- Dzięki rządowemu wsparciu część firm z UE płaci za energię elektryczną tyle, co przed wybuchem wojny na Ukrainie. Podobnego poziomu kosztów energii mają prawo oczekiwać odbiorcy przemysłowi w Polsce - mówi Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii.
Dlaczego polski przemysł mówi o dotacjach, skoro funkcjonuje na wspólnym, europejskim rynku towarów i usług, na którym obowiązują zasady uczciwej konkurencji, premiowana jest efektywność, a sukces gwarantują kompetencje i pracowitość?
- Wszyscy chcielibyśmy, by wspólny europejski rynek taki był, ale wiemy również, iż w praktyce (na dziś i w aktualnej sytuacji geopolitycznej) jest to jedynie wizja, o której mówimy i do której staramy się dążyć. Kraje Unii Europejskiej zawsze w różnym stopniu wspomagały swój przemysł i robią to intensywnie nadal na podstawie przepisów dopuszczonych przez unijne regulacje. My w Polsce zawsze też staraliśmy się jedynie o ich implementowanie do krajowego porządku prawnego, zwykle z dużym opóźnieniem i często w ograniczonym zakresie.
Obecnie w gronie najbardziej energochłonnych polskich firm zrodziła się obawa, iż o wysokości kosztów produkcji przemysłowej i w konsekwencji zbywalności pochodzących z różnych krajów towarów będą decydować zróżnicowane poziomy subsydiów, a nie efektywność ich produkcji. Dlatego nie można dopuścić do sytuacji, w której polskie firmy z uwagi na brak lub niewystarczający poziom rządowych dotacji będą zatrzymywać produkcję lub ograniczać jej wielkość. Punktem odniesienia są dla nas Niemcy, nasz sąsiad i jednocześnie główny partner handlowy.
- W reakcji na sytuację geopolityczną, która ukształtowała się w wyniku agresji Rosji na Ukrainę, Polska wprowadziła szereg mechanizmów administracyjnego sterowania rynkami paliw i energii, jednak w sposób odmienny od tego, jak to zrobili Niemcy, Francuzi Hiszpanie czy Włosi. Przede wszystkim (pewnie z uwagi na niewielkie możliwości finansowe) polski rząd nie zdecydował się na wprowadzenie ograniczeń cen paliw i energii dla odbiorców przemysłowych. Powoduje to ryzyka związane z możliwymi znacznymi ich wahaniami, jest również źródłem niepewności, szczególnie w warunkach narastającej recesji i spowolnienia gospodarczego.
Mamy więc administracyjne ograniczenia cen energii elektrycznej, gazu i ciepła dla odbiorców indywidualnych i MSP, mamy odpis na fundusz różnicy ceny, którym obciążono spółki obrotu, mamy również największych krajowych wojennych beneficjentów, firmy, które od lutego 2022 r. uzyskują nadmierne i nieoczekiwane zyski, a które z dzielenia się nimi ze społeczeństwem i gospodarką zwolniono, i wreszcie mamy przemysł, który został wystawiony w pełni na ryzyka rynkowe.
Jak to wsparcie powinno wyglądać?
- Obecnie najpilniejsze jest to, co już jest możliwe, czyli kontynuowanie, w oparciu o dedykowaną firmom energochłonnym Ustawę o zasadach realizacji programów wsparcia przedsiębiorców w związku z sytuacją na rynku energii w latach 2022-2024, programu MRiT pt. „Pomoc dla sektorów energochłonnych związana z nagłymi wzrostami cen gazu i energii elektrycznej”. Winien on zapewnić polskim odbiorcom przemysłowym stabilne koszty paliw i energii na poziomie gwarantującym utrzymanie działalności produkcyjnej w całym 2023 r., tym bardziej że dużo wcześniej swój program przedłużyli już Niemcy i inne kraje UE.
W Polsce program na 2023 r. mógłby zostać sformułowany w oparciu o doświadczenia z zakończonego w marcu 2023 r. programu na rok 2022. Być może należałoby większy nacisk położyć na selekcję firm, które bez administracyjnych dotacji nie przetrwają 2023 r., czy to ze względu na poziom kosztów paliw i energii, czy narastającą recesję.
- Apelujemy nie tylko do rządu, ale i do polityków, by przypomnieć, że to właśnie przemysł napędza i stabilizuje gospodarkę, zapewnia setki tysięcy miejsc pracy, a w tych trudnych czasach jest niezbędnym elementem zagwarantowania krajowego i europejskiego bezpieczeństwa. Warunkuje również rozwój zarówno regionów, jak i małych i średnich firm. Dlatego tak ważne jest przygotowanie chroniących go mechanizmów, z których zakłady przemysłowe mogłyby korzystać już w trakcie 2023 r.
Niemcy objęli odbiorców przemysłowych limitami cenowymi zarówno na energię elektryczną, jak i gaz ziemny, utrzymując jednocześnie możliwość uzyskiwania przez poszczególne firmy dotacji, a poziom zaangażowanych przez nich środków jest w polskich warunkach niewyobrażalny.
Tymczasem polski przemysł wykorzystuje najlepsze dostępne technologie produkcji, uzyskuje najlepsze w świecie wyniki i charakteryzuje się najlepszymi wskaźnikami efektywności. Nie boi się uczciwej konkurencji, ale zróżnicowanych administracyjnych krajowych regulacji i różnic w poziomach subsydiowania, które one oferują.
Podkreślić należy, iż obserwowany w 2022 r. okres niższych niż w innych krajach europejskich cen energii elektrycznej na rynku polskim bezpowrotnie minął i od stycznia 2023 r. wróciliśmy do znanych z lat ubiegłych relacji. Ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym w Polsce są jednymi z najwyższych w Europie, a rok 2023 z różnych względów może być dla polskiego przemysłu znacznie gorszy niż 2022.
Dlaczego rok 2023 może być gorszy niż 2022?
- W gospodarce mamy wyraźną recesję. W większości firm obserwujemy spadek zamówień, spadek cen i ograniczenia w produkcji. W roku 2022 wiele firm w części korzystało jeszcze z energii elektrycznej kupionej z dużym wyprzedzeniem, w kontraktach terminowych, co stanowiło bufor, którego w 2023 roku już nie będzie. Ceny energii elektrycznej i paliw ustabilizowały się na poziomach ponad trzykrotnie wyższych niż te sprzed agresji Rosji na Ukrainę, mamy rekordową inflację, drastycznie rosną koszty pracy, hamuje konsumpcja, zwalnia gospodarka, nie tylko polska, ale i europejska, a przemysł zaczyna odczuwać problemy z utrzymaniem płynności.
Tymczasem w 2023 r. wchodzimy z przekonaniem, że skoro ceny energii elektrycznej, po wzrostach sięgających w 2022 r. 1600-2400 zł/MWh, spadły w 2023 do nieco ponad 700 zł/MWh, to przemysł jest bezpieczny i nie wymaga administracyjnego wsparcia.
- Przypominamy więc, iż Niemcy ograniczyli ceny energii elektrycznej i gazu ziemnego dla przemysłu do (odpowiednio) 130 euro/MWh i 70 euro/MWh na cały 2023 r., a ponadto utrzymują koszty związane z przesyłem i dystrybucją na poziomie roku 2021. Tym samym niemiecka gospodarka korzysta z cen energii i gazu, jakie obowiązywały przed wybuchem wojny na Ukrainie.
Odbiorcy przemysłowi w Polsce w 2023 r. zmuszeni zostali do ograniczania kosztów energii poprzez dokonywanie jej zakupów na rynkach krótkoterminowych, ponieważ rynki terminowe okazały się zbyt drogie. Średnia z notowań na TGE w roku 2022 produktu BASE-2023 wyniosła bowiem prawie 1200 zł/MWh. Nie mogliśmy tyle zapłacić, bo byłoby to równoznaczne z szybką likwidacją naszych firm. Teraz polujemy na tańszą energię na rynku bilansującym i na rynku dnia następnego TGE ze świadomością ryzyka, które się z tym wiąże.
Jakie to jest ryzyko?
- Każda zmiana sytuacji geopolitycznej może wywołać zawirowania na rynkach paliw, powodując wzrosty cen energii elektrycznej do poziomów z 2022 r. Wówczas będziemy zmuszeni przerwać produkcję i wysyłać pracowników na bezpłatne urlopy, ale jedynie na określony czas. Nie widzimy woli ustabilizowania cen energii dla przemysłu w długim horyzoncie czasowym. Politycy nie zagłębiają się w tę problematykę, a priorytetem znacznej ich części stała się obecnie energetyka odnawialna, w szczególności wiatrowa.
To sam przemysł często mówi o potrzebie posiadania własnej generacji. Buduje farmy fotowoltaiczne, chce wiatraków i linii bezpośredniej do swoich zakładów, przygląda się rozwojowi technologii małych reaktorów jądrowych SMR…
- Taka potrzeba istnieje. To konieczność szybkiego przeprowadzenia przez polski przemysł niskoemisyjnej transformacji technologicznej i energetycznej. To również reakcja na obowiązującą na hurtowym rynku energii elektrycznej metodykę jej wyceny. Fakt, iż koszt produkcji energii elektrycznej w źródłach odnawialnych, fotowoltaicznych i wiatrowych wynosi około 200 zł za MWh, nie wpływa bezpośrednio na wycenę energii elektrycznej pobieranej przez odbiorców przemysłowych z sieci KSE.
- Co prawda źródła pogodozależne obniżają stos merit order, jednak ostatecznie cenę dla całego rynku ustala w danej godzinie źródło krańcowe domykające zapotrzebowanie w KSE. Tak więc różnice pomiędzy kosztem produkcji źródeł pogodozależnych a cenami ustalanymi na rynku hurtowym sięgają kilkuset procent. Ktoś na tym świetnie zarabia, a przemysł niezależnie od pochodzenia zużywanej energii zawsze płaci najwyższą z możliwych cenę. Tym samym, jeżeli chcemy utrzymać konkurencyjność swoich firm i korzystać z dostępu do taniej energii, musimy sami budować źródła odnawialne i przyłączyć je do zakładowych sieci z pominięciem KSE.
Co jest jej największym minusem?
- W najbliższej dekadzie, podobnie jak w minionych dziesięcioleciach, bezpieczeństwo energetyczne Polski opierać się będzie na blokach węglowych elektrowni systemowych o mocach 200 MW - w przypadku węgla kamiennego i 360 MW - dla węgla brunatnego.
Z uwagi na ich wiek, ale i tryb pracy, osiągana przez nie sprawność przemiany często wynosi poniżej 30 proc. Tymczasem niska sprawność to wysokie koszty paliwa i uprawnień do emisji CO2, a więc bardzo wysokie koszty produkcji, które przekładają się na wycenę energii elektrycznej na rynkach hurtowym i bilansującym. W takiej sytuacji odbiorcy przemysłowi, zdając sobie sprawę, że od kosztów energii zależy przetrwanie ich firm, będą się decydować na budowę własnych, najlepiej odnawialnych źródeł energii.
Polska energetyka także przechodzi transformację, zmienia swój ślad węglowy, zmniejsza poziom emisji…
- Zbyt wolno. Założenia do korekty polskiej polityki energetycznej do roku 2040 potwierdzają, że na odczuwalne zmiany krajowej struktury produkcji energii elektrycznej (o ile nastąpią) możemy liczyć dopiero po 2030 r. W przemyśle czas płynie dużo szybciej niż w energetyce. Mierzymy go pojedynczymi latami, nie jak to się dzieje w energetyce zawodowej - dekadami.
To kolejny powód, dla którego musimy myśleć o własnych odnawialnych źródłach energii. Chcemy produkować, korzystając z bezemisyjnej energii wytwarzanej w najtańszych dostępnych technologiach. Tylko to da nam gwarancję zachowania konkurencyjności oraz zapewni zbywalność naszych produktów.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie