EEC 2019

Musimy w Polsce rozwijać odnawialne źródła energii. I pamiętać też, że w transformacji energetycznej chodzi także o to, aby zmienić polską gospodarkę i stworzyć nowe sektory dające tysiące miejsc pracy - to główne konkluzje panelu "Odnawialne źródła energii" podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

  • Bariery w rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie i fotowoltaiki można podzielić na te o charakterze technicznym i te formalno-prawne.
  • Główną barierą techniczną są niemal masowe odmowy warunków przyłączenia nowych inwestycji do sieci energetycznej. Szybkiej poprawy w tej kwestii trudno się spodziewać... 
  • Przed inwestorami z branży OZE stoją takie wyzwania, jak relacja złotówki wobec euro, rosnące koszty paliw, usług i materiałów, zwłaszcza wyrobów stalowych.

 

- Kluczem rozwoju sektora odnawialnych źródeł energii jest słowo "współpraca" - interesariuszy sektora, całego łańcucha dostaw i oczywiście administracji rządowej i administracji samorządowej - mówi Ireneusz Zyska, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, pełnomocnik rządu ds. odnawialnych źródeł energii.

Nowe sektory gospodarki

Rząd zainspirował się przykładem Wielkiej Brytanii i zawartym tam porozumieniem sektorowym w morskiej energetyce wiatrowej. To duża umowa społeczno-gospodarcza wyznaczająca cele nie tylko dotyczące rozwoju sektora, ale także docelowy poziom local content, czyli krajowego wkładu w poszczególnych etapach łańcucha dostaw.

W Polsce 1 lipca 2020 r. podpisano list intencyjny, a we wrześniu 2021 r. zawarto porozumienie sektorowe dla morskiej energetyki wiatrowej.

- To sektor bardzo innowacyjny, bardzo kreatywny, z udziałem polskich wyższych uczelni, instytutów badawczo-rozwojowych, ale przede wszystkim z udziałem polskiego przemysłu we współpracy z partnerami zagranicznymi, którzy mają doświadczenie w realizacji tego typu projektów - przekonuje Ireneusz Zyska.

Zwraca uwagę, że w UE jest równy dostęp do rynku, ale tak powinniśmy skonstruować przepisy, aby można było uzyskać dekarbonizację polskiej gospodarki.

W Polsce zawarto już trzy inne duże sektorowe partnerstwa: na rzecz budowy gospodarki wodorowej, budowy sektora biogazu i biometanu oraz sektora fotowoltaiki, ze szczególnym naciskiem na fotowoltaiczny przemysł.

- W Polsce stworzymy wiele tysięcy nowych, dobrze płatnych miejsc pracy, nie tylko w morskiej energetyce wiatrowej, ale także w źródłach odnawialnych na lądzie. To stabilne źródła, jak biogaz i biomasa. Sektor biometanu dzisiaj nie funkcjonuje, ale chcemy go rozwijać poprzez wiele impulsów, jakie zaproponowaliśmy w ustawie o OZE - zapowiada Ireneusz Zyska.

Deklaruje również, że w ciągu najbliższych lat zostaną wprowadzone dynamiczne taryfy na energię.

Ireneusz Zyska, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, pełnomocnik rządu ds. odnawialnych źródeł energii Fot. PTWP Ireneusz Zyska, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, pełnomocnik rządu ds. odnawialnych źródeł energii Fot. PTWP

Usunąć bariery

Rozwój tych nowych gałęzi gospodarki, w tym energetyki wiatrowej na lądzie, napotyka jednak na poważne przeszkody. 

- Bariery w rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie można podzielić na bariery o charakterze technicznym i formalno-prawnym. Jeżeli chodzi o bariery techniczne, to dzisiaj wszyscy obserwujemy masowe odmowy warunków przyłączenia do sieci - ocenia Szymon Wojnicki, prezes Energa Green Development, spółki z grupy Orlen.

Przyznaje, że dynamika rozwoju projektów OZE wszystkich zaskoczyła i - w efekcie - widać wiele projektów budowy źródeł odnawialnych, ale sieciowo nie jesteśmy przygotowani do tych inwestycji. Możemy jednak zwiększyć nakłady inwestycyjne na sieć dystrybucyjną i skrócić czas realizacji tych inwestycji (Wielokrotnie to ponad 10 lat i nie zawsze inwestycja kończy się sukcesem).

Rozwiązaniem tego problemu mogłaby być specustawa pozwalająca na przyspieszenie budowy sieci dystrybucyjnych - podobna do tej, jaka obowiązuje przy rozbudowie sieci przesyłowych.

Najważniejszą z barier formalno-prawnych jest zasada 10 H.

- Jako grupa PKN Orlen popieramy zmiany w ustawie, które mają doprowadzić do zniesienia tych ograniczeń. Uważamy, że to samorządy i społeczność lokalna powinny decydować, czy takie inwestycje w danym terenie powstaną - podkreśla Szymon Wojnicki.

Wiele spółek buduje farmy wiatrowe jeszcze na starych pozwoleniach i spotyka się ze stanowiskiem sądów, które nakazują stosowanie uregulowań określonych ustawą 10 H.

W takich przypadkach - z jednej strony - nie można rozwijać nowych mocy wiatrowych, a z drugiej - już za kilka lat będziemy mieli problemy z odtworzeniem istniejącej infrastruktury, ponieważ ustawa 10 H obowiązuje również dla projektów, które można zmodernizować.

Przy dzisiejszych, nowych technologiach odległość pomiędzy turbiną a najbliższą zabudową mieszkalną, przy zastosowaniu przepisów 10 H, wynosi ok. 2-2,5 km. Zatem w wielu przypadkach nie będzie możliwości wymienienia starych turbin na nowe.

Szymon Wojnicki, prezes Energa Green Development, spółki z grupy Orlen Fot. PTWP Szymon Wojnicki, prezes Energa Green Development, spółki z grupy Orlen Fot. PTWP

Znakomite warunki

- Polska ma znakomite warunki wietrzne. Bałtyk to stosunkowo płytkie morze, co gwarantuje dużą efektywność finansową projektów morskich farm wiatrowych - przekonuje Joanna Wis-Bielewicz, dyrektor ds. rozwoju rynku w Offshore Ørsted Polska.

Przypomina, że plany polskiego rządu mówią o budowie 11 GW morskich farm wiatrowych, ale stowarzyszenie Wind Europe ocenia, że przy dzisiejszej technologii na polskiej części Bałtyku może powstać nawet 30 GW.

- Morska energetyka wiatrowa jest komercyjnie dojrzałym produktem i dojrzałą technologią, która może swobodnie konkurować ze źródłami konwencjonalnymi. W polskich warunkach może stanowić bardzo ważny element bezpieczeństwa energetycznego - przekonuje Joanna Wis-Bielewicz.

Jak mówi, Polska musi skorzystać z międzynarodowych doświadczeń i z kapitału.

Przed budową morskich farm stoją także poważne wyzwania, jak relacja złotówki wobec euro, rosnące koszty paliw, usług i materiałów, zwłaszcza wyrobów stalowych.

Ważny będzie także udział polskich firm w tej inwestycji: dostają też szansę, aby mogły rozwijać się na światowych rynkach. W kwietniu Ørsted zorganizowało razem z PGE Baltica dni dla potencjalnych dostawców, gdzie było ponad 700 zarejestrowanych osób.

Joanna Wis-Bielewicz, dyrektor ds. rozwoju rynku w Offshore Ørsted Polska Fot. PTWP Joanna Wis-Bielewicz, dyrektor ds. rozwoju rynku w Offshore Ørsted Polska Fot. PTWP

Osiągnąć dwa cele jednocześnie 

- Transformacja energetyczna, która będzie polegała tylko na tym, że potrzebną infrastrukturę pozyskamy z importu, ma połowiczne znaczenie. Oczywiście przybędzie nam zielonych megawatów, ale nie tylko o to w tym chodzi... W transformacji energetycznej idzie też o to, aby zmienić polską gospodarkę. Mamy na to szansę i środki, a także 30 lat doświadczeń w transformowaniu polskiej gospodarki - podkreśla Bartłomiej Pawlak, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR).

Jego zdaniem możliwe, że za kilka lat PKN Orlen, PGE lub inne polskie koncerny również będą świadczyły usługi na zewnątrz.

- Czasami odnoszę wrażenie, że mamy poczucie, że jako kraj jesteśmy tak bogaci, że wszystko jesteśmy w stanie sobie kupić za granicą. A nie o to chodzi... Kiedy mówimy o polskim udziale w energetyce odnawialnej, to on wygląda bardzo różnie. W wiatrakach to może ok. 40 proc., biorąc pod uwagę, że ktoś musi wykopać fundament. W Polsce produkujemy maszty i łopaty, ale nie turbiny; jest jednak szansa, by w Polsce wytwarzać turbiny do morskich farm wiatrowych. Gdyby tak się stało,  byłoby to dużym sukcesem. Nawet gdyby u nas powstała montownia, to zawsze zwiększa szanse, że kooperanci będą z najbliższej okolicy, a nie z drugiego końca świata - ocenia Bartłomiej Pawlak. 

Jak dodaje, w biogazowniach polish content przekracza 70 proc. Poza tym, że nie mamy silników do biogazowni, wiele jesteśmy w stanie zrobić własnymi rękoma.

Bartłomiej Pawlak, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) Fot. PTWP Bartłomiej Pawlak, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) Fot. PTWP

Nowe sytuacje

- Atak Rosji na Ukrainę wpłynie na politykę energetyczną UE. Cena energii bazującej na paliwach kopalnych jest w tej chwili bardzo wysoka, jednocześnie obserwujemy zmiany polityk wielu krajów i wzrost nacisków na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego i tego, jak mierzyć się z kryzysem wywołanym przez Rosję - komentuje Dolf Gielen, dyrektor ds. innowacji i technologii w International Renewable Energy Agency (IRENA).

W konsekwencji mamy do czynienia z silnym naciskiem na przyśpieszanie zmian w różnych politykach lokalnych. Są plany zwiększenia mocy fotowoltaiki i energetyki wiatrowej na lądzie i morzu. Aby zostały zrealizowane, musi być usprawniony system wydawania pozwoleń; szczególnie to ważne w przypadku energetyki wiatrowej na lądzie i na morzu.

- W zachodzących zmianach nie chodzi tylko o zastąpienie istniejących mocy opartych na paliwach kopalnych, ale również o rozwój wielu innych elementów, jak elektromobilność. Musimy znacząco zwiększyć liczbę publicznych, ogólnodostępnych stacji ładowania samochodów elektrycznych - podpowiada Dolf Gielen.

Jego zdaniem jedną z technologii, które powinniśmy rozwijać, pozostaje także wodór. Te wszystkie nowe rozwiązania pozwolą na zmniejszenie zależności energetycznej przez UE. 

Dolf Gielen, dyrektor ds. innowacji i technologii w International Renewable Energy Agency (IRENA) Fot. PTWP Dolf Gielen, dyrektor ds. innowacji i technologii w International Renewable Energy Agency (IRENA) Fot. PTWP

 PPA coraz popularniejsze

- Coraz więcej mówi się o umowach PPA, ale wciąż mówimy o małym rynku. Dotychczas wszystkie projekty, do których kierowano finansowanie, były zabezpieczone albo wsparciem aukcyjnym albo, wcześniej, wsparciem zielonych certyfikatów - przekonuje Piotr Nerwiński, partner w kancelarii Dentons. 

Jak zaznacza, jeszcze 3-4 lata temu banki nie rozpatrywały projektów opartych tylko na ryzyku rynkowym albo zabezpieczonych długoterminowym kontraktem PPA. Dlatego też inwestorzy decydowali się na kierowanie całego wolumenu z danego projektu na aukcje.

Obecne wysokie ceny energii i olbrzymia różnica między ceną aukcyjną a ceną rynkową doprowadziły do zmiany tej strategii i - co za tym idzie - doprowadziły do zmiany warunków finansowania i podejścia banków. 

- Zaobserwowaliśmy trend, że już nie cały wolumen idzie na aukcje, lecz tylko jego część, niezbędna dla stabilizacji projektu i obsługi kredytu. Inwestorzy zdecydowali się przesuwać wolumen na późniejsze lata - w ramach 15-letniego okresu wsparcia, by móc korzystać z wysokich obecnych cen rynkowych. To dla banków okazało się akceptowalne - informuje Piotr Nerwiński.

Jak dodaje, są też mieszane projekty, gdzie do projektu, który ma wsparcie w ramach aukcji, na część wolumenu zawierany jest krótkoterminowy albo średnioterminowy kontrakt PPA. Taka mieszanka dla banków okazała się do przyjęcia; banki zmieniły swoje konserwatywne polityki kredytowe.

Piotr Nerwiński, partner w kancelarii Dentons Fot. PTWP Piotr Nerwiński, partner w kancelarii Dentons Fot. PTWP

Fenomenalnie nie jest 

- W Polsce mamy prawie 10 GW mocy zainstalowanych w fotowoltaice - i ta wielkość ciągle rośnie. Jeszcze niedawno w Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. zakładano, że do 2035 r. powstanie 5 GW mocy fotowoltaicznych. Wydaje się zatem, że wszystko idzie pięknie, fenomenalnie. Tak jednak nie jest. Brakuje mocy przyłączeniowej. Mamy przychodzących do nas inwestorów, mówiących, że mają działki i szukają jakichś rozwiązań, ponieważ nie mogą zbudować inwestycji - mówi Piotr Markowski, prezes firmy Corab.

Jak podkreśla, pracując bezpośrednio z inwestorami, stara się szukać wspólnie rozwiązań, nie czekając na moce przyłączeniowe; niezbędne inwestycje sieciowe zajmą przecież wiele lat.

Dlatego Corab myśli o trzech dźwigniach pozwalających na rozwój rynku fotowoltaiki. Pierwsza to średnie i małe przedsiębiorstwa, które stawiają na autokonsumpcję, jak np. producenci szkła. Wskazują oni jednak, że cena energii wzrosła trzy razy, więc jak mają konkurować z producentami zagranicznymi i z innymi dostawcami, którzy zakontraktowali energię wcześniej?

- Czekamy na regulacje zwiększające moc instalacji z 50 do 150 kW, na które nie trzeba pozwolenia na budowę, co otworzy inwestycje dla średnich przedsiębiorstw. Tu widzimy duży wzrost zainteresowania - informuje Piotr Markowski. 

- Mniejsi przedsiębiorcy mogą mieć kłopoty z finansowaniem inwestycji, nie zawsze mogą liczyć na wsparcie banków, które koncentrują się na dużych inwestycjach. Trzeba pamiętać, że nie są to profesjonalni inwestorzy w branży OZE i nie mają sztabu ludzi potrafiących przygotować inwestycje. Tacy klienci potrzebują pomocy w realizacji inwestycji od początku do końca: przychodzą i mówią, że mają taką potrzebę i chcą, żebyśmy przygotowali im rozwiązanie pod klucz - wyjaśnia prezes.

Coraz więcej mówi się też o magazynach energii. Magazyny energii mogą być przydatne nie tylko w energetyce zawodowej, ale także w innych segmentach. W marcu 2022 r. spółka Corab sprzedała więcej magazynów energii niż w całym 2021 r.

Trzecia dźwignia to agroinstalacje.

Piotr Markowski, prezes spółki Corab Fot. PTWP

Wodór i fotowoltaika 

- Jednym z obszarów, gdzie chcemy wykorzystać nasze dotychczasowe doświadczenie, jest wodór, jego transport i magazynowanie. Może on być formą magazynowania energii. Budujemy także źródła fotowoltaiczne, energię w nich produkowaną będziemy wykorzystywać na własne potrzeby - zapowiada Rafał Miland, wiceprezes PERN.

Pierwszą swoją instalację fotowoltaiczną PERN uruchomił w 2020 r. 

Na początku maja PERN rozstrzygnął przetarg na uzyskanie warunków przyłączenia do sieci elektroenergetycznej dla instalacji fotowoltaicznych w 9 swych bazach. Pod koniec maja ogłoszono podobny przetarg, ale dotyczący 20 baz. 

Do końca 2022 r. PERN zamierza uruchomić na dachu budynku zarządu w Płocku oraz na terenach wokół niego instalacje fotowoltaiczne.

- Chcielibyśmy dojść do sytuacji, gdzie ok. 10 proc. naszego zużycia energii będziemy pokrywać z własnych źródeł, a jesteśmy gigantycznym konsumentem energii - deklaruje Rafał Miland.

Przypomnijmy również. że PERN jest także uczestnikiem programu DSR.

Rafał Miland, wiceprezes PERN Fot. PTWP Rafał Miland, wiceprezes PERN Fot. PTWP

Nowy gospodarz

- Sposobem na rozwiązanie problemów z przyłączaniem do sieci energetycznej źródeł odnawialnych jest wydzielenie spółek obrotu energią i operatorów systemów dystrybucyjnych z grup energetycznych. Wówczas od razu znalazłyby się warunki przyłączenia nowych źródeł OZE, ponieważ prezesom tych firm zależałoby na przychodach - mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).

Zwraca uwagę na plan rozwoju sieci przesyłowych, przedstawiony przez PSE. Zakłada, że w ciągu następnych 10 lat może powstać 20 GW źródeł fotowoltaicznych (bez instalacji prosumenckich), ponad 14 GW w elektrowniach wiatrowych na lądzie i prawie 11 GW w elektrowniach wiatrowych na morzu. Oznacza to możliwość produkcji po 2030 r. ponad 100 TWh energii elektrycznej rocznie, co istotnie przekroczy 50 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną netto w Polsce.

- To ambitny plan gospodarza. Słychać, że się da to zrobić... W OSD, gdyby był taki gospodarz, z niezwiązanymi rękami, to też dano by radę - ocenia Janusz Gajowiecki.

Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) Fot. PTWP Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) Fot. PTWP

EEC

Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie