W co i dlaczego inwestuje budowlany gigant? Do czego w budownictwie potrzebne są sztuczna inteligencja i roboty? O tym, czym żyje Budimex, mówi Artur Popko, prezes budowlanej firmy.
Jakie inwestycje podjął Budimex w ostatnich trzech latach?
- Duże środki przeznaczyliśmy na zakup sprzętu, głównie specjalistycznego, do realizacji inwestycji kolejowych. Drugim co do wartości segmentem były nakłady na inwestycje związane z zieloną energią.
To znaczy?
- Kupowaliśmy spółki, które miały już gotowe projekty realizacji farm fotowoltaicznych i wiatrowych. To były typowe akwizycje w segmencie OZE. Inwestowaliśmy w gospodarowanie odpadami poprzez przejęcia podmiotów przetwarzających odpady różnych kategorii - i planujemy je kontynuować w najbliższych latach.
Wprowadziliśmy do Grupy Budimex i Mostostalu Kraków firmę Konstalex, dzięki czemu Mostostal Kraków zwiększył swoje moce wytwórcze do 17 tys. ton konstrukcji stalowych rocznie. Wolumen ten plasuje Mostostal na pozycji lidera krajowego rynku stali. Zainwestowaliśmy także w rozwój na rynkach zagranicznych - w Czechach, na Słowacji i Łotwie i w Niemczech.
A wspólnie z deweloperem Apricot powołaliśmy spółkę joint venture do realizacji dużej inwestycji mieszkaniowej w Poznaniu.
Jakie znaczenie w grupie budowlanej mają inwestycje w automatyzację, rozwój wdrożeń informatycznych czy sztucznej inteligencji?
- Przywiązujemy do nich bardzo duże znaczenie. Budownictwo to jeden z sektorów gospodarki, który ma ogromne potrzeby w tym zakresie, a jednocześnie pole do rozwoju. Mam na myśli robotyzację i automatyzację części procesów na placach budów, wykorzystanie w większym zakresie technologii BIM czy wdrażanie innowacji materiałowych.
W zeszłym roku rozpoczęliśmy testy robota na budowie w Krakowie, zamontowaliśmy też w Ełku pierwsze schody betonowe w technologii druku 3D. W Budimeksie mamy m.in. pierwsze doświadczenia we wdrożeniach sztucznej inteligencji (AI) i w tym roku będziemy w szerszym zakresie implementować ją do naszej działalności.
Do czego można wykorzystać AI w budownictwie?
- Sztuczna inteligencja znajduje coraz więcej zastosowań w budownictwie, przyczyniając się do zwiększenia efektywności, bezpieczeństwa i jakości realizowanych projektów.
AI może analizować ogromne ilości danych podczas projektowania obiektu, aby sugerować optymalne rozwiązania architektoniczne i inżynieryjne, które mogą poprawić użyteczność i efektywność energetyczną budynków.
Systemy AI mogą też pomóc w optymalizacji harmonogramów i koordynacji prac, zapewniając, że materiały i pracownicy są dostępni w odpowiednim czasie i miejscu. Narzędzia do analizy predykcyjnej mogą przewidywać opóźnienia i inne problemy na podstawie historycznych danych i bieżących warunków pracy.
Z kolei roboty sterowane AI mogą być wykorzystywane do wykonywania powtarzalnych lub niebezpiecznych zadań, takich jak murowanie, malowanie czy montaż, co powinno skrócić czas budowy i zmniejszyć ryzyko wypadków.
Zastosowanie AI w budownictwie nie tylko przyczynia się do zwiększenia efektywności operacyjnej, ale także umożliwia tworzenie bezpieczniejszych i bardziej zrównoważonych przestrzeni mieszkaniowych i komercyjnych.
Jakie bariery inwestycyjne wchodzą w grę w przypadku Budimeksu w szczególności, a jakie dotyczą całej branży?
- Są dwie kluczowe i powszechne dla całego biznesu kwestie. Po pierwsze: to bariery administracyjne, po drugie: brak przewidywalności zjawisk ekonomicznych, włącznie z częstymi zmianami przepisów prawa.
Barierą w rozwoju rynku budownictwa jest cały czas niedobór kadr, który będzie się prawdopodobnie pogłębiał. Dlatego inwestujemy w edukację budowlaną w technikach i w szkołach wyższych, wspieramy profile budowlane, organizujemy praktyki zawodowe.
Która z tych barier ma charakter przewlekły, nazwijmy - utrzymujący się "z rządu na rząd"?
- Nie jest naszą rolą ocenianie rządzących... Myślę, że te problemy nie są zależne od samego rządu, a bardziej od władz ustawodawczych i od różnych poziomów administracji, także samorządowej.
A jak ocenia pan dostęp do proinwestycyjnego finansowania bankowego i instrumentów rynku kapitałowego? Z rocznego komunikatu giełdowego Budimeksu wynika, że ma do dyspozycji duże środki.
- Działamy na rynku od 55 lat i zgromadziliśmy zapasy gotówki wartości 3 mld złotych. Daje nam to dużą niezależność finansową.
Jesteśmy jednocześnie spółką giełdową - transparentną i odpowiedzialną wobec klientów i inwestorów. To ułatwia nam dostęp do źródeł zewnętrznego finansowania. Przygotowujemy się również do każdej inwestycji bardzo dokładnie i odpowiedzialnie. Te okoliczności powodują, że finansowanie bankowe inwestycji nie jest dla nas szczególną barierą.
Jaki sposób finansowania inwestycji deweloperskich w OZE preferujecie?
- W początkowym etapie projekty te finansujemy samodzielnie, a po ich zbudowaniu i rozwinięciu na rynku będziemy chcieli znaleźć dla nich inwestorów, np. fundusze inwestycyjne lub banki.
Gdyby miał pan rekomendować działania na rzecz aktywizacji inwestycji w gospodarce, to na czym - pana zdaniem - należało by się skupić?
- Przede wszystkim na strategicznych inwestycjach służących rozwojowi energetyki, stosując różne rozwiązania formalne i rynkowe. Bez nich grozi nam, że będziemy mieli jedną z najwyższych cen energii w Europie, co pogorszy konkurencyjność naszej gospodarki i będzie hamować jej rozwój.
Powinniśmy też dalej rozwijać inwestycje kolejowe i drogowe.
Od czego zacząć?
- Powinniśmy się skupić na rozwiązaniu problemu z liniami przesyłu energii. Raz, że średnia ich wieku przekracza 35 lat. Dwa, że zarządzanie nimi jest rozdrobnione, bo choć mamy jednego kluczowego zarządzającego, to także pięć różnych firm dystrybucyjnych.
Firmy te deklarują, że co roku inwestują 1 mld zł w modernizację sieci.
- Ale prawda jest też taka, że są to głównie miejsca przyłączeniowe, za co płacą deweloperzy farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Musi się zatem więc zmienić strategia przebudowy sieci energetycznych, by maksymalnie przyspieszyć ten proces. To z kolei ułatwi inwestowanie prywatnych środków w zieloną energetykę.
My np. chcielibyśmy mieć w swoim portfelu możliwość produkcji 1 GW energii elektrycznej, lecz nie możemy dojść do 100 MW, ponieważ nie mamy zgody na moc przyłączeniową.
Czy relatywnie dużym udziałem sektora MŚP można tłumaczyć niższą aktywność inwestycyjną w polskiej gospodarce?
- Wielkość firmy nie jest tu kluczowa... Mała firma jest nawet bardziej elastyczna w podejmowaniu ryzyka inwestycyjnego niż np. korporacja. Przeszkodą w inwestowaniu w ostatnich dwóch latach jest wysoki koszt finansowania w warunkach wysokiej inflacji i wysokiego oprocentowania kredytów.
Czyli muszą zmienić się "fundamenty" biznesowe?
- Wraz z masowym uruchomieniem unijnych środków na KPO i funduszy strukturalnych, prawdopodobnie zniknie problem kryzysu zamówień publicznych, wynikający z braku ciągłości finansowania projektów. Ale powróci problem zaostrzającej się rywalizacji, co odbija się m.in. na marży inwestycji.
Polskie spółki coraz zacieklej muszą walczyć o kontrakty z podmiotami spoza UE. Bez rozwiązań systemowych, takich jak certyfikacja wykonawców, możemy być świadkami jeszcze większego załamania w branży, niż to było obserwowane w ostatnich latach
Czy rynek pracy stanowi barierę dla zwiększania inwestycji?
- Krótkoterminowo nie. Według badań, w grudniu ubiegłego roku do 31 proc. zmalał odsetek firm budowlanych, które w niedoborze pracowników upatrywały barierę rozwoju. Ale długoterminowo rynek pracy jest gigantycznym wyzwaniem - zarówno z powodu zmian demograficznych, jak też oczekiwań wzrostu wynagrodzeń.
Rosnące płace już nie są zachętą?
- Bezsprzecznie płace u nas powinny rosnąć, zgodnie ze wzrostem wydajności pracy, by zachować konkurencyjność. Ale na tym tle rodzą się kolejne problemy.
Bolączką w budownictwie pozostaje oczekiwanie zamawiających, by skracać czas realizacji kontraktów. Technicznie nie zawsze jest to możliwe. To wymusza pracę dłuższą niż 8 godzin dziennie, wraz z sobotami, co staje się barierą dla pracowników w naszej branży. Coraz częściej wskazują na potrzebę zachowania odpowiedniego balansu między życiem zawodowym a prywatnym.
Czy w związku z podwyższoną niepewnością polskie firmy zamroziły kapitał w bezpieczne aktywa i nie inwestują?
- Nasza spółka zainwestowała w takie aktywa, które w naszej ocenie są bezpieczne.
A czy ta podwyższona niepewność bardziej skłaniała do wzrostu zatrudnienia niż do inwestowania?
- To kwestia subiektywna. Każde przedsiębiorstwo musi podjąć samodzielną decyzję, kierując się oceną sytuacji w otoczeniu i w branży, w której działa.
Zatrudnienie z pewnością jest wrażliwym kosztem, ale w naszej spółce zarówno do zatrudnienia, jak i inwestycji przykładamy najwyższą wagę.
W trudnym okresie, przy braku nowych zleceń, zwalnialiście pracowników?
- Absolutnie nie. Mieliśmy okresy przestojów w zleceniach, gdy wydawaliśmy po 20 mln zł na płace dla ludzi, mimo iż nie mieliśmy w tym czasie dla nich czynnych kontraktów. Ale to część naszej strategii.
Chcemy być także pod tym względem stabilną firmą, potwierdzającą nasz szacunek do pracowników. Patrzymy zawsze długoterminowo, bez względu na cykle koniunktury.
Wojna w Ukrainie miała wpływ na procesy inwestycyjne w Polsce?
- Dla branży budowlanej był to bardzo trudny okres. Szczególnie w 2022 roku wojna przełożyła się na bardzo duży wzrost cen materiałów budowlanych i zablokowanie ich dostaw. To z kolei skutkowało wydłużeniem cyklu realizacji kontraktów, a w dalszej kolejności - wpłynęło na koszty ich realizacji.
Macie plany partycypacji w odbudowie Ukrainy?
- Na obecnym etapie, działań wojennych, nie przewidujemy wejścia na ten rynek - z obawy o bezpieczeństwo naszych pracowników. Pozostaje nam obserwować rozwój sytuacji i mieć nadzieję, że wojna zakończy się szybko.
Panuje opinia, że podczas odbudowy Ukrainy gros polskich firm uczestniczących w tym procesie będzie występować w roli podwykonawców. Budimex ma zasoby i potencjał, by być generalnym wykonawcą.
- Istotnie, w projektach budowlanych od lat pełnimy rolę generalnego wykonawcy. Ale w przypadku naszego angażowania się w Ukrainie kluczowym elementem decyzji będzie dla nas to, kto wystąpi w roli zamawiającego.
Decyzja będzie pozytywna, jeżeli będzie to np. Bank Światowy lub inna instytucja, która zagwarantuje bezpieczeństwo, transparentność i etykę inwestowania.
Dla niektórych firm zagranicznych fakt zmiany rządu oznacza poprawę wizerunku Polski jako atrakcyjnego kraju do inwestowania. Ale dla niektórych jesteśmy krajem przyfrontowym, czyli podwyższonego ryzyka.
- Polska jest cały czas krajem o dynamicznie rozwijającej się gospodarce, dużym rynkiem z mocną pozycją w NATO i Unii Europejskiej. W naszym kraju inwestują najwięksi globalni gracze jak PepisCo, Intel czy Daimler Chrysler.
Czy w latach 2024-2025 można spodziewać się istotnego odbicia inwestycji prywatnych firm?
- Liczę na to, szczególnie biorąc pod uwagę niską stopę inwestycji w 2023 r. i w kilku poprzednich latach. Pytanie, w jak dużej skali, skoro prognozy zakładają w tym roku inflację 4,6 proc., a w 2025 r. jej wzrost do 5 proc., co będzie wpływać na koszt kredytów.
Istotne jest też to, czy uda się pobudzić inwestycje w sytuacji ograniczenia lub zduszenia inflacji.
Jakie sektory gospodarki najlepiej rokują w kontekście ewentualnego odbicia inwestycji w latach 2024-25?
- Z naszego punktu widzenia: na pewno zielona energetyka i budownictwo kolejowe. W skali kraju, uwzględniając cele KPO, będą to także większe inwestycje w ochronę zdrowia i IT.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie