Człowiek jest tu podmiotem, ale też głównym stoperem. Jak efektywnie wprowadzać w życie cyfrowe rozwiązania? Co stymuluje, a co ogranicza cyfryzację w polskim przemyśle?
Digitalizacja, owszem, przyspiesza, ale przemysł inwestuje wyspowo. To jedna z tez dyskusji, która poprzedziła XV Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach.
Praktycy rozmawiali o podejściu do danych i ich przetwarzania, roli technologii w podejmowaniu kluczowych dla firmy decyzji, a wreszcie – i to wydaje się najciekawszym fragmentem debaty – o roli „czynnika ludzkiego” w cyfrowej transformacji.
- Z digitalizacją jest ten problem, że w polskim przemyśle rozwiązania wdrażamy silosowo zamiast robić to platformowo – uważa Ireneusz Borowski, menedżer odpowiedzialny za kraje Europy Centralnej w Dassault Systèmes.
Jego zdaniem całościowo przeprowadzana cyfryzacja zakładu wymaga pełnej i starannej komunikacji z wszystkimi interesariuszami procesu i dostawcami sprzętu i usług.
– Wyspowe rozwiązania są na nas niejako wymuszane – wyjaśniał Łukasz Otta, Digital Transformation Director w Siemens Polska. – Firmy stawiają nam zadania: „zróbcie to tak i tak, rozwiążcie konkretny problem”. Ale trzeba pamiętać, że to nie jest transformacja. Holistyczne podejście zakłada takie „poukładanie” silosów, by razem dały efekt pożądany z punktu widzenia całej firmy.
Cyfrowa transformacja nie ma końca. To nie jest jednorazowy skok. O tym przekonywali uczestnicy panelu. Ciągłość procesów digitalizacji, tak oczywista dla specjalistów, nie jest jednak istotna dla wielu, którzy cyfrowe technologie wdrażają i z nich korzystają. 40 proc. badanych nie tak dawno przedstawicieli firm, jak przypomniał Borowski, stwierdziła, że proces cyfryzacji w ich firmie… został zakończony.
Robert Stobiński, członek zarządu ds. transformacji cyfrowej w Grupie Amica, opisał działanie systemu, który poprzez symulację uwzględniającą wiele zmiennych pokazuje konsekwencje decyzji zarządczych, wspierając menedżment Grupy w ich podejmowaniu. To – jego zdaniem – ważne szczególnie w tak dynamicznym i zmiennym otoczeniu, z jakim mamy do czynienia od kilku lat.
Menedżer Amiki zwrócił też uwagę na praktyczne korzyści wynikające z wdrażania cyfrowych bliźniaków, które pozwalają wirtualnie symulować już tylko produkt, ułatwiając jego prototypowanie. Z użyciem bliźniaków można powołać do cyfrowego życia całe linie produkcyjne, które działając tak jak te, realne pomagają przewidywać awarie, sygnalizują konieczny serwis.
Predykcja to w przemyśle i utrzymaniu ruchu rewolucja, której najbardziej wymiernym efektem są mniejsze koszty stałe związane z infrastrukturą produkcji oraz niższe ryzyko nieplanowanych przestojów. Jeśli jednak pojawią się nieprzewidziane kłopoty…
– Wirtualna reprezentacja całej fabryki pozwala optymalnie zaplanować działania w przypadku awarii, ale także umożliwia kastomizację produktów – zwrócił uwagę Marek Gabryś, prezes zarządu i współwłaściciel firmy AIUT.
– Cyfrowe bliźniaki i sztuczna inteligencja to rozwiązania harmonizujące technologię i świat, cywilizację i naturę. Potrafią policzyć ślad węglowy, wskazując na to, jak produkt czy proces jego wytworzenia wpłynie na środowisko – uzupełnił Ireneusz Borowski.
Przemysłowy Internet rzeczy to szeroki nurt cyfryzacji. Jego fundament to identyfikacja, gromadzenie i analiza danych, co pozwala komunikować się człowiekowi z maszynami, ale także maszynom między sobą. Ogromna liczba pozyskiwanych w produkcji danych może jednak stanowić problem, choć co do tego nie ma zgodności…
Gromadzenie danych pochłania energię i czas, wymaga inwestycji w sprzęt, nośniki i usługi zewnętrzne. Wyłowienie z zalewu danych tego, co biznesowo czy technicznie użyteczne, staje się coraz trudniejsze. Smart Data zamiast Big Data – to jedno z rozwiązań dylematu.
– To nasz kłopot, jak obrobić dane – polemizował z tym postulatem Ireneusz Borowski z Dassault Systèmes. – Nie zamykajmy się na dane, bo kwestionujemy w ten sposób podstawy cyfryzacji.
Na znaczeniu zyskuje nurt zero waste w przetwarzaniu danych. Chodzi o podnoszenie efektywności ich przetwarzania i zazielenienie tych procesów. Postępująca cyfryzacja i przetwarzanie olbrzymich zasobów danych wymaga bowiem coraz większych puli energii.
– Za dużo czy za mało danych – to nie ma znaczenia wobec faktu, że nie ma ich kto wykorzystywać – zamknął ten wątek Tomasz Wolanowski, wiceprezes zarządu ABB, otwierając kolejny – niezwykle ważny.
Chodzi o rolę człowieka, jego kompetencji, wiedzy, przyzwyczajeń, potrzeb i ambicji w cyfrowej transformacji.
– Człowiek jest największym stoperem transformacji cyfrowej – uważa Łukasz Otta. – Ale właściwie to temat dla psychologa, bo dotykamy potrzeb człowieka, jego obaw i ambicji. I tak właśnie rozumiemy transformację. Proponujemy dostosowanie stylu zarządzania do transformacyjnych wyzwań, pokazujemy, jak dzięki technologii być zielonym, jak odpowiadać na nowe potrzeby i zmieniać kulturę organizacyjną, by firma stała się lepsza.
Kamil Grotnik reprezentujący NCBiR zaznaczył, jak ważny jest w tych procesach udział pracowników najlepiej znających środowisko pracy w jego „analogowej” wersji, z jego bolączkami i niedostatkami, które cyfryzacja może zniwelować.
Z kolei Marek Gabryś z AIUT wskazał na znaczenie partnerstwa z dostawcami oraz działami IT i automatyki w zakładzie, w którym dokonuje się wdrożenia. AIUT stawia na samodzielność klienta i stymulowanie jego rozwoju, co objawia się np. udostępnianiem kodów.
– Mówimy: udoskonalcie sobie to narzędzie – opisywał Gabryś. – To dla nich wyzwanie, ale my pomagamy. Moim zdaniem każdy pracownik musi wiedzieć, że prędzej czy później będzie programistą, zgodnie z zasadą: jeśli robisz coś powtarzalnego, napisz sobie algorytm.
Cyfryzacja to proces, nie wyścig. Wymagania, jakie sobie stawiamy, są wygórowane
Digitalizacja procesów – niezależnie od tego, czy dotyczy produkcji stricte przemysłowej, usług czy też działań badawczo-rozwojowych – powinna być odpowiedzią na bieżące zapotrzebowanie, a nie „sztuką dla sztuki”.
– Pamiętajmy, że cyfryzacja oraz digitalizacja to nie są leki na wszystkie problemy, z jakimi się borykamy, w związku z czym musimy cyfryzować przeznaczone do tego procesy z głową. Trzeba najpierw dokładnie zdefiniować potrzeby, jakie zostaną zaspokojone, a przede wszystkim – które dane i w jakim celu potrzebujemy analizować – radzi Tomasz Wolanowski.
Marek Gabryś zdefiniował Przemysł 4.0 jako „informatyzację automatyki”.
– Należy patrzeć na to zagadnienie pod kątem tego, jak rzeczywistość koresponduje z oczekiwaniami co do digitalizacji – zastrzegł. – Otóż mocno odbiega ona od tego, czego oczekujemy, ale nie tylko u nas. Wymagania, jakie sobie stawiamy, są wygórowane. Poczucie zapóźnienia występuje u najbardziej zaawansowanych graczy, co pokazuje, jak długa droga nas czeka, aby sprostać oczekiwaniom, jakie sami sobie narzucamy.
Tekst pochodzi z nr. 1/2023 Magazynu Gospodarczego Nowy Przemysł. Wykorzystano w nim wypowiedzi uczestników debaty "Digitalizacją w praktyce" zorganizowanej w ramach przygotowań do XV Europejskiego K0ngresu Gospodarczego.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie