EEC 2019

Piotr Krupa z nagrodą WNP Awards na EEC Trends 2024

Lider branży wierzytelności Kruk zaczynał z kapitałem 3000 zł. Dziś jest jedną największych polskich firm prywatnych. W rozmowie z WNP.PL prezes i założyciel spółki z indeksu WIG20 Piotr Krupa wskazuje, że warunkiem sukcesu w biznesie jest pewność siebie i samokrytycyzm.

  • Piotr Krupa w latach dziewięćdziesiątych zakładał z kolegą firmę, która miała mu pomóc utrzymać rodzinę. Firma doradcza przerodziła się w wydawcę książek o tematyce prawnej, a ta w firmę specjalizującej się w ściąganiu drobnych niespłaconych należności.
  • Kruk jest dziś częścią WIG20, indeksu skupiającego największe polskie spółki giełdowe, i jedną z największych polskich firm prywatnych. Zatrudnia 3,5 tys. osób i podbija rynki zagraniczne.
  • W rozmowie z WNP.PL Piotr Krupa wspomina, że od początku skupiał się na wyznaczaniu kolejnych celów, nie snując wizji o wielomiliardowych zyskach. Jego zdaniem warunkiem sukcesu w biznesie jest pewność siebie, która pozwala marzyć, i samokrytycyzm, który sprawia, że twardo stąpa się po ziemi.
  • Kruk jest tegorocznym laureatem nagród WNP Awards. Gala wręczenia tych prestiżowych tytułów była częścią konferencji EEC Trends, będącej prologiem do Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który 7-9 maja odbędzie się w Katowicach.

Rozmawiamy w kontekście nagrody WNP Awards, którą zarządzana przez pana od samego początku firma Kruk otrzymała "za ekspansję w zarządzaniu wierzytelnościami". Dokonania 25 lat firmy są imponujące. Czy czuje się pan człowiekiem sukcesu?
 
Piotr Krupa, założyciel i prezes spółki Kruk: – Pytanie, co uznajemy za sukces. Mam fantastyczną rodzinę, szczęśliwie wszystko się układa, wszyscy trzymamy się w zdrowiu. Dla mnie to jest przede wszystkim sukces.

W tym bardziej powszechnym, biznesowym rozumieniu, to jestem bardzo dumny z tego, gdzie jako Kruk doszliśmy. Dużo jest jeszcze emocji, energii we mnie. Kiedy myślę o naszej przyszłości, widzę, jak wiele fajnych rzeczy możemy jeszcze zrobić.

Piotr Krupa: biznes czyli pasja, przygoda i zwyciężanie; pieniądze to efekt uboczny

Czyli sukces to nie tylko pieniądze? Podpisałby się pan pod takim stwierdzeniem?
 
- W biznesie, jak się rozglądniemy wokół, widzimy wielu ludzi, którzy są zainteresowani pieniędzmi, ciągle o nich mówią. I wiele osób może dlatego sądzi, że siłą napędową biznesu jest właśnie to, żeby tych pieniędzy mieć więcej. Ja tak nie uważam. Przeciwnie, pieniądze to właściwie taki efekt uboczny. Tak naprawdę chodzi o zwyciężanie, przygodę, pasję, o wyzwanie.
 
Oczywiście występuje taka zależność, że zwykle ktoś, kto osiąga śmiałe, trudne cele wraz z całym swoim zespołem, jest doceniany i dostrzegany przez akcjonariuszy, inwestorów, pracowników, partnerów biznesowych czy klientów. Otrzymuje nagrody jak właśnie WNP Awards czy ma świetne wyniki biznesowe.
 
Inwestorzy widzą jednak te sukcesy przede wszystkim poprzez wskaźniki finansowe…
 
- Tak, nie można zaprzeczyć, że ciężko jest osiągnąć sukces w biznesie bez rentowności. Ale to jest warunek konieczny do dobrego funkcjonowania. Używając analogii sportowej, rentowność to warunek, by w ogóle brać udział w rozgrywkach. Ale to jest tylko jeden z tych elementów, które są niezbędne, by wygrywać w biznesie. Najpierw - powiedzmy - w lidze lokalnej, potem krajowych rozgrywkach, później na poziomie międzynarodowym. 
 
W tym znaczeniu Kruk odniósł sukces. Wystarczy spojrzeć, że zaczynaliśmy od 3 tysięcy złotych - od małej, dwuosobowej firmy. Po 25 latach firma ma 8,5 miliarda zł wartości giełdowej, zatrudnia około 3500 pracowników, działa prężnie na rynkach zagranicznych. Jesteśmy w WIG20, ale też wśród największych polskich prywatnych firm.

Udało się nam wygrać wiele lokalnych rozgrywek, wiele razy zrobiliśmy coś, co było bardzo trudne i nieoczywiste. To przyniosło wymierne efekty.

Czy - kiedy pan zakładał firmę - to nastawienie, że będą rozgrywki i trzeba będzie wygrywać kolejne zawody, towarzyszyło panu od samego początku?

- Jak tylko zaczęliśmy się rozwijać w sektorze wierzytelności, zacząłem komunikować swojemu zespołowi, że chcemy być numer jeden w Polsce, że my chcemy zwyciężać. Oni patrzyli się na mnie trochę z rezerwą. Przecież w końcu dopiero zaczynaliśmy, w firmie pracowało kilkanaście osób.

W biznesie ważna jest pewność siebie i samokrytyczna postawa

 I to pozytywne nastawienie pana zdaniem wystarcza?

- Samo nastawienie na pewno nie. Z perspektywy czasu myślę (i pewnie nie jestem w tym odosobniony wśród przedsiębiorców, którzy swój biznes rozwinęli), że, aby osiągnąć tego typu sukces, trzeba mieć przede wszystkim dwie ważne cechy.

 Jakie?

- Po pierwsze pewność siebie, bo ona pozwala wyznaczać sobie śmiałe cele, snuć takie marzenia, stawiać sobie bardzo wysoko poprzeczkę. W ogóle jest niezbędna, żeby mieć taką ambicję, żeby zacząć marzyć, by pokonać lokalną konkurencję i wejść na kolejny rynek, albo żeby być liderem w Polsce.

Ale pewność siebie nie wystarczy. Potrzebny jest jeszcze samokrytycyzm, czyli taka siła wewnętrzna, która mówi: ok, jak chcesz być liderem, czy pokonać konkurencję, to super, ale co dzisiaj robisz w tej sprawie, co pojutrze zrobisz, co zrobisz każdego kolejnego dnia, żeby to osiągnąć? Czy jesteś wystarczająco pracowity, czy masz wystarczająco dobrych ludzi, albo czy jesteś wystarczająco dobrym liderem, żeby oni za tobą poszli?

Samokrytycyzm pozwala właśnie tę energię wynikającą z pewności siebie przerzucić na często powtarzalne, rutynowe, może czasem nudne działania, które jednak zbliżają nas do tego śmiałego celu.

Wszystko, czego potrzebował rynek. Na początku Kruk doradzał, potem publikował, by na koniec wejść w windykację

Czy na samym początku miał pan już taki cel, na przykład, że chce pan za 25 lat, aby firma była w WIG20?

- Nie, aż tak śmiałego celu raczej nie miałem. Natomiast już na samym początku, jak tylko rozpocząłem ten biznes, starałem się zrozumieć, co tak naprawdę firma Kruk powinna robić, żeby była użyteczna, żeby służyła gospodarce, odnalazła się jako potrzebna w całym ekosystemie gospodarczym. Czyli jaką kluczową potrzebę chcemy zaspokoić i w jaki sposób.

Jedna z tych odpowiedzi okazała się strzałem w dziesiątkę. Zaczęliśmy działać w branży wierzytelności konsumenckich i okazało się, że rynek tego bardzo potrzebuje. Bardzo szybko zaczęły się do nas zgłaszać duże firmy telekomunikacyjne, firmy obsługujące wielu klientów itd.

Może wrócimy do samego początku. Kruk zaczynał jako wydawca książek prawniczych. Co zdecydowało, że wszedł na rynek wierzytelności, jak to się odbyło?

- Zaraz po studiach prawniczych rozpocząłem aplikację w sądzie i chciałem być sędzią. Równocześnie jednak wziąłem ślub i potrzebowałem się jakoś w normalnym świecie utrzymać. To był 1996 rok, zaczynałem szukać pracy, ale bez większego powodzenia, bo chciałem przez część tygodnia pracować, a przez część robić aplikację.

Wtedy właśnie wpadłem na pomysł - z kolegą, który był w podobnej sytuacji, założyliśmy firmę doradczą z kapitałem zakładowym 3000 zł. Żyliśmy z przygotowywania pism procesowych czy opinii prawnych. W pewnym momencie wpadliśmy na pomysł, że skoro jest na to zapotrzebowanie, to może napiszemy książkę. To była ta pewność siebie. Samokrytycyzm z kolei podpowiadał, że trzeba to zrobić porządnie.

Pierwsza książka o zakładach pracy chronionej to było pół roku ciężkiej pracy i stwierdziliśmy, że skoro już piszemy, to możemy założyć wydawnictwo i sami ją wydać. Powstało wydawnictwo Kruk, które okazało się sukcesem i pojawiły się te pierwsze prawdziwe pieniądze ze sprzedaży tej książki i kolejnych, które napisaliśmy.

Staliśmy się ekspertami w wąskiej dziedzinie prawa, byliśmy zapraszani na różnego rodzaju spotkania. Na jednym z takich spotkań z przedsiębiorcami, bo te książki dotyczyły problemów przedsiębiorców, ktoś zwrócił uwagę, że ma świetny system sprzedaży, firma fajnie się rozwija, ale część klientów przestaje płacić i jest spory problem z windykacją należności za sprzedawane przez niego na raty lodówki.

To nam podsunęło pomysł, by wejść na rynek usług windykacyjnych, do czego mieliśmy też oczywiście przygotowanie prawnicze. Okazało się, że rynek tego naprawdę potrzebował, bo to był problem wielu firm, które sprzedawały dużo, ale potem pojawiał się problem z płatnością.

Dwa lata później już mieliśmy 200-osobową firmę z zyskiem rzędu kilku milionów złotych. A mój plan zostania sędzią już dawno wtedy został porzucony.

Po 25 latach firma wchodzi w skład WIG 20 i zatrudnia 3,5 tys. osób

Siedziba firmy Kruk we Wrocławiu. fot. mat. pras. Kruka

Minęło ponad 20 lat i pana blisko 10-procentowy pakiet akcji Kruka jest wyceniany na ponad 770 milionów złotych. Cały Kruk jest z kolei wyceniany przez giełdę wyżej niż Cyfrowy Polsat czy Tauron. Czy pan to sobie co rano sprawdza? Myśli pan o tym?

- Z moich obserwacji wynika, że w biznesie są dwa typy ludzi, tzn. ci, którzy ciągle mówią o pieniądzach, ale zwykle okazuje się, że ich nie mają, i jest drugi typ ludzi, którzy dużo mówią o tym, co fajnego robią i u tych prędzej czy później te pieniądze się pojawiają. Myślę, że jestem raczej w tej drugiej grupie.

Prowadzę firmę, prowadzę zespół, ale angażuję się nie po to, żeby liczba zer się zwiększała. Chociaż to jest też ważne, bo jako prezes giełdowej spółki mam takie zobowiązanie wobec akcjonariuszy. Jednak jest to raczej ten uboczny efekt końcowy.

Na co dzień główną motywacją jest długofalowy wzrost. Myśli się raczej, co może zwiększyć zaufanie inwestorów do Kruka w perspektywie 3-5-letniej, co poprawić w firmie, a nie, jak zarobić kolejny milion dla siebie czy inwestorów.

Gdy coś osiągnę, to z wyprzedzeniem myślę, co mogę zrobić dalej. I gdy zobaczyłem, że możemy być i faktycznie stajemy się numerem jeden w Polsce, to nie zatrzymaliśmy się, weszliśmy do Rumunii, później do Czech i Słowacji, Hiszpanii, Włoch, Niemiec i ostatnio do Francji.

Czyli nie ma pan takich myśli, że już może wystarczy, napracowałem się, a teraz pora już rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady?

- Nie, nie, absolutnie nie. Mam work-life balance, nie pracuję w weekendy. Staram się raczej utrzymywać tryb pracy od 9 do 17 i mieć czas na inne pasje. Jednak o firmie myślę 24 godziny na dobę i cały czas czuję w sobie dostatecznie dużo siły, aby iść dalej, nie zatrzymywać się.

Wydaje mi się, że rzucenie tego wszystkiego teraz byłoby ogromną stratą dla mnie osobiście, bo ja jeszcze czuję, że naprawdę dużo fajnych rzeczy można osiągnąć w najbliższych latach.

Co zatem przynieść może dla Kruka przyszłość?

- Jesteśmy w takim momencie, że w zależności jak się liczy, to już 40-50 proc., a nawet może więcej, naszej działalności jest poza Polską. Dużo inwestujemy, by się rozwijać, by z lokalnego lidera stać się liderem europejskim, a może nawet liderem globalnym. Jesteśmy więc w bardzo ciekawym miejscu i mamy szansę, używając znów sportowej analogii, na godne reprezentowanie Polski w Lidze Mistrzów.

Wyróżnienia WNP Awards przyznawane są przez redakcje WNP.PL i Nowego Przemysłu. Laureatami są rokrocznie osoby, instytucje i przedsiębiorstwa, które - poprzez odważnie podejmowane działania i skutecznie realizowane przedsięwzięcia - wskazują trendy i kierunki rozwoju, aktywnie odpowiadają na nowe wyzwania.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie