Nadrenia Północna-Westfalia to niemiecki land, który cieszy się rosnącą popularnością polskich firm. Powód? Doskonałe położenie, otoczenie, infrastruktura, ale też podobne historia czy tradycja. Jak odnieść w nim sukces? Poza oczywistym, czyli funduszami, potrzeba precyzyjnego planu, dużo cierpliwości i świadomości, że aby się tam pojawić, przetrwać i wygrać, już od pierwszego dnia działania biznesu trzeba działać na "pełnym gwizdku".
Nadrenia Północna-Westfalia to dla polskich spółek atrakcyjny partner i rynek. Powody? Jest ich kilka. Nie bez znaczenia są podobne historia, tradycja i transformacja.
Nadrenia Północna-Westfalia to dla polskich firm atrakcyjne miejsce lokalizacji biznesu.
- Istotna część dużych polskich inwestorów ulokowała swój biznes w tym regionie. To ponad 300 dużych podmiotów, które kooperują w wspomnianym landzie. Wiele wspólnego ma z nim region Górnego Śląska. Nadrenia Północna-Westfalia ma taką samą historię, doświadczyła transformacji z regionu górniczego do regionu wysokiej technologii, jaką obecnie przechodzi województwo śląskie - mówił Marcin Diakonowicz, ekspert z dziedziny audytu i doradztwa, podczas dyskusji na sesji "Polska i Nadrenia Północna-Westfalia - współpraca dla przyszłości" w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Wspomniał też, że współpraca jest obopólna i wiele firm z Nadrenii Północnej-Westfalii wybiera Polskę na miejsce inwestycji.
- Swoje siedziby w naszym kraju mają spółki z Nadrenii Północnej-Westfalii takie, jak Metro, Bayer, Remondis, DHL . Obok dużych niemieckich firm, w Polsce swoje interesy lokują też spółki rodzinne. W efekcie Polska to czwarty partner handlowy Niemiec, a Niemcy są pierwszym zagranicznym partnerem dla Polski - mówił ekspert.
O tym, dlaczego współpraca Polski i Nadrenii Północnej-Westfalii jest tak owocna, rozprawiał Philip Velmer, szef jednostki biznesowej CEE i Izrael z NRW.Global Business.
- Nadrenia Północna-Westfalia to ekonomiczna siła Niemiec. Wytwarza dochód na poziomie 700 mld euro, czyli tyle, co Szwajcaria. Współpraca z Polską i polskimi firmami jest oczywista z kilku przyczyn. Pierwsza rzecz to lokalizacja. Infrastrukturalnie i logistycznie Nadrenia Północna-Westfalia to dla Polski droga do europejskich usług i produktów. Miks dużych firm, dużych graczy, ale też znacząca liczba małych i średnich firm. To również podobna kultura i tradycja. Wiele osób, które tu zamieszkują, ma polskie korzenie. Ta silna więź i wspólna historia wpływają na współpracę. W efekcie Nadrenia Północna-Westfalia to dla polskich firm i podmiotów atrakcyjny rynek - mówił Philip Velmer.
Jako oś rozwoju Niemiec, wskazał małe i średnie firmy. Również polskie, bo tych sukcesywnie we wspomnianym landzie przybywa.
- Kiedyś nie były popularne, dziś są dostawcami dla firm samochodowych, dla przedsiębiorstw produkujących maszyny, dla firm inżynieryjnych. Polskie firmy mogą kontaktować się z nimi, by nawiązywać współpracę, ponieważ one często szukają bardzo konkretnych rozwiązań i innowacyjnych produktów, rozwiązujących dane problemy. Bardzo się cieszę, że w ostatnich latach udaje się nawiązywać współpracę - podkreślał Philip Velmer.
Czytaj też: Emiratczycy zainwestują 4 mld euro w budowę farm wiatrowych w Grecji
Firmy z Polski prowadzące biznesy w Nadrenii Północnej-Westfalii to, jak powiedział, często firmy-córki, które wchodzą w takie dziedziny gospodarki, jak przemysł ciężki, przemysł budowlany, logistyka czy IT. To także firmy oferujące rozwiązania software'owe lub z zakresu cyberbezpieczeństwa.
- Polskie firmy są też bardzo silne w technologiach medycznych - i tutaj widać świetne kontakty, które zawiązują się w wyniku uczestnictwa w targach medycznych. Ponadto mamy uczelnie, huby technologiczne. To ważne, bo polscy przedsiębiorcy chcą być pewni, że jeżeli osiągną w Nadrenii Północnej-Westfalii sukces, to będą mieli wykwalifikowaną kadrę, która będzie mogła obsługiwać ich biznes - podkreślał szef jednostki biznesowej CEE i Izrael z NRW.Global Business.
Jedną z polskich firm, która zdecydowała się ulokować swój biznes w Nadrenii Północnej-Westfalii jest Laude Smart Intermodal. Ryszard Warzocha, dyrektor firmy, pytany o powód wyboru, przyznał, że dla ludzi związanych z logistyką jest on oczywisty.
- Nadrenia Północna-Westfalia to serce gospodarcze Niemiec; Duisburg - zarówno z powodów infrastrukturalnych, jak i geograficznych - stał się dla nas, jako firmy związanej z transportem intermodalnym, najlepszym miejscem. Po pierwsze: jest tam - de facto w punkcie, gdzie kończy się Jedwabny Szlak - sześć największych terminali intermodalnych. Same terminale w Duisburgu przeładowują - mimo że nie ma tam morza, jedynie "kawałek" rzeki - więcej niż wszystkie polskie porty. Tam też kończą bieg pociągi z Chin, stamtąd są połączenia do Rotterdamu, Amsterdamu, Mediolanu i we wszystkich możliwych kierunkach. Mamy do dyspozycji fantastyczną infrastrukturę, doskonałe możliwości przeładunkowe oraz klientów na miejscu - wyjaśniał Ryszard Warzocha.
Zaznaczył przy tym, że Laude Smart Intermodal nie ogranicza się do działalności w Duisburgu i ma pomysły na kilka innych lokalizacji.
- Na dzień dobry, na pierwszy start to natomiast najlepszy wybór - i to już widać. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jeden czynnik, a mianowicie obecność klientów przemysłowych - stwierdził Ryszard Warzocha.
Tak, jak polskie firmy inwestują w Nadrenii Północnej-Westfalii, tak w Polsce swój biznes z powodzeniem prowadzą firmy z właśnie tego landu. Przykładem doskonale znany w naszym kraju Remondis.
Jak przyznaje Karina Sternol-Włodarczyk, prokurent w Remondis Tarnowskie Góry, przez ostatnie 30 lat otoczenie biznesowe w Polsce przeszło ogromną przemianę.
- Myślę, że to był jeden z elementów, który przyciągnął tutaj inwestora w postaci rodziny Retman, reprezentującej grupę Remondis. W latach 90. XX w. rynek w Polsce dopiero się tworzył - uczyliśmy się zasad nowego, wolnego rynku i korzystaliśmy w dużym stopniu z doświadczeń inwestorów zachodnich - między innymi wtedy grupy Retman, dzisiaj Remondis - mówiła Karina Sternol-Włodarczyk.
I dodała, że zmiany zaszły również na rynku odpadów, który jest obszarem działalności Remondis.
- Zaczynaliśmy od tego, że odpady kojarzyły się ze zwykłą czynnością, nazwaną powszechnie wyrzucaniem śmieci. Od 2013 r., kiedy zmieniło się władztwo odpadów w Polsce i władanie nimi na swoich terenach przejęły gminy, cała gospodarka odpadami przyszła bardzo dużą przemianę. Myślę, że okres od 1992 r. - zarówno gospodarczo, ekonomicznie, jak i pod względem gospodarki samymi odpadami - był czasem wielu istotnych zmian - opowiadała Karina Sternol-Włodarczyk.
Czytaj też: Firmy, czarne łabędzie i łańcuchy dostaw. Zajrzyj do raportu
W efekcie, jak zaznaczyła, Polska stała się dla zachodnich firm atrakcyjnym i pożądanym miejscem do inwestowania. Choć początki nie były łatwe...
- Lata 90. XX w. to była próba przełamania obaw przed inwestorami zagranicznymi, bo - jak wspomniałam - nie mieliśmy w Polsce takich doświadczeń. Zaczęliśmy od rozmów z samorządami, bo wszystkie te spółki, które powstawały od 1992 r. bazują na spółkach komunalnych, prywatyzowały się i odstępowały część udziałów, gdyż stałą zasadą było, że samorządy pozostawały w tych spółkach. Ten model do dziś działa bardzo dobrze. Wówczas - z jednej strony - wnosiliśmy doświadczenie niemieckiego inwestora na nasz rynek, z drugiej - mogliśmy korzystać ze środków dla spółek polskich, bo w naszej branży to głównie pieniądze z NFOŚiGW - tłumaczyła przedstawicielka Remondis.
Tomasz Salomon, zastępca dyrektora Departamentu Handlu i Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, pytany o instrumenty wsparcia dla polskich przedsiębiorców inwestujących poza granicami kraju, wskazał głównie na Fundusz Ekspansji Zagranicznej, który oferuje wieloletnie, stabilne finansowanie kapitałowe i dłużne. Umowa inwestycyjna zawierana jest zazwyczaj na okres do 10 lat.
- To sztandarowy przykład, w jaki sposób można wspierać ekspansję zagraniczną. Ale są też bardziej "masowe" instrumenty. Opowiadanie o nich jest w tej chwili niefortunne, bo jesteśmy w okresie przejściowym - między jedną a drugą perspektywą. W efekcie lwia część środków, które są dostępne dla przedsiębiorców, jest już rozdysponowana i odbywa się ich konsumpcja, a konkursy w nowej perspektywie będą dopiero za jakiś czas ogłaszane i uruchamiane - tłumaczył Tomasz Salomon.
Wskazał też na konkretne cele, na które można przeznaczać pozyskiwane środki.
- Może to być np. dofinansowanie do udziału w targach. W najbliższych miesiącach uruchamiany będzie kolejny instrument: działanie 1.2 z programu operacyjnego Polska Wschodnia - dofinansowanie dla przedsiębiorców pod kątem budowania strategii ekspansji zagranicznej, ale też m.in. dofinansowanie udziału w targach. Zła wiadomość jest taka, że to program operacyjny Polska Wschodnia, więc beneficjentami mogą być tylko firmy z jej pięciu województw. W ciągu kilku tygodni będzie uruchamiany nabór i te pieniądze będą do wzięcia od ręki - wyjaśniał Tomasz Salomon.
Czytaj też: Jak osiągnąć sukces w ekspansji zagranicznej?
Wspomniał też o Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, która dopomaga polskim firmom inwestującym na zagranicznych rynkach nie tylko finansowo, ale też merytorycznie.
- To wsparcie w poruszaniu się po tych rynkach zagranicznych zarówno dla firm, które dopiero chcą na nie wchodzić, jak i dla tych, które już na nich okrzepły, a teraz potrzebują bardziej zaawansowanego wsparcia - zaznaczał zastępca dyrektora Departamentu Handlu i Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rozwoju i Technologii.
Dodał też, iż ciągle można aplikować o środki z programu Polskie Mosty Technologiczne (dla wybranych rynków - przyp. red.).
O ile paneliści sesji "Polska i Nadrenia Północna-Westfalia - współpraca dla przyszłości" nie mieli wątpliwości, że opisywana współpraca jest owocna i będzie się rozwijać, o tyle - planując lokowanie biznesu w tym niemieckim landzie - trzeba być świadomym kilku kwestii.
- Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że biznesowo nikt na nas tam nie czeka. To potężna gospodarka, zabójcza konkurencja z setką firm, które są na miejscu od lat i nikt nie ogląda się na to, czy jakaś polska firma przyjdzie i będzie się przymierzać do prowadzenia biznesu... Tam wchodzi się - i od razu jest się w środku tego wszystkiego! Trzeba też mieć plan, porządny plan. I być przygotowanym, że to biznes od pierwszej minuty. My przeszliśmy z Funduszem Ekspansji Zagranicznej "ścieżkę zdrowia". To nie były kurtuazyjne rozmowy, lecz sprawdzenie biznesplanu, każdego szczegółu naszego przedsięwzięcia - mówił Ryszard Warzocha, dyrektor Laude Smart Intermodal.
I zaznaczył, że trzeba być... cierpliwym.
- Nie wzięliśmy tego elementu pod uwagę... Nasz plan był taki, że w październiku rejestrujemy spółkę (...) a 1 stycznia "gaz w podłogę" i działamy. Tymczasem numer VAT od niemieckiego urzędu podatkowego dostaliśmy - po wielu przygodach - w połowie marca... Niemiecka maszyna urzędnicza potrzebuje czasu - i nie da się tego przeskoczyć - mówił Ryszard Warzocha.
Przyznał jednak, że na niemieckim rynku zaszła ogromna, pozytywna zmiana.
- Nie jesteśmy już ubogim krewnym z Europy Środkowo-Wschodniej, ale poważnym partnerem biznesowym, z którym się rozmawia na takim samym poziomie, jak z każdym innym, a może nawet lepiej. To niezwykle pozytywne i nie mogę powiedzieć złego słowa na kontakty z niemieckimi firmami, z niemieckim biznesem. Świetnie się z tymi przedsiębiorcami rozmawia i te rozmowy są bardzo merytoryczne - stwierdził dyrektor Laude Smart Intermodal.
Pełen zapis sesji "Polska i Nadrenia Północna-Westfalia - współpraca dla przyszłości"
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie