W wielu krajach biogazownie stanowią coraz ważniejszy element biznesu energetycznego. Polska jest krajem, który wciąż nie potrafi wykorzystać potencjału biogazowni. Ale czy faktycznie jest on tak duży, jak się o nim mówi?
Biogaz to nic innego jak mieszanina gazów - głównie CO2 i metanu - będąca produktem beztlenowego rozkładu materii organicznej. W praktyce jako "surowiec" do biogazowni można wykorzystać niemal każdy wsad organiczny - poza drewnem - nawet np. gnojowicę czy obornik.
Jak mówi Marcin Białek - prezes Biogas-System, spółki zajmującej się m.in. projektowaniem biogazowni - historia tego typu instalacji sięga XIX wieku, a pierwsza biogazownia powstała w Bombaju już 166 lat temu.
Od tego czasu postęp jest ogromny. Firma Marcina Białka ma zbadane około 3,5 tys. rodzajów wsadów. Inna sprawa, że to kluczowe, ze względu na efektywność instalacji.
Mimo takiego postępu i 166 lat, jakie upłynęły od powstania pierwszej biogazowni, w naszym kraju rozwój tego biznesu idzie dość opornie.
Obecnie w Polsce biogaz produkowany jest w ok. 380 instalacjach o sumarycznej mocy elektrycznej około 280 MW. Przy 10 tysiącach biogazowni u naszych zachodnich sąsiadów nie robi to zbyt dużego wrażenia.
Jednym z problemów jest jednak w ogóle określenie potencjału polskiego biznesu biogazowego.
Hasło, że Polska ma ogromny potencjał biometanu (metan z biogazu), który eksperci szacują na ok. 8 mld m3 rocznie, pojawia się regularnie. Nic dziwnego, że robi ono spore wrażenie. Przy aktualnym zużyciu krajowym na poziomie ok. 16 mld m3 oznacza to, że biometan mógłby zapewnić nam w połowie samowystarczalność gazową.
- Dziś doskonale wiemy, jak ważne jest uniezależnienie się od zewnętrznych dostaw gazu i biometan mógłby być doskonałym rozwiązaniem dla nas - przyznaje Katarzyna Konowrocka, dyrektorka ds. transformacji energetycznej Shell Polska.
Tyle, że ta liczba budzi pewne wątpliwości.
Dr Ewa Krasuska, doradca strategiczny, Dział Rozwoju Innowacyjnych Metod Zarządzania Programami Narodowego Centrum Badań i Rozwoju wskazuje, że przy 8 mld m3 mowa o potencjale technicznym. A ten nie jest tożsamy z faktycznym.
- Potencjał techniczny niewiele nam mówi. Kluczowym jest jak duże są źródła substratów [wsady do biogazowni - przyp. aut.] i jak są rozmieszczone. Polskie rolnictwo nadal jest bardzo rozdrobnione, a przykładem niech będzie średnia wielkość stada bydła, która wynosi u nas 24 sztuki, tylko 120 gmin ma stada na poziomie średnio 100 sztuk - tłumaczy Krasuska.
Efektem takiej sytuacji jest to, że potencjał dostępnego biometanu jest znacznie niższy 3-3,5 mld m3. Oczywiście nie oznacza to, że nie powinniśmy go wykorzystywać. W końcu mówimy o gazie w podobnej ilości, co surowiec wydobywany we wszystkich naszych kopalniach gazu ziemnego.
Jak mówi Artur Zawisza, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego i Biometanowego "to potencjał, którego nie powinniśmy zmarnować". Jego zdaniem powinno nastąpić przyspieszenie w sferze biogazu.
Łukasz Semeniuk, dyrektor generalny Polskiej Grupy Biogazowej (18 biogazowni już pracuje, dwie kolejne powstają) podkreśla jeszcze jedną rzecz - biometan jest jedynym stabilnym źródłem OZE, niezależnym od czynników atmosferycznych. Jeśli nie wieje - wiatraki stoją, gdy niebo jest zachmurzone - fotowoltaika "gaśnie", tymczasem biogazownie cały czas wydajnie pracują.
Wciąż jednak w Polsce brakuje odpowiedniego wsparcia dla tego typu inwestycji. Jak wskazuje Konowrocka, przepisy pomijają wciąż duże instalacje.
- Również w Krajowym planie na rzecz energii i klimatu biometan - co prawda - pojawia się wielokrotnie, natomiast brakuje w nim określonego celu krajowego. Zasadne było jego wprowadzenie na wzór celu, który Unia Europejska określiła - dodaje dyrektorka ds. transformacji w Shell Polska.
Specjaliści zgadzają się, że przydałyby się ułatwienia w uzyskiwaniu pozwoleń środowiskowych dla dużych instalacji, w przekształcaniu gruntów rolnych i pozyskiwaniu różnego rodzaju zezwoleń, co mogłoby znacznie uprosić i przyspieszyć proces inwestycyjnych.
Jednak - jak zauważa Michał Łęski, zastępca dyrektora, Departament Odnawialnych Źródeł Energii z Ministerstwa Klimatu i Środowiska - każdy kij ma dwa końce.
I tak w przypadku zezwolenia np. na przyłącze do biogazowni jest ten drugi. Chodzi o faktyczną, techniczną zdolność przyłączenia nowych instalacji. To nie takie oczywiste. Decydenci wolą w tym przypadku dmuchać na zimne. Obawiają się sytuacji, w której wydają zezwolenie, a okazuje się, że przyłącze nie może być zrealizowane. Mogłoby to pociągnąć za sobą gigantyczne odszkodowania.
Zobacz pełen zapis panelu "Biogaz" z EEC 2024:
Ciekawie na budowę biogazowni i wykorzystanie ich potencjał patrzy Marzena Skąpska, naczelnik wydziału OZE w Departamencie Rynków Rolnych i Transformacji Energetycznej Obszarów Wiejskich MRiRW.
Jak podkreśla, rozwój biogazowni - oprócz poruszanych już wcześniej kwestii - jest także ważny z innego punktu widzenia. Chodzi o zapewnienie dostaw energii elektrycznej do obszarów wiejskich.
- To, z czym miasta nie musza się mierzyć to pewność dostaw prądu. Na obszarach wiejskich wciąż z tym są problemy. W tej sytuacji biogazownie jawią się jako ważny element poprawy dostępności do energii elektrycznej, zwłaszcza że mówimy o najbardziej stabilnym ze źródeł OZE, niepodlegającym czynnikom atmosferycznym - mówi Skąpska.
Jak dodaje, stąd też rozwój biogazowni rolniczych jest tak ważny. Może on bowiem świetnie wpisywać się w lokalne potrzeby, a przy tym pozbędziemy się konieczności wożenia substratów na duże odległości.
Z drugiej strony oznacza to rozdrobnienie biznesu, a co za tym idzie - budowę biogazowni tylko o mniejszych mocach.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie