- Polscy eksporterzy będą ponosić bolesne konsekwencje naszego węglowego miksu energetycznego – ostrzega Mariusz Kondraciuk, dyrektor smart infrastructure w Siemens Polska.
W jaki sposób można zwiększyć efektywność energetyczną przedsiębiorstwa? Mam na myśli zarówno sam proces produkcji, jak i część biurową, utrzymanie budynków...
- Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie, po co chcemy zwiększać efektywność, bo od odpowiedzi zależy strategia działania i dobór narzędzi.
Wydaje mi się, że główne wyzwanie, które w tej chwili stoi przed Polską w kontekście transformacji energetycznej, to kwestia zbyt wysokiej emisyjności naszej gospodarki. Ten czynnik zadecyduje wkrótce o tym, jak bardzo, a raczej – jak mało konkurencyjni będą w niedalekiej przyszłości polscy przedsiębiorcy na rynku europejskim. Nasi eksporterzy, szczególnie ci współpracujący z firmami z Europy Zachodniej, będą ponosić bolesne konsekwencje naszego węglowego miksu energetycznego.
Często można usłyszeć argument, że Niemcy emitują więcej od nas, a to nas będzie się karać za CO2.
- Niemcy rzeczywiście emitują nominalnie ok. dwa razy więcej dwutlenku węgla niż Polska, ale pamiętajmy, że mają 8 razy większą gospodarkę. Łatwo z tego wyliczyć, że ich produkty zawierają 4 razy niższy ślad węglowy w porównaniu z polskimi.
Weźmy inne przykłady. Szwecja, której PKB jest mniej więcej na podobnym poziomie co w Polsce, emituje nominalnie 6 razy mniej CO2; natomiast Francja wytwarza tyle samo CO2 co Polska, ale francuska gospodarka jest czterokrotnie większa od polskiej. Kolejne przykłady można mnożyć.
Jesteśmy absolutnym, niechlubnym liderem w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o emisję CO2 przeliczoną na milion euro wygenerowanego PKB. Jeżeli chcemy, żeby nasze przedsiębiorstwa utrzymały swoją konkurencyjność na rynku zachodnim, musimy to zmienić. Moim zdaniem celem transformacji energetycznej w Polsce powinna być zmiana miksu energetycznego na mniej emisyjny.
To prawda, ale w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat ważnym czynnikiem skłaniającym firmy do zwiększania efektywności energetycznej są drastycznie rosnące ceny energii i jej nośników, które w wielu wypadkach zaczynają zagrażać istnieniu tych firm. To zagrożenie niejako pcha je do zwiększania efektywności.
- Aspekt ekonomiczny, o którym pan mówi, jest rzeczywiście ważny dla wielu podmiotów. Zwiększanie efektywności energetycznej własnych procesów przemysłowych ma sens, aby zyskać przewagę konkurencyjną nad podmiotami działającymi w tym samym środowisku makroekonomicznym. Aby zapobiec negatywnemu trendowi zmniejszającemu konkurencyjność całej naszej gospodarki, która jest bardziej emisyjna, to na poziomie makro potrzebna jest radykalna zmiana polskiego miksu energetycznego.
Prawdę mówiąc, na krajowy miks energetyczny akurat nie do końca mamy wpływ. Przedsiębiorstwo może próbować zawierać umowy na dostawy wyłącznie zielonej energii, ale nie mamy jej aż tak dużo, żeby wystarczyło dla wszystkich firm. Łatwiej jest pomyśleć o zmniejszeniu energochłonności. Jakie mamy narzędzia?
- Aby zmniejszyć energochłonność przedsiębiorstwa, zaczynamy od przyjrzenia się efektywności energetycznej poszczególnych procesów. Można je usprawnić na różnych płaszczyznach: poprzez wymianę parku maszynowego na nowszy, mniej energochłonny – jak np. wymiana silników, systemów chłodzenia, sprężania powietrza czy odprowadzania ciepła.
Kolejnym krokiem jest digitalizacja, czyli przetwarzanie zbieranych z urządzeń danych w celu ciągłej optymalizacji przebiegu procesów produkcyjnych oraz wykorzystywanych zasobów energetycznych i materiałowych. Warto pamiętać, że najskuteczniejsza optymalizacja jest procesem ciągłym.
W przypadku budynków kluczowe jest wyposażenie ich w systemy automatyki. Moim zdaniem przy każdej modernizacji powinno się obowiązkowo opomiarowywać budynki, bo dopiero wówczas tworzone są narzędzia skutecznego zarządzania ich wykorzystaniem, optymalne sterowanie komfortem użytkowników i zmniejszenie zużycia energii.
Czy możemy w jakikolwiek sposób powiedzieć, w jakim stopniu to opomiarowanie jest w stanie poprawić efektywność?
- Nie chciałbym generalizować, bo każdy obiekt, każdy budynek, każdy zakład jest inny i każde rozwiązanie jest projektowane na miarę konkretnych potrzeb i możliwości.
Ciekawym podejściem, które ostatnio stosujemy, jest efektywność energetyczna świadczona jako usługa. W tym wypadku oferujemy klientowi gwarantowany rezultat, jaki nasze usprawnienia mają przynieść. Klient nie płaci za urządzenie, ale za otrzymany efekt ich działania. Jeżeli do tego dodamy finansowanie etapu inwestycyjnego przez wykonawcę, to przedsiębiorca nie musi również inwestować własnych środków. Spłaca inwestycję z oszczędności, jakie są uzyskiwane, przy jednoczesnej gwarancji minimalnego efektu.
Rozumiem, że trudno jest generalizować, bo każde rozwiązanie jest „szyte na miarę”, ale o oszczędnościach w jakim przedziale wielkości możemy mówić?
- Jako konkretny przykład z obszaru przemysłowego mogę podać zrealizowany przez nas niedawno projekt w polskiej fabryce międzynarodowego producenta dywanów Brintons Agnella. Dzięki zastosowanym usprawnieniom doprowadziliśmy do zmniejszenia zużycia energii w procesach produkcyjnych o ponad 20 proc. i zmniejszyliśmy o ponad 30 proc. ślad węglowy w zakresie drugim.
Przekłada się to na oszczędności rzędu 2 milionów złotych rocznie w sześciu kolejnych latach trwania kontraktu z Siemensem. I to bez nakładów finansowych ze strony tego przedsiębiorstwa.
Inny przykład, tym razem z branży nieruchomości. Otrzymaliśmy możliwość zoptymalizowania pracy budynku biurowego w Warszawie. Dzięki naszej automatyce możliwe jest zaoszczędzenie ponad pół miliona złotych rocznie na wydatkach na energię elektryczną oraz redukcja emisji CO2 o ponad 400 ton rocznie. A warto dodać, że już na starcie był to nowoczesny budynek biurowy klasy A.
Moim zdaniem rozwiązania przyszłości będą opierały się na tworzeniu bliźniaków cyfrowych. Zarówno w przemyśle dla procesów produkcyjnych, a także dla budynków.
Wykorzystanie cyfrowego bliźniaka w procesach produkcyjnych nie jest dla mnie żadną nowością, natomiast z wykorzystaniem tej technologii do sterowania budynkami się jeszcze nie spotkałem i trochę mnie to zaskoczyło.
- Poprzez odpowiednie przetwarzanie gromadzonych danych jesteśmy w stanie stale optymalizować procesy produkcyjne oraz pracę systemów automatyki w budynku. Na bazie tego, co się dzieje w rzeczywistości, w wirtualnym bliźniaku rzeczywistego obiektu jesteśmy w stanie antycypować różne scenariusze i odpowiednio się do nich przygotować (nawet zanim wystąpią).
Digital Twin jest w stanie optymalizować parametry nastawcze pracy maszyn czy automatyki budynkowej oraz łatwo i z odpowiednim wyprzedzeniem reagować na wszelkie odchylenia. Cyfrowy bliźniak wyprzedza o dwa kroki to, co się stanie i może ciągle optymalizować realizowane procesy produkcyjne.
Można powiedzieć, że cyfrowy bliźniak budynku uczy się obiektu. Gromadzi informacje na temat częstotliwości i sposobu wykorzystania poszczególnych pomieszczeń, uczy się zachowań użytkowników. Na tej podstawie jest w stanie w pewnym sensie „przewidywać przyszłość”. To faktycznie nowy obszar i wiele jego możliwości jest jeszcze do odkrycia. Potencjał zastosowania tej technologii w branży budynkowej jest jednak ogromny.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie