Pandemia nie zmieniła kierunków eksportu i inwestycji zagranicznych polskich firm. Ograniczyła za to bezpośrednie relacje między biznesmenami. Osobiste spotkania trwale zastąpiła komunikacja cyfrowa – nie zawsze z dobrym skutkiem. Coraz większego znaczenia w globalnych realiach gospodarczych nabierają standardy ESG. Te kryteria coraz częściej biorą pod uwagę firmy szukające zagranicznych partnerów.
- Na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach dużo mówiono o handlu międzynarodowym i polskich interesach za granicą.
- W debacie „Globalna współpraca gospodarcza - odległe rynki z potencjałem” głos zabrali: Maciej Bałabanow (PFR TFI), Krzysztof Drynda (PAIH), Piotr Mietkowski (BNP Paribas) i Wiesław Żyznowski (Mercator Medical).
- W rozmowach w formacie "1x1" wzięli udział: John Godson, były poseł na Sejm RP, kandydat na prezydenta Nigerii oraz Miyajima Akio, ambasador Japonii w Polsce.
- Wierzymy, że najlepszą formą komunikacji jest spotkanie, ale pandemia poważnie ograniczyła podróże po świecie. W Europie każdy, kto chce, może się zaszczepić na COVID-19, ale tak nie jest wszędzie - powiedział Maciej Bałabanow, dyrektor Departamentu Zarządzania Funduszem Ekspansji Zagranicznej PFR TFI, przypominając, że dopiero od listopada, po półtora roku przerwy, będzie można swobodnie podróżować do USA. - Tak, internet przyspieszył komunikację, ale szybsze tempo nie zawsze sprzyja podejmowaniu korzystnych decyzji inwestycyjnych.
Zadowolony ze spotkań online jest za to Wiesław Żyznowski, prezes Mercator Medical.
- Prawie niechętnie wychodzę z domu i jadę do biura raz w tygodniu. Tym mniej chętnie wyjeżdżam gdzieś dalej, chociaż potwierdzam, że spotkania "one on one" są nie do zastąpienia. Nie mogę sobie jednak wyobrazić powrotu do czasów, gdy latało się do Stanów czy Azji na jedno spotkanie trwające 2-3 godziny. Dziś odbywam nawet 8 spotkań dziennie z ludźmi przebywającymi w różnych końcach świata. To ułatwia pracę, jestem pod tym względem optymistą - stwierdził Wiesław Żyznowski.
Czytaj także:
Prezes Mercator Medical coraz mniej narzeka na polską dyplomację gospodarcząKrzysztof Drynda, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, zauważył, że w czasie pandemii rozsiane po całym świecie biura PAIH zaczęły pełnić rolę przedstawicielstw firm, których menedżerowie z powodu restrykcji sanitarnych nie mogli dotrzeć na miejsce. Na miejscu był za to pracownik agencji.
- Polskie firmy wchodziły w przerwane łańcuchy dostaw. Wzrosło zainteresowanie Australią, Afryką, Ameryką Południową, przede wszystkim Chile. Okazało się, że zaczynamy wygrywać z Indiami, jeśli chodzi o usługi IT, bo w Polsce pracownicy nie mieli problemów z dostępem do internetu na home office, a w Indiach już tak - powiedział Krzysztof Drynda, odpowiadając na pytanie prowadzącej panel Patrycji Pendrakowskiej, prezes Instytutu Boyma, o zmiany na mapie polskiego handlu zagranicznego.
Z kolei Piotr Mietkowski, dyrektor zarządzający bankowości inwestycyjnej na Europę Środkową, Grecję i Turcję Grupy BNP Paribas, wskazał, że pandemia zasadniczo nie zmieniała kierunków polskiego eksportu. Nadal prawie 90 proc. towarów i usług trafia do krajów Unii Europejskiej. Wskaźnik eksportu poza Unię Europejską wzrósł o kilka procent, ale to na skutek… wyjścia z niej Wielkiej Brytanii.
Rozmówcy zgodzili się, że coraz większe znaczenie w zawieraniu międzynarodowych relacji biznesowych mają standardy ESG (środowisko, społeczna odpowiedzialność, ład korporacyjny).
- Dla amerykańskich firm są one na równi z wynikiem finansowym - powiedział Maciej Bałabanow, dodając, że w PFR TFI widzą, jak wizja zeroemisyjności przekształca się w konkretne działania. Coraz więcej inwestycji dotyczy odnawialnych źródeł energii.
- W Tajlandii utrzymujemy standardy europejskie. Robimy więcej niż konkurencja. Używamy energii słonecznej w maksymalnym stopniu, dachy mamy zabudowane solarami, nie stosujemy gazu ziemnego, tylko z biomasy, odbywa się recykling wody, rotacja pracowników jest minimalna - wymienia Wiesław Żyznowski, dodając, że europejskie podejście do zatrudnionych wywołuje w Azji szok.
Czytaj także:
Polski miliarder znów podnosi konkurencji poprzeczkę
Afryka i Japonia
Po debacie, w której obecna była przede wszystkim polska perspektywa, swoje spostrzeżenia przedstawili John Godson, były poseł na Sejm RP, kandydat na prezydenta Nigerii, i Miyajima Akio, ambasador Japonii w Polsce.
- Europa i Afryka potrzebują się wzajemnie. Europa ma pieniądze, Afryka potrzebuje rozwoju. Europa ma problem z imigracją, Afryka ma zasoby - mówił John Godson, przedstawiając potrzebę inwestowania w ludzi, ale nie przez dotowanie rządów, które są w dużej mierze skorumpowane. - W Europie jest około 9 mln afrykańskich imigrantów, żaden z nich nie chce wrócić do Afryki. Kiedy ja wróciłem 4 lata temu, ludzie pytali, dlaczego. Odpowiadałem, że jeżeli byśmy wszyscy wyjechali, to kto by budował Afrykę. Powinien powstać program wspierający imigrantów afrykańskich w Europie w powrocie do Afryki i inwestowaniu tam.
Z kolei Miyajima Akio powołał się na dobre przykłady japońskich inwestycji w naszym kraju, m.in. Toyoty. Podkreślił, że japońscy pracodawcy wyrażają się o polskich pracownikach w superlatywach. Jednak zmniejszenie się liczby rąk do pracy oraz oczekiwania płacowe mogą spowodować, że zaangażowanie japońskie w Polsce się zmieni. Zagrożeniem może być także wzrost kosztów energii elektrycznej związany z transformacją energetyczną.
- Polska powinna jednak ostrożnie dobierać partnerów, reprezentujących podobne wartości, takich jak Japonia - powiedział Miyajima Akio, wskazując, że obszarami współpracy japońskich i polskich firm mogą być transformacja energetyczna, automotive, start-upy i technologia jądrowa.
Czytaj więcej relacji z Europejskiego Kongresu Gospodarczego 2021