Debata programowa "Przemysł w Europie" przyniosła rekomendacje ważne dla polskiego przemysłu i jego konkurencyjności. Dyskusja rozpoczęła intensywną fazę prac nad agendą przyszłorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Raport Mario Draghiego, byłego szefa EBC, dotyczący europejskiej konkurencyjności i przyszłości Unii Europejskiej nadał debacie o perspektywach i potrzebach europejskiej gospodarki nowej dynamiki. Przypomnijmy - autor przestrzega przed "powolną agonią" unijnej gospodarki. Na odzyskanie konkurencyjności przez UE potrzeba nawet 800 mld euro rocznie. Raport nawołuje do wielkich inwestycji, żeby zrealizować cele cyfrowej i zielonej transformacji.
Raport Draghiego, ale także konkretne wyzwania stające przed przemysłem w Polsce, były punktem wyjścia pierwszej z cyklu debat programowych EEC (European Economic Congress).
Polska gospodarka i przemysł tracą dotychczasowe motory - przede wszystkim atut taniej siły roboczej. Przeciwko nam działają trendy demograficzne i rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej, w tym koszty pracy.
- Europejski, polski model wzrostu się wyczerpał - diagnozował Tomasz Wolanowski, wiceprezes ABB w Polsce. - Po raz pierwszy od 30 lat musimy spojrzeć na polską gospodarkę z perspektywy globalnej. Czeka nas długi marsz - dodał.
Wolanowski wskazał na trzy obszary, gdzie skupiają się wyzwania i problemy: poziom inwestycji i niedostatek krajowego local content, trendy demograficzne i trudna sytuacja na rynku pracy oraz konieczne, a przy tym kosztowne zmiany w energetyce i wydatki na obronność.
- Odczuwamy skutki spowolnienia gospodarczego w UE - zauważyła Agnieszka Kubera, prezeska zarządu Accenture Polska. - Produktywność w polskiej gospodarce jest niższa od średniej UE, od krajów Starej Europy aż o 40 proc. Potrzebujemy olbrzymich inwestycji w rozwiązania cyfrowe i w cyberbezpieczeństwo.
Warunkiem konkurencyjności polskiego przemysłu jest zapewnienie inwestorom dostępu do relatywnie taniej, zielonej energii. Nie pomaga w tym nadal archaiczny miks produkowanej w kraju energii.
- Miks musimy zmieniać szybciej - zachęcał Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. - Stopę inwestycji mamy najniższą od początku transformacji ustrojowej, a żaden inwestor nie przyjdzie do kraju, gdzie nie ma dostępu do czystej energii - podkreślał.
Zdaniem Steinhoffa wspierać należy perspektywiczne gałęzie gospodarki, rozważnie dystrybuując środki publiczne.
Europa nie zejdzie z drogi transformacji - energetyki i całej gospodarki. Jednak w debacie publicznej przebija się zdecydowanie głos o konieczności pogodzenia działań na rzecz klimatu z zapewnieniem europejskim branżom i firmom równych warunków konkurowania z producentami z krajów o niższym poziomie ambicji proklimatycznych.
Uczestnicy debaty zwracali uwagę na brak krajowej strategii dekarbonizacji, która określiłaby m.in., jakie działania, procesy, technologie istotne dla branż energochłonnych i wysokoemisyjnych polskie państwo zamierza trwale preferować i wspierać.
- Potrzebujemy dekarbonizacji, ale mądrej, wyważonej, tak, by "nie zaorać gospodarki" - przekonywał Leszek Lerch, partner EY Polska.
- Nie potrafimy wspierać swoich firm, nie budujemy wartości w oparciu o inwestycje, a mamy poważne problemy z dostępem do taniej energii i siły roboczej - wyliczał Kazimierz Karolczak, przewodniczący Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. - Potrzebujemy zdrowego "egoizmu", woli walki o swoje.
O braku zaktualizowanej Polityki Energetycznej Państwa, czy też szerzej - polityki gospodarczej, a także jasno wyznaczonego centrum decyzyjnego mówił przy okrągłym stole Janusz Steinhoff. - Próbujemy dostosować działania taktyczne do nieistniejącej strategii.
Na niemożność dostosowania się do zbyt szybkich zmian, krótkofalowych interwencji przy braku minimalnej choćby przewidywalności wskazał w kontekście działalności polskich portów bałtyckich Kamil Jedynak, prezes zarządu OT Logistics.
Na fatalne dla inwestycji, dla gospodarki i konkurencyjności przemysłu skutki niestabilności regulacyjnej i fiskalnej zwracali uwagę niemal wszyscy uczestnicy debaty.
W dyskusji powracały takie kwestie jak nadmierna kumulacja inwestycji, opóźnienia w wykorzystaniu środków europejskich będące skutkiem politycznej obstrukcji i biurokracji, brak polityki migracyjnej, a więc dostępu do kadr mogących złagodzić braki na rynku pracy.
Mocno zaciągniętym hamulcem dla produkcji przemysłowej w Europie i w Polsce jest - to także motyw mocno podkreślany przez uczestników debaty - koszt działań dekarbonizacyjnych obciążający firmy, zwłaszcza wobec nieograniczonego dostępu do europejskiego rynku dla podmiotów z krajów o zdecydowanie niższych wymaganiach środowiskowych.
Oglądasz archiwalną wersję strony Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Co możesz zrobić:
Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie