Jeżeli wprowadzenie małych reaktorów SMR okaże się sukcesem, to Unia Europejska powinna jak najszybciej umożliwić ich wykorzystanie. Dla odbiorców przemysłowych, takich jak Cognor stanowią bardzo obiecujące rozwiązanie - ocenia Przemysław Sztuczkowski, prezes zarządu Cognora.
Jaki udział – orientacyjnie – stanowią koszty wszystkich nośników energii w kosztach ogółem państwa działalności i o ile plus-minus wzrosły ceny energii w ostatnich 12 miesiącach?
- W naszym przypadku ogólnie udział tych kosztów stanowi od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent wydatków. Obecnie te koszty oczywiście sięgają w tej chwili górnych granic - ze względu na to, jak bardzo mocno wszystkie koszty energii poszły w tym czasie w górę.
Jak ceny energii zmienią się w ciągu najbliższych 12 miesięcy?
- W tym wypadku chyba będę szedł wbrew trendowi, bo słyszę jeszcze bardzo dużo głosów, że energia nie będzie tania... Ja się z tym całkowicie nie zgadzam.
Uważam, że szczyt wzrostów cen energii mamy zdecydowanie za sobą i już jesteśmy świadkami znaczącego spadków ich poziomu. Proszę spojrzeć, co się stało z gazem, którego ceny znacznie spadły. Sięgały 1300 czy 1400 zł nawet, a zaraz spadną poniżej 200 zł...
Zbliżamy się do cen przedwojennych czy nawet przed pandemicznych.
Uważam, że to samo się stanie z energią elektryczną - chyba, że sytuacja wysokich cen będzie sztucznie kreowana w celu utrzymania monopolistycznego stanowiska kopalń węgla i elektrowni węglowych.
Jeżeli tylko będzie dozwolony import, ceny się obniżą. Obecnie na rynku ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia - przyp. red.) spadają już poniżej 150 czy 140 dolarów; wkrótce ceny mogą wrócić poniżej 100 dolarów, czyli do poziomu, na jakim utrzymywały się przed wojną.
To automatycznie wpłynie na wysokość kosztów energii elektrycznej - przecież jakieś dwie trzecie tej energii wciąż otrzymujemy z węgla.
Jeżeli ceny węgla będą jednak w Polsce sztucznie utrzymywane na wysokim poziomie, to energia może nie tanieć. W sukurs przyjdzie nam jednak mocno fotowoltaika i wiatraki.
My jesteśmy cały czas obecni na rynku energii, bo mamy koncesję; pozostajemy spółką, która aktywnie uczestniczy w zakupie energii elektrycznej, więc czasami – kiedy mocno świeci słońce lub wieje wiatr - na rynkach sportowych potrafimy energię nabyć w bardzo atrakcyjnych cenach.
Dlatego uważam, że cena energii elektrycznej nie będzie już rosła, a w kolejnych latach - wręcz będzie taniała.
W jaki sposób pana firma zareagowała w ostatnim roku na coraz wyższe koszty działalności spowodowane rosnącymi cenami energii i paliw?
- Byliśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że jako grupa mieliśmy długoterminowe umowy i podwyżki cen energii i gazu mocno nas nie dotknęły.
Postanowiliśmy natomiast inwestować w OZE. Na podstawie strategii „Cognor go green” powołaliśmy nową spółkę - PSG Green Investment i chcemy całkowicie uniezależnić się od tradycyjnej energetyki. Mamy zamiar „zazielenić” całą stal, którą będziemy produkowali... Myślę, że w ciągu kilku lat nam się to uda.
Myśli pan - jak rozumiem - o energii wiatrowej, bo fotowoltaika jest chyba zbyt słaba, jak na potrzeby huty?
- Mam na myśli mieszane źródła, w skład których będzie wchodziła fotowoltaika i farmy wiatrowe budowane na tym samym terenie.
Podobnie jak Orlen, Synthos czy KGHM jesteśmy zainteresowani także energią atomową w postaci SMR (małe reaktory jądrowe o mocy od 10 do 300 MW - przyp. red.). Przy czym cały czas mówimy o produkcji energii nie na sprzedaż, ale dla własnych potrzeb, do wykorzystania w procesach produkcyjnych. To diametralnie zmienia sytuację kosztową.
Co wstrzymuje większe inwestycje w energię odnawialną i efektywność czy modernizację energetyczną w Polsce?
- Moim zdaniem bardzo poważnym problemem jest to, że źródeł OZE nie można obecnie podłączyć do sieci dystrybucyjnych, które nie są już w stanie ich obsłużyć. W ciągu ostatniego roku czy dwóch słyszałem wyłącznie o odmowach przyłączenia OZE do sieci...
To poważne wąskie gardło systemu, ponieważ nikt nie jest w stanie w kilka miesięcy przebudować sieci przesyłowych i dystrybucyjnych tak, aby obecne ograniczenia likwidować. W tym wypadku problemem jest zarówno czas, jak i potrzebne do tego pieniądze.
Po co budować OZE, skoro nie można go włączyć do sieci? Od dawna wskazujemy na to, że bezwzględnie potrzebne jest wprowadzenie do legislacji tzw. łącza bezpośredniego, które pozwoli inwestorom takim jak my zbudować na odcinku kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu kilometrów bezpośrednie połączenie - linię energetyczną między naszymi zakładami a farmami wiatrowymi czy fotowoltaicznymi, które produkują energię na potrzeby tychże zakładów. Podkreślam: dla własnych potrzeb, a nie do obrotu na rynku.
Koncepcje znajdujące się w parlamencie powinny być jak najszybciej uchwalone, ponieważ w ten sposób niejako zwalniamy Skarb Państwa i sieci energetyczne z zapewnienia nam możliwości przesyłu. Sami to sobie przygotowujemy.
Problemem jest także tzw. ustawa odległościowa. Dobrze, że została poprawiona, ale szkoda, że z niekorzystną odległością. Z punktu widzenia laika 200 m różnicy to niewiele, ale w praktyce to znaczne ograniczenie możliwości budowy energetyki wiatrowej.
Czy widzi pan ryzyka segmentacji rynków energii w Polsce w związku z wprowadzeniem wsparcia publicznego dla MSP i obywateli? Jakie to skutki może prowokować?
- Przede wszystkim jestem zwolennikiem uwolnienia cen energii dla gospodarstw domowych. Cena energii w tym wypadku nie waży tak mocno na całości kosztów, jak w przypadku przemysłu, szczególnie energochłonnego. Oczywiście mam na myśli normalne warunki, kiedy energia była po 200-400 złotych, a nie 1200-1400 złotych.
Uwolnienie cen energii dla odbiorców indywidualnych mogłoby wypłynąć na obniżenie cen energii dla przedsiębiorstw. Sztuczne utrzymywanie jej na wysokim poziomie powoduje spadek konkurencyjności naszych firm i zamyka im możliwości rozwoju.
W samego przemysłu wyróżnianie jednych grup kosztem innych oczywiście nie jest dobre.
Czy obawia się pan w przyszłości problemów z dostępem do energii i paliw, m.in. przerw w dostawach czy reglamentacji takich dóbr np. po całkowitym wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej w 2023 r. i przy trudnościach z zapełnieniem magazynów gazu latem 2023 r. ze względu na większą konkurencję o LNG na świecie?
- Nie, nie obawiam się tego. Moim zdaniem skok cen był tymczasowym skutkiem paniki na rynku. Odpowiednie kierowanie dostawami i nowe magazyny zmniejszają zagrożenie.
Niemcy budują dwa potężne magazyny, które zaspokoją praktycznie większość ich potrzeb. Mamy łącza algiersko-hiszpańskie, a także inne dostępne źródła.
Przede wszystkim trzeba wyjść od tego, że gazu i węgla na świecie jest olbrzymia nadpodaż. Wiele dokładnie udokumentowanych źródeł w ogóle nie było eksploatowanych, bo przy cenie gazu na poziomie 70 czy 80 zł, to wydobywanie go po prostu się nie opłacało.
Kiedy jednak ceny tego paliwa skoczyły, to ruszyły prace zmierzające do rozpoczęcia eksploatacji najpotężniejszego chyba odkrytego źródła w Mozambiku, gdzie są dostępne 2-3 bln metrów sześciennych. Dlatego, moim zdaniem, problemów z dostępnością gazu już nie będzie.
Z energią elektryczną stanie się podobnie: przy rozbudowie OZE pójdziemy raczej w stronę nadprodukcji niż braku energii.
Jak polityka Unii Europejskiej wpływa na walkę z kryzysem energetycznym?
- Bałagan na rynku uprawnień do emisji CO2 i sztuczne pompowanie ich cen (m.in. przez dopuszczanie do handlu nimi funduszy inwestycyjnych, banków, podmiotów spekulacyjnych) to dla mnie abstrakcja. Nie taka była idea wprowadzenia tego systemu uprawnień...
Dobrym posunięciem stało się zaś wspieranie rozwoju OZE w każdej postaci. Uważam, że Unia powinna jak najszybciej przyjrzeć się małym reaktorom jądrowym SMR, a odchodzić od dużych elektrowni. To będzie rewolucja; ona już praktycznie trwa – pierwszy SMR ma rozpocząć działanie w Kanadzie w 2028 roku.
Jeżeli wprowadzenie ich okaże się sukcesem, to Wspólnota powinna maksymalnie skrócić procesy legislacyjne i regulacyjne, by umożliwić wykorzystanie tej technologii. To małe, modułowe źródła zielonej energii, które można składać w większe grupy - jak klocki. Dla odbiorców przemysłowych, takich jak Cognor, jest to bardzo obiecujące rozwiązanie.
Czy wysokie ceny energii stanowią barierę rozwoju firmy i polskiej gospodarki i jak – w kontekście zabezpieczenia dostaw i cen energii - będzie wyglądał miks energetyczny Polski za 20 lat?
- Należymy do grupy najbardziej energochłonnych przedsiębiorstw w gospodarce, więc ceny energii mają bardzo duży wpływ na naszą firmę. Właściwie ceny energii i gazu to dla nas być albo nie być.
Jeżeli w Stanach Zjednoczonych koszt energii jest pięcio-, czy dziesięciokrotnie niższy, cena gazu podobno jest zaś na poziomie 30 czy 40 zł za metr, a u nas - 250 zł (jeszcze niedawno było 1300 zł), to nie mamy żadnych szans konkurowania z tamtejszymi hutami - podobnie jak z japońskimi czy koreańskimi. Te firmy po prostu kryzysu energetycznego nie mają. To kryzys wyłącznie europejski, a nie ogólnoświatowy.
Wysoka cena energii oddziałuje zresztą nie tylko na nas bezpośrednio, ale dodatkowo zwiększa cenę wszystkich komponentów, potrzebnych do produkcji stali i działania naszego przedsiębiorstwa – cementu, żelazostopów.
Odpowiedź na pytanie o skład miksu energetycznego to trochę wróżenie z fusów, ale mam nadzieję, że budowane już farmy wiatrowe na Bałtyku za 3-4 lata zostaną włączone do systemu. Po zmianie ustawy odległościowej (tzw. ustawy 10h) przybędzie także nowych farm lądowych. Mam nadzieję, że pod koniec tego dziesięciolecia faktycznie pojawią się małe reaktory SMR.
Uważam, że na pewno będzie to korzystniejszy miks, ale nie podejmuję się procentowego określenia udziału poszczególnych źródeł... To zależy od zbyt wielkiej liczby zmiennych.
Czy firma stosuje wobec swoich partnerów lub doświadcza rosnących wymogów środowiskowych i klimatycznych? Czy rynek domaga się „zielonej stali”?
- Na naszym rynku nie odczuwamy jeszcze nacisku na wprowadzenie na rynek zielonej stali, ale - jak wspomniałem wcześniej - nasza strategia przewiduje przesunięcie produkcji w tym kierunku poprzez wykorzystanie energii z własnych źródeł OZE. Kiedy rynek i unijna legislacja zaczną żądać zielonej stali, będziemy na to gotowi.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie