EEC 2020

Jarosław Królewski stara się spełnić marzenia i przekraczać swoje limity

Jakość rozwiązań będzie mieć kluczowe znaczenie w wygrywaniu w czasach nowej gospodarki. Chodzi o poprawę jakości życia i realny wpływ na to, jak pracujemy czy żyjemy - mówi w rozmowie z WNP.PL Jarosław Królewski, prezes technologicznej spółki Synerise, współwłaściciel i członek rady nadzorczej Wisły Kraków.

Podstawowe pytanie zadane człowiekowi czynu, który odpisuje na e-maile w sobotę po północy, prowadzi własny biznes, podróżuje w interesach po świecie i jeszcze realizuje projekt Wisła Kraków, brzmi: jak pan znajduje na to czas?

Jarosław Królewski, prezes Synerise– Gdyby dodać do tego jeszcze kilka innych projektów, to zdecydowanie wieczny brak czasu jest u mnie standardem. To trafna uwaga, ale tak było od dawien dawna. W okresie liceum czy studiów było podobnie, miałem taki tryb życia i tak mi zostało, rzadko celebruję sukcesy, liczy się tylko następny dzień.

Za jakiś czas pewnie się uspokoję, teraz mam kilka projektów, nad którymi pracuję, na których mi ekstremalnie zależy, które chciałbym dokończyć z satysfakcjonującym wynikiem, póki mam jeszcze siłę i werwę.

Choć nie ma co ukrywać, że zdarzają się i zdarzały w przeszłości dni, w których człowiek leży jak kłoda, wpatrzony w sufit, na granicy depresji, zwątpienia, przytłoczony tysiącami decyzji do podjęcia. Jak mawia moja żona, sam zapisałem się do tego świata, więc wiem, na co się pisałem.

Kluczowe to być wytrwałym, nawet w sytuacjach beznadziejnych. Mógłbym dziś zapewne tym wywiadem prawić kazania, jak znakomitym przedsiębiorcą jestem, lecz nie będę, gdyż nim nie jestem. Ciągle się uczę, raz mówiąc więcej, raz mniej, raz będąc pokornym i wstrzemięźliwym, drugi raz dumnym i świadomym swoich możliwości. Nie jest natomiast tak, że buduję firmę czy klub piłkarski po raz setny, n-ty. To mój pierwszy raz.

Spełniać marzenia i przekraczać limity 

 Tak się dzieje w przypadku mojej firmy Synerise, która działa w segmencie sztucznej inteligencji. Od tej dyscypliny według wielu zależą losy, filozoficznie rzecz ujmując, całego świata. Dyscyplina ta w kolejnych latach odciśnie ogromny wpływ na współczesną gospodarkę globalną.

Projekt Synerise ma wymiar większy niż lokalny, wybiega, jeśli chodzi o ambicję, poza teren naszego kraju i już dziś ma wiele pozytywnych osiągnięć naukowych i produktowych, a także finansowych w skali światowej.

Cały czas angażuje mnie również projekt pt. Wisła Kraków, w którym wiele pozytywnych rzeczy udało się zrobić. Oczywiście kuleje wynik sportowy, ale na wszystkich innych płaszczyznach jest coraz lepiej.

W aspekcie działalności w technologiach mijający rok był świetny, zarówno jeśli chodzi o mnie, jak i o Synerise oraz mój team. Był taki, gdyż dostarczył nowych wyzwań intelektualnych na poziomie światowym. Czasami po tygodniu ciężkiej pracy w Synerise, w weekend nadrabiając zaległości, przeżywam dodatkowy stres związany z meczami mojej drużyny, gdzie każda porażka boli przeogromnie, a każdy stracony gol to jak setki tysięcy ukłuć sztyletów w serce. Dzieje się tak wówczas, gdy czujesz odpowiedzialność za samopoczucie i humor kibiców, którzy nas wspierają. 

Wracając do Synerise, zamknęliśmy ostatnio bardzo dużą inwestycję, chyba jedną z większych, jeśli chodzi o spółki technologiczne w tym kraju, a na pewno największą w dziedzinach AI i Big Data w ostatnich latach – jeszcze w kwietniu lub na początku maja ją ogłosimy.

Synerise zbudowaliśmy od zera i w krótkim czasie mamy wysokie wyceny rynkowe, firma doceniana jest na całym świecie, ma znaczących klientów, to piękna rzecz. Biorąc pod uwagę fakt, że przez ostatnie 12 miesięcy nasza firma, pochodząca z Polski, która ma tysiące razy mniejsze budżety na R&D niż firmy amerykańskie i inne globalne, wygrywała lub współdzieliła podium z gigantami technologicznymi w największych na świecie konkursach w dziedzinie Big Data i sztucznej inteligencji, będących referencją postępów naukowych w tych dziedzinach, to ten wynik mówi sam za siebie. 

Synerise zatrudnia dzisiaj 160 osób. To jedni z najlepszych specjalistów w swoich dziedzinach. Firma działa na kilku rynkach w Europie, analizuje ogromne ilości danych, będąc w tej części Europy jednym z liderów, jeśli chodzi o doświadczenie w ich przetwarzaniu w czasie rzeczywistym.

Rozpoczynamy podbój Stanów Zjednoczonych. Moja przyszłościowa ambicja to zbudowanie polskiej firmy, która bazuje na merytokracji, intelekcie wybitnych jednostek i która będzie rywalizować z największymi na świecie firmami, ale nie jako podwykonawca-przedmiot, ale podmiot, dogłębnie wpływający na transformację cyfrową tego świata.

Marzy mi się aby, taka droga dała wzór wielu młodym ludziom, dała im drive do życia i działania mówiący, że w tej części świata można tworzyć firmy, które nie tylko nie będą wyłącznie podwykonawcami tych największych, którym płaci się za godziny pracy, ale takie, które nową gospodarkę kreują. W Synerise robimy ambitne rzeczy, to nas wyróżnia, tym chcemy wygrywać, mimo że jest to trudne i wymaga wizji długoterminowej oraz wybitnej wytrwałości.

Cieszą mnie postępy, które poczyniliśmy. Nasze działania mówią same za siebie, w marcu 2022 Financial Times, spośród milionów europejskich przedsiębiorstw, wyłonił tysiąc najszybciej rozwijających się firm w Europie. Synerise uzyskała znakomity wynik, zajmując 70. miejsce w ogólnym rankingu i została uznana za jedną z najbardziej rokujących firm w rankingu „FT1000 Europe's Fastest Growing Companies 2022”.

Co więcej, w zestawieniu sektora technologii zajęliśmy 17. miejsce! A także 3. pozycję w zakresie sztucznej inteligencji. Nawet po ostatnich inwestycjach kapitałowych w firmę, nie ma czasu świętować – kolejne wyzwania przed nami. 

Czytaj także: Synerise wygrywa światowy konkurs w dziedzinie sztucznej inteligencji

Moim pomysłem i dążeniem jest, aby polska spółka technologiczna zadebiutowała na amerykańskiej giełdzie NASDAQ i aby zrobiła to jako polska firma, oparta o polskich inżynierów i myśl naukową.

Myślałem, że uda mi się tego wcześniej dokonać, ale jest jeszcze parę przeszkód po drodze oraz wyzwań i braków w wiedzy na temat skalowania przedsiębiorstw, które trzeba nadrobić i uzupełnić. Wiele zmieniła również pandemia, lecz myślę, że to jest coś, czego mój zespół i ja osobiście bardzo chcielibyśmy dokonać. Wierzę, że uda mi się to zrobić. Istnieją parametry, które muszą zaistnieć, aby był sens to robić. Firma musi uzyskać wycenę około 1 miliarda dolarów lub wyższą, żeby atakować giełdę amerykańską. Poziom przychodów nie jest tak ważny i precyzyjnie określony. 

Trzeba posiadać aktywa, które zapewniają wzrost na przyszłość

 W przypadku NASDAQ wygrywają firmy, które stawiają na rewolucyjne, deep-techowe rozwiązania, jak chociażby Tesla, gdzie liczy się myśl technologiczna, która ma zmieniać świat. Gdybym miał precyzyjnie odpowiedzieć, kiedy to się stanie w przypadku Synerise, musiałbym powiedzieć dzisiaj, że ważne są dwa elementy: wspomniana wycena 1 miliarda dolarów (tu plan na dziś wykonany jest w 15-25 procentach) i minimum 50 milionów dolarów przychodów rocznie (tu plan na dziś wykonany jest na poziomie 18-25 procent). 

Synerise jest spółką technologiczną typu Enterprise SaaS, a więc sprzedajemy dostęp do platformy, powtarzalny, możliwy do dostarczenia na całym świecie w ciągu kilku sekund. Nie budujemy rozwiązań na życzenie, tak zwanych customizowanych. Na 160 osób mamy 5-6 współpracowników, którzy zajmują się sprzedażą naszego biznesu – reszta odbywa się poprzez działy partnerskie i w sposób quasi-automatyczny.

W tym roku będziemy mieli już 10 do 15 milionów dolarów przychodów i co roku będziemy się starali te wyniki podwajać. Bez wątpienia będziemy również  odważnie zatrudniać i poszerzać zespół. Natomiast bardzo mi zależy i chciałbym, żeby to była do końca maksymalnie polska spółka – abyśmy się wspólnie uczyli, popełniali błędy, transferowali wiedzę do naszego kraju. 

Niewykluczone, że w przyszłości przeprowadzimy jakieś akwizycje, tego nie da się wykluczyć, ale chciałbym, żeby rdzeń rozwoju przedsiębiorstwa znajdował się w Polsce, z wykorzystaniem polskich specjalistów – wierzę, że w erze pracy zdalnej jest to możliwe.

Chciałbym, abyśmy my kupowali, a nie nas kupowali. Jako Synerise mieliśmy już kilka ofert przejęcia, które pewnie zapewniałyby mi miejsce na liście najbogatszych Polaków. Nie rozmawiamy o tym, ponieważ to nie jest mój cel długofalowy, nigdy to nie było moim marzeniem ani wyznacznikiem tego, co robię.

Mamy różne możliwości wzrostu, przez akwizycje, przez zdobywanie nowych rynków w sposób bezpośredni, przez rozwój sieci partnerskich. Ja osobiście wierzę, że nasza strategia operacyjna jest skuteczna. Zakłada ona, że mając jeden z najlepszych produktów na świecie, można konkurować wynikami, dokładnością, poziomem rozwiązań. To nam się sprawdza i to jest doceniane.

Najlepsze rozwiązanie, o którym pan wspomina, to jest...?

- Chcielibyśmy podbić rynek merytokracją i idealistycznym podejście do deep tech. Wierzymy, że wszystko można przewidzieć, obliczyć i poprawić z atomową i naukową precyzją. Oferujemy klientom oparty na użytkowaniu dostęp do platformy Synerise, gdzie organizacje mogą przechowywać wszystkie posiadane przez siebie heterogeniczne dane bez ograniczeń, przetwarzać je w czasie rzeczywistym i korzystać z naszych gotowych aplikacji, wzbogaconych o sztuczną inteligencję z łatwą automatyzacją do codziennego rozwiązywania biznesowych wyzwań, przyspieszając tym samym rozwój.

Wspieramy organizacje w: zbieraniu i analizowaniu danych o osobach klientach, użytkownikach czy obiektach i ich kontekście środowiskowym z dowolnego źródła, w różnych formatach, aby personalizować doświadczenie, przewidywać przyszłość, obserwować relacje, ulepszać produkty, generować nowe strumienie przychodów, optymalizować koszty i robić to w hiperskali w czasie rzeczywistym.

Budujemy system operacyjny z nieograniczoną liczbą możliwości rozwoju. Wierzymy, że każdy jest wyjątkowy i chce czuć się wyjątkowo w każdej chwili codziennego życia. Używamy AI i Big Data, aby pomóc firmom i organizacjom zrozumieć potrzeby, preferencje, zachowania ludzi, unikać oszustw i nawiązywać interakcję między klientami a marką w sposób wyjątkowy i spersonalizowany. Tworzymy autentyczne doświadczenia oparte na najnowocześniejszych technologiach i pracach naukowych.

Synerise to platforma, o której sile stanowią trzy rozwiązania. Pierwszy fundament to nasz autorski silnik bazy danych, wyposażony w bardzo szybkie algorytmy, które pozwalają na operacje na danych w czasie rzeczywistym – zarówno w kontekście prowadzenia analiz, jak i silników decyzyjnych oraz transakcji.

Przykładowo, możemy przetworzyć w czasie rzeczywistym miliard transakcji handlowych z ostatnich 10 lat dużego klienta branży retail ze świata online i offline, w międzyczasie zapisać kolejne setki milionów nowych i jednocześnie podejmować ultraszybkie decyzje biznesowe w milisekundach.

Dziś Synerise przetwarza około 100 miliardów transakcji rocznie, o które można zapytać i uzyskać natychmiastową odpowiedź, a także na bazie których firmy podejmują kluczowe dla ich przyszłości decyzje.

Przewaga w przetwarzaniu danych daje rozszerzone możliwości dla drugiego fundamentu platformy, a mianowicie naszego ekosystemu sztucznej inteligencji, który oferuje rozwiązania out-of-the-box, ale również pozwala budować nowego rodzaju aplikacje. Dzięki temu możemy przewidywać przyszłość, zachowania konsumentów, trendy, budować systemy rekomendacji, analizować dostępność towarów, optymalizować dowolne zmienne w organizacji.

Dzięki temu, że analizujemy te dane w jednej platformie, możemy przy użyciu sztucznej inteligencji, podjąć decyzje dotyczącą przygotowania lepszej oferty finansowej, przewidywać koniunkturę albo też wręcz przeciwnie – długofalowe osłabienie pewnych trendów. Aby móc wykorzystać przetwarzanie danych w czasie rzeczywistym oraz sztuczną inteligencję do pragmatycznych zastosowań, potrzebna jest egzekucja tychże rozwiązań. Tu pojawia się trzeci fundament platformy, a mianowicie systemy do automatyzacji dowolnych scenariuszy biznesowych.  

Mamy więc opracowaną uniwersalną platformę opierającą się na: pozyskiwaniu danych, ich selekcjonowaniu i kategoryzowaniu, wspomaganiu decyzji przez AI aż po automatyzację procesów. Synerise ma agnostyczne podejście do segmentów rynków, rozwiązanie można więc wdrażać w segmentach takich, jak retail, e-commerce, bankowość, finanse, ubezpieczenia, automotive czy travel. 

Budować rzeczy rewolucyjne, z których cały świat będzie korzystał

Staramy się, by Synerise było pokorną, skromną, ale odważną organizacją. Dziś jest to splot wielu wyszukanych osobowości, interdyscyplinarnych umysłów, które karmią się wyzwaniami, radością z odkrywania oraz budowania wielkich wartości.

Gdy Synerise powstawało kilka lata temu, wierzyliśmy, że nowoczesne firmy, które chcą budować swoje przewagi na inteligencji, sprycie i optymalizacji, potrzebują narzędzi, które są w stanie zawsze dostarczać im rozwiązań, które nadążają za dzisiejszą nauką, marżują innowacje, są permanentnie state-of-the-art i kwestionują rzeczywistość. Mam poczucie, że udało się nam stworzyć coś, co rozwiązuje ich problemy. 

Czy ten projekt jest tak pojemny, że na tę chwilę najważniejsze jest jego doskonalenie i rozwijanie?

– Uważam, że to co my robimy, jest szalenie istotne. Sztuczna inteligencja jest obecna we wszystkich segmentach rynku, to jest ważne dla przyszłości. Można naszą platformę wdrażać w bankowości, szeroko pojętych finansach, w e-commerce. Krótko mówiąc, wszędzie tam, gdzie potrzebne jest przetwarzanie ogromnych ilości danych; każda praktycznie dziedzina życia, która nas dotyka, jest potencjalnie dla nas interesująca.

Potencjał rozwiązań jest tak ogromny, że nie jestem w stanie dziś oceniać wszystkich zastosowań naszego rozwiązania w przyszłości, często klienci nas samych zaskakują tym, w jakich miejscach i w jaki sposób wdrażają naszą platformę.

Rywalizujemy z rozwiązaniami, które są najlepsze na świecie, nie staramy się – jak wiele firm z naszego regionu – bazować na niewiedzy klientów, wciskając im rozwiązania niskich lotów. Czy wkrótce na świecie pojawi się dziedzina bardziej rewolucyjna niż sztuczna inteligencja? Nie wiem, ale chcemy być przy tym stole, gdzie toczą się najważniejsze sprawy dotyczące tej dziedziny.

Gdy wyjeżdżam – ostatnio dość często – za granicę, to my jako polska spółka jesteśmy bardzo szanowani, ponieważ stajemy do konkurencyjnej walki, ale również współpracy z rozwiązaniami liderów, takich jak Google, Microsoft, nVidia czy Baidu. To jest nasz stolik, przy którym chcemy siedzieć. Chcemy budować rzeczy rewolucyjne, z których cały świat będzie korzystał. To nam sprawia satysfakcję, chcemy rywalizować na umysł, na zdolności koncepcyjne, możliwości przewidywania trendów, chcemy marżować to innowacyjne podejście. 

Czytaj także: Raiffeisen Bank docenił polską firmę technologiczną. Będzie współpraca.

Rynek technologii musi się zmienić. Z perspektywy tego, co się obecnie dzieje, w przyszłości zmiany będą moim zdaniem dość drastyczne – miejsce przygotowanych na kolanie rozwiązań, przejmą te o wyższej jakości, precyzji, doskonałości inżynierskiej.

Młodzi ludzie chcą się rozwijać, mit mówiący o tym, że każdego świetnego programistę da się zastąpić skończoną liczbą studentów, odchodzi do lamusa. Często nazywam obecny okres informatyki swoistego rodzaju wiekiem ciemnym, gdzie w wielu przypadkach romantyczna wizja informatyki straciła swój sens. Liczyły się tylko przychody, dodatkowo wygenerowane godziny pracy, a nie jakość, poprawa życia i realny wpływ na to, jak pracujemy czy żyjemy. Taka informatyka powoli będzie odchodzić w przeszłość. Idealistycznie wierzymy, że najlepsze rozwiązania zwyciężą.  

Przez ostatnie 30-40 lat duże firmy zajęły się wdrażaniem rozwiązań niekoniecznie wartych implementacji, ale opłacalnych. Teraz zaczynają zwracać uwagę na to, jakie są wyniki owych wdrożeń, są bardziej świadome, porównują wyniki, analizują User Experience danych rozwiązań, prowadzą testy A/B.

Biznes oparty na relacjach przeminie. Dziś liczy się coraz częściej merytoryka, wiedza, odwaga i jakość. Dlatego coraz więcej największych na świecie firm ceni nerdów w pozaciąganych swetrach i kroksach bardziej niż bywalców salonów z cygarem i Bentleyem w garażu. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, iż to jakość rozwiązań będzie mieć kluczowe znaczenie w wygrywaniu w czasach nowej gospodarki.

Nadchodzi teraz czas, gdy ważniejsze będzie, jakie wyniki przynoszą proponowane rozwiązania i jak daleko one się sprawdzają, niż sam fakt możliwości wdrożenia oraz relacyjna renoma. Proszę sobie wyobrazić Amazon, który działa w ogromnej sieci czy duże polskie spółki, jak CCC, Carrefour czy Żabka. Dla nich różnice w promilach działania poszczególnych algorytmów to rozmowy o dziesiątkach, jak nie o setkach milionów złotych w skali roku. 

Dlatego wierzę, że dostarczanie dla rynku najlepszych rozwiązań będzie miało wpływ na to, że moja firma będzie działać z sukcesem. Dziś naszymi klientami są m.in. jedna z największych firm we Włoszech Poste Italiane, która ma cały pakiet usług od doręczeń, usług pocztowych, retail aż po bank.

Kolejny to Telecom Italia, sponsor włoskiej ligi piłkarskiej Serie A, jedna z większych firm telekomunikacyjnych na świecie. Mamy klientów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w Grecji, we Francji i na Cyprze, zaczynamy działać w Niemczech i innych miejscach. Zbieramy dziś dane z ponad 30 rynków na świecie. Myślę, że coraz bardziej klienci chcą współpracować z nami w formie partnerskiej. Rozumiem przez to współdziałanie, wspólną edukację, bazowanie na przenikaniu się wiedzy domenowej i koncepcji, a nie opieranie się na czyjejś niewiedzy, podpisywanie trudnych do wypowiedzenia kontraktów czy stosowanie vendor-locków.

Dajemy najlepsze, w naszej ocenie, narzędzia, które można rozwijać, zapewniające swobodę działania. Nie ma wielu sensownych definicji „inteligencji” na poziomie literatury, jedna z najlepszych, jaką usłyszałem, to taka, że inteligencja to nic innego, jak maksymalizacja wolności przyszłych wyborów – i tym chcemy się kierować.

Chcemy edukować klientów, bo sama prezentacja rozwiązań to za mało. Tak dobrze, jak wyedukujemy klientów, tak dobrze, jak będzie nam się współpracować na poziomie partnerskim, tak duże sukcesy wspólnie osiągniemy dzięki synergii. Mamy szczęście trafiać do tej pory na takie firmy, które chcą się rozwijać, a my im to zapewniamy dzięki naszej platformie. 

Projekt Wisła to jest udany pomysł?

– Ja jestem z tego projektu bardzo dumny i zadowolony w wielu aspektach, choć również z wielu powodów czuję ogromny niedosyt. Ta przygoda nauczyła mnie mnóstwo rzeczy. Uważam, że gdybym miał dziś podjąć decyzję w tej sprawie ponownie, to podjąłbym dokładnie taką samą. Mogę dziś powiedzieć, że ta akcja to świetna alegoria tego, w co wierzę. Jako osoba, która pochodzi z małej wioski i która raczej nie miała z założenia perspektyw na wielkie rzeczy w życiu, uważam, że to projekt pokazujący innym, jak pokonywać trudności w diabelsko trudnych sytuacjach, jeśli tylko ma się pasję do walki i odwagę do przekraczania granic. 

Pamiętam, że gdy chodziłem do szkoły podstawowej w rodzinnej miejscowości Hańczowa, do mojej 13-osobowej klasy przyjeżdżał  wówczas jeden pan psycholog, specjalista od budowania ścieżek zawodowych, który z perspektywy czasu został moim największym mentorem z przeszłości. Zawsze nam próbował tłumaczyć, że nawet gdybyśmy chcieli jako młode osoby spełniać w życiu najbardziej ambitne marzenia i zrealizować globalne cele, to i tak nam się nie uda, bo nie mamy na tyle informacji, a co za tym idzie zdolności i jesteśmy z góry na straconej pozycji wobec innych. Wszystko sobie zapamiętałem i chciałem sobie udowodnić, że w moim przypadku tak nie będzie, że to nieprawda i nieuprawniona generalizacja. Myślę, że to mi się udało. 

Wracając do Wisły Kraków – w tym klubie pod koniec 2018 roku zakończyło się badanie due dilligence prowadzone przez potencjalnie zainteresowanych inwestorów. Wiadomo było, jaka jest sytuacja, w jakim otoczeniu działa klub oraz jakie są problemy. Werdykt prowadzących to badanie był jednoznaczny – klub nie ma szans na przetrwanie, nie warto w niego inwestować, zatem polski duży biznes zdezerterował. Potem jeszcze groteskowa akcja z inwestorami z Kambodży odebrała większość nadziei kibicom Wisły, w tym - nie ukrywam - początkowo również mi. Czytałem te newsy z niedowierzaniem. 

W gospodarce, do której ciągle się odwołuję, nie zawsze racjonalność jest najważniejsza. Zwykłem mówić, że naprawdę ambitne projekty rzadko są racjonalne. Uważam, że w życiu są jeszcze inne wartości i co jest ciekawe – według mnie w dzisiejszym świecie będą wygrywać ciekawe, autentyczne i długodystansowe pomysły, a nie księgowe, krótkodystansowe zestawienia. Nie jest tak, że trzeba mieć dużo pieniędzy czy szerzej mówiąc kapitału, aby osiągać własne cele. Liczą się też rozwiązania i pewne idee, angażujące ludzi, którzy chcą coś wspólnie realizować i budować.

Weźmy na przykład kazus zatrudnienia specjalistów w firmach z branży wysokich technologii. Proszę sobie wyobrazić, że to nie jest tak, iż programista w swoim zespole będzie przez 30 dni kontrolowany pod kątem tego, jak wiele linijek kodu programistycznego napisał albo rozliczany z tego, jak szybko zmaga się intelektualnie z pewnym zadaniem czy wyzwaniem. Zaufanie, którym należy obdarzać w nowej ekonomii swoich współpracowników, to sprawa kluczowa. 

Chciałbym, aby młodzi Polacy byli odważni, wierzyli w siebie

Wystarczy, że ów człowiek będzie miał jedną dobrą sesję w toalecie i wymyśli coś, co jest rewolucyjne. Co jeśli to coś przekroczy w założeniach wyznaczone cele, zmieni realizację zadania, okaże się wybitnie innowacyjnym rozwiązaniem?

Czy jeśli tylko specyficzny KPI stanie się naszym celem samym w sobie, nie stracimy tego co najważniejsze? Czy nie będziemy tłumić kreatywności ludzi względem bezsensownych metryk?

Dlatego warto rozliczać ludzi i siebie za zrealizowane cele i zadania, a nie z tego, czy przychodzimy do pracy po 8 godzin dziennie; być może czasami z dwudziestu dni w miesiącu ten ostatni okaże się rewolucyjny, a poprzednie przeznaczymy na rozmyślanie, jak problem ma być rozwiązany. Największe projekty na świecie, które dziś dają pracę tysiącom ludzi, realizowały małe zespoły,  kilka osób. Właśnie ze względu na jakość, którą te osoby dostarczały. 

Pamiętam gdy pierwszy raz powiedziałem swojemu najbliższemu otoczeniu o Wiśle i moim pomyśle uczestnictwa w akcji ratunkowej. Racjonalnie rzecz ujmując, ze wskaźników finansowych, ogólnego ryzyka, problemów z odbiorem społecznym i tak zwanym PR, wszyscy sugerowali mi, że to jest najbardziej niedorzeczny i głupi pomysł oraz że na pewno nie dam rady tego zrealizować, bo to nie zależy ode mnie i że szansa na jego powodzenie jest znikoma, a w przypadku klęski to ja z kolegami zostaniemy symbolem porażki.

Ja stwierdziłem, że jak zrobimy to dobrze, czyli zaangażujemy społeczność, zrobimy akcję crowdfundingową, to ostatecznie zwyciężymy. Byłem kibicem tego klubu, wiedziałem, że muszę tak postąpić. Z perspektywy ostatnich lat wiem, że zrobiłem dobrze. Wiem, że kocham ten klub jako przede wszystkim kibic, a nie współwłaściciel i nigdy nie zrobiłbym nic, co miałoby doprowadzić do tego, aby go skrzywdzić, a co za tym idzie – jego społeczność. 

Często mówi się polskim młodym przedsiębiorcom: za daleko marzycie, poniesiecie klęskę, skończy się tragedią, niczego nie osiągnięcie, jesteście infantylni, że chcecie spełniać swoje marzenia i łazicie z głowami w chmurach – musicie być pokorni, spuścić głowę w dół, ryzyko i odwaga nie jest dla was.

Poza rejonem Europy Środkowo-wschodniej, w cywilizacji zachodniej i zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych jest inaczej. Porażka jest wpleciona w życie, człowiek uczy się na biznesowych, życiowych błędach i idzie dalej. Wręcz osoba, które takowe miała i się podniosła, jest dużo bardziej doceniana niż nowicjusz. U nas takiej kultury nie ma. Chciałbym, aby młodzi Polacy byli odważni, wierzyli w siebie, w swoje idee. Chciałbym, aby wszystko co robię było przede wszystkim synonimem odwagi. Nie trzeba szukać heroizmu tam, gdzie go nie ma, ale to nie jest tak, że nie warto mówić o swoich umiejętnościach, tam, gdzie jesteśmy ich pewni.

Projekt w Wiśle Kraków planowaliśmy na 5 lat, jako okres, w którym zweryfikujemy, czy jesteśmy w stanie zrobić coś znaczącego. Mam nadzieje, że w tym sezonie nie spadniemy z Ekstraklasy. Rozmawiamy z Jakubem Błaszczykowskim, Tomkiem Jażdzyńskim, pozostałymi właścicielami i zarządem klubu w osobach Dawida Błaszczykowskiego i Macieja Bałazińskiego na temat rzeczy, które nam się nie udały, ale również o przyszłości, czyli np. infrastrukturze klubowej, bazie treningowej, długoterminowych planach, rzeczach, które nam się udały, a których nie widać – przykładowo, akademii piłkarskiej dla dziewcząt i chłopców, która bardzo prężnie się rozwija.

Musimy się utrzymać w tym sezonie, a później mam nadzieję, przed nami droga do dużo lepszych rezultatów sportowych i organizacyjnych. Wisła Kraków w ostatnich latach realizuje również swoją misję społeczną. Zdobyła puchar polski w blind futbolu (niesamowita sprawa i wynik naszej drużyny blind futbolu), rozszerzyliśmy drużyny kobiece, nasza drużyna e-sportowa wygrała mistrzostwo Polski, poprawiliśmy sport młodzieżowy. Pierwsza drużyna awansowała do 1/4 Pucharu Polski pierwszy raz od wielu lat i mimo porażki z zespołem z niższej ligi i wielu rozczarowujących wyników pokazała, że stać ją na wiele. 

Jakie są najważniejsze wyzwania, które dziś stoją przed światowym biznesem?

- Przed nami wiele wyzwań, na pewno żyjemy w czasach, które są niesamowicie ciekawe w kontekście politycznym, gospodarczym, technologicznym, wręcz na wielu polach są to zmiany rewolucyjne. Przykładowo, Chińczycy w żartach często wspominają, że „zdrzemnęli się na 1000 lat, stali się trochę uśpieni”, ale w ostatnich latach nadrabiają ten okres. 

Dla mnie najważniejsze są kwestie edukacyjne. Przed pandemią otwieraliśmy jako Synerise z partnerami, największymi firmami w Polsce, program nauczania w szkołach i przedszkolach sztucznej inteligencji. Wszyscy się dziwili, dlaczego ja to robię i skąd taki pomysł? Chciałem ruszyć głowami rodziców, że istnieje inny świat, że osoby z małych miejscowości niekoniecznie będą musiały migrować do miast, tylko w swoim otoczeniu się rozwijać, robić coś wielkiego, a synonimem tego była dziedzina nauki, która będzie decydować o losach tego świata.

Świat teraz zupełnie inaczej wygląda niż za moich czasów – małe miejscowości, lokalne społeczności będą wylęgarnią wielkich umysłów, które mają dostęp do internetu, mogą rozwijać się w miejscach, w których się wychowują. Teraz, po dwóch latach pandemii już wszyscy to widzą. Gospodarka będzie silna, gdy postawimy na edukację.

Kolejne rządy, ale także przedsiębiorcy powinni mieć taką odpowiedzialność i inwestować maksymalnie w edukację. To jest jedyna rzecz, która nigdy, naprawdę nigdy nie zostanie przeinwestowana.

Rządy Stanów Zjednoczonych, ale również i Chin przeznaczają miliardy dolarów na badania nad sztuczną inteligencją, nad innymi dyscyplinami badań naukowych, inwestują w młodzież. Dlaczego? Bo oni wiedzą, że dzięki wiedzy, nowym technologiom, sztucznej inteligencji, będą mogli lepiej przewidywać ceny surowców, załamania w globalnej gospodarce, lepiej analizować koniunkturę światową. Aby to mogło się stać, potrzebują wybitnych specjalistów, ale również wykwalifikowanego personelu. 

To co się stało w ostatnich tygodniach jest strategią światowego wywrócenia stolika. Jak zmieni się myślenie o ekologii, rozwoju gospodarczym?

- Powstaje obecnie swoista hybryda rozumowania o globalizacji, o świecie, nowych ruchach społecznych i gospodarczych jako pewnego rodzaju układu sił, które są powiązane ze sobą. Proszę sobie wyobrazić, mamy dyskusje na co dzień o dogmatach na przeróżne tematy, czy to jeśli chodzi o ekologię, globalne ocieplenie, czy o sprawy natury politycznej.

Przez wiele lat słyszeliśmy zapewnianie, że nie da się odejść od zakupów surowców z Rosji. To nie było tak, że się nie dało, tylko po prostu to się nie opłacało. Dziś wszelkie reformy intelektualne, oczywiście przeprowadzone jakimś kosztem, są do zrealizowania. Moim zdaniem wszystkie plany geopolityczne, społeczne i gospodarcze będą opracowane na nowo – czeka nas powiew nowej polityki w Europie i na świecie. Trajektoria zmian, która nas czeka, jeszcze wielu specjalistów bardzo zaskoczy. Zmiany, które zachodzą, będą dużo większe niż dziś przewidujemy na gorąco. 

Wreszcie świat zrozumiał, że nie ma niepodważalnych prawd, zasad ekonomicznych, dogmatycznych strategii, w których warto się kierować jedynie celem finansowym. Projektowanie świata to projekt, który musi być odpowiedzialny społecznie, uwzględniać interesy wielu państw i społeczeństw, nie ma w nim miejsca na przemoc. Dotychczasowe paradygmaty prowadzonej dyplomacji zostały zanegowane. Mamy moment, że na poziomie narracji ideologicznej wszystko jest możliwe – jest to ogromna szansa, ale i wielkie zagrożenie dla świata, jaki znamy. 

Cena, jaką za te zmiany zapłacimy, jest ceną wizji przyszłego świata. Gdyby powiedzieć Niemcom na początku tego roku, że muszą zrezygnować z rosyjskiego gazu, to traktowaliby to w kategoriach niemożliwych do realizacji decyzji, uzasadniając, że będzie to strzał, który może załamać krajową gospodarkę. Dziś już wiemy, że wymuszona przez wojnę dywersyfikacja dostaw może okazać się zbawienna w przyszłości.

Znajdujemy się obecnie w ważnym momencie dla historii świata. Musimy przewartościować wszystkie nauki społeczne, usunąć z naszych narracji egoizm polityczny, odpowiedzieć na pytanie "dokąd powinna dążyć nasza cywilizacja?". Teraz mamy czas wojny. Pytanie, jak będziemy zachowywać się za kilka miesięcy? Czy wszyscy przywykną po prostu do tego, co się dzieje obok nas? Co będzie potem? 

Wracając do alegorii związanej z Wisłą Kraków, nasza jednorazowa pomoc dla klubu to był zryw emocji, w którym wiele rzeczy jest możliwych. Klub przetrwał, zaczyna się żmudna praca nad szarą rzeczywistością, bez chwil uniesień, gdzie każdy dzień to cząstka większego planu, mniej romantycznego, ale wciąż bardzo ważnego. To swoisty maraton, w którym trzeba biec, być może bez końca, czasami potykając się.

W czasie akcji ratunkowej Wisły przeznaczyłem na działalność charytatywną dużo więcej pieniędzy niż to, co zainwestowałem w klub. Moim celem w Wiśle Kraków jest odpersonalizowanie tego klubu od kogokolwiek, bo wtedy będzie można powiedzieć, że nasza akcja zakończyła się sukcesem. Jeżeli Wisła nie będzie zależna od Jarosława Królewskiego, Kuby Błaszczykowskiego, tylko zacznie działać w oparciu o stabilne struktury, to będzie oznaczać, że osiągnęliśmy sukces, w tym także finansowy. To musi być organizacja, która nie "wisi" na głównych sponsorach, tylko działa samodzielnie.

Pańska najważniejsza pasja pomiędzy pracą i przyjemnością, która też może być pracą?

- Moja żona się ze mnie śmieje, że jestem uzależniony od wiedzy. Ja mam w sobie wciąż niegasnącą ciekawość świata. Muszę odkrywać nowe tematy, czytać, obserwować świat, eksplorować idee – to jest podstawa, coś co mnie motywuje w mojej egzystencji.

To jest ciężka sprawa, jeśli chodzi o codzienne życie. Przykładowo, gdy w tle w TV leci teleturniej i nagle trafia się nieznane dla mnie hasło, to spędzam kolejne kilka minut, analizując w internecie zagadnienie, które padło, mając do siebie wyrzuty, jak mogę tego nie wiedzieć.

Jestem Łemkiem, myślę, że bardzo ambitnym człowiekiem, choć wciąż nieidealnym, ale świadomym swoich braków intelektualnych. Nie dałem sobie jeszcze tyle wolnego czasu, żeby uczestniczyć w życiu społecznym czy towarzyskim szerzej. Nie mam wielu przyjaciół, nie spotykam się na imprezach, nie wychodzę do ludzi, nigdy nie miałem ciśnienia, aby to robić. Natomiast zżyłem się ostatnio ze środowiskiem Wisły, ludźmi i kibicami z nią związanymi, to jest duża cząstka mnie. Oczywiście Synerise to mój drugi dom, w którym jestem bardzo wymagający, ale tylko dlatego, że wierzę w ludzi, z którymi pracuję. Wierzę, że osiągniemy wielkie rzeczy. 

W czasie studiów na AGH nigdy nie bywałem na Juwenaliach czy imprezach studenckich, byłem typowym przykładem mruka. Miałem tak zorganizowane życie, że studiowałem dwa kierunki, pracowałem na pełen etat, grałem w AZS-ie w piłkę nożną. Pieniędzmi ze stypendiów ministra nauki i szkolnictwa wyższego, rektora, socjalnych i sportowych z AZS opłacałem kursy różnego rodzaju. Miałem domknięty kalendarz co do sekundy. Zdarzało mi się pomylić przedmiot egzaminu, na który w danym dniu poszedłem. Niestety, tak nadal jest. Jak mam czas, to czytam, gram w piłkę, słucham audiobooków, lubię pracować wtedy, kiedy nie mam presji. W ciągu ostatnich 10 lat połowę czasu spędziłem za granicą lub w samolotach i pociągach. 

Powiem, co mnie zmieniło. Dane mi było poznać w młodym wieku ludzi, od których można się uczyć wielu wspaniałych rzeczy. Znam osobiście wielu prezesów wielkich klubów piłkarskich, szefów znanych na świecie firm informatycznych, premierów czy prezydentów. Żaden z nich nigdy nie analizował mojego pochodzenia, majątku. Byłem tam ze względu na osiągnięcia intelektualne. Miałem okazję uczestniczyć w różnych debatach i być często jedynym Polakiem w gronie osób, które brały udział w wielu istotnych dla świata konsultacjach. 

Jestem dumny, że mój zespół Synerise prezentuje globalny poziom. Co mnie bardzo motywuje, to fakt, że pierwszy raz w historii świata nawet największe firmy przestają być tak bardzo podniecone i zadowolone wyłącznie z zysków finansowych. To nie jest już jedyny wyznacznik sukcesu, zaczęto na szczęście mówić o innych wymiarach działalności. Mowa jest o wpływie na środowisko, mowa jest o globalnym wpływie na społeczeństwo, znaczeniu wartości i dobytku przyszłych pokoleń. 

Dziś projektuje się firmy w zupełnie inny sposób niż kiedyś. Na przykład Uber to nie tylko taksówki, ale cała platforma pozwalająca na budowanie innych usług i modeli biznesowych. Za chwilę się okaże, iż najbardziej zwinni goście, którzy grają w gry, są znakomicie wyszkoleni na potrzeby technologii wykorzystywanej na wojnie.

Wyobrażam sobie, że pięciu inżynierów pracujących na jakimś polskim uniwersytecie może zadecydować, jak potoczą się losy kolejnych wojen – ze względu na swoje wynalazki. Najbliższe lata to będzie zmiana świata, jaki znamy, zmiana kryteriów wartości oraz tego, w co inwestujemy na poziomie prywatnym i profesjonalnym.

Staram się pomagać innym na co dzień, dzielić się tym co mam, nie tylko w wymiarze finansowym. Nie wierzę w wizję świata, w którym poczekam do pięćdziesiątki i dopiero wówczas poświęcę czas innym, bo przecież mogę tego nie doczekać. Musimy to robić tu i teraz, nie ma nic piękniejszego, niż patrzeć, jak inni obok nas rosną. Przy moim sposobie życia wszystko jest możliwe, dlatego dzielę się sobą na bieżąco; tą lepszą wersją mnie, wady każdy z nas ma. To daje mi autentyczną satysfakcję, jak widzę, jak rozwijają się moi współpracownicy, studenci AGH, którzy kończą kierunki studiów opracowane przeze mnie. 

Jestem jednak bardzo wymagający. Moja żona ciągle mi powtarza, że mam za dużo oczekiwań wobec siebie, rzeczywistości i innych ludzi. Ciężko się ze mną żyje na co dzień. Chciałbym móc poprawiać się z dnia na dzień. Wiem, jak wiele mam do poprawy, ale to też doskonała motywacja na kolejny dzień. Jak to mawiamy w Synerise: mam wady i zalety, jakich nie ma nikt.

Czasami jednak sam po prostu – jak wielu z nas – "nie wiem, co czynić". Zdaję się wówczas na intuicję. Jest mi o tyle trudniej, że ze względu na zaangażowanie w sport każda moja porażka jest szerzej komentowana niż innych moich kolegów po fachu.

W życiu powinno się robić rzeczy, które sprawiają ci satysfakcję, z ludźmi, z którymi owe rzeczy chcesz po prostu przeżywać. Życzyłbym sobie, aby Synerise był zawsze odważną organizacją, z własną drogą i wiarą w ideały, które mamy – aby ta firma walczyła o to, co umie najlepiej, walczyła merytokracją i szczerym partnerskim podejściem do biznesu. Bez gburowatości.

W naszej części świata, w której porażka często jest powodem do piętnowania innych, a każdy wręcz czeka, aż komuś się nie powiedzie (mam kilku takich psychofanów), nie lubimy głośno, twardo mówić o swoich celach. Wynika to z prostej kalkulacji. Lepiej pozytywnie zaskoczyć niż ponieść klęskę – która może skończyć się ostracyzmem, oskarżeniem o bajkopisarstwo czy pompowanie balonika.

W myśl zasady, bądźmy bezpieczni w swoich marzeniach, bo w przeciwnym przypadku możemy być mentalnie skończeni. W moim przypadku takie stawianie sprawy, pewnie sprawiłoby, że nigdy nie byłbym tu, gdzie jestem, a karierę skończyłbym, jak wielu moich przyjaciół z czasów podstawówki czy liceum.

Gdy jest się współwłaścicielem klubu piłkarskiego w Polsce, "by design" jedną z podstawowych rzeczy, których musisz się nauczyć, jest odporność na wieczną krytykę. Począwszy od stylu ubierania się, wysławiania, wyników biznesowych czy strategii produktowej, a kończąc na wywiadach, które dziennikarze zamieniają w clickbaity. Wreszcie są i wspomniani negatywni psychofani, których codzienną motywacją jest wstawanie rano, aby znaleźć coś, co się nie udało komuś i hiperbolizacja tego. Zdarzało się, że kibice przeciwnych drużyn uśmiercali moich rodziców, wiążąc ich z reżimem komunistycznym, dorabiali historie do pochodzenia itd. Tworzenie czegoś to zawsze spore wyzwanie, nie tylko w sporcie. 

Firma to jedno wielkie laboratorium, w którym dążymy do zbudowania czegoś znaczącego.

Kibice klubu, który wspieram, zwykli mówić, że czyny znaczą dużo więcej niż słowa. W roku mijającym nasze osiągnięcia w Synerise mówiły zdecydowanie za siebie. Cieszy nas to, że jesteśmy przy stole z największymi, realnie przyczyniamy się do postępu w takich dziedzinach, jak Big Data czy AI – jest to doceniane i odnotowywane na świecie. Wierzymy również, że w naszym regionie jest wiele wspaniałych umysłów, które będą się wspierać i z czasem budować ogromne, świetne firmy. Szczerze im kibicujemy i trzymamy kciuki za duże i małe progresy, jak również za jak najszybsze przekuwanie porażek w sukcesy. Cieszę się przede wszystkim z tego, że mam wspaniałych ludzi wokół siebie. Którzy mimo – widocznych jak na dłoni – moich wad, wciąż mnie wspierają. 

Budowa czegokolwiek to zawsze droga usłana błędami i porażkami, błędnymi założeniami. Jedno jest pewne – firma to jedno wielkie laboratorium, w którym dysponując pewną wiedzą, dążymy do zbudowania czegoś znaczącego.

- - - - - - 

Jarosław Królewski, prezes zarządu i założyciel Synerise, jednej z najbardziej zaawansowanych spółek technologicznych na świecie w dziedzinie sztucznej inteligencji i Big Data, o wartości ponad 100 mln euro, będącej laureatem licznych, prestiżowych nagród międzynarodowych i krajowych, takich jak: tytuł najszybciej rosnącej polskiej spółki technologicznej w Europie wg Financial Times 2022, tytuł najszybciej rosnącej spółki 2021 wg Deloitte Fast 50 CE, tytuł jednego z 30 najbardziej perspektywicznych przedsiębiorstw technologicznych na świecie wg EY.

W przeszłości stypendysta programów naukowych i sportowych na AGH, w młodości laureat m.in stypendium Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Od 2010 roku zajmuje stanowisko wykładowcy i pracownika naukowego na AGH w Krakowie (prowadząc zajęcia m.in. na Wydziale Humanistycznym AGH oraz Wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Inżynierii Biomedycznej), gdzie współtworzył nagradzane kierunki studiów własnego autorstwa, m.in Social Informatics, E-Economy czy Digital Marketing.

 Mentor sieci Polskiego Funduszu Rozwoju, członek rady Fundacji „Platforma Przyszłości Przemysłu”. Ukończył dwa kierunki studiów (informatykę i socjologię), obecnie w trakcie interdyscyplinarnego doktoratu.

Pomysłodawca i twórca programu edukacyjnego AI Schools dla szkół i przedszkoli w zakresie sztucznej inteligencji.

Fan piłki nożnej, wiceprzewodniczący rady nadzorczej i współwłaściciel pierwszoligowego klubu piłkarskiego – Wisła Kraków.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie