EEC 2020

Niszczyciel min ORP Kormoran po trwających ponad cztery lata testach wszedł do służby.

Informacje z frontów wojny w Ukrainie, walczącej  z determinacją z rosyjskim agresorem, „pochłaniają” inne wydarzenia. O niektórych warto jednak przypominać – zwłaszcza, że dotyczą obronności. Ostatnio Marynarka Wojenna RP i stoczniowcy nie mieli wielu powodów do zadowolenia. Czy to się właśnie zmienia?

  • Marynarze od lat czekają  na dobrą informację dotyczącą ich służby w przyszłości. Właśnie doczekali się trzech.
  • Pierwsza dotyczy niszczyciela min ORP Kormoran, który po trwających ponad cztery lata testach wszedł do służby. Druga - to zapowiedź MON , że będzie budował kolejne Kormorany.
  • I wreszcie informacja o dokonaniu wyboru partnerów do budowy wielozadaniowych fregat w programie Miecznik. To firmy Babcock, Thales UK i MBDA UK.
  • O sprawach związanych z obronnością Polski będziemy też dyskutować na Europejskim Kongresie Gospodarczym w dniach 25-27 kwietnia. Rejestracja na wydarzenie już trwa.
Kormoran to niszczyciel min wyprodukowany w polskich stoczniach, jeden z najnowocześniejszych okrętów w swojej klasie. Po trwających ponad 4 lata testach, ORP Kormoran wszedł właśnie do służby operacyjnej.

To znaczy, że okręt może wykonywać wszystkie zadania przewidziane dla tej jednostki w ramach dyżurów bojowych związanych z obronnością kraju, jak i zadania sojusznicze.

Przypomnijmy, że umowy na realizację pracy rozwojowej dotyczącej niszczyciela min Kormoran II podpisano pod koniec września 2013 roku. Zakładano, że zakończą się one z końcem 2016 r.

Czytaj też: Miecznik bliżej marynarzy

Uroczyste przekazanie okrętu MW miało nastąpić w dniu jej święta, 26 czerwca 2017 r. Termin ten, w wyniku podpisanego aneksu do umowy, został jednak przesunięty. Od przekazania niszczyciela MW pod koniec 2017 r. aż do marca 2022 r. trwały testy eksploatacyjne i wojskowe okrętu.

Albatros i Mewa doskonalsze niż Kormoran

To skomplikowana jednostka, budowana w Polsce po raz pierwszy. Wnioski z budowy pierwszego z serii trzech jednostek klasy Kormoran posłużą do wprowadzenia modyfikacji uzbrojenia i systemów dwóch kolejnych, seryjnych już okrętów - ORP Albatros i ORP Mewa.

Stocznia Remontowa Shipbuilding, która buduje te okręty we współpracy z OBR Centrum Techniki Morskiej i PGZ Stocznią Wojenną w Gdyni, informuje, że ich budowa dobiega końca.
ORP Albatros, fot.Wikipedia
Pierwszy z nich ORP Albatros ma niebawem rozpocząć próby zdawczo-odbiorcze, poprzedzające jego przekazanie marynarce wojennej. Przekazanie ostatniego z serii ORP Mewa zaplanowano na II kwartał 2022 r. Obie jednostki mają rozpocząć służbę w 2022 roku.

Kormorany budowanie są w układzie 1+2. Sprowadza się on do budowy w pierwszej kolejności jednostki eksperymentalnej, która po najróżniejszych testach i próbach oraz wprowadzeniu modyfikacji służy do budowy dwóch kolejnych, teraz już seryjnych okrętów.

- W tym roku zamówimy trzy kolejne niszczyciele klasy Kormoran. Pozwoli to na utrzymanie kompetencji i zachowanie ciągłości produkcji w polskich stoczniach - poinformował  Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej.

Wojsko wybrało dwa projekty

W taki też sposób będą budowane wielozadaniowe fregaty dla Miecznika. Zgodne z umową z lipca 2021 r., zawartą przez Inspektorat Uzbrojenia z PGZ-Miecznik, konsorcjum miało przygotować 3 projekty koncepcyjne przyszłej fregaty wraz z zintegrowanym systemem walki.

W skład konsorcjum, którego liderem jest PGZ, wchodzą też: PGZ-Stocznia Wojenna, Remontowa Shipbuilding oraz gdyńskie Centrum Techniki Morskiej.

PGZ przekazało MON te projekty zgodnie z harmonogramem, pod koniec grudnia 2021 r. Po preselekcji wojsko wybrało dwa: brytyjskiego Babcocka i niemieckiego TKMS.

Na początku marca br., po informacji szefa MON Mariusza Błaszczaka o wyborze Brytyjczyków na tzw. partnera priorytetowego, PGZ podała, że zawarła umowy o współpracy strategicznej z partnerami przemysłowymi z Wielkiej Brytanii.

Transfer technologii i adaptacja do polskich wymagań

Są to Firmy Babcock, Thales UK i MBDA UK. Pierwsza firma przygotuje projekt okrętu typu AH140 oraz dokona transferu technologii niezbędnej do budowy fregat w PGZ Stoczni Wojennej oraz Remontowej Shipbuilding. Obecnie Babcock rozpoczną prace nad zaadaptowaniem konstrukcji Arrowhead 140 i opracowaniem nowych rozwiązań do polskich wymagań.

Jak podkreślają Anglicy, przy budowie AH140 wykorzystano wiele innowacyjnych rozwiązań i technologii, wypracowanych na podstawie wieloletnich doświadczeń. Flota brytyjska wciąż należy do najlepszych i najnowocześniejszych.
Wizualizacja fregaty dla Polski, fot. Babcock
Firma Thales, której współpraca z polską marynarką wojenną sięga jeszcze budowy okrętów rakietowych typu Orkan czy okrętu patrolowego ORP Ślązak, wyposaży budowane fregaty w zintegrowane systemy walki TACTICOS.

To elektroniczne centrum dowodzenia okrętem oraz uzbrojeniem okrętu, które stanowi o skuteczności jego działania. Te elektroniczne systemy pokładowe sprawdziły się już na 200 różnego rodzaju okrętach w siłach morskich 24 państw.

Przygotowania do produkcji - tylko sprawdzone rozwiązania

MBDA z kolei przekaże nam systemy obrony przeciwlotniczej. Nowe fregaty będą uzbrojone w rakiety CAMM, które brytyjska firma oferuje również Polsce w programie przeciwlotniczym krótkiego zasięgu Narew.

Według PGZ umowy te rozpoczynają fazę przygotowania do produkcji fregat dla Miecznika. To jak dotąd największa, wyceniana na razie na 10 mld zł inwestycja dla polskiej zbrojeniówki.

Okręty będą budowane w kraju w oparciu o gotowe, sprawdzone technologie i systemy walki wykorzystywane już przez zagranicznych partnerów. Te technologie i wiedzę, niezbędne do budowy tego typu okrętów, również dostaniemy.

Dla minimalizacji związanych z tym ryzyk kontrakt przewiduje fachowy nadzór i zarządzanie projektem przez inżynierów partnerskich firm, które nie będzie się ograniczać jedynie do prac przy budowie okrętów.

Środki odstraszania przeciwnika

Jak informuje PGZ, podpisanie umowy to otwarcie drogi do rozpoczęcia produkcji prototypu okrętu Miecznik wraz ze zintegrowanymi systemami walki.

Nowe okręty mają zastąpić dwie fregaty typu Oliver Hazard Perry. Pierwszy ma wejść do służby w 2028 r., kolejne w latach 2033 i 2034. Jeśli terminy zostaną dochowane, a testy i próby nowej fregaty nie będą trwały tak długo, jak Kormorana, to marynarka dostanie w końcu nowoczesny okręt bojowy. Uzbrojony w rakietowe systemy przeciwlotnicze, ale również pociski do niszczenia celów nawodnych oraz na lądzie, i to na odległość kilkuset kilometrów. Fregaty, swoimi możliwościami bojowymi, mają być środkiem odstraszania przeciwnika.

Zabezpieczenie kanałów żeglugowych

W tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. I wcale nie chodzi spór dotyczący pozyskania jednostek. Pesymiści nadal będą twierdzić, że okręty tej klasy i wielkości nie nadają się na Bałtyk i szybko zostaną zniszczone. A optymiści będą przekonywać, że fregaty są nam konieczne do zabezpieczenia kanałów żeglugowych, którymi już teraz dociera do nas ropa i gaz, w wyniku dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w te surowce.

Czytaj też: Wojnę wygrywają logistycy. Rosyjska armia poznaje bolesną dla niej prawdę

Dalekosiężne rakiety byłyby też zagrożeniem dla floty rosyjskiej i jej systemów rakietowych w enklawie kaliningradzkiej oraz dla samego portu w Kaliningradzie, drugiego po Petersburgu pod względem wielkości rosyjskiego portu na Bałtyku.

Mogłyby też zagrozić portowi w Primorsku, przez który Rosjanie eksportują większość swojej ropy. Obyśmy nie musieli tego, kto ma rację, nigdy sprawdzić praktycznie.

Rekordowe opóźnienia – wyciągniemy wnioski?

Nie zmienia to faktu, że nad modernizacją marynarki wojennej od lat wiszą czarne chmury złych doświadczeń. Programy jej rozbudowy były anulowane lub opóźniane. Spektakularnym tego przykładem jest budowany przez 18 lat Gawron/Ślązak, ale nawet o wiele bardziej udany projekt niszczyciela min Kormoran II również zanotował opóźnienia.
ORP Kormoran, fot. Remontowa Shipbuilding
Część analityków wojskowych twierdzi, że nadal nie wyciągamy wniosków z przeszłości. Przykładem tego ma być budowa Miecznika w układzie 1+2. Ta metoda budowy okrętów może, ich zdaniem, prowadzić do opóźnień w projekcie.

Może też spowodować znaczny wzrost kosztów ich budowy ze względu na wprowadzane zmiany do projektu budowy seryjnych jednostek. W przypadku Kormorana, nieoficjalnie, koszty były o 10 proc. wyższe, niż zakładano.

Taki układ ma też ważną zaletę. W razie zbyt dużych kosztów lub braku pieniędzy w budżecie można zakończyć projekt na budowie jednego okrętu. Oby jednak nie.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie