Po ataku Rosji na Ukrainę rynek stali w Polsce stracił grunt pod nogami na kilka tygodni. Gdy sytuacja zaczęła się normalizować, Rosjanie przestali dostarczać gaz do Polski. Branża obawia się, co dalej.
- Pandemia spowodowała średni wzrost cen na rynku stali o 50 proc. Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, poszły one w górę o dodatkowe 100 proc. - powiedziała Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali podczas debaty pt. "Hutnictwo" na XIV Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach. - Na rynku nastąpiło prawdziwe trzęsienie ziemi, wybuchła panika. Huty przestały przyjmować zamówienia. Wyglądało, że stali jest tyle, ile w hutach i na placach u dystrybutorów, a co dalej, nikt nie wiedział.
Zobacz także: Ciepłownictwo nie wystraszyło się wstrzymanie dostaw gazu z Rosji
Nie ma jeszcze danych szczegółowych za marzec, ale wiadomo, że wojna wpłynie na rynek. Z Ukrainy, Rosji i Białorusi Polska sprowadziła w ubiegłym roku 3 mln ton stali (w wyrobach gotowych) przy całym imporcie rzędu 13 mln ton. Łatwo policzyć, że to około 1/4.
Henryk Orczykowski, prezes Stalprofilu, zwrócił uwagę, że w pierwszym okresie po ataku firmy dystrybucyjne nie miały jak rzetelnie ustalić cen. Robią to zwykle dodając do bieżącej ceny producenta swoją marżę. Tymczasem niektóre huty wstrzymały sprzedaż i przestały oferować. Dystrybucja straciła więc punkt odniesienia.
- Mieliśmy w spółce do czynienia z sytuacją kryzysową. Każdego dnia identyfikowaliśmy ryzyka, analizowaliśmy przepływy finansowe, patrzyliśmy, co przynoszą kolejne pakiety sankcji. Dzięki temu mogliśmy zarządzać firmą. Niestety, producenci anulowali zamówienia, czasem arbitralnie podnosili ceny - powiedział prezes Stalprofilu, dodając, że to nie dystrybucja jest odpowiedzialna za podwyżki. - Rynek zaczął się normalizować po dwóch trzech tygodniach, szukając cen.
Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognor Holding, przyznał, że rzeczywiście w ofertowaniu nastąpiło wahnięcie, ale jego huty nie zatrzymały sprzedaży na dłużej niż dwa, trzy dni.
- Zrealizowaliśmy kontrakty zgodnie z ich zapisami, są dla nas świętością - powiedział Sztuczkowski, dementując informację, że na rynku brakuje stali. - Na pewno nie u nas. Mamy pełne magazyny, można kupować. Może występują gdzieś na rynku problemy z niektórymi asortymentami, ale produkowane przez nas wyroby długie są dostępne.
Sprzedaży nie zamknął też ArcelorMittal Poland. Tomasz Ślęzak z zarządu spółki przyznał jednak, że skala turbulencji była bardzo duża, a wyniku przerwania dostaw rosyjskiego gazu do Polski można spodziewać się podwyżek cen tego paliwa. - Myślę jednak, że damy sobie z tym radę - powiedział.
Czytaj także: Huta Cynku Miasteczko Śląskie chce zacząć produkować german
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie