EEC 2019

Chiński przemysł motoryzacyjny jest dzisiaj światowym liderem, podkreślali uczestnicy debaty "Przemysł motoryzacyjny w Europie"

Przegrywamy - nie tylko jako polska branża automotive, ale wręcz jako cała Unia Europejska - podkreślali uczestnicy Europejskiego Kongresu Gospodarczego w dyskusji o przyszłości przemysłu motoryzacyjnego. To smutna konkluzja, bo dotyczy losów milionów pracowników.

  • Czy europejskim urzędnikom zależy na przetrwaniu europejskiego przemysłu motoryzacyjnego? To jedno z pytań, jakie głośno wybrzmiało w Katowicach. 
  • Mamy do czynienia z rewolucją w branży i jest to rewolucja wynikająca z określonej polityki - usłyszeli goście Europejskiego Kongresu Gospodarczego. 
  • Dyskusja o przyszłości automotive odbyła się w ramach panelu "Przemysł motoryzacyjny w Europie", który odbył się podczas  ostatniej edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Widzimy wielkie marki i ogromne fabryki, ale za nimi kryją się tysiące podwykonawców. Europejska branża automotive zatrudnia kilkadziesiąt milionów pracowników. Ich przyszłość wydaje się niepewna. Powód prosty: międzynarodowa konkurencja - zdaniem uczestników panelu "Przemysł motoryzacyjny w Europie", który odbył się w czasie Europejskiego Kongresu Gospodarczego - nie zawsze jest uczciwa.

- Konkurencja z taką gospodarką jak Chiny, nawet w kontekście Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, będzie niezwykle trudna i będzie wymagała znalezienia wspólnego mianownika. Chiny w tej walce nie mają żadnych zasad, robią to każdą możliwą metodą - podkreślał Bartosz Chojnacki, wiceprezes Superauto.pl.

Bartosz Chojnacki, wiceprezes Superauto.pl (fot. PTWP)

Jak tłumaczył, z takim gigantem będzie bardzo trudno wygrać. - Stany Zjednoczone pokazują, że trzeba postawić dość wysoką barierę. Musi ona polegać na dość wysokim cle, bo dziś w Unii Europejskiej na samochody elektryczne mamy zaledwie 10-procentowe cła. W efekcie produkty chińskie są konkurencyjne cenowo w stosunku do unijnych - zaznaczył.

Sto procent cła. Czy na taki ruch stać Unię Europejską?

Prezydent USA Joe Biden poinformował o radykalnym zwiększeniu ceł na szereg chińskich towarów. Ameryka nie tylko utrzyma cła nałożone za poprzedniej prezydentury, ale wprowadzi kolejne bariery, wśród których jest m.in. podniesienie taryf na samochody elektryczne do 100 proc. jeszcze w tym roku. Pytanie tylko, czy wojna handlowa, która bez wątpienia rozpętałaby się, gdyby na podobny krok zdecydowała się Unia Europejska, nie zniszczyłaby ważnych dla UE branż.  

- Musimy się w tym znaleźć. I to jest też pole dla regulacji i przestrzeń dla polityków. Musimy sobie zadać jedno podstawowe pytanie, które - według mnie - jest absolutnie kluczowe i odpowiedzi do tej pory nie usłyszałem. Mianowicie: czy legislatorowi europejskiemu - szeroko pojętemu - zależy na tym, żeby branża motoryzacyjna w Europie dalej istniała - komentował  Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (fot. PTWP)

Nawet bez handlowego konfliktu sytuacja branży motoryzacyjnej jest trudna. Chiny są dziś światowym potentatem. Tylko w 2023 r. wyprodukowano tam 28 mln samochodów, a sprzedano - 30 mln pojazdów. W Europie prym wiedzie natomiast polityka klimatyczna, która stawia cały sektor w zupełnie innej sytuacji.

- Jako branża motoryzacyjna zawsze byliśmy elastyczni  i poddawani przeróżnym zmianom. Ostatnio tempo i dynamika tych zmian szalenie się zwiększyła, w związku z czym musimy odpowiednio reagować - ocenił Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (fot. PTWP)

Ta zmiana to uchwalone przez Unię przepisy dotyczące znaczącego obniżenia emisji CO2 w samochodach. Przypomnijmy, że do 2030 r. producenci powinni obniżyć ją w pojazdach osobowych o 55 proc., a w dostawczych - o 50 proc. Ponadto od 2035 r. będzie można zarejestrować nowe auto z silnikiem spalinowym napędzanym wyłącznie na paliwo syntetyczne lub wodór. Stąd nacisk na rozwój elektromobilności.

Jednak aspektem często pomijanym w dyskusji na temat zeroemisyjności jest ślad węglowy. - Samochód elektryczny, ze wszystkim jego zaletami, jest też samochodem, który ma emisje. Ale regulacje spowodowały,  że kary za emisyjność płaci się tylko od napędu spalinowego. Różne technologie powinny płacić za emisyjność - podkreślił Janusz Kobus, prezes Polskiej Izby Motoryzacji i wiceprezes Pilkington Automotive Poland.

To wszystko oznacza - oprócz międzynarodowej, nierównej przecież konkurencji - także inne wyzwania, które stawiają pytania o przetrwanie branży.

"Zawsze będą jacyś wygrani, ale będą też tacy, którzy poniosą konsekwencje"

- Branża motoryzacyjna kojarzy się z producentami samochodów, ale to znacznie więcej: np. produkcja podzespołów i części. Wielu producentów koncentruje się na produkcji dla samochodów spalinowych - próbują dywersyfikować, szukają innych branż, by dostosować się do trendu elektryfikacji, ale pod presją legislacyjną trudno taką zmianę przeprowadzić. Ten proces ma swoje potencjalne złe i dobre strony, zawsze będą jacyś wygrani, ale będą też tacy, którzy poniosą konsekwencje tej transformacji - mówiła Joanna Krężelok, dyrektor oddziału TMD Friction Services w Polsce.

Joanna Krężelok, dyrektor oddziału TMD Friction Services w Polsce (fot. PTWP)

Prostym przykładem jest technologia - pojazdy elektryczne mają o ok. 30 proc. mniej części niż samochody spalinowe, co oznacza, że komponentów w elektromobilności potrzeba po prostu mniej. - Przejście na samochody elektryczne oznacza dramatyczne zmniejszenie zapotrzebowania na przekładnie, więc dla nas to jest trudne - tłumaczył Krzysztof Gablankowski, dyrektor Zakładu Elektroniki, ZF Automotive Systems.

Krzysztof Gablankowski, dyrektor Zakładu Elektroniki, ZF Automotive Systems (fot. PTWP)

W jego ocenie samochody elektryczne są dość niepraktyczne. - W zeroemisyjności ważne jest to, że trzeba mieć gdzie naładować pojazd. Jeśli je spopularyzujemy, to zabraknie mocy - mówił.

Problem w tym, że nawet zmiana sił w Parlamencie Europejskim nie oznacza automatycznego odejścia od polityki klimatycznej. A tym bardziej - zatrzymania zmian klimatu. 

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie