EEC 2019

Już w latach 2027 i 2028 ma się rozpocząć eksploatacja polskich morskich farm wiatrowych

W Polsce planowane są inwestycje w farmy wiatrowe na lądzie i na morzu oraz w elektrownie jądrowe, łączną wartość tych inwestycji można liczyć w setkach miliardów złotych. Tylko część tych pieniędzy trafi do polskich przedsiębiorstw.

  • W przypadku lądowej energetyki wiatrowej local content, czyli udział polskich dostawców wynosi już 55-65 proc.
  • W pierwszych morskich farmach wiatrowych udział polskich firm może być na poziomie 20-30 proc.
  • Inwestorzy planujący budowę elektrowni jądrowych deklarują udział polskich firm w tym przedsięwzięciu w przedziale 40-70 proc.
  • O transformacji polskiej energetyki będziemy rozmawiać na Europejskim Kongresie Gospodarczym (EEC) w Katowicach w dniach 7-9 maja. Rejestracja na wydarzenie już trwa.

W Polsce transformacja energetyczna trwa, co widać po liczbach. Według danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) na koniec 2023 r. w Polsce pracowały lądowe farmy wiatrowe o mocy zainstalowanej około 9,8 tys. MW. Kolejne inwestycje w lądowe farmy wiatrowe trwają lub są przygotowywane. 

Niestety, w dyskusjach o polskiej transformacji energetycznej nie zawsze mówi się o tym, jak na tym może skorzystać polski przemysł. Zmniejszanie emisyjności energetyki jest celem ważnym, ale co najmniej tak samo ważnym powinien być maksymalny udział polskich firm w tej transformacji. W tym obszarze, niestety wciąż jest wiele do zrobienia, w efekcie czego miliardy złotych, które mogłyby pozostać w Polsce, trafiają na zagranicznych podmiotów. Prawdopodobnie szybko to się nie zmieni.

55-65 proc. udziału polskich firm w budowie lądowych farm wiatrowych

Przyjrzeliśmy się, jak udział polskiego przemysłu może wyglądać w planowanych inwestycjach w morskie farmy wiatrowe oraz elektrownie jądrowe. 

Morska energetyka wiatrowa oraz energetyka jądrowa to sektory przyszłościowe. O ile mamy niemal pewność, że już w latach 2027-28 popłynie pierwsza energia z polskich farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim, to wciąż nie ma pewności, czy w Polsce powstaną elektrownie jądrowe. 

Fundacja Wind Industry Hub, powołana przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) poinformowała, że w przypadku lądowej energetyki wiatrowej local content, czyli udział polskich dostawców, wynosi już 55-65 proc. A jak to może wyglądać w przypadku morskiej energetyki wiatrowej? 

Morskie farmy wiatrowe - na początek około 30 procent

W Polsce trwają przygotowania do budowy kilku morskich farm wiatrowych. Koszty wszystkich inwestycji w morską energetykę wiatrową w naszym kraju szacuje się na około 130 mld zł.

Przypomnijmy, że Polska Grupa Energetyczna (PGE) i duński koncern Ørsted posiadają obecnie po 50 proc. udziałów w projektach Baltica 2 i Baltica 3, składających się na Morską Farmę Wiatrową Baltica o łącznej mocy 2,5 GW.

W morską energetykę wiatrową zaangażował się także Orlen, który - wraz z kanadyjską grupą Northland Power - zamierzają zbudować farmę Baltic Power o mocy do 1200 MW.

Z kolei Polenergia, razem z norweskim koncernem Equinor, planuje budowę trzech morskich farm o łącznej mocy 3 tys. MW. Morska farma wiatrowa Bałtyk I ma mieć moc 1560 MW, a farmy Bałtyk II i Bałtyk III - moc po 720 MW.

Przypomnijmy, że jeszcze w 2021 r. przedstawiciele rządu oraz przedstawiciele wielu firm zawarli porozumienie sektorowe na rzecz rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce, którego celem jest między innymi maksymalizacja udziału polskich przedsiębiorców w sektorze morskiej energetyki wiatrowej.

Jak wówczas informowano, „jednym z celów strategicznych porozumienia jest osiągnięcie w ramach pierwszej, przedaukcyjnej fazy systemu wsparcia, udziału polskich firm na poziomie 20-30 proc. łącznej wartości na etapie przedrealizacyjnym, instalacyjnym i eksploatacyjnym oraz co najmniej 45 proc. dla projektów realizowanych do 2030 r. w ramach drugiej, aukcyjnej fazy systemu wsparcia. Z kolei w przypadku inwestycji realizowanych po 2030 r. udział local content może wynieść co najmniej 50 proc.”.

Miejsca pracy dla 39-63 tys. pracowników sektora morskiej energetyki wiatrowej

W lutym 2024 r. Wind Industry Hub przekonywał, że projekty związane tylko z morską energetyką wiatrową do 2030 r. mogą stworzyć w Polsce miejsca pracy dla 39-63 tys. pracowników, w tym 13-21 tys. bezpośrednio w morskiej energetyce wiatrowej oraz 10-17 tys. pośrednich miejsc pracy.

Zdaniem Fundacji, dynamiczny przyrost inwestycji, jaki dokonał się w ostatnich latach, wyraźnie wskazuje na to, że to właśnie w Polsce powstanie regionalny hub przemysłowy sektora wiatrowego.

- Nowa gałąź gospodarki to olbrzymia szansa dla polskich firm zaangażowanych w łańcuch produkcji i dostaw dla onshore i offshore wind. Krajowi przedsiębiorcy posiadają potencjał, by w niedługim czasie oferować główne elementy konstrukcyjne, tj. wieże wiatrowe, elementy turbin, morskie stacje transformatorowe. Potrzeba jednak pilnego wsparcia i zdecydowanych działań inwestycyjnych. Konieczna jest świadoma strategia przemysłowa państwa, która nada priorytety w rozwoju fabryk, projektów, edukacji branżowej, czy pozyskiwaniu finansowania - mówił w lutym Piotr Czopek, dyrektor ds. regulacji w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej (PSEW).

Wśród najważniejszych istniejących lub planowanych inwestycji w zakresie łańcucha dostaw dla morskiej energetyki wiatrowej w Polsce, są porty instalacyjne w Świnoujściu i Gdańsku, porty serwisowe w Łebie, Ustce czy Władysławowie, fabryka łopat turbin wiatrowych Vestas, fabryka wież Windar czy zakład produkcji kabli i przewodów TFKable.

Elektrownie jądrowe z około 40-70 proc. udziałem polskich firm

O ile morskie farmy wiatrowe w Polsce to są już realnie przygotowywane projekty, które wkrótce zostaną uruchomione - pierwszy prąd ma z nich popłynąć już w latach 2027 i 2028, to nie można tego powiedzieć o elektrowniach jądrowych. 

Na budowie elektrowni jądrowej Hinkley Point C są także polskie firmy (źródło: mat. pras. EDF)

Mamy dwa projekty elektrowni jądrowych w Polsce: z udziałem amerykańskiej grupy Westinghouse na Pomorzu oraz z udziałem koreańskiej grupy KHNP w okolicach Konina, ale nie ma 100 proc. pewności, że te projekty zakończą się sukcesem i te elektrownie powstaną. 

O budowę elektrowni jądrowych w Polsce ubiega się także francuski koncern energetyczny EDF.

Według wstępnych szacunków budowa pierwszej polskiej elektrowni atomowej może kosztować około 100 mld zł.

Przedstawiciele koncernów, chcących budować elektrownie atomowe w naszym kraju, dają dość konkretne deklaracje dotyczące udziału polskich firm w budowie elektrowni jądrowych w Polsce.

Mirosław Kowalik, prezes Westinghouse Polska mówi WNP.PL, że udział polskich firm w budowie elektrowni jądrowych w Polsce może być na poziomie ponad 50 proc., jeżeli mówimy o wartości kontraktu.

Przebywający w styczniu 2024 r. Jooho Whang, prezes KHNP, na pytanie WNP.PL odpowiedział, że udział polskich firm w budowie elektrowni jądrowej w Koninie może na początku wynieść ok. 40 proc. a potem wzrosnąć do 70 proc.

O wysokim udziale polskich firm zapewniają także przedstawiciele EDF.

- Łańcuch dostaw reaktorów technologii EPR składa się w 95 proc. z przedsiębiorstw europejskich, a w Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii, gdzie EDF buduje dwa reaktory EPR, zaangażowanie miejscowych dostawców jest na poziomie 64 proc. wartości inwestycji, wyższym niż wymagany przez władze brytyjskie - mówi WNP.PL Thierry Deschaux, dyrektor generalny przedstawicielstwa EDF w Polsce.

Niemal na pewno początkowo udział polskich firm w budowie elektrowni jądrowych z udziałem EDF byłby mniejszy niż w przypadku Wielkiej Brytanii. A stałoby się tak dlatego, bo Wielka Brytania posiada już działające elektrownie jądrowe i są tam podmioty z doświadczeniem w energetyce jądrowej. W Polsce też są takie firmy, ale nie jest ich wiele.

- Obecnie już ponad 60 spółek z Polski pracuje lub pracowało z nami lub z francuskimi firmami przy projektach jądrowych w Europie i na świecie, a 46 spośród nich było lub jest zaangażowanych w prace przy budowie reaktorów EPR w Europie i w Chinach - wylicza Thierry Deschaux.

Eksperci podkreślają, że co prawda w projektach jądrowych nie wolno nam faworyzować polskich dostawców, ale Unia Europejska dopuszcza rozwiązania "miękkie", które mogą sprzyjać polskim firmom.

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie