że to dobre rozwiązanie. Atom będzie stanowił kilkadziesiąt procent w miksie energetycznym; resztę będziemy uzupełniać OZE.
Czy wysokie ceny energii stanowią barierę rozwoju państwa firmy i polskiej gospodarki?
- Jak już wcześniej wspomniałem, nasza produkcja nie jest energochłonna, a więc kryzys energetyczny na szczęście nie jest dla nas bardzo bolesny. Spora część firm przemysłowych natomiast nie ma takiego luksusu.
Istotne jest, że z tym problemem zmagają się wszyscy - nie tylko polskie, ale i europejskie spółki, a także azjatyckie i część amerykańskich.
Warto też podkreślić, że nie powinniśmy patrzeć na obecną sytuację wyłącznie przez pryzmat Polski. My nie konkurujemy z Niemcami czy Francją; największe ryzyko gospodarcze zauważamy ze strony Chin. Europa jako monolit ma szansę z nimi współzawodniczyć; w pojedynkę niewiele zrobimy. I z tej perspektywy powinniśmy patrzeć na kryzys energetyczny.
Kolejnym istotnym czynnikiem jest protekcjonizm państwowy na świecie. Przykładem może być ustawa podpisana przez prezydenta Joe Bidena - Inflation Reduction Act (IRA) - zmierzająca nie tylko do obniżki inflacji, ale także do promowania lokalnej produkcji i przemysłu. Stawia to Unię i Polskę w trudnej sytuacji - odpływu inwestycji. Unia Europejska musi reagować i także mocniej wspierać energetykę opartą na produkcji lokalnej.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie