Odbudowa Turcji po lutowym trzęsieniu ziemi to szansa dla polskich firm, ale konkurencja jest potężna. Potencjał kusi, dysproporcje w dostępie do rynku odstraszają.
Niestabilność gospodarcza i wysoka inflacja odstraszają inwestorów od Turcji. Jednakże nowe możliwości pojawiły się w związku z odbudową kraju po trzęsieniu ziemi z początku lutego 2023 roku.
Rynek turecki - ze względu na potencjał ludnościowy oraz położenie państwa, które czyni go bramą na Bliski Wschód - daje możliwości rozwoju polskim przedsiębiorcom, którzy szukają nowych kierunków inwestycyjnych.
Biorąc pod uwagę unię celną pomiędzy Unią Europejską a Turcją, w przypadku większości towarów eksport do kraju nad Bosforem jest w znacznym stopniu ułatwiony, chociaż nie obejmuje również niektórych kategorii produktów.
Trudności z inwestowaniem w Turcji scharakteryzował Marek Nowakowski, prezes Polsko-Tureckiej Izby Gospodarczej: - Inwestycje Polski w Turcji są dosyć śladowe w stosunku do potencjału i obrotów handlowych. Za 2022 rok pomiędzy Polską a Turcją przekroczyły poziom 10 mld euro. Jednakże przy takiej proporcji, że polski eksport to jest jakieś 3,6-3,7 mld euro, a reszta to jest turecki eksport do Polski, mamy jako Polska deficyt na ponad 2 miliardy euro w handlu.
Zdaniem Nowakowskiego wynika to z faktu, że w Turcji jest inflacja i z punktu widzenia handlowego jest tam taniej, a jakość produktów jest relatywnie niezła. Z drugiej strony wysoka inflacja i niepewność może być barierą inwestycji materialnych.
Flagowym polskim przedsięwzięciem w Turcji są projekty wrocławskiej Seleny, która ma tu dwie fabryki działające również na rzecz rynków bliskowschodnich.
- Ta polska inwestycja na rynku tureckim jest jednak odosobniona - zauważa Nowakowski.
W Turcji aktywne są polskie firmy z branży IT - m.in. spółka Asseco South Eastern Europe i farmaceutycznej - Polpharma. Wspomniana już Grupa Selena produkuje w Turcji artykuły chemii budowlanej, inwestują tu również Maspex (przemysł spożywczy) i Elemental Holding (recykling, obrót surowcami wtórnymi).
"Wśród towarów o najwyższej wartości w polskim eksporcie do Turcji znajdują się m.in.: odpady i złom z żeliwa i stali (6,8 proc.), ciągniki (5,3 proc.), silniki spalinowe (4,8 proc.), maszyny żniwne (4,4 proc.), części i akcesoria do samochodów (4,0 proc.), samochody osobowe (3,7 proc.), nowe opony pneumatyczne z kauczuku (3,1 proc.), środki czystości (3,0 proc.), aparatura odbiorcza dla telewizji; monitory, projektory wideo (2,3 proc.), urządzenia filtrujące, wirówki, suszarki (2,3 proc.)" - można przeczytać na stronie Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
Dużym impulsem dla polskich inwestycji w Turcji była zorganizowana seria debat w ramach polsko-tureckiego biznesowego okrągłego stołu we wrześniu 2022 r., połączona z wizytą w Turcji ministra Waldemara Budy oraz misja gospodarcza zorganizowana przez Krajową Izbę Gospodarczą.
Po polskiej stronie w wydarzeniu wzięli udział przedsiębiorcy reprezentujący sektory: budowlany, spożywczy, chemiczny, maszynowy i usługowy. Podczas oficjalnej części wydarzenia podpisano memorandum o współpracy pomiędzy Warsaw Ptak Expo a turecką firmą wystawienniczą Tüyap Fairs & Exhibition Group.
W opinii prezesa Polsko-Tureckiej Izby Gospodarczej Marka Nowakowskiego pobudzenie polsko-tureckich inwestycji to wciąż wyzwanie.
- 12 września w Ankarze odbyło się spotkanie ministra rozwoju i technologii Waldemara Budy i jego tureckiego odpowiednika w ramach konsultacji rządowych, które odbywają się cyklicznie. Przy tej okazji była też grupa polskiego i tureckiego biznesu. Była tam mowa o tym, że handel dobrze się rozwija i w istocie tym, co trzeba zrobić, jest identyfikowanie i stopniowe likwidowanie barier pozataryfowych dla biznesu. Powstał polsko-turecki zespół międzyrządowy polsko-turecki, który tymi sprawami się zajmuje. Tematem rozmów było również pobudzenie inwestycji zarówno polskich w Turcji, jak i tureckich w Polsce. Działalność turecka nad Wisłą sprowadza się głównie do wykonawstwa, a nie do inwestycji. Te inwestycje wynoszą mniej więcej 300 milionów euro i jest to bardzo niewielki procent wzajemnych obrotów handlowych - mówi Nowakowski.
Podstawowym wyzwaniem dla gospodarki tureckiej stała się odbudowa zniszczonych terenów po najtragiczniejszym trzęsieniu ziemi w tym kraju od dwóch dekad. Według danych Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) szacuje się, że Turcja - po trzęsieniu ziemi z lutego 2023 roku - będzie musiała przeznaczyć ponad 100 mld dolarów na odbudowę.
Władze tureckie przedstawiły rozmiary zniszczeń: 298 tys. budynków w 11 prowincjach zawaliło się lub zostało bardzo poważnie uszkodzonych, 13,5 mln mieszkańców zostało bezpośrednio dotkniętych skutkami katastrofy naturalnej; 52 tys. osób wskutek katastrofy zmarło.
Jednym z sektorów, w który chcą zainwestować polskie firmy, jest budownictwo. Ten kierunek ekspansji ekonomicznej był wskazywany przez polski biznes jeszcze przed tragicznymi wydarzeniami z lutego bieżącego roku. Ogrom zniszczeń oraz zapotrzebowanie w Turcji na inwestycje w sektorze budowlanym to także szansa dla polskiego biznesu.
Zapotrzebowanie na usługi i materiały budowlane w Turcji będzie się przekładało również na ceny materiałów budowlanych, które sukcesywnie od marca 2022 roku wzrastają. W szczególności wzrost popytu jest widoczny na rynku stali potrzebnej do budowania konstrukcji nośnych w budownictwie.
Na początku marca 2023 roku ceny stali osiągnęły już 1400 euro za tonę - i było to o 200 euro więcej od piku z roku 2021. Jednakże Turcja pozostaje jednym z wiodących producentów stali i prawdopodobnie - nawet biorąc pod uwagę wyzwania, które stoją przed branżą budowlaną w tym kraju - ceny będą jednak niższe od tych na rynkach europejskich.
Apetyty polskich firm studzi Marek Nowakowski, stwierdzając, że polskie firmy z branży budowlanej nie będą miały wielu możliwości, żeby zaistnieć na rynku tureckim podczas odbudowy kraju po zniszczeniach z lutego tego roku.
- Dlaczego tak uważam? Po pierwsze turecki sektor budowlano-montażowy jest olbrzymi – drugi po chińskim na świecie. Mają swój potencjał, który jest zaangażowany nie tylko w Turcji, ale również na Bliskim Wschodzie i w azjatyckich republikach dawnego ZSRR: w Kazachstanie czy Uzbekistanie. Ponadto ten sektor jest mocno powiązany politycznie i myślę, że bardzo trudno będzie jakiekolwiek polskiej firmie samodzielnie na tamten rynek wejść. Tym bardziej że w istocie polskie firmy - poza tymi gigantami, które nie do końca są polskie, jak Budimex - nie mają takiego potencjału, żeby się tam lokować. Istnieją jeszcze w Turcji inne ograniczenia związane m.in. z pozwoleniami na pracę dla pracowników z Polski, a procedura ich przyznawania jest długa.
- Jest raczej odwrotna tendencja, że to tureckie firmy lokują swoją działalność w Polsce, jak np. Gülermak, który buduje metro w Warszawie czy tunel w Świnoujściu, pojawia się również znacznie potężniejsza firma Kolin, która realizuje projekty drogowe. Już teraz budowlańcy z Turcji stanowią drugą grupę w Polsce po Ukraińcach - dodał prezes Nowakowski.
W celu sfinansowania odbudowy zniszczeń jednoizbowy parlament turecki przegłosował nałożenie na firmy jednorazowego 10-procentowego podatku, przeznaczonego na pomoc ludziom, którzy ucierpieli w wyniku ostatniego trzęsienia ziemi. Jednakże - jak pokazuje dotychczasowa praktyka - w Turcji w przypadku nakładania jednorazowych obciążeń dochodziło do ich dłuższego utrzymania (do dziś obowiązują, w zamyśle „jednorazowe”, podatki wprowadzone po trzęsieniu ziemi z 1999 roku).
Z podatku będą jednak zwolnione firmy położone w 11 prowincjach, które ucierpiały w wyniku trzęsienia ziemi. Ponadto podatek ten nie obejmuje m.in. firm, które inwestują w specjalnych strefach ekonomicznych.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie