Jak wykorzystać presję i kryzysy dla przyspieszenia zmian w polskiej gospodarce? To kluczowe pytanie ważnej debaty. Odpowiedzi szukają biznes, ekonomia i politycy.
Nasilająca się rywalizacja gospodarcza między USA i Chinami, a w szerszym kontekście - między Zachodem a Azją; postępujący demontaż globalizacji w dotychczasowym kształcie, reperkusje pandemicznego kryzysu w łańcuchach dostaw, gospodarcze pokłosie wojny Rosji z Ukrainą, wzrost interwencjonizmu państwowego, spowolnienie czy recesja w krajach rozwiniętych wraz z wysoką inflacją i realnym spadkiem siły nabywczej… Lista wyzwań stojących obecnie przed gospodarką - polską, ale także europejską i światową - jest długa i różnorodna.
W ramach inaugurującej EEC Trends debaty zatytułowanej „Gospodarka 2023: trendy, szanse, ryzyka” zastanawiano się, jak - biorąc pod uwagę różne scenariusze rozwoju bardzo niestabilnej sytuacji - pośród barier i trudności odnaleźć właściwą drogę, a wyzwania przekuć w szanse i dobrze je wykorzystać.
Listę najważniejszych pytań o perspektywę polskiej gospodarki otwierają prognozy dotyczące inflacji i wzrostu PKB. W roku 2023 tempo wzrostu PKB powinno nieco przewyższyć 1 proc. (przy ok. 4,5 proc. rdr w zeszłym roku) - takie są dziś najczęstsze przewidywania ekonomistów, przy czym krytyczne będą pierwsze miesiące, gdy PKB może osiągnąć wartości ujemne.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego, na wstępie dyskusji zwróciła uwagę na sporo różnic w prognozach - także tych powstających w kraju. Jej zdaniem prognozowanego oficjalnie 1,7-procentowego wzrostu PKB nie uda się osiągnąć.
- Przewiduję, że wzrost PKB wyniesie 0,8-0,9 procenta, a średnioroczna inflacja będzie oscylowała między 11 a 12 proc. z tendencją malejącą - stwierdziła Starczewska-Krzysztoszek.
Zerowy wzrost produktu krajowego brutto przewiduje Zbigniew Jakubas, inwestor,
właściciel Grupy Kapitałowej Multico.
Natomiast prezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys przekonywał o nadejściu w bieżącym roku „silnego trendu dezinflacyjnego”.
- Tak szybko, jak zaimportowaliśmy inflację, tak teraz tę dezinflację też bardzo szybko zaimportujemy - przekonywał Borys. - Do półrocza inflacja spadnie poniżej 10 proc.
Zdaniem Pawła Borysa mamy obecnie najgorszy czas dla polskiej gospodarki, kiedy wysokiej inflacji towarzyszy niski wzrost.
- Za chwilę jednak ten etap będziemy mieli za sobą. Przetrwaliśmy zimę, jest węgiel i gaz, a jeszcze niedawno bezpieczeństwo energetyczne było poważnym zagrożeniem.
Prezes PFR przewiduje w bieżącym roku scenariusz „łagodnego lądowania po serii kryzysów”. Borys zwrócił jednak uwagę na największe jego zdaniem ryzyko dla tego scenariusza - dalsze agresywne zachowania Rosji i niedający się przewidzieć bieg wypadków w Ukrainie. Jego zastrzeżenie dotyczyło także polityki pieniężnej - ale w skali globalnej.
- Przyzwyczailiśmy się, że pieniądz jest za darmo, a wysokie stopy procentowe mogą z nami pozostać jeszcze jakiś czas. Podmioty - państwa i firmy mocniej zadłużone - mogą mieć w perspektywie 3-6 kwartałów problemy - prognozował szef PFR.
Jakubas zwrócił uwagę na spadek popytu wewnętrznego będący następstwem obaw konsumentów przed skutkami niestabilności. Zdaniem przedsiębiorcy zagrożeniem są też marazm i bierność.
- Boję się niechęci do inwestowania i wyczekiwania na to, co zdarzy się w roku wyborczym - stwierdził Jakubas. - „Z góry” nie płyną działania uspokajające. Jest agresja wzmagająca niepokój.
Najczęściej powtarzającym się w debacie głównym czynnikiem destabilizacji kumulującym niewiadome i wpływającym najsilniej na uwarunkowania działalności gospodarczej w kraju - i szerzej, w regionie, w Europie - jest wojna w Ukrainie.
- Rosja destabilizuje świat, a wojna zaburza relacje handlowe i łańcuchy dostaw - ocenił Maciej Zieliński, prezes zarządu Siemens Polska. - 100 mld euro to kwota naszych niedostarczonych dostaw. Niepokojące są także napięcia na Dalekim Wschodzie. Pamiętajmy, że Tajwan to 80 proc. światowej produkcji czipów. Jego blokada to czarny scenariusz, który zachwiałby globalną gospodarką.
- Inflacja to zdecydowanie największy problem - uważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. - Napędzają ją regulacje dotyczące płacy minimalnej oraz takie transfery socjalne jak dodatkowe emerytury. W świecie będziemy mieli do czynienia z ożywieniem, które jednak nie będzie gwałtowne. Podrożeją w związku z tym surowce energetyczne, wzrosną koszty działalności gospodarczej - prognozowała ekonomistka.
Problemy z kryzysem energetycznym, zaopatrzeniem w paliwa kopalne zeszły natomiast - w kontekście dramatu w Ukrainie i m.in. prognoz wiosennej rosyjskiej ofensywy - na drugi plan. Zieliński i Jakubas zgodnie podkreślali, że wysokie ceny energii były bodźcem do szybkiego wdrożenia w firmach rozwiązań z kręgu efektywności energetycznej.
– Najwyraźniej za mało robiliśmy w tej mierze wcześniej - ocenił Zieliński. - Wystarczy je wprowadzić i to ryzyko będziemy mieli pod kontrolą.
- Działania wprowadzone w naszych firmach w odpowiedzi na zjawiska kryzysowe sprawiły, że nie płacimy wyższych rachunków za energię - stwierdził Jakubas. - Newag, 30-hektarowy zakład, jest de facto samowystarczalny energetycznie dzięki energii słonecznej.
Jeśli przyjąć, że budownictwo jest jednym z silników gospodarki, to przychodzi czas na przewidywanie, czy w tym roku ten napęd zacznie się krztusić.
A jeszcze po 10 miesiącach ubiegłego roku odnotowano 8,1-procentowy wzrost produkcji budowlano-montażowej w stosunku do roku 2020. Jednak tempo tego przyrostu mocno hamowało - w październiku było to 3,9 proc. wobec 12 proc. po I półroczu. Zaczął się wyraźny kryzys na rynku mieszkaniowym.
- Budownictwo jest na kolanach i bez uruchomienia środków z KPO nie wstanie. Trzymamy załogi w gotowości w oczekiwaniu na te pieniądze - relacjonował Jakubas.
- Dla nas największe ryzyka wiążą się z opóźnieniem lub ewentualnym brakiem środków z KPO - mówi Artur Popko, prezes zarządu Budimex SA. - Ale także z inflacją, przepisami nadal blokującymi rozwój zielonej energetyki oraz niepewnością na rynku.
Niewesoła i niepewna jest sytuacja na rynku zamówień państwowych. PKP PLK ogłosił np. kilkanaście przetargów za 16 mld zł, ale z tzw. gwiazdką - czyli przetarg wejdzie w życie dopiero wówczas, gdy inwestor otrzyma pieniądze unijne.
Na kolei mamy do czynienia z zapaścią - ocenił Popko. - Potrzebny byłby większy udział środków publicznych w inwestycjach, których nie możemy kontynuować. Taki pomost w kierunku KPO jest potrzebny.
Prezes Budimeksu wymieniał także biznesowe rekomendacje dotyczące działań w dłuższej perspektywie.
Należałoby wspierać powrót inwestycji z Azji, zachęcać do inwestowania tu, na miejscu. Do inwestycji publicznych warto dopuścić, w formule PPP czy innej, prywatny kapitał - np.w przesyle energii, gdzie są tak duże potrzeby, w Centralnym Porcie Komunikacyjnym, w inwestycjach w odnawialne źródła energii czy w energetykę jądrową.
- Nie ma tematu, że Polska nie dostanie środków z nowej perspektywy finansowej UE - wyjaśniał Paweł Borys. - A KPO ma strukturę kamieni milowych… Mamy cztery lata, by wykorzystać te środki. PFR już teraz wypłaca środki „pomostowe”, które umożliwiają start inwestycji. Musimy wyjść z turbulencji i ustabilizować tor lotu.
Wielokrotnie w trakcie dyskusji powracał postulat stabilności regulacyjnej. Biznes od lat bez większego skutku apeluje o legislacyjne uspokojenie i przewidywalność.
W dalszej perspektywie powinniśmy dbać o konkurencyjność - rekomendował Bartkiewicz w konkluzjach debaty.
- Świat znalazł się w trajektorii konfliktów, mamy do czynienia z „domykaniem się” państw. W USA produkcja się zamyka, to samo robią Chiny, zdolności wytwórcze są przenoszone na krajowe rynki, a wojny handlowe mogą skończyć się czymś gorszym… - ostrzegał Bartkiewicz. - Polska ma w tym kontekście oczywiste atuty. Naszą szansą jest przemysł i inżynierowie z doświadczeniem, ale ten produkcyjny potencjał w całej Europie musi być zielony. Musimy przyspieszyć z budowaniem zsynchronizowanych sieci energetycznych - z uwzględnieniem interesów prosumentów i dużych prywatnych wytwórców zielonej energii. To wyzwanie cywilizacyjne.
Starczewska-Krzysztoszek przypomniała o problemach rynku pracy, o konieczności przekwalifikowania i podnoszenia kwalifikacji (upskilling, reskilling), by sprostać szybkim zmianom w modelach produkcji czy wyzwaniom cyfrowej rewolucji.
Według Zielińskiego szansą są cyfrowe technologie, które umożliwiają szybkie zmiany i wyprzedzenie konkurencji.
- Cyfryzacja i zrównoważony rozwój to dominanty naszego rozwoju - przekonywał prezes Siemensa. - Szybkość, skalowalność cyfrowych rozwiązań, ich elastyczność umożliwiająca dopasowanie się do zmiennych warunków to bardzo bliskie polskim umiejętnościom atuty w świecie, w którym być może będziemy żyć i działać w permanentnym kryzysie.
Artur Popko uważa, że Polska powinna mieć już teraz model finansowania projektów odbudowy Ukrainy, by do przyszłych przetargów przystępować przygotowanym.
- Niemcy mają już takie projekty gotowe. U nas nie ma w rządzie osoby odpowiedzialnej za przygotowania do odbudowy Ukrainy - zauważył prezes Budimeksu. Polskie zaangażowanie w wojnę i wsparcie Ukrainy winno znaleźć aktywne odbicie w polskiej obecności na wielkim rynku inwestycyjnym, jakim będzie odbudowująca się z udziałem międzynarodowych środków Ukraina.
- Zaryzykowaliśmy, będąc pionierem w pomaganiu Ukrainie, kiedy inni się wahali - przypomniał Jakubas. - Teraz powinniśmy być liderem w relacji Ukraina-UE, także po to, by nasze firmy nie przegrywały z Chińczykami.
Zdaniem Brunona Bartkiewicza rozpoczęty rok nie będzie dla polskiej gospodarki zły.
- Wyspowo będzie ciężki, ale nie dla gospodarki jako całości - przewiduje prezes ING Banku Śląskiego. - Nie obawiam się aż tak statystyk mówiących o liczbie upadających firm. To w gospodarce naturalne zjawisko. Bardziej interesujące jest to, ile ich powstaje. Upadną zapewne podmioty, które od dwóch lat miały już poważne trudności. Pomaganie w równym stopniu wszystkim jest nieetyczne, pomijając fakt, że nas na to nie stać.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie