Branża paliwowa stanęła w obliczu bezprecedensowej transformacji. Ale przekonanie o zmierzchu ropy i - co za tym idzie - tradycyjnych paliw płynnych, jak benzyna czy diesel, jest zdecydowanie przedwczesne.
Dziś transport odpowiada za nawet 1/4 globalnych emisji, przy czym w tym przedziale zawiera się zarówno transport lądowy, morski, jak i powietrzny, co ukazuje skalę potrzebnych działań, gdy mówimy o globalnej dekarbonizacji.
Ograniczenie emisji w tym tak ważnym dla każdej gospodarki sektorze jest konieczne - tu nikt nie ma wątpliwości. Rozbieżności pojawiają się jednak, gdy zaczynamy mówić o kierunkach koniecznych zmian i - przede wszystkim - ich tempie, które wyznaczy finalną datę transformacji.
- Z różnego rodzaju analiz wynika, że w 2030 r. w transporcie osobowym wciąż jeszcze 90 proc. globalnego parku samochodów stanowić będą pojazdy spalinowe. W transporcie ciężkim będzie to nawet 95 proc. Jak widać w perspektywie końca tej dekady jeszcze niewiele się zmieni... Później prognozy rzeczywiście mówią o przyspieszeniu transformacji - mówił Bogdan Kucharski, prezes BP w Polsce.
Jak wyliczał, w roku 2040 już tylko 50 proc. samochodów osobowych napędzanych będzie silnikami spalinowymi, a ogromną większość pozostałych aut będzie jeździć z napędem elektrycznym. W przypadku ciężarówek ta zmiana przebiegać będzie wolniej, bo pojazdy spalinowe w tym czasie sięgną 70 proc. całego parku maszyn, ale zaczną pojawiać się nowe rozwiązania bateryjne, jak również wodorowe i gazowe na większą skalę.
- I przyjdzie "mityczny" rok 2050, kiedy mniej więcej 70 proc. globalnego parku samochodów osobowych stanowić będą samochody bateryjne. W przypadku samochodów ciężarowych około 50 proc. to będą samochody bateryjne, ale też samochody napędzane gazami i wodorem - wyliczał szef BP w Polsce.
Jego zdaniem z o wiele trudniejszą sytuacją mamy do czynienia w przypadku transportu lotniczego, który jeszcze długo będzie skazany na paliwa kopalne. Z szacunków wynika, że w roku 2050 wciąż 70 proc. przypadnie na rozwiązania spalinowe, uzupełnione głównie o biopaliwa. W transporcie morskim z kolei w perspektywie 2050 r. spodziewać się możemy zdekarbonizowania zaledwie połowy floty.
- Dlaczego to tak długo potrwa? Przede wszystkim z dwóch powodów. Pierwszym są procesy inwestycyjne, niezbędne do rozwoju niektórych technologii, które pozwolą zastąpić paliwa kopalne. Wiele z nich cały czas się rozwija i nie są jeszcze skalowalne... Drugą największą barierą w tempie rozwoju alternatywnych rozwiązań transportowych jest ich konkurencyjność kosztowa - powiedział Bogdan Kucharski.
Niestety wciąż alternatywne do tradycyjnych paliw rozwiązania są dużo droższe. Po początkowym etapie zachłyśnięcia się nowymi technologiami ostatecznie i tak na końcu decyduje rachunek ekonomiczny, co dodatkowo uzmysłowiły nam wydarzenia ostatnich lat, takie jak pandemia czy wybuch wojny na Ukrainie.
- Transport ciężki to 6 proc. polskiego PKB. W tym segmencie, podobnie jak w logistyce, nie ma miejsca na ideologię... Widać tu jak w soczewce, ile kosztuje przewiezienie kilograma ładunku przez każdy kilometr – i to decyduje, czy firma transportowa jest w stanie funkcjonować - mówił Adam Sikorski, prezes Unimotu, przywołując niskoemisyjne rozwiązania, które w ostatnich latach robiły furorę i miały całkowicie odmienić oblicze transportu ciężkiego (LNG, potem CNG), żadne z nich jednak nie zdominowało tego sektora.
- W perspektywie kilku najbliższych lat nie ma alternatywy dla paliw kopalnych i żaden rachunek ekonomiczny nie uzasadnia tu szybkiej transformacji. Nawet bogate kraje, takie jak Szwajcaria, mają problem z przestawieniem transportu ciężkiego na rozwiązania wodorowe. Excel po prostu nie broni tych rozwiązań - dodał prezes Unimotu.
To przełoży się na popyt na paliwa, który wciąż w naszym kraju rośnie. Jak wynika z szacunków Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, w ubiegłym roku sprzedaż na stacjach paliw wzrosła o 6 proc. w porównaniu do 2022 r., przy czym popyt na główne paliwa transportowe (BS, ON, LPG) powiększył się o 7 proc.
- Z naszych prognoz konsumpcji paliw wynika, że popyt na paliwa będzie rósł jeszcze przez kilka najbliższych lat. W latach 2027-2029 spodziewać możemy się pewnej stabilizacji, po której dopiero nadejdzie załamanie popytu w perspektywie 2035 r. Mówimy oczywiście o "scenariuszu bazowym", bez żadnych niespodziewanych wydarzeń - mówił Daniel Świętochowski, dyrektor pionu handlowego PERN-u.
Operator magazynów i systemu przesyłowego ropy i paliw już teraz myśli o tym, co z jego biznesem będzie w czasach „po ropie”. W nowej strategii PERN-u, opublikowanej pod koniec kwietnia, znalazło się wiele nowych kierunków rozwoju firmy, jak chemia płynna czy paliwo lotnicze.
- Z jednej strony będziemy patrzeć na te rozwijające się nowe rynki. Myślimy o budowie terminala chemicznego, który byłby swoistym hubem przeładunkowym dla nowego rodzaju produktów, takich jak amoniak, metanol czy glikol. To w pewnym stopniu pozwoli wypełnić lukę, która powstanie po odejściu od paliw. Natomiast – i chciałbym to bardzo mocno podkreślić – przed nami jeszcze długa droga do tego momentu i spoczywa na nas obowiązek utrzymywania bezpieczeństwa energetycznego kraju, które wciąż opiera się na tradycyjnych paliwach. Dlatego w naszej strategii znalazła się rozbudowa Naftoportu czy bazy w Dębogórzu. Te obiekty są naszymi oknami paliwowymi na świat - mówił Daniel Świętochowski.
Jak podkreślał przedstawiciel PERN-u, operator musi zachować redundancję i zapewnioną możliwość działania w każdej sytuacji (nawet kryzysowej) na rynku paliw, co w obliczu wciąż trwającej wojny w Ukrainie ma kolosalne znaczenie.
- Szukamy nowych dróg, nie gubiąc jednocześnie DNA PERN-u, bo przede wszystkim musimy zabezpieczać bezpieczeństwo energetyczne kraju - podkreślił przedstawiciel operatora magazynów i systemu przesyłowego paliw.
Nowych dróg szukać muszą wszyscy gracze na rynku, bo nie ma wątpliwości, że kierunek jest jeden - i na końcu tej drogi jest rozstanie z paliwami kopalnymi.
- Mamy do czynienia z trendem bezemisyjnym. Rafinerie, firmy paliwowe, przesyłowe zastanawiają się, co będą robić za 30 lat - mówił Maciej Bando, wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Jak dodał, miejsce kopalnych surowców, takich jak ropa czy gaz, już teraz zajmują paliwa, a w przyszłości będą to paliwa nowej generacji. Potwierdzeniem tego jest coraz mocniejsze angażowanie się w chemię sektora przesyłowego i petrochemicznego. Jednym słowem: gracze na rynku paliwowym muszą perspektywicznie "wymyślić się na nowo" i przestawić swoje modele biznesowe na nowe tory.
- W Orlenie w ramach dostosowywania się do tej zmieniającej się sytuacji wdrażamy nowe rozwiązania, takie jak szybkie ładowarki, biopaliwa i paliwa RFNBO (czyli odnawialne paliwa, które nie mają pochodzenia roślinnego – przyp. red.) - mówił Karol Wolff, dyrektor Biura Strategii i Transformacji Strategicznej Orlenu.
Zmiany czekają także segment rafineryjny. Jak mówi przedstawiciel Orlenu, płocka rafineria koncernu będzie jedną z najdłużej funkcjonujących w Europie z produkcją wykraczającą poza horyzont 2050 roku. Będzie zaspokajać pozostały popyt na tradycyjne paliwa, które - obok elektromobilności, paliw odnawialnych, RFNBO - jeszcze długo uzupełniać będą miks energetyczny.
Podobnie do zmieniającego się otoczenia podchodzi BP. Koncern również przestawia swoje modele biznesowe na nowe tory.
- Stawiamy na niskoemisyjne rozwiązania. Od 2019 r. mocno inwestujemy w elektromobilność, dzięki czemu - startując praktycznie od zera - dziś mamy sieć ponad 35 000 punktów szybkiego ładowania. Rozwijamy je głównie na rynkach, gdzie elektromobilność już jest istotną częścią miksu transportowego, jak Niemcy, Wielka Brytania, Chiny czy Stany Zjednoczone. Na pozostałych rynkach czekamy jeszcze na rozwój tego segmentu. Inwestujemy również w rozwiązania niskoemisyjne w transporcie ciężkim, choć w tym segmencie rynku tak naprawdę jeszcze karty nie zostały rozdane i nie wiemy, jak przebiegać będzie transformacja - mówił prezes BP w Polsce.
Jak podkreślił Bogdan Kucharski, zmiany te będą o wiele dalej idące i wymuszą zupełnie nowy koncept obsługi klienta na stacjach paliw.
- Dziś przyjeżdżamy na stację i w 5 minut tankujemy samochód. W przyszłości będziemy prawdopodobnie spędzać na niej o wiele więcej czasu, bo tego wymagać będą nowe rodzaje mobilności. W związku z tym trzeba klientowi zapewnić zupełnie inną ofertę i formaty sprzedażowe - dodał prezes BP w Polsce.
Także Unimot dostosowuje swój biznes do nowych realiów. Firma niedawno wprowadziła - jako pierwsza - na rynek HVO100, czyli syntetyczny odnawialny olej napędowy, który ma takie same właściwości chemiczne, jak zwykły diesel, a pozwala na nawet 90-procentową redukcję emisji CO2 w transporcie.
Jednak firma, która po przejęciu aktywów Lotosu (w ramach realizacji środków zaradczych w przypadku fuzji z Orlenem) jest obecnie trzecim graczem na rynku magazynowania paliw, nie ma złudzeń, że zmiany, choć nieuchronne, będę rozłożone w czasie.
- Paliwa kopalne tak szybko nie odejdą, konsumpcja paliw wciąż rośnie, dlatego zdecydowaliśmy się na przejęcie aktywów Lotosu od Orlenu i inwestycje w infrastrukturę logistyczną - stwierdził Adam Sikorski.
Prezes Unimotu zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt transformacji rynku paliwowego, mocno związany z bezpieczeństwem energetycznym państwa. Chodzi o kwestie zapasów obowiązkowych, które zabezpieczają kraj na wypadek różnego rodzaju kryzysów.
- Obecnie przechowujemy zapasy tradycyjnych paliw niezbędnych do pokrycia zapotrzebowania na 90 dni. W przypadku przejścia na energię elektryczną w transporcie pojawia się pytanie, gdzie będą przechowywane takie zapasy. Dzisiaj, mówiąc o magazynach energii, mamy na myśli bieżące bilansowanie zużycia energii - dodał Adam Sikorski.
Wszyscy gracze rynku paliwowego zgadzają się z tym, że skala wyzwań wymaga długoterminowej strategii.
- Potrzeba ułożyć na nowo rynek paliw płynnych. Wypracowanie dzisiaj takiej długoterminowej strategii jest stosunkowo trudne, to bieżący rachunek ekonomiczny będzie nam pokazywał tak naprawdę, w jakim stopniu głęboko idące zmiany będą możliwe. W krótkookresowym terminie jednak rynek musi przystosowywać się do nowych trendów. Dziś jest to z pewnością rynek chemii i paliw lotniczych, od których łatwo nie odejdziemy. Tu pojawiają się również kwestie biokomponentów, do których także trzeba przystosować infrastrukturę - mówił Mirosław Skowron, ekspert ds. rynku energetycznego i chemicznego, były prezes PERN-u i były członek zarządu Ciechu.
Na potrzebę długofalowej strategii dla rynku paliwowego na okres transformacji zwracał również uwagę prezes BP w Polsce.
- To pewien rodzaj umowy społecznej co do kierunku, w którym zmierzamy. Nie może być tak, że z każdą zmianą rządu zmienia się pomysł na przyszłość. Przy tego typu długoterminowych projektach, jak np. rozwój energetyki atomowej czy właśnie infrastruktury paliwowej, jest duża szansa, że rządzący wymienią się raz, a może i dwa razy w trakcie ich trwania - podsumował Bogdan Kucharski.
Zobacz retransmisję z panelu "Rynek paliw płynnych po nowemu", która odbyła się w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie