Nestorzy polskiego ekosystemu mawiają, że skończyły się już czasy „biznesu w krótkich spodenkach”, czyli przedsiębiorców-prezenterów, którzy dzięki talentom sprzedażowym podbijali serca jurorów startupowych konkursów - mówi Jarosław Sroka, koordynator programu InCredibles.
EEC Startup Challenge od lat gromadzi osoby z pomysłami biznesowymi, które pragną zdobyć inwestora lub rozwijać już istniejące młode firmy na rynku. Od 2016 r., czyli od pierwszej edycji konkursu, zgłoszono ponad 1 tys. projektów, a 50 startupów otrzymało szansę na rozwój i nagrody.
Nie inaczej było w tym roku - do konkursu zgłosiło się prawie 200 startupów. Spośród tego grona jurorzy wyselekcjonowali 102 najlepsze pomysły.
Do finału zostało zakwalifikowanych aż 16 startupów. Dotychczas wybierano 15 firm, jednak poziom w kategorii health & biotechnology był w tym roku tak wysoki, że jury wybrało w niej 4 startupy.
Oto tegoroczni finaliści:
1. Health & biotechnology (medycyna, zdrowie, technologie medyczne, farmacja, biotechnologia):
2. Client & lifestyle (handel, customer experience, e-commerce, fintech, edutech, gaming, sport, przemysł czasu wolnego):
3. Environment (ochrona środowiska: technologie dla klimatu, ekologiczne uprawy, smart energy, wykorzystanie surowców, przetwórstwo odpadów):
4. Modern economy – przemysł, energetyka, telekomunikacja, transport, budownictwo, robotyka, automatyzacja:
5. Business processes (zarządzanie, analityka, ICT, cyberbezpieczeństwo, logistyka, HR):
Będą one walczyć o wygraną przed jurorami i uczestnikami Europejskiego Kongresu Gospodarczego, zgromadzonymi w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach (7-9 maja 2024 r.). Rozstrzygnięcie konkursu i wręczenie nagród nastąpi podczas gali 8 maja.
- Różnorodność to słowo, które jako pierwsze nasuwa mi się na myśl po analizie 102 startupów i scaleupów, które zakwalifikowały się do udziału w konkursie. Wśród nich wyróżnić można spółki reprezentujące ponad kilkanaście sektorów – od dominującego healthcare, przez Industry 4.0, consumer czy w końcu AI, o którym słyszymy dzisiaj niemalże codziennie - komentuje Cezary Skarżyński, CEE startup program manager w OVHcloud.
- Warto również podkreślić jakość i innowacyjność wybranych do oceny startupów. O niektórych już teraz możemy usłyszeć w mediach, a o innych już za kilka miesięcy będzie głośno po tym, jak zaczną realizować założenia swojej strategii. Zapowiada się bardzo ciekawy finał - dodaje Skarżyński.
Oczekiwania wobec startupów biorących udział w konkursie są niezmienne.
- Od kilku lat wspieramy młodych założycieli firm, którzy – jak to żartobliwie mawiamy – noszą buławę Elona Muska w plecaku. Oprócz modelu biznesowego, który weryfikują organizatorzy konkursu, Sebastian Kulczyk zaprasza do InCredibles ludzi, którzy wyróżniają się biznesową energią, są przedsiębiorcami z krwi i kości. Founderów, którzy mają śmiałą wizję i potrafią ją publicznie bronić. Poprzeczkę wieszamy zatem wysoko - mówi Jarosław Sroka, członek zarządu KI Next, koordynator programu mentoringowego InCredibles.
Jak podkreśla, istotne jest również, aby spółki miały za sobą jakąkolwiek rundę finansowania.
- To gwarancja, że projekt został już profesjonalnie, wiarygodnie zweryfikowany. To dla nas kluczowe, że ktoś pochylił się nad jego modelem biznesowym, planami rozwoju, pozytywnie zweryfikował strategię. Zwracamy także uwagę na to, czy spółka ma na koncie udział w programie akceleracyjnym. To sygnał, że jej założyciele chcą się uczyć, szukają wiedzy, możliwości konfrontacji lub weryfikacji swojej koncepcji rozwoju z rynkiem, konkurentami - komentuje Jarosław Sroka.
Ostatnim kryterium, które wymienia Jarosław Sroka, jest szeroko pojęta odpowiedzialność, rozumiana nie tylko poprzez wybór określonej branży czy narzędzi technologicznych, ale też poprzez styl oraz wartości, na jakich budowana jest spółka.
- Zgodnie z mottem Sebastiana Kulczyka wspieramy przedsiębiorców, którym nie jest wszystko jedno, z kim, jak i dlaczego robią biznes. Ten element jest kluczowy i tak naprawdę ostatecznie decyduje o zaproszeniu młodego przedsiębiorcy do rodziny InCredibles - dodaje.
Warto przyjrzeć się zmianom, jakie w ciągu ostatnich lat zaszły na polskim rynku startupowym. Jak zauważa Cezary Skarżyński, znaczący wzrost rynku startupów i VC w Polsce można było zaobserwować nie tak dawno, bo 5 lat temu.
- Jak pokazuje kwartalny raport „Transakcje na polskim rynku VC” autorstwa PFR Ventures i Inovo.vc. Wartość inwestycji VC w Polsce wzrosła z 156 mln zł w 2018 r. do ponad 3,5 mld zł w 2022 r. Mogliśmy obserwować wtedy wzrost zainteresowania polskimi spółkami technologicznymi. W 2023 r. byliśmy świadkami lekkiego spowolnienia i ograniczenia aktywności funduszy VC, a tym samym gorszych nastrojów w środowisku startupów. Spadły również wyceny startupów, a mniejsza dostępność pieniądza wymusiła na spółkach zmiany strategii - ze zdobywania skali na utrzymanie rentowności - opowiada Cezary Skarżyński.
Cezary Skarżyński zwraca również uwagę, że w zeszłym roku byliśmy również świadkami powszechniejszego powstawania i szybkiego rozwoju polskich startupów, których główną domeną jest sztuczna inteligencja (AI).
- Mogliśmy obserwować między innymi dynamiczny rozwój ElevenLabs, który na początku 2024 r. osiągnął status jednorożca, tym samym udowadniając naszemu lokalnemu ekosystemowi, ale i światu, że Polacy mogą w bardzo szybkim tempie zbudować globalny i rozpoznawalny biznes - mówi Skarżyński.
Ostatnie miesiące były czasem testowania nowych rozwiązań opartych na AI.
- Rynek próbował odpowiedzieć na pytanie, co możemy zrobić z tą technologią? W nadchodzącym roku prawdopodobnie będziemy obserwować skupienie przedsiębiorstw na budowie już konkretnych strategii opartych na AI. Spółki staną przed wyborem, które rozwiązania zaistniałych już na rynku startupów wybrać. Sztuczna inteligencja nie przestanie zmieniać kolejnych sektorów, tak jak w tym roku wpłynęła na branżę healthcare, cybersecurity czy marketing. Powstawać będą kolejne innowacyjne rozwiązania startupów, rozpychając się w kolejnych niszach - ocenia Cezary Skarżyński.
To nie koniec zachodzących zmian. Uwagę ekspertów przykuwa profesjonalizacja biznesów.
- Nestorzy polskiego ekosystemu mawiają, że skończyły się już czasy „biznesu w krótkich spodenkach”, czyli przedsiębiorców-prezenterów, którzy dzięki talentom sprzedażowym podbijali serca i umysły jurorów wielu startupowych konkursów, a czasem nawet także inwestorów. Dostawali pieniądze na projekty, które nigdy nie dojrzały do żadnego poważnego etapu realizacji - komentuje Jarosław Sroka.
Jarosław Sroka zwraca także uwagę na postępującą profesjonalizację w obszarze pozyskiwania i zagospodarowania kapitału. Młodzi przedsiębiorcy coraz lepiej rozumieją rolę inwestorów finansowych. Wykuwają się standardy, dzięki którym obu stronom łatwiej jest się komunikować, współpracować, rozliczać, a w razie potrzeby zgodnie rozstawać. Pojęcie „smart money” nie jest już sloganem.
Zmiany obserwujemy także w mentalności startupowców. Projekty są na coraz wyższym poziomie, a ich autorzy lepiej zdecydowanie przygotowani do prezentacji i obrony pomysłów przed inwestorami.
- Młodzi przedsiębiorcy zaskakująco często mało stanowczo bronili swoich projektów, zbyt szybko rzucali ręczniki na ring, zanim ktokolwiek inny zdążył podważyć ich tezy inwestycyjne - ocenia Jarosław Sroka.
Polski rynek startupowy był postrzegany przez część przedsiębiorców jako "wygodne zacisze". Niektórzy nie mieli w planach zagranicznej ekspansji, wystarczył im lokalny biznes.
- Pamiętajmy, że kluczowym elementem budowy spółki technologicznej jest skalowanie i globalizacja. Firmy z Estonii, Litwy czy Łotwy nie mają przywileju działania na dużym, chłonnym, dynamicznie rozwijającym się rynku, jakim jest na przykład Polska – dlatego właśnie od pierwszych swych dni celowały w klienta globalnego. U nas jest łatwiej, tak się przynajmniej wielu wydaje, ale teraz to się radykalnie zmienia. Większość podmiotów, które pojawią się w konkursach startupowych to spółki, które od pierwszych swych dni zakładają, że będą globalne - mówi Jarosław Sroka.
Kolejną zmianą, którą można zaobserwować, jest większa troska o pracowników. Wcześniej priorytetem dla startupów było zdobycie kontraktu lub współpraca z korporacją oraz pozyskanie finansowania. Obecnie przedsiębiorcy skupiają się także na ludziach.
- Coraz silniejszym trendem, który dobrze wróży, jest troska o zasoby ludzkie. Spółki chcą się uczyć, jak przyciągać i rozwijać talenty w swoich firmach, jak doceniać i utrzymać najbardziej wartościowych specjalistów. Testują i wdrażają najlepsze dostępne wzorce wynagradzania, premiowania oraz dzielenia się udziałami spółek z pracownikami - podkreśla Jarosław Sroka.
Nowym wyzwaniem, z którym muszą się natomiast mierzyć młode przedsiębiorstwa, są nastroje inwestorów, bo widać na tym polu istotne wahnięcie. Po latach wzrostu obserwujemy wyhamowanie, jeśli chodzi o inwestycje.
- Ostatnie lata przyzwyczaiły do tego, że mogło być tylko lepiej. Dzisiaj obserwujemy poważne wyhamowanie, pieniędzy jest mniej, transakcji także, zakłócony został cykl finansowania ze źródeł publicznych - komentuje Jarosław Sroka.
I akcentuje, że Polska wpadła w oko wielu, nowym u nas, zagranicznym funduszom - i to tym z najwyższej półki.
- Trudno przecież było przeoczyć spektakularny sukces ElevenLabs. Rynek wydaje się jednak mocno przeczesany, bo najlepsi zostali już zidentyfikowani i docenieni – mówią jedni. Inni zaś argumentują, że podaż bardzo obiecujących projektów, szczególnie z obszaru AI, jest wręcz nieograniczona. Czas zweryfikuje ten spór - dodaje.
Spowolnienie oraz niepewność zweryfikowały także kryteria ryzyka inwestycyjnego. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu dostęp do źródeł finansowania był łatwiejszy, a kryteria - luźniejsze.
- Założyciele młodych firm muszą solidnie zakasać rękawy i wziąć się ostro do roboty, jeśli myślą o kolejnej rundzie finansowej. Każda złotówka jest dzisiaj bardzo wnikliwie oglądana przed wydaniem. Na świeże pieniądze mogą liczyć jedynie wybrani, najlepsi, z dobrym track recordem, stabilnymi przychodami, solidnym zespołem. Czasy pieniędzy rozrzucanych z helikoptera raczej już nie wrócą - ocenia Jarosław Sroka.
W podobnym tonie wypowiada się Cezary Skarżyński.
- Startupy muszą w dalszym ciągu mierzyć się z ograniczoną dostępnością kapitału na rynku, który spółki technologiczne mogłyby wykorzystać na zdobywanie kolejnych rynków, pozyskiwanie klientów czy szeroko pojęty marketing. Jak pokazuje badanie PayPal i Startup Hub Poland z 2023 roku, to właśnie ograniczony budżet marketingowy został wskazany przez ponad 80 proc. respondentów jako główny czynnik hamujący ich ekspansję zagraniczną - mówi Cezary Skarżyński.
Jego zdaniem wyzwaniem pozostaje dostęp do topowych zagranicznych funduszy i inwestorów.
- Smutną prawdą jest, że polscy founderzy, nieposiadający w swoim CV logotypu wiodących na świecie uczelni jak Oxford, Harvard czy London School of Economics, niestety mają pod górkę. Pozyskanie finansowania nie jest niemożliwe, natomiast międzynarodowa skala czy silna sieć kontaktów mogą okazać się tu niezbędne - dodaje Cezary Skarżyński.
I zwraca uwagę także na inne wyzwanie, które dotyka startupy: niewystarczającą podaż kart graficznych (GPUs) na rynku.
- Będąc u progu rewolucji AI, jako przedstawiciel dostawcy chmury, a tym samym również dostawcy mocy obliczeniowych, nie mogę nie wspomnieć o niewystarczającej podaży kart graficznych (GPUs) na rynku. Często to właśnie dzięki nim aplikacje oparte na AI, algorytmy uczenia maszynowego i deep learning mogą wykonywać tysiące obliczeń, procesując ogromne ilości danych. Problem ten dotknął również startupy i sektor nowych technologii, których rozwój oraz skalowalność ogranicza, niestety, brak wystarczających zasobów na rynku - mówi Cezary Skarżyński.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie