Polskie małe i średnie przedsiębiorstwa w zbyt małym stopniu wykorzystywały dotychczas narzędzia cyfrowe. To nie pomagało im zaistnieć w eksporcie, ale być może właśnie osiągamy punkt zwrotny w tym względzie - wynika z wypowiedzi Mariusza-Jana Radły, partnera zarządzającego w Seendico oraz kierownika Katedry Globalnych Współzależności Gospodarczych w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
- Polski eksport to nie jest eksport małych i średnich przedsiębiorstw - ocenił Mariusz-Jan Radło w trakcie dyskusji „Ekspansja zagraniczna małych i średnich firm”.
- Bardzo mocno rozwinęliśmy eksport w ostatnich latach, ale on wynikał z naszego silnego włączenia w globalne łańcuchy wartości za pośrednictwem przede wszystkim międzynarodowych korporacji. Bierze w tym udział wiele MŚP, ale jest to eksport pośredni - dodał Radło.
Zauważył przy tym, że w trakcie pandemii mocno przyspieszyła cyfryzacja działalności MŚP, która wcześniej była dosyć słabo rozwinięta. To tworzy więc warunki do pewnego nowego otwarcia, także w eksporcie. Z drugiej strony wojna na Ukrainie stawia polski biznes przed zupełnie nowymi wyzwaniami, którym musi sprostać.
- Mamy teraz uderzenie z drugiej strony, pewnie poczujemy je w drugiej połowie roku. Niestety nie mamy już takiej tarczy, jaka była w przypadku covidu i będziemy obserwować, co się będzie działo na jesieni - stwierdził Mariusz-Jan Radło.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie