Być może teraz jest właśnie "okienko dziejowe", kiedy sobie poradzimy ze sprawami dotyczącymi tymczasowego aresztowania, także z nadużywaniem tego środka wobec przedsiębiorców - mówił podczas podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
- Kiedy się zastanawiamy, jakie jest znaczenie zasady praworządności, to czasami umyka nam kwestia jej relacji do gospodarki. To na swój sposób kwestie dość oczywiste, ale właśnie przez to często przez nas niezauważane - mówi Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i prokurator generalny.
I akcentuje, że praworządność pozostaje m.in. gwarantem bezpieczeństwa transakcji handlowych, a obywatele, w tym przedsiębiorcy, mają najzwyczajniej prawo do rozstrzygnięć sądowych, które następnie będą wykonywane.
Rządy prawa są również kluczowe z punktu widzenia realizacji inwestycji zagranicznych: obcy inwestor jest zainteresowany aktywnością w takim kraju, w którym nie dojdzie do bezprawnego wywłaszczenia, pozbawienia koncesji czy takiego ustawiania warunków działalności gospodarczej, których później nie sposób zakwestionować skutecznie przed sądami - przypomina minister.
Adam Bodnar zwraca też uwagę inny jeszcze aspekt, który - jak mówi - szczególnie w ostatnich latach był w Polsce widoczny.
Poniżej wystąpienie Adama Bodnara w czasie majowego XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach - w całości.
- Jeśli państwo - spółki Skarbu Państwa czy państwowe osoby prawne wkraczają w sferę gospodarki i zaczynają być w niej coraz bardziej aktywnymi graczami, to (…) mogą one zakłócać konkurencję, wpływać na działalność organów regulacyjnych, ale także - w dłuższej perspektywie - nawet na to, w jaki sposób postępuje prokuratura czy też sądy. To mieszanie sfery imperium i dominium jest też ważne z punktu widzenia poszanowania praworządności - ocenia.
Podobnego zdania jest ekonomista prof. Paweł Wojciechowski.
- Wysoki udział państwa w gospodarce stwarza pokusę do tworzenia regulacji faworyzujących spółki kontrolowane przez Skarb Państwa. Przeplatanie sfery imperium (czyli regulacji) ze sferą dominium (czyli nadzoru nad majątkiem państwowym), zwiększa jeszcze stopień zagmatwania, co wykorzystywane jest przez rozmaite grupy interesów - wskazuje były minister finansów w wywiadzie dla Magazynu Gospodarczego Nowy Przemysł.
Adam Bodnar podkreśla, że w ostatnich latach standardy praworządności w Polsce pogorszyły się - mówią o tym liczne raporty, by wymienić choćby dokument przygotowany przez World Justice Project.
Minister widzi proces przywracania praworządności na dwóch planach: powrotu niezależności sądów czy prokuratury, ale i znaczącej poprawy efektywności ich pracy, co jest także bardzo ważne z punktu widzenia biznesu. Co zrobić?
- Po pierwsze: trzeba sądy - nazwałbym to - "odkorkować"; chodzi o sprawy typowe, powtarzalne, powodujące nadmierne ich obciążenie - myślę tu m.in. o tzw. sprawach frankowych, które idą w dziesiątki tysięcy. Im szybciej uda nam się rozwiązać systemowo ten problem (chociażby poprzez postępowania ugodowe), tym większą zyskamy przestrzeń dla działalności orzeczniczej w innych sprawach cywilnych - mówi minister sprawiedliwości.
Po drugie - wylicza Adam Bodnar - należy zadbać o obsadę sądów, zapełnianie licznych wakatów. Związane jest to m.in. z tym, że - ze względu na kryzys w Krajowej Radzie Sądownictwa - wiele osób nie ubiegało się, by zostać sędzią: nie zamierzały one przyjmować takiego stanowiska bez gwarancji niezależności i z ewentualnością, że za jakiś czas mogą być uznane za kogoś, kto zyskał nominację od organu niewypełniającego standardów unijnych czy tych wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Trzeba też pomnożyć obsadę asystentów i referendarzy sądowych - diagnozuje szef resortu sprawiedliwości; niezbędna jest również dalsza informatyzacja (podjęto już konkretne działania, dotyczące na przykład ułatwienia dostępu osób uprawnionych do akt postępowania).
Resort sprawiedliwości - wraz z przedstawicielami Ministerstwa Rozwoju i Technologii - rozważa też, jak zredukować niektóre obciążenia przedsiębiorców, zwłaszcza w kontekście przedstawiania sprawozdań finansowych. Byle tylko nie wylać dziecka z kąpielą: znosić nadmierne obowiązki, ale zarazem zagwarantować bezpieczeństwo obrotu gospodarczego. Co jeszcze?
- To "temat", z którym się zmagam od wielu lat (i mam wrażenie, że obecny rzecznik praw obywatelskich te wystąpienia kontynuuje): biegli sądowi. Nie wiem, ile już lat czekamy na porządną ustawę o biegłych sądowych… Moim pełnomocnikiem do spraw tej reformy został wybitny prawnik, pan prof. Tadeusz Tomaszewski - wyjaśnia Adam Bodnar.
Eksperci i resort skłaniają się do tego, by powołać centralną instytucję, certyfikującą wszystkich biegłych wydających opinie na potrzeby postępowań przygotowawczych czy sądowych. Uporządkuje to sytuację - co tym istotniejsze, że nierzadko oczekiwanie na ekspertyzy pozostaje jedną z przyczyn przewlekłości postępowań. Swoją drogą: należało by też wrócić do dyskusji, dotyczącej ustawy o skardze na przewlekłość postępowania sądowego czy przygotowawczego.
I znów: raporty różnych organizacji i stowarzyszeń (np. Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego czy też fundacji Court Watch) jednoznacznie dowodzą, że "instytucji" tymczasowego aresztowania od kilku lat w naszym kraju stanowczo nadużywano: statystycznie dwukrotnie wzrosła liczba takich aresztowań.
Poniżej rejestracja panelu dyskusyjnego „Praworządność i biznes”, który odbył się w czasie majowego XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach - w całości.
- Sam przez wiele lat zajmowałem się nadużywaniem tymczasowego aresztowania. Być może teraz jest właśnie "okienko dziejowe", kiedy sobie poradzimy z różnymi sprawami, dotyczącymi aresztowania tymczasowego, także z nadużywaniem tego środka zapobiegawczego w stosunku do przedsiębiorców, co się niestety zdarza - ocenia sytuację minister.
I wskazuje, że ogólna atmosfera w wymiarze sprawiedliwości i wykształcone mechanizmy nacisku na sędziów wydatnie przyczyniały się do nadużywania tego instrumentu.
- Ale to wszystkiego nie tłumaczy: kłopot w tym, że polskie przepisy są niewystarczająco szczelne i skuteczne, aby stosować tymczasowe aresztowanie tylko jako ostateczny środek zapobiegawczy - wtedy, gdy inne środki nie są możliwe - mówi Adam Bodnar.
Sytuację analizuje (w kierunku zmian) Departament Prawa Karnego w resorcie sprawiedliwości, ale premier - na wniosek ministra sprawiedliwości - powołał też komisję kodyfikacyjną prawa karnego (jej pracami kieruje prof. Włodzimierz Wróbel). Adam Bodnar dodaje, że nie jest to już etap "ogólnych dyskusji", lecz rozważania nadzwyczaj szczegółowych rozwiązań.
No to przejdźmy do konkretów. Jeśli ktoś jest podejrzewany o popełnienie przestępstwa, za które grozi surowa kara, to już sama taka okoliczność może być powodem stosowania tymczasowego aresztowania.
Z tego przepisu należy - o czym jest przekonany minister sprawiedliwości - zrezygnować: prokuratura powinna wykazać przed sądem, że uciekanie się do takiego akurat środka zapobiegawczego jest związane z ryzykiem mataczenia czy ucieczki, a nie jedynie tym, że komuś grozi wysoka kara.
Inny problem (może bez bezpośredniego związku z samym aresztowaniem, ale istotny dla całej sfery prawa karnego): w Polsce wciąż ani nie wykonujemy dyrektywy unijnej, ani nie stosujemy się do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, które wskazują na konieczność dostępu do adwokata lub pełnomocnika zaraz po zatrzymaniu.
- W pewnym sensie - nazywając rzeczy po imieniu - różnicujemy obywateli w świetle prawa: w zależności, czy ktoś jest bogaty czy biedny. Jeśli bowiem ktoś jest zamożny, to po zatrzymaniu przez policję może zadzwonić do adwokata i ten w ciągu godziny, dwóch czy trzech najprawdopodobniej pojawi się na posterunku policji czy w prokuraturze. Niezamożny takiej możliwości nie ma… Trzeba to koniecznie "wyprostować", gdyż to, co ten ktoś zezna w ciągu kilku pierwszych godzin, może mieć kluczowe znaczenie z punktu widzenia późniejszego stosowania środków zapobiegawczych - precyzuje Adam Bodnar.
Pilnej naprawy wymagałby także - zdaniem ministra - relacja sądu i prokuratury w kontekście stosowania tymczasowego aresztowania. W czym rzecz?
- Jeśli sąd się zgodzi, by zamienić tymczasowe aresztowanie na poręczenie majątkowe, to - zgodnie z przepisami wprowadzonymi w ostatnich latach - prokurator mógł się temu sprzeciwić, nawet gdy np. rodzina wpłaciła całą sumę na rachunek sądu. I taka osoba była zatrzymywana w areszcie do czasu uprawomocnienia się decyzji sądu, tzn. wydania decyzji przez sąd drugiej instancji, potwierdzającej zasadność postanowienia o tymczasowym aresztowaniu - uszczegóławia Adam Bodnar.
Zdaniem ministra na pewno musimy się też zastanowić (jest nawet postanowienie sygnalizacyjne Trybunału Konstytucyjnego) nad wprowadzeniem do polskiego Kodeksu postępowania karnego maksymalnego okresu tymczasowego aresztowania - na przykład na 2-3 lata. Później z mocy prawa aresztowany musiałby areszt opuścić.
Wtedy sądy tak organizowałyby swój pracę - spodziewa się minister - by doprowadzić do wyroku I instancji przed upływem owej "daty granicznej"; miałoby to również znaczenie dyscyplinujące z punktu widzenia uczestników całego tego procesu.
Ta akurat reforma - sądzi Adam Bodnar - jest jednak trudniejsza niż wspominane już, projektowane zmiany.
Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, we współpracy z ministerstwem dokłada jednak starań, żeby pierwszy projekt nowelizacji Kodeksu karnego i Kodeksu postępowania karnego pojawił się już pod koniec maja tego roku - by potem trafić do konsultacji społecznych i stać się przedmiotem szerszej refleksji: swoistego audytu złych regulacji, wprowadzanych ostatnimi czasy - po to, by je szybko wyeliminować.
W drugim etapie przyjdzie pora - planuje minister - na bardziej fundamentalne rozwiązania.
W polskim procesie karnym rzuca się w oczy niedostatek możliwości orzekania różnych środków zapobiegawczych przez sądy.
- Obecnie sędzia może zastosować albo tymczasowe aresztowanie, albo zgodzić się na poręczenie osobiste, majątkowe, ewentualnie dozór policyjny czy zakaz opuszczania kraju. A jest przecież środek zapobiegawczy z powodzeniem stosowny w innych krajach, który moglibyśmy nazwać aresztem domowym albo "bransoletką elektroniczną" - przypomina Adam Bodnar.
I od razu zwraca też uwagę na "głęboką przepaść między warunkami dla tych, którzy zostali skazani i dla osób tymczasowo aresztowanych. Trzeba ją zasypać, dokonać przeglądu wszystkich aresztów".
I zastanowić się nad bardziej humanitarnymi warunkami przebywania w areszcie tymczasowym. Ale "oczywiście niektóre ograniczenia dotyczące kontaktów ze światem zewnętrznym muszą pozostać".
Za analizę i wytyczenie tego rodzaju zmian odpowiedzialna jest wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie