Od wielu lat firmy z branży spożywczej pracują nad rozwiązaniami dotyczącymi gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ) i zrównoważonego rozwoju. Zebraliśmy dla was garść ciekawych przykładów.
- Już od kilku lat intensyfikowane są działania związane ze wdrażaniem rozwiązań Gospodarki Obiegu Zamkniętego, ale wciąż jeszcze jesteśmy na początku tej drogi i wiele jeszcze pracy oraz wyzwań przed nami - mówi Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. W rozmowie z serwisem portalspozywczy.pl tłumaczy, że cały czas musimy się edukować jako firmy i jako społeczeństwo na temat znaczenia rozwiązań GOZ.
- Producenci poniosą ogromne koszty związane z wdrażaniem rozwiązań gospodarki obiegu zamkniętego, ale są to obciążenia, które musimy ponieść, bo innej drogi już nie ma. Jeśli tego nie zrobimy, jeśli nie zredukujemy odpadów, emisji CO2, jeśli nie oddzielimy wzrostu gospodarczego od degradacji środowiska, to wszyscy poniesiemy jeszcze większe koszty. Stracimy źródła surowców dla żywności, możliwości zaopatrzenia, będziemy mieli niewystarczającą produkcję rolną i poważny kryzys żywnościowy. Dlatego jest tak ważne, abyśmy to rozumieli i działali - zaznacza Gantner.
Wiceprezes PFPŻ podkreśla, że musimy się liczyć ze zmianą w dziedzinie opakowań i co za tym idzie, z produktami, które będą miały krótszy termin ważności.
- Jeśli producenci żywności zaczną stosować opakowania, które w 100 proc. będą recyklowalne, może się okazać, że barierowość niektórych opakowań spadnie, przez co nie będą one tak trwałe, jak obecnie. Produkty żywnościowe będą miały więc krótszy okres przydatności do spożycia. Na przykład zamiast trzech warstw folii ochronnej, będzie tylko jedna. Ale jeżeli dzięki temu doprowadzimy do tego, że opakowania po produktach żywnościowych nie będą wyłącznie odpadem, które gdzieś spłonie, trafi na śmietnik, zanieczyści morza i oceany, tylko staną się cennym surowcem, który ponownie zostanie wykorzystany do nowego opakowania, to takie działania mają sens. Warto jednak pamiętać, że granicą, której przekroczyć nie można, jest bezpieczeństwo konsumentów - argumentuje Gantner.
Aktualne działania firm mają na celu z jednej strony ograniczenie wyrzucania odpadów, z drugiej strony zwiększenie efektywności środowiskowej i energetycznej wszystkich procesów, tak aby zużywać jak najmniej energii i tym samym zmniejszać ślad węglowy. Kryzys energetyczny nie sprzyja jednak przedsiębiorcom - potężne podwyżki cen gazu, który w porównaniu z energią elektryczną dawał w Polsce 50 proc. zmniejszenia śladu węglowego nie zachęca do inwestowania instalacje wykorzystujące to paliwo. Mimo tego i innych ograniczeń spektrum prośrodowiskowych działań jest szerokie i urozmaicone. W niniejszym raporcie skupiamy się na tych, które są związane z realizacją idei gospodarki obiegu zamkniętego oraz z efektywnym gospodarowaniem energią i wykorzystaniem paliw.
- Od kilkunastu lat Indykpol stosuje w zakładzie system odzysku ciepła z instalacji chłodniczej, tj. pompę ciepła z zestawem wymienników ciepła, który to zestaw pozwala podgrzewać całą ciepłą wodę zużywaną przez zakład produkcyjny do temp. 55°C. Woda ta jest używana do celów technologicznych, mycia zakładu i dla celów socjalnych. Odzysk ciepła z instalacji chłodniczej stanowi prawie 30 proc. całej energii cieplnej zużywanej w zakładzie. Podstawowym efektem inwestycji jest zmniejszenie zużycia paliw w kotłowni i obniżenie przez to emisji gazów i pyłów, a także zmniejszenie zużycia energii elektrycznej przez skraplacze amoniakalne (zmniejszenie zużycia energii elektrycznej wynika ze zmniejszenia obciążenia skraplaczy; część par amoniaku jest kierowana do wymiennika ciepła, gdzie następuje jego odzysk) - mówi Krystyna Szczepkowska, doradca zarządu ds. właścicielskich Indykpolu.
I tak od 2009 roku energia cieplna w zakładowej kotłowni produkowana jest w procesie pirolizy pierza. Instalacja jest w stanie zutylizować rocznie 17 500 ton pierza. Uzyskane w procesie jego utylizacji ciepło jest wykorzystywane w procesach produkcyjnych w zakładzie w Olsztynie oraz do ogrzewania. Kotłownia została również wyposażona w urządzenia do ciągłego pomiaru zanieczyszczeń, a także zespolony system odpylania i oczyszczania spalin, przede wszystkim ze związków siarki oraz chloru. W rezultacie strumień odpadów w tym procesie został zredukowany o 87 proc. Dzięki temu zakład w Olsztynie w ogóle nie pozyskuje energii cieplnej z węgla.
Obecnie 1/3 energii elektrycznej wykorzystywanej przez spółkę wytwarzana jest w nowo wybudowanej wysokosprawnej instalacji kogeneracyjnej. Nowoczesna instalacja kogeneracji uruchomiona została w I kwartale 2021 roku, zasilana jest gazem ziemnym i pozwala na produkcję zarówno energii elektrycznej, jak i cieplnej (w postaci pary technologicznej i ciepłej wody) ze sprawnością powyżej 75 proc. - Planujemy również wykorzystanie technologii fotowoltaiki do produkcji energii elektrycznej - dodaje Szczepkowska.
Zakład w Olsztynie wyposażony jest też w podczyszczalnię ścieków, która w istotny sposób poprawia parametry ścieków poprodukcyjnych trafiających do Miejskiej Oczyszczalni Ścieków w Olsztynie. Indykpol realizuje planową politykę zmniejszania energochłonności zakładu. Jednym z takich przedsięwzięć jest wymiana oświetlenia świetlówkowego na LED-owe (proces jest w toku, obecnie wymiana na poziomie 60 proc).
Krystyna Szczepkowska zaznacza, że rozwiązania GOZ, które mogą być zastosowane w zakładzie, muszą być dostosowane do specyfiki pracy całego zakładu, tzn. do zmiennego, w ciągu doby, zapotrzebowania na poszczególne media (energia elektryczna i cieplna, woda czy gaz). Dodatkowo należy uwzględnić rolę, jaką spełnia zakład, tj. dostarcza produkty spożywcze dla ludzi. Wszelkie rozwiązania muszą zapewnić, że jakość towarów produkowanych przez spółkę nie ulegnie pogorszeniu.
Czytaj też: Jak Indykpol inwestuje w gospodarkę obiegu zamkniętego? (wywiad)
Paulina Kaczmarek, kierownik ds. zrównoważonego rozwoju w grupie spółek Danone, mówi, że działania na rzecz GOZ spółka podejmuje już od lat. Zwraca uwagę przede wszystkim na recykling opakowań i konieczność wprowadzenia systemu kaucyjnego.
- Od 2018 r. mocno działamy w obszarze zamykania obiegu dla opakowań, które wprowadzamy na rynek. W Danone zmieniamy opakowania tak, by mogły trafić do recyklingu, a odzyskany w ten sposób surowiec coraz częściej wykorzystujemy do tworzenia kolejnych opakowań - podkreśla Kaczmarek.
Firma prowadzi kampanie edukacyjne oraz wspólnie z partnerami działa na rzecz bardziej efektywnego systemu zbiórki i recyklingu opakowań w Polsce, w tym na rzecz wprowadzenia w naszym kraju systemu depozytowego na opakowania napojowe.
- Nasza spółka Żywiec Zdrój drugi rok z rzędu zrealizowała zobowiązanie, dzięki współpracy z Rekopolem zebraliśmy i poddaliśmy recyklingowi równowartość 100 proc. tworzyw, które spółka wprowadziła na rynek. Już teraz 100 proc. opakowań Żywiec Zdrój nadaje się do recyklingu, stopniowo zwiększamy też udział rPET w naszych butelkach. Obecnie na rynku dostępny jest najbardziej popularny format butelki Żywiec Zdrój 1 litr, który w całości produkowany jest z recyklatu - mówi Paulina Kaczmarek.
100 proc. energii elektrycznej, z której korzysta Danone w zakładach i magazynach, posiada certyfikaty gwarancji pochodzenia. W fabryce w Opolu 100 proc. energii elektrycznej pochodzi z OZE. Od 2021 r. połowa energii elektrycznej zakupywana jest z farmy wiatrowej w Jóźwinie. Druga połowa energii elektrycznej nabywana jest z certyfikatami pochodzenia ze źródeł odnawialnych.
- W kontekście rosnących cen energii mocno przyglądamy się innym odnawialnym źródłom energii. Zakładamy, że w tym roku podejmiemy kolejne decyzje w tym zakresie - mówi Paulina Kaczmarek.
Jednym z działań na rzecz ochrony zasobów naturalnych, jakie prowadzi Danone od lat, jest przeciwdziałanie marnowaniu żywności. W strategii firmy - obok ograniczania emisji gazów cieplarnianych, ochrony zasobów wody i rozwoju rolnictwa regeneratywnego - przeciwdziałanie marnowaniu żywności stanowi jeden z 4 filarów zrównoważonego rozwoju.
- Celem, jaki stawia sobie nasza firma, jest przede wszystkim zapobieganie marnowaniu żywności i jej odpowiednie zagospodarowanie w całym łańcuchu wartości (dostawcy, produkcja, łańcuch logistyczny). Stąd szereg usprawnień, jakie zostały już wdrożone na etapie produkcji. Przełożyły się one na niwelowanie strat półproduktów oraz wyrobów gotowych. Dodatkowo, wybrane składniki, używane w procesie produkcyjnym, są przekazywane rolnikom, którzy przetwarzają je na materiał paszowy. Zaś produkty gotowe od lat kierowane są do Banków Żywności, które przekazują je potrzebującym. Wartość produktów mlecznych i roślinnych, które w latach 2015-2020 Danone przekazał do Banków Żywności, wyniosła przeszło 17,5 miliona złotych. W poprzednim roku podjęliśmy współpracę z Too Good to Go, by inspirować konsumentów do dokonywania właściwych wyborów w kontekście środowiska naturalnego - mówi przedstawicielka Danone.Większość odpadów powstających w procesie warzenia piwa trafia z powrotem do obiegu, a wręcz odpady te w postaci młóta browarnianego i gęstwy drożdżowej są chętnie skupowane przez rolników, którzy wykorzystują je jako paszę dla zwierząt hodowlanych. Dodatkowo ciepło, które powstaje w wyniku pasteryzacji piwa, wykorzystywane jest do ogrzewania magazynów. Przykładem zamykania obiegu jest też butelka zwrotna, która może krążyć w obiegu nawet do 25 razy w ciągu 5 lat.
Kolejnym elementem GOZ jest wykorzystanie odpadu poprodukcyjnego, jakim jest alkohol etylowy, który powstaje przy produkcji piwa bezalkoholowego. "Alkohol ten odsprzedajemy innym firmom, a w momencie wybuchu pandemii znaleźliśmy dla niego inne zastosowanie. Wyprodukowaliśmy na jego bazie płyn do dezynfekcji, który przekazaliśmy nieodpłatnie mieszkańcom Żywca. Po rozpoczęciu pandemii, w ramach pomocy udzielonej naszym klientom z kanału gastronomii odebraliśmy od nich niewykorzystane piwo. Zamiast poddać to piwo utylizacji, postanowiliśmy wyprodukować z niego biogaz, który wykorzystaliśmy do produkcji energii w naszym Browarze w Żywcu" - informuje firma.
Wśród wyzwań, jakie przed nią stoją, wskazuje na transformację energetyczną. "Już dziś 100 proc. kupowanej przez nas energii elektrycznej pochodzi ze źródeł odnawialnych. Jednakże w procesie warzenia piwa wykorzystuje się także energię cieplną. W 2021 roku 40 proc. naszej energii termalnej pochodziło z odnawialnych źródeł, głównie w postaci biomasy i biogazu. W najbliższych latach naszym priorytetem będzie zwiększanie udziału zielonej energii termalnej" - podaje Żywiec.
Maciej Majewski, prezes stowarzyszenia Sady Grójeckie, pytany o gospodarkę obiegu zamkniętego w branży sadowniczej, odpowiada: - Wszyscy o tym mówią, a sadownicy stosują ją od dziesięcioleci. Można powiedzieć, że sam sad jest swego rodzaju obiegiem zamkniętym, drzewa przez dziesiątki lat rosną w jednym miejscu, każdego roku drzewa dają nowe przyrosty i liście, produkowane są owoce (jak nie zmarzną kwiaty) i tylko one są wywożone z sadu. Po zbiorach w sadzie pozostają liście oraz gałęzie po zimowym cięciu – musimy wykonać cięcie, żeby owoce w kolejnych latach miały dostęp do światła. Takie gałęzie są rozdrabniane i wraz z liśćmi zasilają z powrotem glebę – i tak co rok. Takie działanie powoduje, że składniki mineralne krążą w obiegu zamkniętym, a dostarczamy tylko to, co wywieźliśmy z plonem. Oczywiście najpierw wykonujemy analizę gleby, żeby dostarczyć roślinom dokładnie to, czego potrzebują.
Zwraca jednak uwagę na zmianę, jaka zaszła w nowoczesnym sadownictwie. Chodzi o opakowania.
- Kiedyś w każdym gospodarstwie musiał być zapas desek, piłka i gwoździe. Jeśli pękła deska w skrzynce, to się ją wymieniało i użytkowało dalej. Nadal to funkcjonuje w handlu tradycyjnym. W handlu nowoczesnym też mamy do czynienia z wielokrotnym użyciem materiałów. Pierwszy element to woda w maszynach sortujących jabłka, pracuje ona w obiegu zamkniętym. Skrzynie z jabłkami są wyładowywane w rozładunku wodnym, płyną dalej w wodzie, żeby się nie uszkodziły, potem są kierowane na sortownię, a woda po oczyszczeniu wraca do rozładunku. Jabłka są pakowane głównie w opakowania kartonowe, w których są transportowane do odbiorcy. Tam opakowania są opróżniane i też poddawane recyklingowi. Trochę inaczej jest w przypadku opakowań wielokrotnego użytku - te są zaprojektowane, jak nazwa wskazuje, żeby je wykorzystać wiele razy, ale za każdym razem do recyklingu trafia papierowa wytłoczka.
Najlepszym przykładem wielokrotnego użycia są... kilkudziesięcioletnie ciągniki, pamiętające jeszcze czasy PRL-u, które po remoncie generalnym, zwężeniu, założeniu nowych błotników, dzielnie służą w grójeckich sadach. Niektóre z nich po zamontowaniu systemów sterowania są autonomiczne.
Zgodnie z wymaganiami Zielonego Ładu sadownicy chcą zwiększać ograniczenie strat nawozów przez regenerację gleby oraz upowszechnienie dostarczania składników mineralnych w skutek wiązania azotu z powietrza przez pożyteczne mikroorganizmy. - Dzięki takiemu podejściu nie tylko nie zużyjemy gazu do produkcji nawozów, ale również paliwa do ich transportu - mówi Majewski.
Pytany o odnawialne źródła energii, prezes stowarzyszenia Sady Grójeckie odpowiada, że sadownicy dostrzegli ogromny potencjał fotowoltaiki, ale ci najlepsi, wiedząc co to inwestycja długoterminowa, poszukali rzeczywiście długowiecznych rozwiązań. - Nie musieli szukać daleko, bo wykorzystują polski wynalazek, tj. panele grafenowe, które produkują prawie 30 proc. więcej prądu względem paneli krzemowych. Niestety, nie wszystkie instalację mogą być podłączone do sieci, więc sortownie poszukują naturalnych magazynów energii. Mam nadzieję, że niedługo będę mógł powiedzieć coś więcej - obiecuje.
Czytaj też: Wojna w Ukrainie a gospodarka odpadami. Rząd rozważy pomoc samorządom
- Cieszy nas fakt, że Polska ma szansę na system depozytowo-kaucyjny. Bez tego ciężko byłoby zrealizować wysokie poziomy zbiórki i recyklingu opakowań - mówi serwisowi portalspozywczy.pl Katarzyna Borucka, dyrektor ds. korporacyjnych i zrównoważonego rozwoju w Cola-Coli.
Zwraca uwagę na unijną legislację, w tym dyrektywę Single Use Plastic, która dotyczy również obowiązku wykorzystania surowca wtórnego w nowych opakowaniach.
- Nie da się tego zrobić bez efektywnych systemów zbiórki, a do tej pory najskuteczniejszym jest właśnie system depozytowo-kaucyjny, w którym zbiera się 90 proc. i więcej opakowań. W każdym systemie depozytowym kluczowe jest to, by przepisy pozwoliły skutecznie realizować zadania zarówno producentom, punktom handlowym, jak i konsumentom. Tu, w kontekście zapisów projektu ustawy, mamy pewne obawy. Konstrukcja systemu zaproponowana w ministerialnej propozycji odbiega od tego, co z dużym powodzeniem działa np. u naszych sąsiadów. Na wielu europejskich rynkach, w tym w krajach bałtyckich, gdzie obecna jest Coca-Cola HBC, takie systemy już funkcjonują. Uważamy, że warto wzorować się na krajach, które wprowadziły już takie rozwiązania, wyciągając wnioski z ich doświadczeń i wdrażając to, co sprawdziło się najlepiej - zaznacza Katarzyna Borucka.
Co powinno znaleźć się w ustawie, aby system prawidłowo funkcjonował?
- Skuteczny system depozytowo-kaucyjny powinny charakteryzować trzy cechy: powszechność, obowiązkowość i neutralność. Oznacza to, że powinien obejmować cały kraj i wszystkich producentów, którzy prowadzą działalność na jego terenie. Istotny jest również jednakowy poziom opłaty kaucyjnej na te same produkty - wysokość kaucji nie może być czynnikiem konkurencji między operatorami czy poszczególnymi firmami. W związku z tym, najbardziej efektywnym rozwiązaniem jest oddanie zarządzania systemem w ręce tworzonego przez producentów, często we współpracy z handlem, podmiotu, który będzie działał na zasadach non-for-profit, bo jego zasoby powinny być w pełni przeznaczone na finansowanie systemu. Musimy pamiętać, że stworzenie i utrzymanie systemu wymaga olbrzymich nakładów finansowych, szczególnie w tak dużym kraju jak Polska - podkreśla Katarzyna Borucka.
Podobnego zdania jest Paulina Kaczmarek, kierownik ds. zrównoważonego rozwoju w grupie spółek Danone. Zaznacza, że aby skutecznie wdrażać założenia GOZ w Polsce, potrzebujemy rozwiązań systemowych – dobrych ustaw dotyczących odpowiedzialności producentów za finansowanie zbiórki i recyklingu opakowań, poprawy poziomów w zakresie selektywnej zbiórki, rozwoju infrastruktury do recyklingu opakowań, zachęt dla rozwoju innowacji w opakowaniach i rozwoju start-upów oferujących rozwiązania GOZ.
- Ponieważ przed nami reforma tego obszaru działania w Polsce, jako Danone angażujemy się aktywnie w ramach organizacji branżowych w wypracowywanie skutecznych rozwiązań, przybliżających Polskę do przejścia na model GOZ. Czujemy odpowiedzialność za swój produkt i jako producent mamy wiedzę i doświadczenie, które mogą posłużyć do wypracowania jak najbardziej efektywnych rozwiązań - jednak do tego potrzebna jest otwartość ustawodawców na punkt widzenia branży - dodaje.
Specyfika polskiego rynku, a przede wszystkim handlu, w którym mamy dużą liczbę mniejszych placówek, to powód, by - jak rekomenduje Borucka - w pierwszym etapie system objął te opakowania jednorazowe, których zbiórka będzie najprostsza i nie będzie logistycznym wyzwaniem dla punktów handlowych.
Przytacza dane. - Z przeprowadzonej wspólnie z branżową koalicją analizy modelowania dla Polski wynika, że są to butelki plastikowe typu PET i puszki aluminiowe. Stanowią one 83 proc. opakowań w napojach bezalkoholowych i przekładają się na aż 95 proc. sprzedaży napojów. Puszka aluminiowa stanowi ok. jednej trzeciej opakowań napojowych na rynku, a poziom jej recyklingu wynosi 70-80 proc. Ten dobry wynik uzależniony jest jednak w dużej mierze od wysokiej obecnie ceny tego surowca, która zachęca do oddania puszki do skupu. Dzięki dobrze skonstruowanemu systemowi moglibyśmy osiągnąć aż 90 proc. i to bez względu na cenę aluminium na rynku. Te dodatkowe 10 p.p. to ok. 400 mln puszek rocznie. Jednorazowe butelki szklane, ze względu na trudności w ich odbiorze i składowaniu (np. większy ciężar i podatność na stłuczki), powinny być uwzględnione w drugiej fazie rozwoju systemu - uważa Borucka.
Jej zdaniem system powinien obejmować wszystkich producentów - każdy na mocy ustawy powinien do niego przynależeć. Dobrowolność przyłączenia się do systemu może bowiem spowodować dysproporcje na półkach cenowych – firma, która zdecyduje się na linearny model, będzie mogła oferować produkty nieobjęte kaucją, co dla klienta końcowego oznaczać będzie tańszy produkt. Grozi to niezdrową konkurencją.
- W Krynicy Vitamin przyglądamy się regulacjom administracyjnym, ale reagujemy także na oczekiwania naszych klientów. I już widzimy, że coraz mniejszą popularnością cieszą się butelki PET, coraz mniej jest zapytań o ten format. Jesteśmy technologicznie gotowi do rozlewu napojów w opakowaniach rPET, czyli pochodzących z recyklingu. Takie opakowania, pochodzące z jednej strony z recyklingu, a z drugiej pozostające wysokiej jakości plastikiem dostosowanym do kontaktu z żywnością, zaczynają masowo trafiać na rynek - mówi.
Zdaniem przedstawiciela Krynicy Vitamin najlepszym obecnie formatem są opakowania aluminiowe. Aluminium – w przeciwieństwie do PET – można przetwarzać w nieskończoność, a atrakcyjna cena tego metalu sprawia, że jest ono odzyskiwane w Polsce na poziomie ponad 80 procent.
- Obserwujemy wzrost popytu na opakowania aluminiowe. Dopóki Zachód nie przeprosi się z Chinami, to pewnie wzrostu podaży prędko nie będzie, z uwagi na ograniczenia wydobycia surowca pierwotnego. Puszki z recyklingu nie zaspokoją rosnącego popytu na ten format - zaznacza Andrzej Galos.
Przyznaje, że firma obserwuje także wzrost zainteresowania opakowaniami szklanymi, jednak z uwagi na koszty transportu, ten format pozostawia więcej śladu węglowego niż transport opakowań aluminiowych. Popularnością na rynku cieszą się również opakowania papierowe, choć one tylko udają kartony, bo przecież zawierają warstwę ochronną z innych materiałów, więc jako niejednorodne surowcowo - są w grupie mniej przyjaznych dla środowiska i GOZ.
- Agresja Rosji na Ukrainę będzie miała szereg konsekwencji dla branży spożywczej, wraz załamaniem eksportu i importu. Wielką niewiadomą będzie sytuacja po zakończeniu konfliktu na rynkach ukraińskim, białoruskim i rosyjskim - dodaje w rozmowie z serwisem portalspozywczy.pl Tomasz Kułakowski, rzecznik Krynicy Vitamin.
Strategią biznesową Krynicy Vitamin od lat jest dywersyfikacja – geograficzna i produktowa.
- Rynek polski jest dla nas niezwykle ważny, ale stabilny, organiczny wzrost zapewnia spółce eksport. A on na kierunku wschodnim dla wielu firm się załamał - dodaje.
Kułakowski przypomina, że w 2021 r. Krynica Vitamin produkowała napoje niskoalkoholowe dla jednej z największych sieci handlowych nad Dnieprem.
- Współpracowaliśmy również z ukraińskim dostawcą nakrętek do butelek PET, z którym straciliśmy kontakt. Obecnie nie prowadzimy interesów z Rosją czy z Ukrainą, zatem ten konflikt nie wpłynie bezpośrednio na nasz biznes, ale pośrednio uderzy w całą polską gospodarkę. Odczujemy go w cenach energii, inflacji, być może w dostępie do surowców czy spowolnieniu sieci dostaw. Nie docierają do nas sygnały o ograniczeniu zamówień od naszych klientów. Nie mamy bezpośrednich dostawców na rynkach wschodnioeuropejskich, więc nie ma zagrożenia ciągłości produkcji. Nasz zakład produkcyjny pracuje bez zakłóceń. W wysokim sezonie produkcji napojów mamy pracowników tymczasowych z Ukrainy, którzy – mowa o mężczyznach – w większości wrócili do domów, by walczyć z rosyjską armią. Nowa sytuacja może z czasem stworzyć nowe możliwości i wejście na inne rynki, ale jest zbyt wcześnie, bo o tym teraz myśleć - wskazuje.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie