EEC 2019

Sprawdzone w Ukrainie armatohaubice Krab są jednym z hitów eksportowych polskiej zbrojeniówki. Inwestowanie we własne moce przemysłu obronnego stało się polską racją stanu.

Wydatki na obronność to 4,5 proc. polskiego PKB, ale 70 proc. sprzętu importujemy. Konieczna jest wewnętrzna mobilizacja przemysłu. Rosyjska zbrojeniówka pracuje 24 godziny na dobę.

  • - Wydatki budżetowe na obronność w tym roku sięgają 118 mld zł. Do tego dochodzą fundusze pozabudżetowe. Łącznie to 160 mld zł - mówił Andrzej Grzyb, poseł RP, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
  • - Nie wiem, czy jesteśmy w stanie dogonić Federację Rosyjską. Prawdopodobnie musimy przejść na tryb 24-godzinny produkcji uzbrojenia - wskazywał Artur Kuptel, szef Agencji Uzbrojenia.
  • Zdaniem Marcina Idzika, członka zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, musimy jak najszybciej osiągnąć niezależność w produkcji amunicji.
  • "Sektor i potencjał obronny" to tytuł debaty zorganizowanej podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Już pierwszego dnia EEC było wiadomo, że bezpieczeństwo obok transformacji gospodarki będzie dominantą tematyczną Kongresu.

W trakcie inauguracji Europejskiego Kongresu Gospodarczego kandydatka Europejskiej Partii Ludowej (EPL) na przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że „znajdujemy się w czasie, gdy ponownie rozpoczyna się wyścig zbrojeń, Europa nie może pozostawać w tyle, mamy pilną potrzebę budowy i przekształcenia sił zbrojnych. Europa musi zrobić wszystko, by mieć przewagę w przyszłości”.

Przemysł obronny pracuje na granicy swoich mocy. Branża potrzebuje dokapitalizowania do kwoty 14 mld zł

Von der Leyen dodała, że Polacy mieli rację, ostrzegając Europę przed Rosją.

Szef Agencji Uzbrojenia Artur Kuptel w trakcie debaty "Sektor i potencjał obronny" przyznał, że te słowa bardzo go podniosły na duchu jako żołnierza.

- Pokazały, że mieliśmy rację. Wiemy, o co i dlaczego walczymy – powiedział Artur Kuptel. - Nasze działania służą zwiększaniu potencjału obronnego.

Szef Agencji Uzbrojenia Artur Kuptel. Fot. PTWP

Szef Agencji Uzbrojenia podkreślił, że potencjał obronny to dwa różne obszary: siły zbrojne wraz ze służbami oraz przemysł zbrojeniowy. Na tym polu idzie nam dobrze.

- Od kiedy wybuchł ten tragiczny konflikt, uzbrojenie do Polski zaczęło spływać sukcesywnie. Miało to dwie przyczyny: po pierwsze zagrożenia, jakie się objawiły, po drugie - w Polsce podjęliśmy trudne, ale potrzebne decyzje. Kupiliśmy wiele sprzętu, który był potrzebny dla obrony granicy, nieuprawnionej agresji ze strony reżimu Federacji Rosyjskiej - wskazał Kuptel.

W jego ocenie pojawiła się luka, która powinna zostać szybko uzupełniona i tę lukę uzupełniamy.

- Jeżeli chodzi o zamówienia, które możemy lokować w polskim przemyśle, to wykorzystanie mocy naszych zakładów jest bliskie poziomów maksymalnych - zwrócił uwagę szef Agencji Uzbrojenia.

Artur Kuptel przypomniał, że polski przemysł obronny chciałby dokapitalizowania do kwoty około 14 mld zł.

- Uruchomiliśmy umowy ramowe, które dają przedsiębiorcy możliwość przygotowania się. Wiemy ile, w jakim czasie i czego potrzebujemy. Jedna z umów ramowych podpisanych w zeszłym roku znalazła zaproszenie ofertowe, przyjęliśmy pierwsze informacje od wykonawcy i wraz z Polską Grupą Zbrojeniową będziemy prowadzić negocjacje na potężne dostawy sprzętu towarzyszącego dla armatohaubic K9 - wskazał Artur Kuptel.

Artur Kuptel pozytywnie ocenił wysiłki produkcyjne polskiego przemysłu obronnego, wskazał jednak, że rosyjski przemysł zbrojeniowy pracuje 24 godziny na dobę.

- Terminowo pozyskujemy asortyment, ale nie wiem, czy jesteśmy w stanie z sukcesem parametrami dogonić Federację Rosyjską. Prawdopodobnie musimy przejść na tryb 24-godzinny produkcji uzbrojenia - wskazał Kuptel. - Zniweluje to przewagę liczbową i technologiczną Rosji.

Przemysł obronny oczekuje umów długoterminowych. Ochrona nieba to priorytet

Mieczysław Bieniek, doradca społeczny ministra obrony, zastępca dowódcy strategicznego NATO w latach 2010-2013, uważa, że w kwestii obronności optymizm jest potrzebny, jednak musimy być także realistyczni.

- Przemysł oczekuje od nas zawarcia umów długoterminowych. Ale przemysł musi też wiedzieć, czego potrzebujemy, co będziemy realizowali i co wynika z naszej aktualnej sytuacji bezpieczeństwa, z pilnej potrzeby operacyjnej, a nie z potrzeby politycznej, jak to czasami wyglądało - wyjaśnił Mieczysław Bieniek.

Mieczysław Bieniek, doradca społeczny ministra obrony, zastępca dowódcy strategicznego NATO w latach 2010-2013. Fot. PTWP

W jego ocenie priorytetami w naszym przypadku są ochrona przeciwrakietowa i przeciwlotnicza.

- Pamiętajmy o Marynarce Wojennej, która jest bardzo zaniedbana - zaznaczył gen. Bieniek.

70 proc. sprzętu wojskowego kupujemy z zewnątrz; zdaniem Bieńka musimy to zmienić, a polski przemysł obronny ma ograniczone zdolności. Co więcej posiadane już zasoby sprzętu wymagają profesjonalnej, dobrze przygotowanej obsługi. Zdaniem generała powinniśmy stworzyć ośrodki, by szkolić załogi Abramsów, K2 czy K9 (zakupione dla polskiej armii amerykańskie i koreańskie czołgi i armatohaubice).

Mieczysław Bieniek zauważył, że w ciągu tygodnia Ukraińcy zużywają więcej amunicji, niż my możemy wyprodukować w ciągu roku.

- Produkujemy 10 tys. ton trotylu w Nitro-Chemie, to dlaczego nie możemy produkować amunicji? Rheinmetall potrafił od zera wybudować linię amunicyjną w Rumunii i na Litwie, dlaczego więc my nie możemy zrobić tak samo? - zastanawiał się gen. Mieczysław Bieniek.

Tym bardziej, że własna produkcja to także szansa biznesowa. Zdaniem generała armatohaubica Krab, wyrzutnie przeciwlotniczych pocisków Piorun, czy sprzęt radarowy to potencjalne hity eksportowe.

W obliczu zagrożenia potrzebna jest współpraca, a nie rywalizacja. Musimy wykorzystać doświadczenia firm prywatnych

Marcin Idzik, członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, podkreślał, że w produkcji zbrojeniowej nie czas na rywalizację polsko-polską, tylko na współpracę między spółkami.

- Unia Europejska i NATO miały program Smart Defence. Polegał na tym, by nie rozpoczynać czegoś od zera, tylko wykorzystać doświadczenia bardziej zaawansowanych firm. Dzisiaj, stojąc w obliczu zagrożenia, musimy wykorzystać doświadczenia firm prywatnych. Po to, żeby móc budować wspólny projekt, wspólny produkt - wskazał Marcin Idzik.

Marcin Idzik, członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Fot. PTWP.

I dodał, że ambicją kierowanego przez wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza resortu obrony jest to, by 50 proc. zamówień było lokowanych w polskim przemyśle zbrojeniowym.

W ocenie Marcina Idzika lepiej udaje nam się modernizować sprzęt wojskowy niż tworzyć go od podstaw.

Członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej podkreślił, że newralgiczną potrzebą jest dzisiaj pozyskanie amunicji. Potrzebujemy jej o wiele więcej niż przed wojną. Polska musi pozyskać niezależność w produkcji amunicji.

- Możemy do tego dojść samodzielnie lub w joint venture. Dzisiaj wydaje się, że droga z zagranicznym partnerem może być szybsza - mówił członek zarządu PGZ.

W kwestiach obronności państwa konieczny jest konsensus polityczny. Zbroimy się na kredyt

Andrzej Grzyb, poseł RP, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej, przypomniał, że wydatki budżetowe na obronność w bieżącym roku sięgają 118 mld zł. Do tego dochodzą fundusze pozabudżetowe. Łącznie daje to 160 mld zł, czyli 4,5 PKB.

- Część z tych środków to instrumenty finansowe, czyli trzeba sobie zdać sprawę, że żyjemy na kredyt – wskazał Andrzej Grzyb.

- Musimy pokazać w tym trudnym czasie, że istnieje konsensus polityczny w kwestiach obronności państwa. Dlatego zagłosowaliśmy za Ustawą o obronie ojczyzny. Musimy mieć konsensus w sprawach obronności państwa, bo daje to podstawy do skutecznej obrony państwa - dodał przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Jak wskazał Andrzej Grzyb, nasze zakupy w Korei Południowej były możliwe m.in. dlatego, że kraj ten żyje w warunkach zagrożenia, w związku z czym dysponuje zapasowym sprzętem.

W jego ocenie w przypadku modernizacji sił zbrojnych powinna być zgoda sił politycznych, jeżeli chodzi o kierunki i wielkość nakładów. - Co do szczegółów możemy się różnić - powiedział Andrzej Grzyb.

Andrzej Grzyb, poseł RP, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Fot. PTWP

W opinii Andrzeja Grzyba nie powinno być opozycji na linii przemysł państwowy i prywatny. Umiejętność łączenia sił może polegać na tym, że zakłady będące w gorszej kondycji staną się sprawnymi kooperantami.

Zdolności obronne państwa są funkcją stanu gospodarki. - Nie da się mieć dobrze funkcjonującej armii, jeżeli nie ma się silnej gospodarki – podkreślił poseł RP.

Raptowne zwiększenie zamówień ze strony sił zbrojnych. Trzeba budować zapasy

Piotr Kisiel, p.o. prezes, dyrektor naczelny w firmie Rosomak, podkreślił, że jest możliwe, by spółka, którą kieruje, pracowała 24 godziny na dobę, w trybie trzyzmianowym.

- Z jednej strony okazałoby się, że mamy więcej zamówień, z drugiej - że diametralnie rośnie zagrożenie - wyjaśnił Piotr Kisiel.

- Zanim wozy dzisiaj zamówione dotrą do naszych żołnierzy, minie rok. Widzimy, że w dzisiejszych warunkach to epoka. To wszystko pokazuje, jak ważne jest budowanie zapasów, które szybko można wysłać do walki – ocenił Piotr Kisiel.

Podkreślił, że raptowne zwiększenie zamówień ze strony sił zbrojnych jest odczuwane także w Rosomaku. Tymczasem np. elementy optoelektroniczne z dnia na dzień stają się droższe, wydłuża się łańcuch dostaw, co także wpływa na proces produkcji.

Piotr Kisiel, p.o. prezes, dyrektor naczelny w Rosomaku. Fot. PTWP

Piotr Kisiel ocenił sytuację na Ukrainie. 

- Na Ukrainie widzimy niemalże to, co widzieliśmy w czasie II wojny światowej, to wojna pełnoskalowa. Żywotność sprzętu na froncie liczy się w godzinach – taka jest skala tego konfliktu. Gdyby doszło do konfliktu Rosji z NATO, ta intensywność byłaby jeszcze większa - zwrócił uwagę Piotr Kisiel.

Nowe, ważne doświadczenie - wojnę w Ukrainie prowadzą drony. Potrzeba tysięcy bezzałogowców

Adam Bruliński, doradca zarządu w grupie WB, wskazał, że możemy być dumni z polskich bezzałogowców.

- Od dłuższego czasu bardzo mocno inwestujemy, doświadczenia ukraińskie pokazują, że potrzeba tysięcy bezzałogowców - podkreślił Adam Bruliński. - Ta wojna nie pozwala nam się rozleniwić, bo pokazuje, jak szybko trzeba dostosować rozwiązania do warunków na froncie.

Adam Bruliński, doradca zarządu w grupie WB. Fot. PTWP

W opinii Brulińskiego kluczowe jest, by nie dopuścić do przeniesienia konfliktu zbrojnego na polskie terytorium. Dodał, że mamy instrumenty finansowe wsparcia zakupów sprzętu wojskowego, a państwo jest największym zamawiającym w tym sektorze.

- Realizowanie wielomiliardowych inwestycji nawet w Polskiej Grupie Zbrojeniowych jest sporym wysiłkiem - podkreślił doradca zarządu w grupie WB.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie