Na rynku głównym warszawskiej giełdy niedługo pojawi się nowy gracz. To spółka inwestycyjna JR Holding, która jest już na ostatnim etapie przeniesienia notowań z NewConnect. WNP.PL w kuluarach konferencji EEC Trends rozmawiał z wiceprezesem firmy, Arturem Jedynakiem.
JR Holding pracuje nad przeniesieniem notowań z NewConnect na parkiet główny Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Na jakim etapie jest ten proces?
- JR Holding prospekt do Komisji Nadzoru Finansowego złożył w czerwcu 2022 r. Tak, jak wygląda to w przypadku każdej spółki, prospekt ten podlega kilku-kilkunastu iteracjom. Komisja dopytuje nas o zawarte w nim informacje i cały nasz prospekt uszczegóławia. W tym czasie publikujemy 2-3 raporty okresowe, zdając relację , co się na bieżąco w spółce dzieje. Jesteśmy już na etapie bardzo zaawansowanym.
Czy macie już w planach emisję akcji?
- W naszym przypadku przejście na rynek główny GPW będzie tzw. przejściem technicznym; w jego czasie nie jest planowana emisja akcji. Dla nas przeniesienie się na główny parkiet to operacja, która ma spowodować, że firma będzie bardziej „inwestowalna”.
Jeśli chodzi o pozyskanie inwestorów zewnętrznych: podobnie jak w przypadku innych spółek giełdowych drogą do tego stanie się emisja akcji, kiedy będziemy mieli już zamknięty proces przejścia na główny parkiet. Będziemy wtedy informować o konkretnych krokach.
Czy JR Holding zmienia swoją strategię inwestycyjną na czas kryzysu?
- JR Holding to firma, która nie ma określonego horyzontu inwestycyjnego. Reinwestujemy wszystkie pieniądze, które są zarobione, a to oznacza, że nasza strategia, jeśli chodzi o inwestowanie, nie może zmieniać się z roku na rok.
Cały czas obserwujemy rynek i staramy się wyprzedzająco reagować na zmiany, których się spodziewamy - pod kątem tego, w co zainwestować, jakich projektów wstępnie szukać do inwestycji - i tu następują korekty, dostosowywanie samych branż czy rodzajów spółek.
W kwestii strategii niezmiennie angażujemy się w tzw. cyfrowy biznes, czyli rozwiązania IT, SaaS (Software as a Service - oprogramowanie jako usługa - przyp. red.), cyfrową transformację, przemysł kosmiczny, odnawialną energię, deep tech; to kierunki, na których się koncentrujemy.
Dużą część portfela JR Holding stanowią spółki deeptechowe, czyli związane z rozwojem zaawansowanej technologii, tworzące przełomowe rozwiązania na rynku. Z czego wynika duże zainteresowanie tą branżą?
- Takich podmiotów mamy nawet do 25 proc. w portfelu. Mocno inwestujemy w spółki, w których widać połączenie "know-how bycia przedsiębiorcą" oraz R&D (Research & Development - prace badawczo-rozwojowe - przyp. red) i części naukowej. Chętnie tego typu projektów szukamy. Wynika to z tego, że mamy w Polsce bardzo dużo z jednej strony mądrych ludzi, z drugiej - przedsiębiorczych.
Oczekujemy istotnej stopy zwrotu (z inwestycji - przyp. red.), a to oznacza jednocześnie wysokie ryzyko inwestycyjne. Z nim można radzić sobie na kilka sposobów... Oczywista jest tu dywersyfikacja portfela, staramy się, by był on jak najszerszy.
Z drugiej strony projekt, w który inwestujemy, muszą prowadzić osoby, które wiedzą, jak taki projekt „dowieźć”. Często problemem tego typu przedsięwzięć deeptechowych pozostaje inwestycja w zespoły naukowców, które dobrze działają na etapie badań naukowych, napotykają natomiast na duże trudności na etapie komercjalizacji swoich pomysłów. Dlatego staramy się do naszych inwestycji zapraszać przedsiębiorców z branż, w które inwestujemy, by wykorzystać ich wiedzę i doświadczenie.
Przykładem spółki z branży deep tech w portfelu JR Holding jest The Batteries, której technologia baterii cienkowarstwowych zapowiada rewolucję na rynku.
- Uwierzyliśmy w tę spółkę, inwestując w nią ponad 12 mln zł. To duża kwota, jak na nasze typowe inwestycje. To spółka będąca przykładem deep techu - zespół naukowców, specjalistów, który opracowuje technologię nieporównywalną do tego, co jest na rynku, trudną też do skopiowania.
The Batteries w ciągu 1,5 roku powinna mieć już pierwsze przychody z testowej linii produkcyjnej, która jest teraz budowana. Nie jest to jeszcze skala przemysłowa tej produkcji, lecz taka, która ma pokazać realną możliwość sprzedaży tej technologii.
A są to baterie, których parametry pozwalają na pracę w bardzo szerokim zakresie temperatur (od -40 do +170 st. C - przyp. red.), bardzo szybko się ładują ( w ok. 6 minut), a ich „żywotność” określana jest na wiele lat. Na tym polega właśnie ta rewolucja. To jedna ze spółek, z którymi wiążemy duże nadzieje.
Jakie jeszcze spółki z portfela JR Holding mają szansę zrewolucjonizować branżę, w której działają?
- Można tu jeszcze wspomnieć spółkę Prometheus, producenta dronów przemysłowych. Nie jest to przełom polegający na wprowadzeniu nowej technologii, ale na wprowadzeniu na rynek urządzenia, którego nie ma - o takich parametrach i takich możliwościach, których inne tego typu urządzenia nie zapewniają. Uważamy, że to jedna z naszych mocniejszych pozycji.
Prometheus zakończył już programy pilotażowe w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie (PGNiG) - przy sprawdzaniu infrastruktury, szczególnie detekcji (wykrywaniu - przyp. red.) metanu, ma też na koncie prace geodezyjne w KGHM. Mamy tu zatem urządzenie i platformę, które rozwiązują jednocześnie wiele bolączek branży monitoringu terenu, ochrony, straży granicznej, ratownictwa, detekcji gazów.
Bardzo liczymy także na nasz biotech w portfelu, czyli spółkę Ongeno, która pracuje nad terapią stwardnienia rozsianego. Jest teraz na etapie eksperymentu naukowego. Też spodziewamy się, że będziemy mieć wkrótce ciekawe informacje do przekazania na ten temat...
JR Holding zainwestował także w spółki gamingowe, takie jak One More Level czy All in Games. Jakie perspektywy ma przed sobą ta branża, czy możemy mówić w jej przypadku o bańce, która pękła?
- Punktem zwrotnym była połowa 2021 roku, przed premierą "Cyberpunka" (gra komputerowa stworzona przez studio CD Projekt Red - przyp. red.), kiedy na rynku giełdowym mieliśmy szczyt koniunktury w gamingu.
Na pewno mieliśmy wówczas duże przewartościowanie spółek gamingowych i oderwanie od fundamentów branży. Od tamtego czasu rynek się urealnił i na pewno urealniły się też wyceny spółek. Widać to zarówno po głównych tuzach tego rynku, jak i po całym indeksie giełdowym.
Ale widzimy także, że projekty gamingowe muszą przebywać teraz niebywale trudniejszą drogę, gdy starają się o pozyskanie finansowania. W ciągu ostatniego roku trafiło do nas ponad 50 projektów z tej branży, nie zdecydowaliśmy się jednak zainwestować w żaden z nich.
Prawdopodobnie 2 lata temu te projekty łatwiej dostałyby finansowanie... W długim terminie ta branża cały czas ma przed sobą perspektywy wzrostu, ale projekty przez inwestorów będą wybierane zdecydowanie bardziej selektywnie. Pod koniec czasu, o którym mówimy, branża ta była już mocno spekulacyjna. Chociaż trzeba zarazem podkreślić, że mamy oczywiście w Polsce spółki gamingowe z ogromnymi sukcesami - tego nie można ujmować.
Jak z perspektywy czasu oceniacie swoją inwestycję w spółkę Ekipa Holding, zarządzającą działalnością grupy influencerów na czele z Karolem „Frizem” Wiśniewskim? Spółka w III kwartale 2022 roku miała 1,69 mln zł straty netto.
- Ekipa to firma, która powstała w ubiegłym roku i w pierwszym roku obrotowym zarejestrowała 40 mln zł przychodu. Jeśli popatrzymy na polski rynek start-upów, to bardzo mało jest w stanie pochwalić się takim wynikiem w pierwszym roku...
Ekipa budzi oczywiście duże emocje - ze względu na ogromną popularność samego projektu. Wchodząc w tę inwestycję, zdawaliśmy sobie sprawę, że nic tak szybko nie rośnie i nie spada, jak popularność w mediach społecznościowych.
Nas do tego projektu przekonała nie sama Ekipa mierzona stanem popularności poszczególnych influencerów, ale wypracowany pomysł, jak ta spółka ma być zbudowana na lata naprzód. To firma założona przez młodych ludzi z ogromnym zapałem. W takie firmy inwestujemy i widzimy tu ogromny potencjał zwrotu, ale i duży element ryzyka.
Zainwestowaliśmy w koncept holdingu składającego się wówczas z czterech spółek, a teraz już pięciu, z których każda jest ukierunkowana na określoną działalność biznesową. Ich efekt nie zależy od popularności jednej osoby. Trzymam kciuki, aby udało się im stworzyć koncern medialny, który operuje teraz w przestrzeni YouTube’a, a w przyszłości wychodzi poza to medium, w świat szeroko rozumianej rozrywki, takiej jak streaming czy gaming.
Istotne jest również ryzyko, jakie dla JR Holding i dla akcjonariuszy niosła inwestycja w Ekipę. Dla spółki JR Holding ta inwestycja już zwróciła się kilkukrotnie; jesteśmy już po bezpiecznej stronie tej inwestycji - i nasi akcjonariusze też.
Jak JR Holding chce wykorzystać widoczną obecnie na rynku dysproporcję pomiędzy liczbą dostępnych projektów inwestycyjnych a mniejszą dostępnością pieniędzy?
- Spodziewamy się, że w perspektywie najbliższego roku albo i dłużej dostępność środków na rynku będzie rzeczywiście niższa. Patrząc na naszą intensywność inwestycyjną i łącznie środki, jakie zainwestowaliśmy w ciągu ostatniego pół roku, jest to więcej niż przez ostatni rok łącznie.
Robimy obecnie inwestycje w większej skali i mniejszej liczbie - także ze względu na to, że jesteśmy w stanie uzyskać warunki transakcyjne, które byłyby dla nas pół roku wcześniej nieosiągalne. W najbliższym roku będziemy jeszcze tę poprzeczkę podnosić, jeżeli chodzi o wielkość inwestycji. Będziemy oczywiście cały czas angażować się w młode przedsiębiorstwa na wczesnym etapie, ale pewnie te inwestycje z czasem będą rosnąć.
Obecnie łączna wartość inwestycji JR Holding to 265 736 046 zł. Jakie macie plany na 2023 rok?
- Cały czas pracujemy nad nowymi projektami. W perspektywie kwartalnej na pewno można się spodziewać po nas ogłoszenia nowych inwestycji.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie