W Polsce elementy Przemysłu 4.0 w największym stopniu są wdrażane w sektorze automotive. Kolejne branże, które są liderami w tym zakresie, to farmacja i przemysł spożywczy - mówi WNP.PL Adam Sar, prezes ING Lease.
- Patrząc na ostatnie doświadczenia na polskim rynku, zauważamy znaczący postęp w dynamice wdrażania robotów i automatyzacji, co stanowi solidną bazę pod to, abyśmy mogli dalej rosnąć.
Wprowadzono wskaźnik do liczby 4, który mówi o stopniu digitalizacji przemysłu. Jeszcze niedawno wynosił on 1,8, co oznaczało, że jest on dość słaby. Dzisiaj jest to 2,4, co wskazuje na rosnące znaczenie Przemysłu 4.0 w polskiej gospodarce - mówi Adam Sar, prezes ING Lease.
Jak ocenia, do polskich branż, gdzie elementy Przemysłu 4.0 są wdrażane w największym stopniu, należy automotive. To branża, która najwięcej w tym zakresie wdraża i jest liderem w tym obszarze. Kolejne branże to farmacja i przemysł spożywczy.
- Jeśli chodzi o pozostałe gałęzie, tutaj powinniśmy nadrobić. Jeżeli popatrzymy na polską automatyzację i robotyzację, to mamy podobną liczbę robotów w Polsce i w Czechach, a jak popatrzymy na liczbę mieszkańców obu krajów to zobaczymy, że jest jeszcze dużo pracy przed nami - podkreśla Adam Sar.
Wiele przedsiębiorstwa zastanawia się, jak mierzyć korzyści z wdrażania rozwiązań Przemysłu 4.0.
- Przedsiębiorstwa powinny patrzeć na to, czy wdrażanie tego pomysłu i tych rozwiązań pozwala im być bardziej konkurencyjnym. Ale ta konkurencyjność może być różnie mierzona. Dla jednych to efektywność finansowa, dla innych to obniżka emisji CO2, dla innych to oszczędność energii, a jeszcze dla innych obudowanie braków kadrowych, które pojawiają się na polskim rynku - tłumaczy Adam Sar.
Jak zaznacza, niewątpliwie konkurencyjność jest ogólnym miernikiem wprowadzania innowacji w polskim przemyśle.
Jednym ze wskaźników, na którym bazuje branża finansowa, jest return on equity (ROE), czyli zwrot z kapitału. Dzisiaj ten wskaźnik można by inaczej definiować, np. jako zwrot z emisyjności, który staje się coraz ważniejszym czynnikiem w zakresie ESG.
Jak w wielu obszarach przemysłu, także w segmencie Przemysłu 4.0 istnieją bariery w jego wdrażaniu. Można je podzielić na kilka grup.
- Pierwsze to bariery technologiczne. Nie zawsze mamy dostęp do technologii, która by spełniała wszystkie oczekiwania przedsiębiorstw. Dzisiaj jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że rozwiązania, które proponuje innowacyjny przemysł, są w stanie wyprodukować wszystko, choć nie zawsze jest to opłacalne z punktu widzenia finalnego odbiorcy - wskazuje Adam Sar.
Kolejny obszar to kapitał ludzki i niechęć nasza jako ludzi do wdrażania zmian. Rola kapitału ludzkiego jest też ważna w zakresie przygotowania naszych kadr do zmian technologicznych, co oznacza, że potrzebna jest odpowiednia wiedza inżynierska.
Kolejna bariera to bariera zasobowa, która pokazuje, że z jednej strony musimy prowadzić normalny biznes, a z drugiej wdrażać innowacje. Np. jeżeli przenosimy infrastrukturę informatyczną do chmury, to cały czas musimy pamiętać, że musimy utrzymywać obecne środowisko, a jednocześnie w tym czasie budować nowe i przenosić tam wszystkie działania.
- Najistotniejsza jest bariera finansowa. Z jednej stronie nie mamy KPO (Krajowy Plan Odbudowy - przyp. red.). KPO gdyby było, na pewno by nam pomogło, co nie znaczy, że bez KPO sobie nie poradzimy. Polski Ład wprowadził ulgę na robotyzację, która pozwala zwiększać amortyzację o 50 proc. Wszystkie dotacje i dofinansowania, które pomagają przedsiębiorstwom w automatyzowaniu są dobrym rozwiązaniem. Oczywiście jest także finansowanie komercyjne, zewnętrzne, które jest najbardziej popularnym rozwiązaniem i coraz częściej innowacje domykają się w normalnym procesie komercyjnym - podsumowuje Adam Sar.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie